Użytkownik: Hasło: Rejestracja
 Raven

UROK NOCY

 

            Miałem sen. Szarość chodników zlewała się z kurzem ulicznym. Dusiłem się. Cienie rosły z każda sekundą, a ja stałem wśród tego zgiełku. Okiennice opustoszałych domów stukały głośno. Wręcz krzyczały. Zemściły na mnie, że wkradam się po cichu to wnętrz, które strzegą. Wszystko wirowało. Gwiazdy wraz z księżycem nie chciały na mnie patrzeć. Okrywała mnie gęsta mgła. Świat mnie izolował. Nie chciał mnie. Ludzie mieli kamienne twarze. Nie czułem nic. Ciemność. Nawał głosów pragnących krwi. Widziałem swoje długie, zimne dłonie zaciskające się na szyi dziecka. Krzyk matki i ciepła krew. Ból chwycił moje wnętrzności. Wiłem się, a mgła okrywała mnie coraz ciaśniej i ciaśniej.

            Obudziłem się czując przeraźliwy głód i stwierdzając, że jestem oblany krwawym potem. Przez chwilę oddychałem ciężko, a potem poczułem samk własnej krwi. Była słona jak łzy. Odchyliłem wieko trumny i spojrzałem przez okno, gdzie noc pokonywała ostatnie promyki światła. Byłem stworzeniem ciemności i nienawidziłem siebie za to. Wiedziałem, że muszę zaspokoić głód. Od trzech dni nic nie jadłem i czułem, że dzisiaj ulegnę. Spojrzałem w lustro. Ohydny, biały i zimny trup, który jeszcze śmiał liczył na Zbawienie. Zapałałem odrazą do samego siebie. Długie kasztanowe włosy i czarna peleryna sprawiały, że wyglądałem jak tania podróbka jakiejś koszmarnej lalki dla dzieci. Patrząc tak na swoją twarz, zastanawiałem się, kto wymyślił tą bajkę o wampirach bez odbicia? Mógłbym tak stać całą noc i dalej torturować się nienawiścią, gdyby nie ten potworny głód, który coraz bardziej dawał o sobie znać. Stanąłem na balkonie i spojrzałem na pogrążony w ciemnościach Paryż. Musiałem długo zabawiać przed lustrem, bo latarnie już się paliły. Robiło mi się na ich widok niedobrze. Wyglądały jak głupie świetliki zabłąkane w wielkim mieście. Czułem, że jestem jednym z nich i to napawało mnie jeszcze większym obrzydzeniem do siebie. Znów fala przeraźliwego głodu. Przeskoczyłem balustradę i szedłem miedzy blokami, które pogrążone były już we śnie. Zacząłem się zastanawiać, gdzie tak w ogóle idę, chociaż dobrze znałem odpowiedź na to pytanie. Szedłem do mojej miłości. Och, tak właśnie nazwałem swoją chorą żądzę krwi. Ironia. Wkroczyłem na teren parku pogrążonego w egipskich ciemnościach. Czyjaś obecność. Jakiś ohydny gbur i łatwa panienka obściskiwali się na ławce pięćdziesiąt metrów ode mnie. Dobrze zdawałem sobie sprawę z ich obecności, ale oni nie mogli wiedzieć o mnie. Powietrze było wypełnione tanim winem i swądem papierosów. Wyszedłem z parku i bezszelestnie podążałem ulicą, tak, jak tylko wampiry potrafią. Sunąłem kilka centymetrów nad ziemią, ale ludzie tego nie zauważali biegnąc jak najszybciej do domu zanim najgorsze menty wyjdą na ulicę. Tylko jakiś pijak popatrzył na mnie ze zdumieniem, a potem zasnął myśląc pewnie, że jestem senną marą. Zdałem sobie sprawę, że miał rację. Byłem koszmarem, czymś obrzydliwym. Czułem do siebie wstręt. Chciałem umrzeć, lecz coś dziwnego trzymało mnie przy życiu. Popatrzyłem w niebo.

„Nocy, jakaś ty niezmiernie piękna. Czemu tańczę jak mi zagrasz? Czemu muszę to robić, by nie cierpieć? A przecież to i tak sprawia mi ból.

 Błogosławiona, o! Błogosławiona
Po dwakroć nocy! Ale czy to wszystko,
Dziejąc się w nocy, nie jest marą tylko?*
Zatrzymałem się. Byłem na miejscu. Dom, który przede mną wyrósł znałem dobrze. Przychodziłem tu, co noc, by potem wrócić niezaspokojony. Światło w pokoju na górze paliło się jasno. Jakaś postać przeszła w pobliżu okna. Tak, to była ona, moja piękna Alice, czułem to wszystkimi zmysłami… Zatrzymała się. Chyba przygotowywała się do pójścia spać.

„ Dzisiaj zaśnie na wieki… nie, nie możesz tego zrobić. Nie jesteś przecież zwierzęciem bez uczuć… a może jednak jesteś?” Wciąż patrzyłem w okno. Mogłem zobaczyć jej blond włosy opadające na ramiona.

„Drwi z blizn, kto nigdy nie doświadczył rany.
Lecz cicho! Co za blask strzelił tam z okna?!
Ono jest wschodem, a Julia jest słońcem!
Wyjdź, cudne słońce, zgładź zazdrosną lunę,
Która aż zbladła z gniewu, że ty jesteś
Od niej piękniejsza*”
Alice zdejmowała bluzkę. Nie chciałem na to patrzeć, czułem się jak złodziej, ale nie mogłem się powstrzymać.

„ Do diabła! Czy to miłość?! Jeśli tak to, dlaczego pragnę jej śmierci…? Głupi jesteś Charles. Znów myślisz jak człowiek, a przecież nim nie jesteś. Kiedy ty w końcu to pojmiesz? Już nigdy nie będziesz ludzką istotą. Trzysta lat jesteś wampirem, czy to za mało by zrozumieć…?” Zsunęła jedwabną bluzkę. Widziałem teraz jej kształtne ciało i żądza krwi opanowała mnie całego. Jasne włosy potokiem spadły jej na ramiona. Wdzięczne ruchy i ta niewinność były dla mnie przynętą. Nie mogłem się już dłużej powstrzymywać. Sunąłem powoli w stronę domu nie spuszczając wzroku z okna. W środku grało radio. Melodia wypełniała pokój, lecz żaden śmiertelnik nie był w stanie usłyszeć tego z tej odległości. Wszedłem na ścianę domu robiąc tym samym użytek z moich wampirzych umiejętności.

„ Nienawidzę, nienawidzę być wampirem…” Dotarłem do okna i otworzyłem je cicho. Stałem tuż za nią i patrzyłem jak nakłada aksamitną koszulę nocną na różowe ciało, takie pełne krwi, takie… Odwróciła się. Nie krzyknęła. Zdziwiłem się, wszyscy przecież krzyczą. W jej pięknych oczach gościło przerażenie. Teraz zrozumiałem. Za bardzo się bała, aby krzyczeć. Trzymała w dłoniach nie do końca nałożoną koszulę drżąc na całym ciele. Była taka niewinna, tak bardzo jej pragnąłem. Cofnęła się powoli nie spuszczając ze mnie wzroku. Spokojnie podszedłem bliżej, tak, by nie przestraszyć jej jeszcze bardziej „O, Charles, cóż za wspaniałomyślność…” Nie mogłem opanować żądzy krwi. Była stracona.

- Kkk..kim  jj.j…estteś? – Szepnęła. To całkowicie zbiło mnie z tropu. Ona dalej nie wiedziała, kim jestem? Ona jest taka niewinna, słodka, piękna…

- Z nazwiska
Nie mógłbym tobie powiedzieć, kto jestem;
Nazwisko moje jest mi nienawistne,
Bo jest, o! święta, nieprzyjazne tobie;
Zdarłbym je, gdybym miał je napisane.*”
- Wzdrygnęła się słysząc mój głos i widząc żądzę krwi w moich oczach. Podszedłem bliżej, a ona odruchowo się cofnęła.

„ Nocy! Dzisiaj dostaniesz to, czego chcesz. Poddam się twemu urokowi…” Zbliżyłem się do dziewczyny jeszcze bardziej. Ona nie miała już gdzie uciekać, za nią stało tylko łóżko. Jakby pogodzona ze swym losem usiadła na nim i przysunęła się do ściany. Jak najdalej ode mnie. Głód prowadził mnie do niej. Słyszałem bicie jej serca. Teraz nie czułem już nic oprócz tego przeklętego głodu. Dziewczyna dalej trzymała w dłoniach koszulę. Widziałem jak drży. Nie krzyczała, bo doskonale zdawała sobie sprawę, że nikt jej tu nie usłyszy. Zbliżyłem się do niej i popatrzyłem prosto w jej oczy. Były zamglone i takie żywe. Pragnąłem jej krwi. Położyłem swą lodowatą rękę na jej twarzy. Wzdrygnęła się. Pogładziłem jej włosy, a ona osunęła się na wpół omdlała ze strachu. Wypuściła koszulę z rąk odsłaniając tym samym kształtne piersi. Zapach jej krwi był nie do zniesienia. Przytrzymałem ją lekko, a ona popatrzyła na mnie z rozpaczą. „Boże ….Jeśli istniejesz… wybacz mi…” Złożyłem na jej szyi śmiertelny pocałunek.

Czułem jej ciepłą krew, jej słodki smak. Wydała z siebie cichy jęk i złapała mnie za przegub. Czym była jej siła w porównaniu z moją? Tak bardzo chciała żyć…Jej klatka piersiowa falowała, gdy wysysałem z niej ostatnie krople życia. Bicia mojego czarnego i jej czystego serca zlały się w jedno. Upojna melodia. Jakby zło wdało się w taniec z dobrem. Gdziesz jest piękniejsza muzyka? Moje dłonie wędrowały po jej gładkim ciele, napawając się, odczytując je jak książkę. Zanurzyłem długie palce w jej gestych włosach, a one pachniały tak słodko… Uniesienie sięgało granic. Ostatkiem silnej woli puściłem ją, a ona opadła bezwładnie na poduszki. Jeszcze żyła oddychając ciężko. Patrzyłem tak na nią i biłem się z myślami.

„ Czy uczynić ją wampirem i móc z nią żyć wiecznie? Nie, nie możesz tego zrobić Charles. Zmienić ją w wampira i skazać na takie życie jak twoje? Nigdy, już lepsza jest śmierć.” Pogładziłem jej nieskazitelne ramiona i wgryzłem się w nią ponownie. Nasze serca znów się złączyły. Jej uścisk i tak już słaby, zelżał jeszcze bardziej. Nie miała siły. Słyszałem jak serce dziewczyny słabnie. Jej ręka opadła bezwładnie. Teraz już nie żyła. Była blada a jednocześnie tak szalenie piękna…

„ Julio! Kochanko moja! Moja żono!

Śmierć, co wyssała miód twojego tchnienia,
Wdzięków twych zatrzeć nie zdołała jeszcze*.

 Dla mnie nigdy nie nastanie dzień. Noc zawsze będzie nade mną panować. Nigdy nie zaznam spokoju…” Wyskoczyłem przez okno i wszedłem na dach. Znów wpatrzyłem się w ciemne niebo.

„ Nocy, wygrałaś! Opanowałeś mnie całego. Należę do ciebie i tylko do ciebie, bo częścią świata być przestałem, jestem opętany, jestem twym dzieckiem, kochankiem…

Czarna pieczaro, o! Ty wnętrze śmierci,
Tuczne najdroższym na tej ziemi szczątkiem,
Otwórz mi swoją zardzewiałą paszczę,
A ja ci nowy żer rzucę za to*

 

 

* Główny bohater cytuje fragmenty dramatu W. Szekspira pt. „Romeo i Julia”

 

Raven...

 

 

 Autor: Raven
 Data publikacji: 2008-04-26
 Ocena użytkowników:

 Zobacz inne utwory autora »
 Skomentuj »


 KOMENTARZE
Ułóż od najnowszych ↑

 hm...
Czyta się nie tak źle, tylko sens tej historii jest jakby zagubiony. O czym to właściwie jest? Głębia Bycia Wampirem? Wczuwamy Się w Mordercę?

To się nadaje jako element tła do prawdziwej opowieści, nic więcej.

We are not amused, jak mawiała królowa Anglii...
Autor: Whitefire Data: 13:33 2.01.09


« Powrót



Nasi użytkownicy napisali 77204 wiadomości na forum oraz dodali 443 publikacji.
Zapisało się nas już 2008

Ostatnio do paczki dołączył IdioticFishe

 
Po stronie kręci się 101 osób: 0 zarejestrowany, 0 ukrytych, 101 gości.
 


       Dział Informacji:

   •   Strona główna
   •   Wieści
   •   O witrynie
   •   Publikacje
   •   Konkursy
   •   Mapa serwisu
   •   Współpraca i reklama
   •   Linki
   •   Podziękowania
   •   Prawa autorskie
   •   Kontakt
  
Strona główna | Mapa serwisu | Wersja tekstowa | O stronie | Podziękowania
Sponsoruj mythai.info | Informacje o prawach autorskich | Kontakt

© 2004 - 2016 Mariusz Moryl

Ten serwis wykorzystuje pliki cookie w celu ułatwienia identyfikacji użytkownika.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.
 
zamknij
Masz nowych listów.