Autor Wiadomość |
|
Wysłany: Poniedziałek 06 Luty, 2006 0:07 |
|
|
"Ach..." - Bleys szybko sięgnął do sakiewki, wyciagając mały zegarek-cebulę, inkastruowany srebrem i z bardzo zawiłymi znakami. Wyraźnie był robotą krasnoludzką. Otworzył go i spojrzał na wskazówki, po czym ponownie go schował, chowając również notatnik i pióro, po czym wstał sprężyście, składając lekki ukłon w stronę siedzących wokół.
"Bardzo dziękuję za mile ssspędzony czasss, mości panowie. Niessstety, obowiązek wzywa." - powiedział, na odchodne stawiając wszystkim w barze po kolejce. Potem podszedł do wampira.
"Z propozycji twej ssskorzyssstam chętnie." - powiedział, podchodząc do drzwi wyjściowych i otwierając je, przepuszczając Asthaorda przodem. Gdy wyszli na świeże, niezadymione, jak w karczmie, powietrze, każdy promyk światła jeszcze wyraxniej zaznaczał swój bieg na każdej, nawet najmniejszej łusce na skórze smokowca, posyłając piękne refleksy na otoczenie. Bleys zorientował się, że innych może to razić lub nawet irytować i zaraz jego łuski nabrały bardziej matowego odcienia, ucinjaąc grę świateł. Spokojnym, acz sprężystym krokiem zdradzającym doświadczonego żołnierza, smokowiec skierował się w stronę widocznego na przedzie zamku.
[OOC - OD TEGO MOMENTU WĄTEK JEST DALEJ PODJĘTY W TEMACIE Legenda Czarnej Róży] |
|
|
|
|
Wysłany: Środa 15 Luty, 2006 16:19 |
|
|
(Tym czasem wieśniacy w gospodzie podejmowali nieskończone dyskusje
na temat boskiego uzdrowienia Asthaorda i nagłego zniknięcia maga.Między czasie burdom nie było końca a chodziło o Asthaorda niektórzy go wielbili a cześć uważała za szatana który próbuje ich przekupić na swoją strone ) |
|
|
|
|
Wysłany: Środa 08 Marzec, 2006 12:55 |
|
|
W między czasie do gospody wsuną się długi osobnik okutany w bordowogranatową pelerynę. Ów osobnik wylądał jak czrnowłosy elf nad którego uszami pastwił się jego fryzjer (wyglądały jak by mu koś na całej linii nacinał je lub wyrywał kolczyki). W jednej ręce niósł czarną skrzykę ozdobioną dziwnym symbolem oraz pochwęł z wytartej sóry zawierającą długi miecz z rękojeścią pokrytą tajemniczymi inkrustracjami. Podszedł do baru i starając się stać w jak największym oświetleniu zamówił szklankę wody z esencją. |
|
|
|
|
Wysłany: Wtorek 04 Lipiec, 2006 18:46 |
|
|
eh wszedlem i co widze zadnej pieknej elfki uff jak dobrze P ____________ to tylko ja.. |
|
|
|
AvEDowódca Oddziału
|
Wysłany: Wtorek 04 Lipiec, 2006 18:49 |
|
|
Nagle w drzwiach pojawia się smukła postać okryta płaszczem. Podchodzi do baru i zamawia kufel pienistego piwa... |
|
|
|
|
Wysłany: Wtorek 04 Lipiec, 2006 19:58 |
|
|
Nagle wchodzi malutki, łysy koleś z mieczem dłuższym od niego samego i woła:
"Zapraszam do mojej sesji" |
|
|
|
AvEDowódca Oddziału
|
Wysłany: Wtorek 04 Lipiec, 2006 20:46 |
|
|
"Twojej sesji? Jakiejż to?" spytała z zaciekawieniem |
|
|
|
|
Wysłany: Wtorek 04 Lipiec, 2006 20:47 |
|
|
"Zobacz na temat 'ORG: Wielka Wojna'" - odrzekł jegomość głosem jakby darły się stare gacie |
|
|
|
AvEDowódca Oddziału
|
Wysłany: Wtorek 04 Lipiec, 2006 21:32 |
|
|
"Niemalże 'śpiewne' zaproszenie...hmmm...skorzystam, lecz dopiero jak kufel będzie pusty..." spojrzała na pianę i zbliżyła usta do krawędzi kufla |
|
|
|
|
Wysłany: Środa 05 Lipiec, 2006 0:16 |
|
|
koi siedzial tu juz dosyc dlugo lecz ciagle w cieniu i raczej niewidoczny teraz gdy nastala wielka cisza po dlugim wykladzi wampirka chrzaknal i rzekl : "hemoglobina mowisz.. hm.. hemoglobina no ja niestety drogi Asthaord v`Zillahu po pierwsze gdy wampir wysila się, nie poddaje się on zmęczeniu w ten sam sposób, co człowiek, krasnolud czy elf. Co oczywiste, nie ma zmiany tętna, czy oddechu, gdyż u większości nieumarłych w ogóle one nie występują. A hemoglobina jak dobrze wszyscy wiemy jest wlasnie przenosnikiem tlenu, natomiast energie potrzebna do ich aktywnosci pobieraja z glukozy i innych skladników mineralnycha zawartych w krwi ludzkiej i tu tez sie wyjasnia czemu to wampiry tak lubia slodka i mloda krew tutejszych dziewic" powiedziawszy to usiadl i ponownie zaglebil sie w cieniu zeby moc dalej w spokoju saczyc piwo ze swojego kufla.. ____________ to tylko ja.. |
|
|
|
|
Wysłany: Środa 05 Lipiec, 2006 21:34 |
|
|
eee juz wyjasniam czemu to tak z opoznieniem otoz ten mlody krasnolud imieniem Koi cierpi na niezwykla i dosc okropna przypadlosc otoz bardzo czesto zdazaja mu sie zaniki w pamieci i bardzo dlugie zawieszenia postrzegania tego co go otacza.. obudziwszy sie teraz juz na dobre przy pustym kuflu Koi podniosl sie z siedzicka i powlok do drzwi by zaczerpnac siwerzego powietrza.. ____________ to tylko ja.. |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 07 Lipiec, 2006 11:24 |
|
|
...ale drzwi otwierają się kopniakiem. Krasnolud ze zdziwieniem popatrzył na zakapturzoną postac, stojącą na progu.
-Rozróba, Mości Panowie?- zapytała młoda dziewcyna, zrzucając kaptur. - Zwą mnie Lady in Red, prawdziwego imienia póki co nie ujawniam. Małe piwo, proszę! - zakrzyknęła do karczmarza i usiadła przy małym stoliczku.
-Coście tak wszyscy zamilkli? - wyszczerzyła zęby. ____________ “Computer games don't affect kids, I mean if Pac Man affected us as kids, we'd all be running around in darkened rooms, munching pills and listening to repetitive music”
Gareth Owen |
|
|
|
AvEDowódca Oddziału
|
Wysłany: Piątek 07 Lipiec, 2006 11:34 |
|
|
"Czerwień działa podobno na mężczyzn, ale osobiście wolę zieleń" - powiedziała popijając piwo. |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 07 Lipiec, 2006 11:55 |
|
|
- Ech... Mogłabym byc Lady in Green, ale miałam zbyt krwawe życie...- odpowiedziała. - Jak się zowiecie? Nie zechcecie się przedstawic? - spytała, unosząc brew. ____________ “Computer games don't affect kids, I mean if Pac Man affected us as kids, we'd all be running around in darkened rooms, munching pills and listening to repetitive music”
Gareth Owen |
|
|
|
AvEDowódca Oddziału
|
Wysłany: Piątek 07 Lipiec, 2006 12:01 |
|
|
"Moje imię nie jest ważne...Nie mialabyś pewności czy jest prawdziwe..." - powiedziała zanurzając górną wargę w piwnej toni |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 07 Lipiec, 2006 12:12 |
|
|
- Ach... - zanurzyła wargi w piwie. - Ale, nie wiem jak Cię zwac. Kiedy piję to piwo, przypomina mi się to w Tiryel... - łza spłynęła jej po policzku.
- Jeśli imionami nie szafujesz, co może zechcesz mi przynajmniej wyjawic, co to za okolica...? Jestem tu bowiem przypadkiem. ____________ “Computer games don't affect kids, I mean if Pac Man affected us as kids, we'd all be running around in darkened rooms, munching pills and listening to repetitive music”
Gareth Owen |
|
|
|
AvEDowódca Oddziału
|
Wysłany: Piątek 07 Lipiec, 2006 12:24 |
|
|
"Thallisule" - skinęła lekko głową - "Okolicy nie znam, nie obchodzą mnie nazwy miejsc, idę zawsze tam, gdzie prowadzą mnie sny" - rzuciła na ladę sztukę złota i zaczekała na kufel pełen ale |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 07 Lipiec, 2006 13:01 |
|
|
ale Lady szybkim jak myśl skokiem zagrodziła jej drogę.
- Thallisule? Córka Ulryka? - otworzyła szeroko oczy. - Miło mi, że tak zacna osoba raczyła mi się przedstawic - po czym ukłoniła się lekko i zasiadła przy swoim piwie, jakby nigdy nic. |
|
|
|
AvEDowódca Oddziału
|
Wysłany: Piątek 07 Lipiec, 2006 13:43 |
|
|
"Thallisule. Jedynie. Urlyk - nie znam i nie jest moim ojcem!" - powiedziała nagle zdecydowanie i wyniośle. "A żem zacna - to się zgadza" |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 07 Lipiec, 2006 16:58 |
|
|
zacna i obietnic dotrzymuje chwala ci za to - rzekl mlody krasnolud siedzacy jak zwykle w najciemniejszym kacie - w przyszlosci zostaniesz za swoja uczciwosc hojnie wynagrodzona ja ci to mowie krasnolud koi - usmiechnal sie do nie i dalej saczyl w cieniu swoj kufel piwa.. ____________ to tylko ja.. |
|
|
|
|