Użytkownik: Hasło: Rejestracja
 Szary mag

Wszędzie krew...Krew i jej ohydny zapach do którego Miolli zdecydowanie nie był przyzwyczajony .Dodatkowo ciemność, miejsce to jednak nie było opuszczone. Na środku jaskini leżą zwłoki , najdziwniejszego i bez zwątpienia najpiękniejszego stwora jakiego Miolli widział w całym swoim długim, liczącym już ponad 2 latosze. Mistrz miał rację ,  on zszedł na złą drogę. Jednak przed, być może pochopnym, wyciągnięciem wniosków czarodziej postanowił rozejrzeć się w około. Sama zbrodnia nie wydała mu się spektakularna. Sztylet tkwił głęboko wbity w miejsce gdzie ten skądinąd cudowny stwór miał niegdyś serce. Białoksiężnik widywał już wiele stworów ,  gdyż uczył się o nich w szkole Miliandu , co prawda to nie to samo co stanąć z nim oko w oko , zwłaszcza kiedy te oczy były takie piękne , ale zarazem martwe...Nie widać było śladów walki , od razu rzucało się w oczy , że umarła ona praktycznie bezboleśnie. Ona? Od kiedy określa się płeć stwora ,jest ze mną coraz gorzej – pomyślał mag , w końcu pierwsza zasada zakonu to wstrzemięźliwość i to pod każdą postacią. Narzędzie zbrodni nie było zwykłym sztyletem. Było pokryte specjalnym wyciągiem z jadu Zemeja mitologicznego smoka. Już dawno nie widywano takich okazów , więc sztylet musiał kosztować nie lada fortunę przynajmniej ze 4 smocze łuski, albo został niedawno ukradziony ,ale tym Miolli zajmie się później. Dodatkowo klątwa , napisana starym już niemalże nie używanym dialektem wspólnym dla ludzi , elfów i krasnoludów  – Et zmioro , uieraj wrcai tak sond speybyla , czyli ty zmoro ,umieraj wracaj skąd przybyłaś. Mój brat przeszedł samego siebie ,na środku w jedynym miejscu gdzie dochodziło nikłe promienie słońca pozostała już tylko trawa oraz niedługa łodyga. Nie było tajemniczego kwiatu Rogatosza który według starych nie istniejących już ksiąg ma magiczne zdolności. Ciągle pozostawało pytanie czy przeszedł Mihva na złą stronę i zaczął naukę u czarnych magów. Póki co nie było na to jednoznacznego dowodu. Miolli ułożył palce w charakterystyczny sposób tak by kciuk dotkał palca wskazującego , krótkie zaklęcie i jaskinia wypełniła się mocnym jasno białym światłem. Zbliżył się do ciała
-Biedaczko, pewnie sama miałaś z 2 tysiące lat ,  ukrywałaś się , dbałeś o niego a teraz leżysz tu sama ,bez tego co pielęgnowałeś. Zabita przez jakiegoś prostego wygnańca... Który pewnie nie wiedział co zabija , nie prawdasz południco.
-Panie!
-Tak kasztelanie?
-Znaleźliśmy coś co pan powinien zobaczyć , to jakiś dziwny błyszczący kamień , ino świeci się migocze , jest ni daleko od tego miejsca.
-A więc to jednak prawda! Ten głupiec! Prowadź do miejsca gdzie leży tek kamień!

***

-Wać pan to raczej do tych bogatych należy?
Spytał, bez ogródek jak to miał zresztą w swoim zwyczaju stary karczmarz Birgito. Potarł on swoją długą siwą brodę , która zwisała mu niemalże do pasa. Karczma sędziwego mężczyzny „Pod Rozczepionym Zapominajem” zdecydowanie nie była tym do czego przywykł nieznajomy , jednakże nie dawał po sobie poznać swojego zdegustowania...
- Po czym wnioskujesz ?
-Widuje to ostatnio takich co tylko tytułami się szczycą. I miecze takie jak pańskie już widywałem. Widać że pan dobrze urodzony , pewnie jaki szlachcic , bo taki micz to pewnie ze 2 grzędy kosztuje. Bo z całą szacownością rycerzem to pan nie jest , za krępawy pan.
-Źle wnioskujesz, ale jak pan widuje szlachciców skoro oni wszyscy zebrani w Witrowie na zajeździe obradują , kraj chcą ratować po złych rządach Eagona.
-Panie oni prędzej cały zapas chmielu zużyją , aniżeli coś postanowią. Oni wszyscy w swe bożki , pieniedze , oczy swoje zaślepili. Tak jak i ci czrnoksięrzcy co neutra , netrial , neutralność zachować chcą , a cały czas szukają tegoż czego tu ni ma.
-Mówisz zapewne o kwiecie Rogatosza , ostatniego władcy z dynastii Fluroponów. Nie wierzysz , że on istnieje , nie wierzysz że on ma magiczne zdolności?
-Panie , żyja już na tym śiwice z 5 latoszy drzewnych i odkąd ma pamięć sięga zawsze tu tacy byli. Ino wczoraj był taki cacy na biało z herbem czarnym jak sroka. Zajmował się tymi rurniami.
-Runami?
Przybysz odstawił piwo od ręki , wreszcie wydał się zainteresowany. Zaciągnął swój kaptur , wreszcie karczmarz widział w pełnej okazałości z kim przyszło mu toczyć dyskusję , a widok ten nie był jakiś zadziwiający. Przybysz ten miał krótko przycięte czarne włosy , wyglądał na kogoś kto był już od wielu dni w podróży. Obcy szybko rozejrzał się po karczmie,  nie sposób stwierdzić czy zauważył to czego lub kogo szukał. Jednakże uspokoił się , wyciągnął faję. Nasypał doń tytoniu Rielskiego.
-Runami powiadasz , wydaje mi się , że wiem kto u ciebie był.
-A więc pan to takosz mag , czerodziej! Panie wyjdź mi pan z mej karczmy dla takich jak wy nie ma tu miejsca.
-Po co te nerwy , Birgito. Nie rozumiem waszego oburzenia zwłaszcza , że ze mnie taki mag jak z was smakosz smoczego mięsa.
-Daj Bóg , bo inaczej niech cię o Czernobuh zaklnie w swojej woli. My na tych magoli zwykli mówić zaklinaczami , bo oni nic nie pomogą tylko zaklinają na słońce , na wiatr i nawet na swoją matkę zaklną byle , by efekt był. A efektem tym to pieniedze zazwyczaj.
Nieznajomy wiedział , że pokazywanie się w tak zaludnionych miejscach może się skończyć dla niego nienajlepiej , zwłaszcza teraz kiedy margrabia Rindolhem wydał list gończy z jego podobiznom. Postanowił wyjść zwłaszcza , że karczma powoli zapełniała się chłopami, najwidoczniej skończyli oni pracę a nigdy nie wiadomo kiedy napić się nie wejdzie jakiś łowca listów , a sam widział że nie może się ujawniać. Przynajmniej nie teraz.
-Żegnam was mości Birgito ,  dziękuję za gościnę w karczmie.
-A można chocia wiedzieć jako was zwą?
-Nazywają mnie różnie , a dla ciebie będę Mihva, mów mi panie Mihva , sławny kupiec i handlarz na dalekim południu

***.

Mihva wstał skoro świt. Nie miał zamiaru czkać ani chwili dłużej , skoro był już tak blisko , a zarazem daleko  od swojego celu. Wioska o tej porze wyglądała na opuszczoną , nawet psy nie zwracały uwagi na nic co dzieje się dookoła. Wiedział , że powinien udać się na wschód , bo tam najprawdopodobniej znajdzie „kogoś” kto pomoże mu odnaleźć właściwą drogę. Musiał wyruszać , po drodze mijał on chłopów którzy szli jak co rano odrobić swoją pracę na polach. Co ciekawe nie lubił on koni , nie używał ich jakoś środka transportu , chodził na  piechotę. Zresztą w dzisiejszych czasach koń może przysporzyć tylko dodatkowych kłopotów , bo po przegranej wojnie z flotami hetmanów północnych starych plemion , chłopi obwiniają szlachciców , a ci nie zwykli nóg stawiać na ziemi. Mihva rozważał to co wczoraj w karczmie powiedział mu stary Birgito , to prawda , że magowie przez swoją zasadę suwerenności stali się nie lubiani , ba w niektórych miastach zaczęto podpalać ich fortece , o wiele bardziej interesowała go jednak opowieść o tajemniczym magu , z czarnym krukiem na herbie...To mógł być on , jego brat... Pogrążony w swoich zamyśleniach nawet nie zauważył , a dotarł już do czarnego lasu. Zawsze zastanowiło go ,czemu ludzie nazywają to miejsce „czarnym” lasem. Teraz zrozumiał. Drzewa , pokryte czarną żywicą wyglądającą jak zakrzepła krew. Niebo też wydawało się ciemniejsze , nie mówiąc o ziemi , która wyglądała jak spalona.
-Byle by nie spotkać... bo nie mam czasu na zabawę...
Od razu rozpoznał ten głos , jego najgorsze przypuszczenia. Jego brat już tu jest.
-Witaj Miolli , widzę , że nie mogę pozbyć się twojej natrętnej obecności
-Kto jak kto , ale ty powinieneś nie zabierać głosu w tej sprawie.
Miolli był całkowitym przeciwieństwem Mihvy. Wysoki , niebieskooki blondyn. Istny książę z bajki , jego młodszy brat. Typ który nigdy nie popadł w żadne kłopoty... Studiował białą magie już od dawna , osiągnął tytuł arhmaga w magii runicznej oraz biegle posługiwał się magią słowną.
-Panie powinniśmy iść dalej ten głupol którego widzieliśmy w lesie nic nam nie powie. A ten tu czego? Nie widzisz , że my na oficjalnej ekspedycji w imieniu rady starszych magów , zmiataj stąd!- powiedział rycerz.
Na pierwszy rzut oka widać było , że jest jednym z tych którzy wieżą w te wszystkie brednie o zbawieniu świata przez białych magów , w oczy rzucał się także symbol Białego Lwa na hełmie , Mihva widział już wiele takich hełmów , ale rzadko były na głowach żywych ludzi. Normalnie , ktoś po wypowiedzeniu taki słów , tracił życie , ale nie dzisiaj...
-Chwila , ten Lesze nie chce mówić , nie umiecie go jakoś kasztelanie przekonać??
No to teraz jasne było ,że kasztelan pewnie za młodu walczył w wojskach hetmana Nowickiego. Pewnie musi szybko biegać i wiedzieć kiedy uciekać z pola bitwy- pomyślał Mihva.
-Panie , przecież to logiczne że on cały czas mówi nieprawdę , wydusić coś z niego to nie możliwe. A panu nie przystoi gadać z takim ścierwem.
-Słyszysz bracie ,nie przystoi ,wam tym cholernym magom nic nie przystoi. Powinniście wszyscy iść na stos , razem z tym swoim cholernym arcymistrzem...
-Co , Mihva dalej jesteś rozżalony za to , że zostałeś usunięty już na 2 roku magii słownej...
 Nauczyłeś się chociaż , rzucać zaklęcia światła?
- Niech cię nie obchodzi , czego się nauczyłem... Jeśli kiedyś nadarzy się okazja to pokażę ci co umiem.
-Ty , ty to nie możesz nawet uzdrowić zgagi , zostałeś wyklęty .... Trzeba było nie wyzywać od starych wyg arcymaga Dionizerloga. A teraz powiedz grzecznie czego szukasz?
-Nie twój interes ,póki co wiem ,że wasz kodeks zabrania wam używać czarów na ludziach postronnych ,a ja niewątpliwie takim jestem , jeśli cię to uspokoi szukam grzybów.
-Byle nie trujących , bo za to mógłbym już cię przyskrzynić!
-Panie ,za wzgórzem mieszkają wieśniacy , może oni będą coś wiedzieli.
-Tak masz rację kasztelanie , a co do ciebie mój drogi braciszku...
Miolli mówił już jednak do powierza. Mihva wykorzystał chwile nieuwagi brata i uciekł rzucając zaklęcie maskujące. Wiedział on ,że musi odnaleźć Leszego, bo tylko on znał prawdziwą drogę do artefaktu.

***

- Panie , panie czegoż to szukasz , gdzieś to idziesz?
Głuchy głos w lesie ,potem cisza... Leszy nie lubił się pokazywać ludziom. Wolał mylić ich dając złe rady dotyczące drogi , dlatego Mihva był więcej niż zdziwiony , że ten „demon” , dał się złapać a na dodatek przesłuchać ludziom jego brata. Dobrze ,że kodeks białych magów zakazywał zabijania wymierających gatunków , a Leszy przez swoje rady , często był tępiony przez wieśniaków za pośrednictwem tak zwanego „egzorcysty”.
-Panie , panie dokąd ? Czegosz to szukasz w mym czarnym lesie?
-Ukaż się , ja pomogę tobie ty pomożesz mi!
Pomoc w tym znaczeniu można odbierać dwojako. Dla niektórych pomoc dla zjawy oznaczała najzwyczajniejsze zabicie jej  i „uwolnienie” od opętania. Nagle przed Mihvą ukazał się młodzieniec odziany w strój leśniczego , miał długie brązowe włosy , był wysoki i dobrze zbudowany. Jego szata wyglądała na nową , nie widać było na niej najmniejszego przetarcia ,a za to umiejętnie uwypuklała ona sylwetkę Leszego. Wyglądał na bardzo umięśnionego można powiedzieć , że był przystojny , ale czarodziej nie miał zamiaru przyglądać mu się , w głowie ułożył już doskonały plan.
-Panie dokąd ? Lasy niebezpieczne...
-Wiesz dokąd mam zamiar się udać , wiesz czego szukam.
- Kwiat Rogatosza... Panie udaj się na drogę północną , potem przy starym dębie na wschód.
 Gdy miniesz jezioro udaj się ...
-Dość! Nie bierz mnie za kmiota , wiem kim jesteś i jaka twoja rola. Mów że prawdę ...
-Panie , ja kłamstwem gardzę , ale z chęcią pomogę ... Jak rzekłem ...
Mihva nie miał ochoty na dłuższą rozmowę. To i tak było bezcelowe ,kłamstwo nie doprowadzi go do miejsca ukrycia kwiatu. Nie pozostaje nic innego jak przejść do realizacji swojego planu.
-Daje ci ostatnią szanse...
Mówił sięgając po tajemniczą kule. Była to pusta runa służąca do zamykania zaklęć. Jest bardzo popularna na czarnym rynku ,magowie tacy jak Mihva byli bardzo cenieni w świecie przestępczym ,wyrzuceni z Akademii Miliandu, wieczni wygnańcy , którzy dostali zakaz używania magii , który niemalże zawsze łamali. Dzięki nim życie każdego rabusia mogło stać się o wiele łatwiejsze.
-Duchu światła leśna zmoro ,bądź mym talizmanem na złej drodze. Axus dae mitwor , weź w ten kamień , wskaż drogę Axus dae mitwor....
Przeraźliwy huk i niemal wypalający wzrok błysk. Zaklęcie chociaż wypowiedziane przez wyrzutka ,miało ogromną moc. Teraz mag już wiedział , wiedział gdzie ma się udać. Nagle nastało światło ,jasność... Czarny las niespodziewanie stał się lasem światła. W powietrzu unosił się dziwny zapach spalenizny. Mihva klęczał z rękoma wyprostowanymi przed siebie. Niegdyś przeźroczysta kula , przybrało jasno czerwony kolor od jego krwi. Udało mu się! Mapa ,mapa z leszy ,kto by pomyślał. Na pewno nie stary Nirho , który wywalił go już z pierwszych zajęć runicznych. Jak sam powiedział , jesteś zdolny ale zbyt niecierpliwy bym  cię uczył... Tak stary ,gruby Nirho teraz nie jest godny zawiązać mi  węzła w bucie. Zwłaszcza teraz kiedy jestem już tak blisko. Mihva bez problemu mógł teraz odnaleźć drogę do kwiatu. Podczas drogi rozmyślał nad swoim życiem. Od najdawniejszych lat był tym gorszym , tą gorsza stroną ,czarną owcą. Była tylko jedna osoba która doceniła jego , a nie jego brata. Teraz to wszystko było bez znaczenia. Za ten kwiat może zarobić sporo pieniędzy ,lub ewentualnie udać się na poszukiwanie reszty składników które pomogłyby uzyskać mu jego upragniony cel. Kamień nagle rozpłomienił się jasnoniebieskim światłem. Mag nieopodal ujrzał jaskinie ,raczej ciężko uwierzyć by taki owiany sławą kwiat mógł urosnąć w jaskini. Nie czekał ani chwili , nie używał magii by oświecić grotę. Wyglądała na opuszczoną , ale nie trzeba było ukończyć żadnej szkoły magicznej  by wiedzieć , że to tylko pozory.
-Kto śmie zakłócać mój spokój?
-Spodziewałem się , że nie będzie prosto ale to dopiero niespodzianka.
Przed jego oczami wyłonił się coraz bardziej wyraźny kształt , w końcu był już na sto procent pewien...
-Ty jesteś miawka , przecież wy nie ruszacie się poza pola i to jeszcze w południe!
-Wiele nazw już słyszałam Przypołudnica , Południca  i inne wasze głupie ludzie określenia.      Nie jestem tą za którą mnie uważasz . Me imię to ...Me imię nie jest istotne po co przybywasz tu krępawy człowieczku , mieszanino śmierdzącego mięsa i kruchych kości.
-Dobrze wiesz po co przybyłem ,teraz oddaj mi to po dobroci albo skończysz tak jak powinnaś wtedy gdy za panny umierałaś.
Mihva powolnym ruchem wyciągnął miecz ,wiedział że nie musi się śpieszyć bo czymkolwiek to stworzenie by nie było na pewno bez magii i to czarnej , się nie obędzie
-Po co ci miecz , przecież nim mnie nie dosięgniesz
-To miecz wyryty w ogniu piekielnym wulkanu Taios, pokryły krwią najstarszych elfów , gotowy by ...
W tym momencie kobieta w białej sukni dosłownie rozmyła  się , biała mgła unosiła się wszędzie , słyszał tylko jej głos:
-Po co ci miecz skoro znajdzie się skała twardsza od niego , po co ci skała skoro zawsze znajdzie się zaklęcie które rozłupie ją na pół , po co ci magia skoro znajdzie się zawsze zaklęcie lepsze od twojego , po co ci siła skoro zawsze znajdzie się ktoś kto ją ujarzmi.

Mihvą odskoczył wykonując piruet w powietrzu , mógłby przysiąc , że  Miwka stała przez moment za nim. Teraz jednak znowu wszędzie widział biały dym , mgłę która gęstniała coraz bardziej z każdą chwilą coraz ciężej oddychał , by utrzymać się na noga musiał już rzucić zaklęcie wzmacniające siłę woli.

-Dam ci żyć , młodzieńcu... Wiem po co ci ten kwiat i powiem ci , że dam ci go jednak za dwie wiosny , kiedy to pojawi się kolejny nowy , młodszy i silniejszy pęd od tego. Ale zdradź mi jedno ,skoro znam twoje życzenie to czemu ja go nie mogę spełnić? Życie , śmierć dla mnie jest coś pomiędzy... Mogę cię tym obdarować...

Teraz  ta zjawa stała dokładnie przed nim i również dopiero w tym momencie dostrzegł jej piękno. Biała szata była jakby z najlżejszego , najdroższego materiału rzadszego aniżeli skóra smoka ,oczy tak te oczy ,można było w nich utonąć piękne niebieskie oczy. Uśmiech , zadowolenie , Mihva wiedział , że o to jej chodziło... Ona starała się , ze wszystkich sił by rzucić urok , by zmusić go do pozostania w tej jaskini na dwa lata innymi słowy na śmierć.
-Pani ,pozostanę z tobą do końca , nawet na dłużej niż dwa lata ,jesteś ma bogini , twój uśmiech promienieje ,tak jasno jak gwiazdy na niebie.
-Więc dalej chcesz me imię poznać? Chcesz poznać to co skrywam i to czego wielu już chciało się dowiedzieć?
-Tak pani , powiedz mi.
To był genialny podstęp , Mihva jeszcze z rozmów z swoimi kompanami z Czarnej Czachy znał kilka sposobów na tak zwane w ich kręgu „genialne kłamstwa”. Służyło im to wielokrotnie ,zwłaszcza gdy do zagarnięcia był olbrzymi łup , przetrzymywany przez kobietę. Zjawa odwróciła się do niego tyłem , a on tylko na to czekał...
-Me imię to ...
Donośny krzyk , coraz cichsze echo w końcu niemal  kojąca cisza. Teraz już nic nie stało na przeszkodzie , nikt ani nic nie mogło mu przeszkodzić by zdobyć to na co tak długo poszukiwał. Zwłaszcza nie przeszkodzi mu już ona...Sztylet wbity głęboko w miejsce gdzie za życie pewnie było serce. Nie byle jaki sztylet ...

***

-Panie to tutaj , leży dalej tak jak go znaleźliśmy.
-Dziękuje , kasztelanie możesz odejść...
Ciemnoczerwona bryła leżała nieopodal jaskini , nie ukryta widać Mihva nie miał albo czasu albo co gorsza ochoty na to by gdzieś ją ukryć. Na pierwszy rzut oka widać było , że zaklęcie użyte do utworzenia tego „cudeńka” istnej mapy pochodziło z czarnej magii. Mag sam już nie wiedział co gorsze. To , ze jego brat postanowił złamać zakaz zakonu i używa otwarcie białej magii ,co notabene często już się zdążało i groziła za to kara grzywny , czy to ,że używa magii czarnej której to korzystania zabraniał kodeks białych magów. Teraz nie pozostało nic innego jak posłać wiadomość do
-Nie sądziłem ,że jesteś aż taki głupi braciszku... Kasztelanie! Kasztelanie nadaj rozkaz wszystkim wojakom którzy tobie podlegają by szukali mego brata...
-Tak panie , czy życzysz sobie coś jeszcze?
-Tak przekaż wiadomość do Miliandu : „Elsa floues , mag Mihva betayl. Dies miszi kario. Er stander mag , doa J keal.”
Co w niezbyt dokładnym tłumaczeniu znaczyło :„Kwiat stracony ,mag Mihva zdradził. Nasze przypuszczenia się potwierdziły. Jest szarym magiem , ruszam w pościg.”
 Autor: Don Mi
 Data publikacji: 2006-12-30
 Ocena użytkowników:

 Zobacz inne utwory autora »
 Skomentuj »


« Powrót



Nasi użytkownicy napisali 77204 wiadomości na forum oraz dodali 443 publikacji.
Zapisało się nas już 2008

Ostatnio do paczki dołączył IdioticFishe

 
Po stronie kręci się 134 osób: 0 zarejestrowany, 0 ukrytych, 134 gości.
 


       Dział Literatury:

   •   Recenzje Fantastyki
   •   Autorzy Fantastyki
   •   Artykuły
   •   Poczytaj fantasy
   •   Poczytaj SF
   •   Poczytaj różne
   •   Cała proza
   •   Poezja
   •   Fan fiction
   •   Publikuj własne dzieło »

Myśl

Piękna to rzecz, kiedy można z kimś pomilczeć.

  - Kurt Tucholsky
  
Strona główna | Mapa serwisu | Wersja tekstowa | O stronie | Podziękowania
Sponsoruj mythai.info | Informacje o prawach autorskich | Kontakt

© 2004 - 2016 Mariusz Moryl

Ten serwis wykorzystuje pliki cookie w celu ułatwienia identyfikacji użytkownika.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.
 
zamknij
Masz nowych listów.