Rejestracja
Rejestracja
FAQ
FAQ
Szukaj
Szukaj
Kup efekty
Efekty
My wszyscy
My wszyscy
Grupy
Grupy
Profil
Profil
Poczta
Poczta
Zaloguj
Zaloguj
Kamień Mocy
Idź do strony   1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18  
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Mythai -> Sala Pamięci
 (« Zobacz poprzedni tematZobacz następny temat »)

Autor
Wiadomość
Whitefire
Głos Potęg


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 2980
Postać   Chowaniec

133331 Miedziaków
681 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Sobota 24 Czerwiec, 2006 18:54 Odpowiedz z cytatem

Koszary straży były brzydkim, przysadzistym budynkiem, przylegającym do wału tuż nieopodal Bramy Stu Kroków. Doszliście do niego lekko przemoczeni, bo właśnie zaczął siąpić deszcz, o tyle przykry, że towarzyszyły mu gwałtowne powiewy narastającej wichury. Cały gród Iktor Elam był chyba dość zacofanym miejscem, bo latarni było tu jak na urok - zaledwie gdzieniegdzie świeciły żółtopomarańczowe, migotliwe płomyki, pod którymi połyskiwał mokry bruk. Na szczęście, brama była oświetlona aż dwiema latarniami, a solidne drzwi do budynku koszar trzecią.

Wejścia strzegł jeden znudzony stróż w pelerynie - a może pilnował zawartej na głucho bramy, trudno powiedzieć. Usadowił sie w każdym razie na ławeczce w pobliżu wejścia i gdyby nie długie drzewce halabardy, wyglądałby jak żebrak, skulony pod wpływem niepogody. Kiedy zastukaliście do drzwi, zapytał krótko o cel wizyty, a kiedy usłyszał odpowiedź, mruknął tylko:

- Wchodzić. Drzwi na prawo.

Lord Kapitan Straży czekał już na was w towarzystwie trzech innych ludzi. Był wysoki, ale raczej szczupły, o pociągłej, ogorzałej twarzy. Jego zbroja lśniła jak świeżo wypolerowana, brakowało tylko hełmu. Przechadza się niespokojnym krokiem pod ścianą przeciwległą do wejścia.

Na prawo, pod oknem, siedzi dwoje ludzi pogrążonych w rozmowie: strażnik, który zmierzył was ponurym spojrzeniem i jeszcze jeden mężczyzna, przemoczony pomimo kaptura wciąż naciągniętego na głowę.

Z lewej strony, przy obszernym stole, widzicie młodą kobietę w podróżnym stroju, ściskającą w dłoni małe zawiniątko. Siedzi na zdobionym krześle, jakby połknęła kołek, i nie zwraca na was najmniejszej uwagi.

- Ach, to wy - rzekł kapitan na wasz widok. - Siadajcie, panowie. Grefen wspominał mi, że chyba jednak się zjawicie. Słyszałem, że coś mu się stało w "Kufelku", hę? Nie był zbyt wylewny.
____________


Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość   Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Sobota 24 Czerwiec, 2006 19:08 Odpowiedz z cytatem

Adamant odruchowo zarejestrował całe otoczenie, wyznaczając 3 drogi do ewentualnego 'strategicznego odwrotu'. W jakiś sposós, mimo deszczu, który ich zmoczył, jego włosy były dalej tak samo ułożone. Wow...
Zmierzył wzrokiem wszystkich w pomieszczemiu, zatrzymując się na dłużej przy Lordzie Kapitanie Straży, myśląc coś niespokojny... Mam nadzieje, że o nic dotyczącego nas..., a potem na strażnika, odpowiadając mu spojrzeniem swych oczu bez wyrazu tak długo, że tamten poczuł się nieswojo i owdrócił wzrok. Na końcu spojrzał na siedzącą przy stole kobietę, zastanawiając się, jaki ma ona związek z tą sprawą, a może żaden? To wtedy co tu robi... Odruchowo przygładził włosy, strząsając z nich kropelki wody, które osadziły się tylko na ich powierzchni, nie wnikając wgłąb, a potem znów spojrzał na Kapitana w tym samym momencie, co ten przemówił:

"Ach, to wy. Siadajcie, panowie. Grefen wspominał mi, że chyba jednak się zjawicie. Słyszałem, że coś mu się stało w "Kufelku", hę? Nie był zbyt wylewny."

"Można rzec, że, hm... tamtejsze piwo nie okazało się dla niego zbyt zdrowe. Na szczęście nie było żadnych trwałych 'uszkodzeń'." - powiedział Adamant, dalej patrząc na generała i siadając na 2gim krześle na lewo od kobiety. Wczesniej odczepił swój miecz (usiąście z nim byłoby lekko mówiąc niemożliwe) i oparł go o ścianę za sobą, uważając, by zrobić to doskonale pionowo. Potem spokojnie patrzył na dalszy rozwój wydarzeń, prawą rękę trzymając na prawym zasobniku, a lewej pozwalając swobodnie opaść na podłokietnik.

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Netrath
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 2253
Postać   Chowaniec

10 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Sobota 24 Czerwiec, 2006 21:05 Odpowiedz z cytatem

Erthang 'przetarł' ręką włosy strząsając z nich krople wody. Oparł się o ścianę i spojrzał leniwie na kapitana.

"Ach, to wy. Siadajcie, panowie. Grefen wspominał mi, że chyba jednak się zjawicie. Słyszałem, że coś mu się stało w "Kufelku", hę? Nie był zbyt wylewny."

Erthang poczekał aż Adamant odpowie i dopiero potem zabrał głos:
- Możemy od razu przejść do rzeczy?

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość   Powrót do góry ⇑
Whitefire
Głos Potęg


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 2980
Postać   Chowaniec

133331 Miedziaków
681 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Sobota 24 Czerwiec, 2006 22:00 Odpowiedz z cytatem

- Do rzeczy? Tak, tak - dowódca strażników wyciągnął zwinięty pergamin ze stojaka w rogu i podszedł do dębowego stołu. Rozpostarł zwój na blacie i skinał na was, abyście spojrzeli. - To jest okolica Iktor Elam. Tutaj jesteśmy - postukał palcem w rysunek grodu na południowo-zachodnim krańcu jeziora Evendir. - Niektórzy z was są przybyszami, więc może o tym nie wiecie, ale nasz gród żyje przede wszystkim z tego, co da nam las. Jesteśmy otoczeni wielkimi puszczami - powiódł dłonią po mapie.

- Być może - kontynuował - przywiodły was tutaj pogłoski o szmaragdach, które są znajdowane w okolicy. To prawda - przyznał spokojnie kapitan. - Ale prawdziwą żyłą złota jest drewno. Bez niego osada po prostu przestałaby istnieć. Od niepamiętnych czasów dostarczamy do Ilaune bale świerkowe, dębowe i wszelkie inne. Stamtąd spławiane są dalej, do Flaen. Całe cechy ludzi trudnią się wiązaniem tratew i wodnym transportem drewna na południe. Zaopatrujemy połowę Sarii i niemal wszystkie porty. To dzięki nam Orfan i Irvan mają swoje imponujące floty.

- Wszystko to mówię wam po to, byście zrozumieli naszą sytuację. Żyjemy z drewna, a większość mężczyzn osady to drwale - Lord Kapitan westchnął i zerknął na chwilę w stronę siedzących pod oknem. Potem jego spojrzenie znów spoczęło na was. - Niestety, ostatnio nasi drwale zaczęli ginąć. Pomimo, że od niedawna sadzimy już nowe lasy w pobliżu Iktor Elam, po cenniejsze drzewa musimy zapuszczać sie dalej, na zachód. A na zachodzie jest...

- Nothvalien - wtrąciła kobieta, która słuchała wywodu dowódcy straży wraz z wami. Nie drgnęła ani na jotę, cały czas sztywno wyprostowana.

-...właśnie. Nothvalien, Wielka Puszcza, prastary dom leśnych dziwów. Cała historia regionu to historia zmagań z Nothvalien, z siłami natury. Niemniej, ostatnio chyba coś tej naturze pomaga.
____________


Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość   Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Sobota 24 Czerwiec, 2006 22:22 Odpowiedz z cytatem

"Możemy od razu przejść do rzeczy?"

Nie ma to jak być miłym... - westchnął w myślach Adamant.

"Do rzeczy? Tak, tak"

Młodzieniec patrzył jak dówódca wyciąga pergamin i nachylił się lekko, aby lepiej widziec i również zapamiętać całą mapę. Była całkiem niezła... Chociaż całkowicie nieprzydatna w podróży z racji rozmiarów, chociaż na deszcz powinna byc odporna, jak z pergaminu.

"To jest okolica Iktor Elam. Tutaj jesteśmy - postukał palcem w rysunek grodu na południowo-zachodnim krańcu jeziora Evendir. - Niektórzy z was są przybyszami, więc może o tym nie wiecie, ale nasz gród żyje przede wszystkim z tego, co da nam las. Jesteśmy otoczeni wielkimi puszczami."

Trudno nie zauważyć przybywając tu... bardzo ciekawa ta droga: Las... Las... Las... Las... O, coś nowego - las! - Adamant skomentował w myślach, nie zmieniając wyrazu twarzy. Dalej patrzył na mapę.

Chociaz tak naprawdę to lubię drzewa... Bynajmniej nie tylko jako meble albo elementy konstrukcyjne. Są z nich też dobre ołówki. Tak... I linijki.

"Być może przywiodły was tutaj pogłoski o szmaragdach, które są znajdowane w okolicy. To prawda."

Tja... Gdybym przybył tutaj licząc na znalezienie jakichkolwiek drogich kamieni z moim doświadczeniem w kopalnictwie na poziomie - 115 w 10-punktowej skali, to by naprawdę BARDZO DOBRZE świadczyło o moim zdrowym rozsądku... - kwaśno skomentowa w myślach Adamant. Wolał nie wspominać zbyt często tamtego okresu gdy próbował coś znaleźc w kopalniach Krelu...

"Ale prawdziwą żyłą złota jest drewno. Bez niego osada po prostu przestałaby istnieć. Od niepamiętnych czasów dostarczamy do Ilaune bale świerkowe, dębowe i wszelkie inne. Stamtąd spławiane są dalej, do Flaen. Całe cechy ludzi trudnią się wiązaniem tratew i wodnym transportem drewna na południe. Zaopatrujemy połowę Sarii i niemal wszystkie porty. To dzięki nam Orfan i Irvan mają swoje imponujące floty."

Hm... No to mamy dodatkowy aspekt w sprawie... Ciekawe, czy to Iktor Elam ma wielu wrogów... Fajnie - osada mająca wrogów. - odruchowo przygładził włosy. Miał cichą nadzieję, że nikomu nie włoży ich do oka. Ale nie po to je zapuszczał przez tyle lat, aby teraz ścinać... Jeśli to wogóle możliwe.

"Wszystko to mówię wam po to, byście zrozumieli naszą sytuację. Żyjemy z drewna, a większość mężczyzn osady to drwale."

Adamant powiódł wzrokiem za jego spojrzeniem, ale zaraz znów skupił uwagę na Dowódcy.

"Niestety, ostatnio nasi drwale zaczęli ginąć. Pomimo, że od niedawna sadzimy już nowe lasy w pobliżu Iktor Elam, po cenniejsze drzewa musimy zapuszczać sie dalej, na zachód. A na zachodzie jest..."

"Nothvalien."

Hej! Ta rzeźba przemówiła! ... ... ... Zaraz... To nie jest rzeźba... - skomentował w myślach Adamant, uśmiechając się lekko i patrząc na kobietę. Jego oczy dalej nie zmieniły wyrazu. Potem znów spojrzał na dowódcę.

"...właśnie. Nothvalien, Wielka Puszcza, prastary dom leśnych dziwów. Cała historia regionu to historia zmagań z Nothvalien, z siłami natury. Niemniej, ostatnio chyba coś tej naturze pomaga."

Zbzikowani obrońcy przyrody...? - pomyślał Adamant, ale głośno powiedział:

"Czy ktokolwiek zyskałby na waszych kłopotach...?" - spytał, patrząc uważnie na dowódcę. "Czyli - czy macie jakiekolwiek podejrzenia co siły stojącej za zniknięciami waszych drwali?" - sprostował, odchylając się lekko w fotelu.

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Whitefire
Głos Potęg


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 2980
Postać   Chowaniec

133331 Miedziaków
681 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Sobota 24 Czerwiec, 2006 22:50 Odpowiedz z cytatem

"Czyli - czy macie jakiekolwiek podejrzenia co siły stojącej za zniknięciami waszych drwali?"
- W zasadzie nie - dowódca spojrzał na Adamanta kwaśno. - Mamy jeszcze tylko kilka faktów. Pierwsze kłopoty zaczęły się na początku lata. Właściwie prace przebiegały tak, jak zawsze. Najdalej na zachód - pokazał, gdzie dokładnie - zapuściła sie grupa trzynastu drwali. Kilka tygodni później wciąż ich nie było; przyjaciele ruszyli ich szukać. Bezowocnie. Kolejna grupa, już znacznie większa, wyruszyła jeszcze kiedy szukano poprzednich. Rozbili obóż tu - kapitan pokazał na skraj wielkiej, zielonej plamy lasów - i zaczęli pracować w dwu lub trzyosobowych zespołach. W zasadzie nic nowego.

- Pierwsze grupki zaczęły ginąć po dwóch dniach. Po prostu znikały bez śladu.  Minęły trzy dni, zanim się zorientowano, że coś jest nie tak. Wiecie , jak to jest, zespół wyrusza i czasami męczą się ze ścinaniem i transportem tak długo, że muszą przenocować z dala od obozu, zwłaszcza jeśli szukają specjalnych drzew na statki.

- Oczywiście natychmiast ruszono na poszukiwania. Tym razem było gorzej - dowódca zawiesił głos - z poszukiwań wróciło tylko pięć osób.

- Od tego czasu zbieramy informacje o zaginięciach w wielu miejscach. Przede wszystkim na dalekim zachodzie, ale nie tylko. To nie są zwyczajne wypadki. Przygniecienie drzewem czy niedźwiedź. Ludzie po prostu znikają bez śladu. Zarówno drwale, jak i strażnicy, których zaczęliśmy z nimi wysyłać. Doszło do tego, że nikt już nie chce się zapuszczać w głąb lasów!

- Drwale to zabobonny lud. Mówią o jakichś cieniach i upiornych wyciach, które przypominają wilczy skowyt; opowiadają sobie szeptem historie o złych duchach, które grasują pośród drzew. Twierdzą, że za daleko zapuściliśmy się w głąb lasów, że zbudziliśmy coś w Wielkiej Puszczy; coś, co powinno być na wieki uśpione.

- To tylko gadanie, i prawdę mówiąc, nic wam po tym. Niczego nie rozwiązuje i na pewno jest dalekie od prawdy. Niemniej, musimy coś zrobić. Dłużej tak być nie może. Tniemy co prawda w pobliżu osady, ale jeśli tak dalej pójdzie, wkróce nie zostanie nam wiele. Zwłaszcza, jeśli chodzi o rzadsze gatunki drewna, szczególnie cis. Wszystkie siły, jakie mamy, są związane pilnowaniem osady i tych drwali, którzy śmią jeszcze wystawić z niej czubek nosa.

- Dlatego wasze zadanie, płatne w sumie 50-cioma sztukami złota, polegać będzie na odnalezieniu źródła problemu i - jeśli się da - wyeliminowaniu go. Jeśli sie nie da; przynajmniej wróćcie tu i zdajcie raport z tego, co wywołuje te zniknięcia.
____________


Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość   Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Sobota 24 Czerwiec, 2006 23:44 Odpowiedz z cytatem

"W zasadzie nie"

Chyba nie wyglądam aż TAK źle... - pomyślał Adamant na widok miny dowódcy i znów odruchowo przygładził włosy.

"Mamy jeszcze tylko kilka faktów. Pierwsze kłopoty zaczęły się na początku lata. Właściwie prace przebiegały tak, jak zawsze. Najdalej na zachód-

Całkiem daleko...

"-zapuściła sie grupa trzynastu drwali. Kilka tygodni później wciąż ich nie było; przyjaciele ruszyli ich szukać. Bezowocnie. Kolejna grupa, już znacznie większa, wyruszyła jeszcze kiedy szukano poprzednich. Rozbili obóż tu-"

Znowu te lasy...

"-i zaczęli pracować w dwu lub trzyosobowych zespołach. W zasadzie nic nowego."

"Hm..." - Adamant zamyślił się, dalej słuchając słów dowódcy.

"Pierwsze grupki zaczęły ginąć po dwóch dniach. Po prostu znikały bez śladu.  Minęły trzy dni, zanim się zorientowano, że coś jest nie tak. Wiecie, jak to jest, zespół wyrusza i czasami męczą się ze ścinaniem i transportem tak długo, że muszą przenocować z dala od obozu, zwłaszcza jeśli szukają specjalnych drzew na statki."

Tak... Wiem jak to jest... - pomyślał młodzieniec, przypominając sobie, jak często był w grupie wyruszającej na polowania, z których wracali często po kilku tygodniach. I wiedział też ile grup nie wróciło. Potem znajdowali ich szczątki to poszarpane przez wilki, to okradione do cna, z poderżniętymi gardłami.

"Oczywiście natychmiast ruszono na poszukiwania. Tym razem było gorzej... Z poszukiwań wróciło tylko pięć osób."

Au...

"Od tego czasu zbieramy informacje o zaginięciach w wielu miejscach. Przede wszystkim na dalekim zachodzie, ale nie tylko. To nie są zwyczajne wypadki. Przygniecienie drzewem czy niedźwiedź. Ludzie po prostu znikają bez śladu. Zarówno drwale, jak i strażnicy, których zaczęliśmy z nimi wysyłać. Doszło do tego, że nikt już nie chce się zapuszczać w głąb lasów!"

Nieźle... Dzikie zwierzęta odpadają - zawsze coś zostaje po ofiarze. Zabłądzenie też - j.w. Pozostaje ingerencja zorganizowanej konkurencji albo rzeczywiście coś niezwykłego... Magia, albo magiczne stworzenie... - zamyślił się, dalej słuchając dowódcy.

"Drwale to zabobonny lud. Mówią o jakichś cieniach i upiornych wyciach, które przypominają wilczy skowyt; opowiadają sobie szeptem historie o złych duchach, które grasują pośród drzew. Twierdzą, że za daleko zapuściliśmy się w głąb lasów, że zbudziliśmy coś w Wielkiej Puszczy; coś, co powinno być na wieki uśpione."

Wilkołaki? Nie... Zbyt rozległy teren. A może któryś z tych zapomnianych bogów, o których uczyłem się w klasztorze...? Jeśli tak, to może być BARDZO źle...

"To tylko gadanie, i prawdę mówiąc, nic wam po tym. Niczego nie rozwiązuje i na pewno jest dalekie od prawdy. Niemniej, musimy coś zrobić. Dłużej tak być nie może. Tniemy co prawda w pobliżu osady, ale jeśli tak dalej pójdzie, wkróce nie zostanie nam wiele. Zwłaszcza, jeśli chodzi o rzadsze gatunki drewna, szczególnie cis. Wszystkie siły, jakie mamy, są związane pilnowaniem osady i tych drwali, którzy śmią jeszcze wystawić z niej czubek nosa."

Zawsze mnie zadziwiało całkowite przywiązanie ludzkich umysłów do realizmu... - skomentował w myślach Adamant. Jest tyle rzeczy, o których nie chcą wiedzieć...

"Dlatego wasze zadanie, płatne w sumie 50-cioma sztukami złota, polegać będzie na odnalezieniu źródła problemu i - jeśli się da - wyeliminowaniu go. Jeśli sie nie da; przynajmniej wróćcie tu i zdajcie raport z tego, co wywołuje te zniknięcia."

Adamant już otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale zaraz zamknąl je w panice. Pochylił lekko głowę i rozmyślał gorączkowo, a jego oczy wyrażały strach.

Cholera! Zapomniałem o ślubach! Ale ze mnie dureń! Zbyt dużo spraw na głowie... - pomyślał gorączkowo i spojrzał w stronę okna. Z ogromną ulgą zobaczył, że właśnie w tej chwili zniknęły ostatnie ślady światła słonecznego i zapadł całkowity mrok, z rzadka rozpraszany przez pochodnie i latarnie.

Uff... Dobra, czas na moich najlepszych przyjaciół. - pomyślał, sięgając do zasobnika i wyjmując swój mały notatnik i podróżne pióro. Pomachał nim chwilę, mieszając atrament, i położył notatnik na stole notatnik, otwierając na na końcu, na pustej kartce, i zaczął pisać. Po kilkunastu sekundach podał go dowódcy. Napisane tam było:

"Przyjmuję zadanie. Kto jeszcze będzie z nami, bo słyszałem o zapotrzebowaniu na 4 osoby, a tu przyszła nas trójka, chyba, że liczymy ta panią. Jest jakiś przedział czasowy?
Przepraszam za to zamieszanie z pisaniem, ale moje wyznanie wymusza śluby milczenia od ostatnich do pierwszych poromieni słońca na horyzoncie."

Adamant uśmiechnął się przepraszająco i wskazał na swój trójkąt na czole, który był symbolem jego wyznania

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Netrath
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 2253
Postać   Chowaniec

10 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Niedziela 25 Czerwiec, 2006 6:05 Odpowiedz z cytatem

Erthang cały czas w milczeniu przysłuchiwał się rozmowie. Zdawał się być obojętny na wszystko co go otaczało. W duchu rozmyślał nad zadaniem.

Są trzy możliwości. Albo komuś zależy na tym, żeby powstrzymać produkcję drewna albo to naprawdę coś niezwykłego albo... hm... spotkamy kogoś kogo od dawna chcę spotkać... - uśmiechnął się do siebie wichrząc włosy.

Uwadze Erthanga nie uszło to, że Adamant chciał coś powiedzieć, ale się powstrzymał. Gdy podał on notatnik dowódcy,  Erthang spojrzał w bezwyrazowe oczy Adamanta. Nie wiedział o co mu chodziło, ale trochę go to wkurzyło.

- Widzę, że masz jakieś tajemnice... - mruknął. - Ale w takim razie, nie będziemy mogli pracować razem. Nikt nie będzie robił czegoś za moimi plecami. Kapitan musi wybrać czy woli mnie czy ciebie.

- Chociaż słyszałem, że ktoś chciał się spotkać ze mną osobiście... - dodał cicho.

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość   Powrót do góry ⇑
Damek
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1024
Postać   Chowaniec

10 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Niedziela 25 Czerwiec, 2006 9:28 Odpowiedz z cytatem

Damizjusz cały czas milcząc przyglądał się ów kobiecie jednagrze cały czas słyszał rozmowe

- Nie mam nic przeciwko twojemu wyznaniu Damizjusz wzdrygnoł się i wzrucił wzroka na Adamanta

" to kedy wyruszamy"po chwili zastanowienia podszedł do kobiety z zapytaniem.
"Czy mogła byś opowiedzieć co tak naprawde jest tym Nothvalienem "


Ostatnio zmieniony przez Damek dnia Niedziela 25 Czerwiec, 2006 11:18, w całości zmieniany 1 raz

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość   Powrót do góry ⇑
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Niedziela 25 Czerwiec, 2006 11:15 Odpowiedz z cytatem

Jednakl Adamant stanowczo powstał i zastąpił drogę Erthangowi, nie pozwalając mu przeczytać, co też napisał Dowódcy. Jego oczy nadal były bez wyrazu, ale teraz zacisnął usta w stanowczej minie.

O nie... Prywatna korespondencja, kołku! - pomyślał gniewnie, potem odwracając się z powrotem do Dowódcy i czekając na jego odpowiedź. W ręku nadal trzymał pióro, ale teraz nałożył z powrotem nasadkę, aby zapobiec wysychaniu atramentu.

(Netrath, weź zedytuj swój post, bo akurat to była sytuacja, gdzie Adamant mógł łatwo nie pozwolić Erthangowi na przeczytanie owej kartki.
A ty, Damek, czytaj uważniej - nie było takiej rozmowy. To było napisane w notatniku przez Adamanta i on pokazał to tylko Dowódcy straży)

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Whitefire
Głos Potęg


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 2980
Postać   Chowaniec

133331 Miedziaków
681 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Niedziela 25 Czerwiec, 2006 11:20 Odpowiedz z cytatem

Podczas gdy wy rozmawiacie (jakkolwiek ironiczne to stwierdzenie wyda się Adamantowi), Lord Kapitan Burtis przygląda się wam uważnie. Karteczkę, którą pokazał mu Adamant, skwitował uniesieniem w górę brwi. Po krótkiej chwili spojrzał w stronę okna, gdzie siedziało dwóch mężczyzn, Ten w kapturze skinął krótko głową i dowódca podjął:

- Dobrze odgadliście, pani Vixara idzie z wami. Dlaczego, to już wam lepiej wyjaśni kto inny.

Zakapturzony mężczyzna spod okna wstał w tym momencie i podszedł do was, zsuwając kaptur do tyłu. Był raczej starszy, zadbany; miał dwie małe szramy na lewym policzku, ale mimo to nie wyglądał na wojownika. Towarzyszący mu strażnik natychmiast wstał również, ale trzymał się o krok za nim.
[PW do Netratha]

- Musieliśmy wziąć pod uwagę, że natura tego problemu jest... nienaturalna - kiedy się odezwał, głos mężczyzny był twardy jak toczone po skale kamienie, pomimo że wysilił się na dowcip. - Dlatego właśnie pójdzie z wami Lady Vixara, która wśród spraw nienaturalnych czuje się jak najbardziej... naturalnie. Jeżeli... gdy dotrzecie do źródła problemu, jej ekspertyza być może powie nam wiecej niż wszelkie wasze wysiłki.

- Chcę tylko zaznaczyć - odezwała się Vixara, kiedy mężczyzna umilkł - że nie zwykłam włóczyć się po bezdrożach. Liczę zatem, że nie będę zmuszona walczyć po drodze z wilkami i innymi takimi. Choć zapewniam, że mogę to uczynić - w jej głosie pobrzmiewały naprawdę groźne nutki.

- Sądzę, że powinniście rozpocząć od odnalezienia obozowisk drwali - rzekł dowódca straży, kładąc na stole drugi, mniejszy pergamin - tutaj jest niewielka mapa tej okolicy. Weźcie ją ze sobą. To dobre dwa dni drogi stąd, więc radzę, abyście ruszyli jutro, wczesnym świtem. Nie ma na co czekać - im szybciej wykonacie zadanie, tym lepiej dla was.

- Za jakiś czas możemy uznać, że nie wywiązaliście się z kontraktu i posłać inną grupę - wtrącił ironicznie mężczyzna z bliznami na twarzy. - Wówczas wasze pieniądze przepadną.

- Skoro wyrażacie zgodę, podpiszcie wszyscy ten papier - powiedział kapitan Burtis. - Oczywiście nie ty, pani Vixaro. Macie jakieś pytania?

[PW do Damka]
[N. i D. - proszę nie odpowiadać, dopóki nie napiszę tych PW]
____________


Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość   Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Netrath
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 2253
Postać   Chowaniec

10 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Niedziela 25 Czerwiec, 2006 11:23 Odpowiedz z cytatem

Skoro wyrażacie zgodę, podpiszcie wszyscy ten papier. Oczywiście nie ty, pani Vixaro. Macie jakieś pytania?

- Ja się zgodzę dopiero gsy dowiem się co było na karteczce... Chyba, że wasza wielmożność zapewni mnie, że to nic ważnego i istotnego - zwrócił się do wcześniej zakapturzonego mężczyzny z lekkim ukłonem.

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość   Powrót do góry ⇑
Damek
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1024
Postać   Chowaniec

10 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Niedziela 25 Czerwiec, 2006 11:31 Odpowiedz z cytatem

Damizjusz podszedł do pergaminu poprosił pióro przeczytał uwarznie dokumęt i podpisał i wrócił do ów do Vixaro i ponowił swoje pytanie
"Czy mogła byś opowiedzieć o tym Nothvalu "
____________

Mythai rulez  Smile

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość   Powrót do góry ⇑
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Niedziela 25 Czerwiec, 2006 11:37 Odpowiedz z cytatem

"Widzę, że masz jakieś tajemnice... Ale w takim razie, nie będziemy mogli pracować razem. Nikt nie będzie robił czegoś za moimi plecami. Kapitan musi wybrać czy woli mnie czy ciebie."

Każdy ma swoje tajemnice. A ja na pewno nie będę wyjawiał swoich. - skomentował w myślach Adamant.

"Dobrze odgadliście, pani Vixara idzie z wami. Dlaczego, to już wam lepiej wyjaśni kto inny."

Adamant spojrzał na mężczyznę w kapturze i na jego strażnika. Nie ma co, przyjemna para...

"Musieliśmy wziąć pod uwagę, że natura tego problemu jest... nienaturalna."

Równjie dobrze mogłoby być to napisane literami wielkości domów i oświetlone kulami ognia, z orkiestrą grającą jakiś dramatyczny utwór. - ironicznie pomyślał Adamant, nie zmieniając wyrazu twarzy.

"Dlatego właśnie pójdzie z wami Lady Vixara, która wśród spraw nienaturalnych czuje się jak najbardziej... naturalnie. Jeżeli... gdy dotrzecie do źródła problemu, jej ekspertyza być może powie nam wiecej niż wszelkie wasze wysiłki."

Oh, dzięki za te nieograniczone zasoby wiary, którą w nas pokładasz.

"Chcę tylko zaznaczyć  że nie zwykłam włóczyć się po bezdrożach. Liczę zatem, że nie będę zmuszona walczyć po drodze z wilkami i innymi takimi. Choć zapewniam, że mogę to uczynić."

Hm... Nie lubisz zię brudzić? Dobrze, że w umowie nie ma ani słowa o chranianiu cebie, a tylko o znalezieniu i ewentualnym wyeliminowaniu źródła problemu. - Adamant ponownie odwrócił się do dowódcy.

"Sądzę, że powinniście rozpocząć od odnalezienia obozowisk drwali. Tutaj jest niewielka mapa tej okolicy. Weźcie ją ze sobą. To dobre dwa dni drogi stąd, więc radzę, abyście ruszyli jutro, wczesnym świtem. Nie ma na co czekać - im szybciej wykonacie zadanie, tym lepiej dla was."

"Za jakiś czas możemy uznać, że nie wywiązaliście się z kontraktu i posłać inną grupę."

Tja... Jak ja lubie DOKŁADNIE OKREŚLONE warunki umowy... - pomyślał, biorąc mapę.

"Skoro wyrażacie zgodę, podpiszcie wszyscy ten papier. Oczywiście nie ty, pani Vixaro. Macie jakieś pytania?"

"Ja się zgodzę dopiero gsy dowiem się co było na karteczce... Chyba, że wasza wielmożność zapewni mnie, że to nic ważnego i istotnego."

Adamant podpisał dokument, ignorując pytanie Erthanga skierowane do zakapturzonego mężczyzny, po czym dopisał w notatniku następne słowa i pokazał je Dowódcy:

"Czy wybór dowódcy wyprawy leży w naszej gestii?"

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Whitefire
Głos Potęg


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 2980
Postać   Chowaniec

133331 Miedziaków
681 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Niedziela 25 Czerwiec, 2006 12:18 Odpowiedz z cytatem

"Czy mogła byś opowiedzieć o tym Nothvalu "

Kobieta - dziewczyna? - spojrzała na Damizjusza zimno, ale po chwili jej spojrzenie jakby złagodniało.

- Nothvalien - mruknęła cicho, ale bez urazy w głosie. - Wielka Puszcza, dom Elfów i tysiąca innych nieznanych stworzeń. Więcej o nim nie wiemy, niż wiemy. Będzie na te opowieści czas później - zerknęła szybko na podpis - Damizjuszu. Gdybyś był tak łaskaw i został chwilę po tym spotkaniu, żeby pomóc mi w przeniesieniu kilku tobołków stąd do zamku, gdzie mieszkam, być może po drodze powiem ci coś jeszcze.


"Czy wybór dowódcy wyprawy leży w naszej gestii?"

- Nie interesuje nas nic poza osiągnięciem celu - odparł dowódca, przyglądając się karteczce Adamanta. Potem spojrzał na podpis na kontrakcie. - Adamant, tak? Zrobicie, co chcecie. Może nawet obędziecie sie bez dowódcy. W każdym razie wątpię, aby pani Vixarze sprawiło to jakąś różnicę. Sami musicie się zająć organizacją. Sami też zdecydujecie, jak podzielić nagrodę, chociaż proponuję - po równo, między waszą trójkę. Dlatego wynajmujemy najemników, a nie posyłamy własnego oddziału.

- Niemniej - wtrącił mężczyzna ze szramami, ten z kapturem na plecach i spojrzał na Adamanta - bez Erthanga wasze szanse wyraźnie zmaleją. Z różnych powodów. Więc może dojdźcie jakoś do ładu. - Potem popatrzył na Erthanga - sądzę, że sekrety twojego towarzysza nie uniemożliwią waszego zadania. Radzę ci zatem podpisać umowę... Być może znajdziesz podczas tej wyprawy to, czego szukasz od tak dawna.
____________


Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość   Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Niedziela 25 Czerwiec, 2006 12:30 Odpowiedz z cytatem

"Nie interesuje nas nic poza osiągnięciem celu."

Jak miło...

"Adamant, tak? Zrobicie, co chcecie. Może nawet obędziecie sie bez dowódcy. W każdym razie wątpię, aby pani Vixarze sprawiło to jakąś różnicę. Sami musicie się zająć organizacją. Sami też zdecydujecie, jak podzielić nagrodę, chociaż proponuję - po równo, między waszą trójkę. Dlatego wynajmujemy najemników, a nie posyłamy własnego oddziału."

Ja tam to widzę inaczej... No ale kasa ponad prawie wszystko. - pomyślał Adamant, potem patrząc na bliznowatego jegomościa (Brak wprawy przy goleniu?) , gdy ten się odezwał:

"Niemniej bez Erthanga wasze szanse wyraźnie zmaleją. Z różnych powodów. Więc może dojdźcie jakoś do ładu."

Tja... Na przykład bez niego nie będziemy mieli kogo rzucić ewentualnym przeciwnikom na pożarcie/zaszlachtowanie, samemu przeprowadzając 'taktyczny odwrót'. - zaśmiał się w myślach, nie zmieniając jednak wyrazu twarzy.

"Sądzę, że sekrety twojego towarzysza nie uniemożliwią waszego zadania. Radzę ci zatem podpisać umowę... Być może znajdziesz podczas tej wyprawy to, czego szukasz od tak dawna."

No, może to uciszy pana 'muszę-wiedzieć-wszystko-o-każdym-z-was'. - Adamant uśmiechnąl się pod nosem, patrząc na Erthanga. Potem ziewnął bezgłośnie i z powrotem usiadł na swoim krześle, zaczynając rysować coś w pustym miejscu między 2ma pytaniami w swoim notatniku.

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Damek
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1024
Postać   Chowaniec

10 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Niedziela 25 Czerwiec, 2006 14:20 Odpowiedz z cytatem

Damizjuszu. Gdybyś był tak łaskaw i został chwilę po tym spotkaniu, żeby pomóc mi w przeniesieniu kilku tobołków stąd do zamku, gdzie mieszkam, być może po drodze powiem ci coś jeszcze.

"ależ oczywiście"  po czym poszedł za Vixarą
____________

Mythai rulez  Smile

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość   Powrót do góry ⇑
Netrath
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 2253
Postać   Chowaniec

10 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Niedziela 25 Czerwiec, 2006 16:08 Odpowiedz z cytatem

sądzę, że sekrety twojego towarzysza nie uniemożliwią waszego zadania. Radzę ci zatem podpisać umowę... Być może znajdziesz podczas tej wyprawy to, czego szukasz od tak dawna.

- Skoro tak, to pójdę - powiedział Erthang znowu składając delikatny ukłon po czym podpisał umowę.

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość   Powrót do góry ⇑
Whitefire
Głos Potęg


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 2980
Postać   Chowaniec

133331 Miedziaków
681 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Niedziela 25 Czerwiec, 2006 16:38 Odpowiedz z cytatem

- Doskonale! To by było na tyle, jeśli nie macie dalszych pytań... - kapitan straży zostawił mapkę na stole i cofnął o krok. Pani Vixara wstała i podała większy ze swoich dwóch bagaży Damizjuszowi, po czym pospiesznym krokiem wyszła. W drzwiach zatrzymała się jeszcze.

- Bramy są otwierane z pierwszym brzaskiem. Jak rozumiem, spotkamy się tu, pod Bramą Stu Kroków, w godzinie świtu?

[PW do Damka]

Idziesz chwilę za dziewczyną, która początkowo zdaje się nie zwracać na ciebie uwagi. Po chwili zaczynacie jednak rozmawiać. Zanim dotrzecie do zamku, Vixara powie ci takie oto słowa:

- Damizjuszu, w całej tej sprawie jest jeszcze jedna bardzo ważna rzecz, o której kapitan nie śmiał wcześniej wspominać. Widzisz, ani władca Iktor Elam, mój Mistrz, Irog zwany Czerwonym, ani ja, Vixara, nie mamy żadnych wątpliwości: to, z czym przyjdzie nam się zmierzyć, jest magicznej natury. Nie wiem, czy wierzysz w czary, ale teraz proszę cię, uwierz mi: one istnieją. Nie wiemy dokładnie, co zabija, czy też porywa, drwali, ale u źródeł naszego wroga jest niezmierna, magiczna siła.

- Po miesiącu trudów znaleźliśmy tylko jedną rzecz, która być może zdoła się jej przeciwstawić. Mam ją tutaj, ze sobą, i chciałabym ci ją dać. Chociaż uprzedzam, że jest niebezpieczna. Ja niestety nie mogę jej długo nosić, ani tym bardziej wykorzystać, bo taka jest natura tego przedmiotu, że w jego bliskości bardzo trudno jest mi zrobić użytek z własnej mocy. Być może rozumiesz, jakie to dla mnie niebezpieczne.

- Tobie jednak będzie łatwiej, być może. Nie jesteś Magiem. A oto, o czym mówimy - zatrzymała się i wyciągnęła ku tobie rękę. Leżał na niej mały sztylet, niewiele dłuższy od jej dłoni. - Jeżeli ostrze tego sztyletu wbije się w serce naszego wroga, zwyciężymy, a ludzie przestaną ginąć. Weźmiesz go?

____________



Ostatnio zmieniony przez Whitefire dnia Poniedziałek 03 Lipiec, 2006 21:36, w całości zmieniany 1 raz

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość   Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Damek
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1024
Postać   Chowaniec

10 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Niedziela 25 Czerwiec, 2006 17:37 Odpowiedz z cytatem

Damizjusz po powrocie z zamku poszedł do kufelka powiedział kapciuchowi że dziś rano sie wyprowadza zapłacił za pobyt i poszedł do pokoju. zabrał w prawdzie to co mił ( MG wie co )
i do tego troche więcej jedzenia i wody. Spytał się kapciucha gdzie może znaleźć igłe i nić gdy już to znalazł zaszył dzióry w swojej pelerynie,naostrzył topór (co dalej zrobił napisze na pw Whitefirowi)


Ostatnio zmieniony przez Damek dnia Niedziela 25 Czerwiec, 2006 17:46, w całości zmieniany 1 raz

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość   Powrót do góry ⇑
Wyświetl posty z ostatnich:   

To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Mythai -> Sala Pamięci Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 4 z 18 Idź do strony   1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18  

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 
  
Strona glówna | Mapa serwisu | O stronie | Podziekowania | Kontakt
Sponsoruj mythai.info | Informacje o prawach autorskich


© 2004 -2016 Mariusz Moryl
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group - modified by Mythai Team

Ten serwis wykorzystuje pliki cookie w celu ulatwienia identyfikacji uzytkownika.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawien Twojej przegladarki oznacza, ze beda one umieszczane w Twoim urzadzeniu koncowym. Pamietaj, ze zawsze mozesz zmienic te ustawienia.