|
|
|
|
|
|
Kamień Mocy |
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18 |
Autor Wiadomość |
|
Wysłany: Czwartek 29 Czerwiec, 2006 18:27 |
|
|
"Przynajmniej będziemy mogli się tu zaopatrzyć w to czego nam brakuje..."
"Tja... Co, do cholery?!" - Adamant zdziwił się, słysząc przeraźliwy krzyk dobiegający z niedaleka, z lasu. Wciąż trzymając miecz na ramieniu pognał w stronę jego źródła, lekko wysforowując się przed innych. Ale zaraz stanął jak wryty, widząc obdartego , zataczającego się człowieka wybiegającego z lasu.
"Och, chwała Stwórcy! Gonią mnie! Są tuż!"
"Kto cię goni?"
"..." - Adamant zerwał się do przodu, biegnąc w stronę człowieka. Bacznie obserwował skraj lasu za nim, trzymając miecz w prawej ręce. |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 29 Czerwiec, 2006 18:28 |
|
|
Damizjusz odsłonił opaske na oku i był tam sprawne oko . Rozejrzał się do okoła a najdłurzej zatrzymał się w miejscu skąd wybiegł człowiek.
Wysłuchał poczekał aż człowiek coś powi po czym wyciągnoł manirke i dał owemu mężczyźnie się napić wyjoł tagrze kromke chleba z suszoną kełbasą (Krakoską suchą) i dał mu to zjeść. |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 29 Czerwiec, 2006 18:31 |
|
|
- W... wilcy! Ratujcie, ludzie!
Jeszcze nim dobiegł do was, spod okapu liści wypadł potężny, czarny basior i z głuchym pomrukiem pomknął w stronę nieszczęśnika. Niemal jednocześnie po bokach z zarośli wynurzyła się reszta watahy - siedem sztuk. Niewielkie stado, ale też pora roku jest jeszcze dość wczesna, więc być może to wszystkie... ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 29 Czerwiec, 2006 18:35 |
|
|
Damizjusz w chwili gdy wyjmował manierke zauwarzył tego byśora schował manierke zacisnoł topur w jednej ręce wyjoś coś z nogawki spodni trzymał to bardzo mocno i tak aby nikt nie widział co to jest i czekał na róch potworów.
" I kto miał racje jak zwykle brunet "
Ostatnio zmieniony przez Damek dnia Czwartek 29 Czerwiec, 2006 18:42, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 29 Czerwiec, 2006 18:36 |
|
|
- Pieski... - mruknął Erthang. - Byle nie było więcej - dodał i zasłonił człowieka przed atakiem basiora gotów do ciosy mieczem... |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 29 Czerwiec, 2006 18:42 |
|
|
Adamant, znajdujący się już pomiędzy człowiekiem i watachą z racji tego, że wcześniej zaczął biec, przygotował się na atak wilków, stając ramię w ramię z Erthangiem i Damizjuszem.
"Schowaj się!" - krzyknął jeszcze do obdartusa. |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 29 Czerwiec, 2006 18:44 |
|
|
"Vixaro urzyj jakegoś ognia albo coś jeśli możesz "
Damizjuszowi pot wyskoczył na czole
" musimy ich rozproszyć" ____________ Mythai rulez |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 29 Czerwiec, 2006 18:48 |
|
|
Wilki zawahały się przez chwilę, widzac nieoczekiwanych przeciwników. Nagle basior-przywódca warknął głucho. Płowe sylwetki pomknęły w waszą stronę przez trawę jak cienie błyskawic.
[statystyki przeciwników:
przywódca stada (ten czarny basior):
ZDR 19, W 14, Cios (k10) k8+7, Wytr. 5
inne wilki:
ZDR 18, W 13, Cios (k10) k8+7, Wytr. 4]
Adamant walczy z przywódcą;
W: 22
Erthang z dwoma "pieskami",
W: 21
W: 15
Damizjusz z 1 lub 2 - zależy, czy chce chronić człowieka, który wybiegł z lasu;
W: 16
W: 15
(przypominam link: http://www.mythai.info/rpg/kostki.htm ____________
Ostatnio zmieniony przez Whitefire dnia Czwartek 29 Czerwiec, 2006 21:29, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 29 Czerwiec, 2006 19:06 |
|
|
(wyrzuciłem 17 ten co atakuje gostka ma 16 i w tego co ma 16 wale sztyletem )
Damizjusz rzucił się na wilka który szedł na nieznajomego Damizjusz uderzył go w bok nie toporem lecz sztyletem o złotym rękojeściu wysadzany szfirami.
Edit
(zapomiałem o sile ciosu
siła obrażeń wyszło mi ...
[niestety nie możesz przeprowadzić dobrych obliczeń, bo nie znasz obrażeń sztyletu, a wynosza one tylko (k8) k4 + 1 - Whitefire].
(Edit 2
jeszce obrona przed drugim byczkem
[nic już tu nie trzeba rzucać, tylko opisać, jak to wyglądało. Wyrzuciłeś 17 walki, przeciwnik ma 15, więc nie może ci nic zrobić - dzięki temu, że masz 2 F - Whitefire]
Ostatnio zmieniony przez Damek dnia Czwartek 29 Czerwiec, 2006 19:29, w całości zmieniany 3 razy |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 29 Czerwiec, 2006 19:09 |
|
|
(k10 = 8, k10 = 3
13 + 8 = 21
k100 = 4
celuje prosto w łeb wilka)
Erthang lekko przykucnął i czekał na wilki. Gdy podbiegły, młodzieniec skoczył lekko w bok i pchnął mieczem prosto w pysk jednej z bestii.
(tak mi się wydawało, ale zasugerowałem się postem Damka )
Ostatnio zmieniony przez Netrath dnia Czwartek 29 Czerwiec, 2006 19:28, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 29 Czerwiec, 2006 19:18 |
|
|
[Oki.
Najpierw Adamant ma zamiar się bronić.
Obrona: 6 + 3 (ręka) + 5 (miecz) + k10 (10 ) = 24]
Przywódca wilków wyskoczył w powietrze, mierząc swymi potężnymi szczękami prosto w szyję Adamanta. Wojownik syknął i momentalnie zasłonił się mieczem, przekręcając go ostrzem w dół, opierając lewa ręką o płaz od swoje strony i zapierając się nogami.
Mimo to, uderzenie spowodowało, że przesunął się kilkanaście centymetrów do tyłu, , wyrywając trochę trawy. Wilk ześlizgnął się po płazie ostrza, lądując na ziemi przed Adamantem, a wojownik przekręcił swój miecz, prygotowując się na dogrywkę. |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 29 Czerwiec, 2006 21:11 |
|
|
Damizjuszu machnąłeś toporem i wilk, który próbował się prześliznąć w stronę obcego mężczyzny za waszymi plecami, uskoczył. Drugi zaatakował niemal w tej samej chwili; zaparłeś się, aby ciężar zwierzęcia cię nie przewrócił i dźgnąłeś trzymanym sztyletem. Małe ostrze napiło się krwi, lecz było to jedynie draśnięcie.
Erthang - masz mniej szczęścia. Wilki skoczyły na ciebie jednocześnie, ale twój gwałtowny unik sprawił, że szczęki jednego z nich zachrobotały tylko na kolczudze okrywającej twój prawy bok. Drugi w środku skoku napotkał ostrze twojego miecza. Pchnięcie nie było najlepszym pomysłem; ostrze ześliznęło sie po czaszce zwierzęcia, zostawiając krwawą ranę. Być może gdybyś nie zachwiał się pod uderzeniem pierwszego, trafiłbyś lepiej. Ranny wilk warknął, zawinął się błyskawicznie i potężnymi kłami ugryzł w nogę (cios na 10p - na nodze masz tylko 2pp - odejmij sobie 8 od ZDR). Kopnęłeś go i wyrwałeś łydkę, ale rana natychmiast spłynęła krwią.
Adamant - tylko solidne zaparcie się ocaliło cię przed przewróceniem. Basior skoczył ci prosto do gardła - zdołałeś się jednak obronić.
Vixara zamachnęła się swoim drągiem, z trudem opędzając się przed kolejnym wilkiem.
Adamant, walczysz z przywódcą i ostatnim, 7-mym wilkiem;
W: 19
W: 16
Erthang z dwoma "pieskami",
W: 18
W: 17
Damizjusz też z 2-ma:
W: 19
W: 20
Rzucajcie znów. ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 29 Czerwiec, 2006 21:32 |
|
|
[Och, czuję się zaszczycony...
Pierwszy atak - Przywódca.
WB: 12+k10 (7) = 19 - czyli obaj wyprowadzamy ciosy.
Celowanie (k100): 7 - Adamant celuje w szyję zwierzęcia.
Obrażenia:
Specjalne?: (k10-1): 9 - Yeah!
Obrażenia od miecza: 10 + 10 + k10 (6) = 26]
Ostrze Adamanta zatoczyło błyskawiczny i morderczy krąg jakby z płynego srebra, celując w szyję przywódcy, który również na niego skoczył.
"Cidere!!!"
[Drugi cios - drugi wilk.
Celowanie (k100): 15 - Adamant celuje w głowę wilka, preferowane siłowe, dwuręczne pchnięcie.
Obrażenia:
Specjalne?: (k10-1):1 - nie.
Obrażenia od miecza: 10 + k10 (4) + różnica wb (3) - 17] |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 29 Czerwiec, 2006 21:53 |
|
|
(11+(k10)10=21wale w tego co ma 16
celowanie k100=23 łapy
obrażenia 11+(k6)4+2=17)
Gdy pies biegł na Damizjusza damizjusz uskoczył w bok i podstawił ostrze toporu tak że pies sam wpadł na ostrze.
Ostatnio zmieniony przez Damek dnia Piątek 30 Czerwiec, 2006 9:12, w całości zmieniany 3 razy |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 29 Czerwiec, 2006 22:19 |
|
|
(k10: 1 <dzięki Ci Boże>
obrażenia
4 + 1 = 5
3 + 1 = 4
- 8 pm)
- K**** twoja mać sukinsynu! - zaklął Erthang gdy wilczur użarł go w nogę.
Tym razem Erthang zdecydował się użyć zamiast miecza swej innej broni. Miał nadzieję, że nawet jeśli nie zabije napastników, to może chociaż je odstraszy. Na ułamek sekundy przymknął oczy, a gdy je otworzył, zabłysły one jasnym światłem. Erthang zatoczył mieczem półokrąg mrucząc pod nosem dziwne słowa. Nagle w wilki uderzyła fala potężnego wiatru, która wydawała się być wywołana przez ruch mieczem. |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 29 Czerwiec, 2006 23:33 |
|
|
Vixara zacisnęła zęby, kiedy jej wymach kijem chybił celu. Wilk był zabójczo szybki - zdołał uchwycić drzewce kłami i szarpnął w swoją stronę. W tej samej chwili z wysokiej trawy wyprysł kolejny wilk i przewrócił ją, wgryzając się gdzieś w bark. Kij wypadł jej z dłoni, kiedy zasłoniła rękoma twarz i gardło. Krzyknęła. Wilk, który szarpał kij, w mgnieniu oka również skoczył na nią i potężnymi zębiskami rozdarł jej udo. Czerwona krew spłynęła po trawie.
Adamant - zachwiałeś się, kiedy z boku skoczył na ciebie drugi wilk. Ciosem mocarnej, stalowej pięści odrzuciłeś go na chwilę, ale wymach potężnym mieczem nie doszedł przez to do celu. Czarny watażka zbił cię z nóg; potężne zębiska nie wiedzieć kiedy i jak znalazły się tuż przy twoim gardle. Gorący, smrodliwy oddech owionął ci twarz. Wygiąłeś się w tył, wyszarpując jeden z noży i dźgając na oślep. Szczęka kłapnęła z łoskotem. Wilk zaskomlał cicho, kiedy ostrze drasnęło go w bok, ale to tylko wzmogło jego furię. Zatopił kły w twoim ramieniu... a raczej spróbował, bo zęby zazrzytały mu tylko na niezwykłej materii. Wierzgnęłeś i kopnięciem zrzuciłeś z siebie drugiego, który teżzdążył skoczyć ci na nogi - wszystko dzieje się w szaleńczym tempie - a potem stalowym ramieniem otoczyłeś wilczą szyję i zatopiłeś nóż w jego sercu - raz, drugi, trzeci... Potworny skowyt urwał się niemal tak szybko, jak się zaczął.
[cios przeciw tobie bez efektu]
Erthang - dojmujący ból w nodze przypomniał ci chyba o własnej śmiertelności i o tym, że walczysz o życie. Zgrzytając zębami, postąpiłeś krok do tyłu i skupiłeś całą swą wolę na jednym, jedynym celu... Wilk skoczył ci prosto w twarz, susem szybkim jak myśl... patrzyłeś mu w oczy... Powietrze stęknęło, rozdarte nagłą siłą. Wilki zaskomlały, oba porwane w trakcie skoku niewiarygodnie silnym powiewem; trawa na kilka metrów przed tobą rozpłaszczyła się lub wyleciała, wyrwana kępami z ziemi. Zwierzęta przeturlały się i poderwały dopiero po chwili, oszołomione.
[- 9 p. Mocy]
Damizjusz - przez chwilę opędzasz się od wilków, ale ten, którego wcześniej drasnęłeś, zdaje sie gwałtownie słabnąć. W pewnej chwili kopiesz drugiego nogą. Osłabiony wilk rzuca się na ciebie, ale niezdarnie; odsuwasz się tylko i pozwalasz zwierzęciu wpaść na ostrze topora - nie zdążyłeś wziąć większego rozmachu, ale uderzenie trafia w łeb i wilk pada nieprzytomny, zakrwawiony.
Stado dostrzega nagle śmierć prowodyra i bierze nogi za pas! Wszystkie wilki, które jeszcze są w stanie ustać na nogach, biegną w stronę drzew.
Całe starcie nie trwało dłużej niż minutę. ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 29 Czerwiec, 2006 23:39 |
|
|
Erthang rozejrzał się po polu walki i uświadomił sobie, że nie tylko on odniósł obrażenia. Spojrzał na Vixarę i zobaczył krew.
- Jasna cholera - zaklął i ruszył do dziewczyny. Z trudem uklęknął przy niej, łydka bowiem sprawiała mu wielki ból, i zaczął sprawdzać co się stało Vixarze.
- Nic ci nie jest? - zapytał z troską. Nie łaska było użyć czaru? - dodał tak cicho, żeby tylko dziwczyna mogła go usłyszeć. |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 29 Czerwiec, 2006 23:47 |
|
|
Dziewczyna z trudem utrzymuje przytomność. Ty (Erthang), prawdę mówiąc, również czujesz, że gdybyś miał teraz się podnieść, to noga by się pod tobą ugięła.
- Za... skoczyły mnie - szepnęła Vixara i jej oczy zamknęły się. ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 29 Czerwiec, 2006 23:50 |
|
|
Adamant zacisnął zęby ze wściekłości, dźgając przywódce złapanego w żelaznym uścisku. Ostatni cios całkiem przeszył jego serce, pozbawiając zwierzę życia.
Wojownik zaraz odwrócił się, przygotowany na dalszą walkę, ale wilki zaczęły uciekać. Adamant uśmiechnął się złośliwie i złapał łeb leżącego na jego kolanach martwego samca alfa, wbijając palce w oczy jak w jakieś uchwyty i odrzucił go na bok, wstając bez użycia rąk, wkładając miecz z powrotem w zaczepy i patrząc na swoje metalowe ramię. jak zwykle - żadnego draśnięcia na niezmiennej powłoce z magicznej substancji.
"Jasna cholera!"
Adamant błyskawicznie odwrócił się w ich stronę, jednym skokiem znajdując się przy Vixarze.
"-użyć czaru?"- posłyszał koniec zdania, widząc czerwony płyn spływający jej po udzie. Następna plama rosła pod barkiem.
"Za... skoczyły mnie..."
"Nic nie mów." - zaklął, lekko odsuwając Erthanga trochę na bok i otwierając zasobnik, wyrzucając na trawę saszetki z ziołami, bukłak z wodą, gazy i bandaże. Potem podniósł bukłak, naraz nalewając wody do swojego rondelka i wrzucając do niej ziół na zatrucia i leczących. Zaczął je szybko mieszać.
"Rozwiń bandaże i otwórz jedną gazę." - zakomenderował, po czym dostrzegł ranę Erthanga i jego tez nie najlepszy stan. "... Dwie gazy." - dodał. |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 29 Czerwiec, 2006 23:55 |
|
|
Erthang bez marudzenia zrobił to co kazał Adamnt. W czasie gdy Adamant mieszał zioła, zdecydował się spróbować dziewczynie.
- Może dam radę coś zrobić. Niedobrze... - mruknął Erthang. - Wątpię, żeby się udało... Ale spróbować trzeba...
(k10: 4 :[ )
Erthang mimo wyczerpania przyłożył ręce do ran dziewczyny i starał się skupić. Mtuczał przy tym długie zaklęcia. Nagle jego ręce jakby się rozrzażyły, ale trwało to zaledwie sekundę i zaraz się skończyło...
- Nie mam siły, by czarować - westchnął i odczołgał się kawałek. Noga strasznie go bolała.
(Aha Raziel, o tym czarze nie słyszysz - napisałem wyraznie, że Erthang powiedział to tak cicho, że tylko Vixara mogła go usłyszeć) |
|
|
|
|
|
Forum Mythai
-> Sala Pamięci |
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) |
Strona 11 z 18 |
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18 |
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|