Autor Wiadomość |
|
Wysłany: Wtorek 17 Październik, 2006 14:22 |
|
|
Na łóżku spał, głośno chrapiąc Damizjusz. |
|
|
|
|
Wysłany: Wtorek 17 Październik, 2006 14:36 |
|
|
Sass'un spojrzała na Sylteę, po czym na trzymającą ją rękę. Spokojnym ruchem zdjęła dłoń kobiety ze swego ramienia i odwróciła się do niej, zakładając lewą rękę na biodro, a prawą delikatnie pocierając o swój podbródek.
"Hmm... Jako brat Nahartha przedstawił się." - powiedziała, po czym zamysliła się lekko. "Chyba imię jego to... Drągal...? Nie, chyba raczej Drengar. Tak, zdecydowanie Drengar." - dokonczyła, uśmiechając się. Następnie wślizgnęła się do pokoju krasnoludów, natychmiast dostrzegając Damizjusza i potrząsnęła lekko jego ramieniem.
"Damizjuszu, wstać już czas!" - powiedziała cichym, ale naglącym głosem. ____________ |
|
|
|
AvEDowódca Oddziału
|
Wysłany: Wtorek 17 Październik, 2006 16:50 |
|
|
Hmm... Jako brat Nahartha przedstawił się
-Brat? - szepnęła do siebie
Chyba imię jego to... Drągal...? Nie, chyba raczej Drengar. Tak, zdecydowanie Drengar.
-Ach.. - niepewnie odwzajemniła jej uśmiech kiwając głową. Westchnęła, przygryzła wargę i weszła do pokoju za Sass'un.
Damizjuszu, wstać już czas!
Syltea podeszła bliżej do łóżka krasnoluda i powiedziała głośniej:
-Pieczeń jagnięca na stole! |
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 22 Październik, 2006 1:05 |
|
|
[Jaka przerwa. Trzeba coś zrobić]
Domius jeszcze raz spróbował przepchać się do karczmarza. Przeszła mu już ochota na piwo, natomiast chciał wiedzieć, czy są pokoje. Zatrzymał nadchodzącego karczmarza i powiedział:
-Są jakieś wolne pokoje? Potrzebuję pilnie. ____________ Życie to ciągle umieranie - Karion
A jazda samochodem to ciągłe wysiadanie - Domius |
|
|
|
|
Wysłany: Środa 01 Listopad, 2006 7:49 |
|
|
(Dobra, po okresie suszy pociągniemy sesję dalej. Niestety kolejny krasnolud wypada z gry =/, przez co musiałem trochę zmienić i skrócić historię i dlatego tak długo się nie odzywałem)
Damizjusz jednak wogóle się nie ruszał. Spał twardo jak kamień... Ale zaraz czy on spał? Jego potężna pierś wcale nie poruszała się pod wpływem oddechu...
~~
-Są jakieś wolne pokoje? Potrzebuję pilnie.
Karczmarz spojrzał lekko rozkojarzony na nowego przybysza.
- Idzcie panie na górę i się dogadajcie kupcami, którzy tam są. Jeden mówił mi, że dzisiaj wyjeżdżają... |
|
|
|
AvEDowódca Oddziału
|
Wysłany: Środa 01 Listopad, 2006 13:49 |
|
|
[odruchowo chciałam napisać Averin ]
Syltea zmrużyła oczy i spojrzała szybko na Sass'un
-Zawsze reagował na pieczeń... - urwała i podeszła bliżej wyciągając dłoń i trącając krasnoluda w brzuch - Damizjusz... - powiedziała niepewnie |
|
|
|
|
Wysłany: Środa 01 Listopad, 2006 14:06 |
|
|
"Pieczeń jagnięca na stole!"
Sass'un przewróciła oczyma i westchneła znacząco, czekając na jakąś reakcję śpiącego krasnoluda. Jednak żadna nie nadeszła...
"Zawsze reagował na pieczeń... Damizjusz..."
"Hmm..." - Sass'un dotknęła krasnoluda, po czym przyłożyła mu palcedo tętnicy szyjnej. Jeśliby nic nie wyczuła, powiedziałaby:
"Hm... Mogę się mylić, ale chyba...Nie żyje." - stwierdziłaby dość obojętnie, gdyż śmierć była jej nieobca. ____________ |
|
|
|
|
Wysłany: Środa 01 Listopad, 2006 14:24 |
|
|
Wyglądało na to, że Damizjusz rzeczywiście nie żył... Nie miał tętna, a co więcej dziwnie zbladł i zsiniał... |
|
|
|
AvEDowódca Oddziału
|
Wysłany: Środa 01 Listopad, 2006 15:52 |
|
|
Hm... Mogę się mylić, ale chyba...Nie żyje.
Syltea usiadła na łóżku i powiedziała z pełnym powątpiewaniem w głosie
-No to miła wycieczka się nam zrobiła... - dotknęła dłonią czoła krasoluda i skinęła głową czując jedynie chłód. - A Koi gdzie jest? - przeniosła wzrok na wojowniczkę |
|
|
|
|
Wysłany: Środa 01 Listopad, 2006 19:19 |
|
|
Domius przepchał się na górę, przy okazji kopiąc kogoś niechcący na schodach. Mruknął coś niezrozumiale i rozdrażniony wspiął się po schodach. Zobaczył otwarte drzwi do jednego z pokoi. Skierował się w tamtą stronę.
-Wiecie może, czy są tu jacyś kupcy, mogący zwolnić pokój?
[Przy okazji przydałaby się ilość kasy Domiusa (3 raz to piszę )] ____________ Życie to ciągle umieranie - Karion
A jazda samochodem to ciągłe wysiadanie - Domius |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 02 Listopad, 2006 15:36 |
|
|
[nie napisałem ci tego jeszcze? sorry, chociaż po zmianach, które musiałem wymyślić w przygodzie, kasa nie będzie miała już żadnego znaczenia, więc ci o niej nie napiszę aha, Domius, kupcy to inni bohaterowie sesji) |
|
|
|
AvEDowódca Oddziału
|
Wysłany: Piątek 03 Listopad, 2006 20:51 |
|
|
[hej! Ja tu chcę wiedzieć jak umrze Syltea ]
Syltea wyszła z pokoju i bez pukania weszła do pokoju, w którym był Naharth z bratem
-Naharth - podeszła do niego niezwracając uwagi na drugiego mężczyznę - Damizjusz nieżyje. Niewiemy gdzie jest Koi. Musimy sie stąd ruszyć... |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 03 Listopad, 2006 21:33 |
|
|
"No to miła wycieczka się nam zrobiła..."
"..." - Sass'un nic nie powiedziała, obojętnie patrząc na ciało krasnoluda, a potem rozglądając się po pokoju.
"A Koi gdzie jest?"
"Pojęcia nie mam..." - odpowiedziała wojowniczka, teraz patrząc na Sylteę i mrużąc lekko oczy. Gdy ta wyszła z pokoju, Sass'un została, dalej obojętnie wpatrując się w ciało Damizjusza.
[Nyo... Też chcę wiedzieć, jak zginie Sass'un...] ____________ |
|
|
|
AvEDowódca Oddziału
|
Wysłany: Piątek 03 Listopad, 2006 21:38 |
|
|
[ tyle że jest taka różnica - iż Syltea na 97% zginie a Sass'un to jeszcze nieźle da popalić elfiakom :p ]
Pojęcia nie mam.
-No widzisz... - przyjrzała się wojowniczce - Nie rusza cię śmierć, prawda?
~~ |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 03 Listopad, 2006 22:26 |
|
|
"No widzisz... - przyjrzała się wojowniczce - Nie rusza cię śmierć, prawda?"
"..." - Sass'un spojrzała na Sylteę, po czym znów na ciało Damizjusza. "Nie... Już nie, a może nigdy." - powiedziała, a jej głos był całkiem wyprany z emocji. ____________ |
|
|
|
AvEDowódca Oddziału
|
Wysłany: Piątek 03 Listopad, 2006 22:33 |
|
|
Nie... Już nie, a może nigdy.
-Ja bym niemogła tak.. - spojrzała na Sass'un i zamachała rękoma - to znaczy..nie to, żebym cię potępiała... oj... mam na myśli, że nie umiem wyzbyć się... -złapała się za głowę - To ja może już się zamknę... |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 03 Listopad, 2006 22:46 |
|
|
"Ja bym niemogła tak... to znaczy..nie to, żebym cię potępiała... oj... mam na myśli, że nie umiem wyzbyć się... To ja może już się zamknę..."
Sass'un spojrzała na Sylteę i uśmiechnęła się, chociaż jej oczy nie zmieniły wyrazu. Oparła się wygodniej o ścianę i zamknęła oczy.
"... Nie stało się nic..." - powiedziała, otwierając oczy i patrząc na Sylteę. "Czasami pewna nie jestem, czy czuję coś, czy to nie li ułuda tylko..." - kontynuowała, a Syltea w jej oczach widziała tylko pustkę... I smutek. Nagle westchnęła i odchyliła głową do tyłu, opierając ją o ścianę. "Ja nie wiem nawet gdzie byłam, co robiłam i kim była wstecz kilka lat..." - wyrzuciła z siebie, potem sięgając po swoją rozciętą maskę i przyglądając się jej z tą samą obojętnością. "..." - nagle ścisnęła ją w ręku, po czym spojrzała na Sylteę, mrużąc lekko oczy.
"... Wybacz... Rozgadałam się..." ____________ |
|
|
|
AvEDowódca Oddziału
|
Wysłany: Piątek 03 Listopad, 2006 23:01 |
|
|
... Nie stało się nic..." - Syltea otarła dłonią czoło z ulgą
"Czasami pewna nie jestem, czy czuję coś, czy to nie li ułuda tylko...Ja nie wiem nawet gdzie byłam, co robiłam i kim była wstecz kilka lat...
Dziewczyna podeszła z przechyloną na bok głową przyglądając się wojowniczce
-Ciężkie było twoje życie Sass'un... ale wierz mi - to co ma być, napewno sie jeszcze stanie --położyła dłoń na ramieniu wojowniczki |
|
|
|
|
Wysłany: Sobota 04 Listopad, 2006 0:15 |
|
|
"Ciężkie było twoje życie Sass'un... ale wierz mi - to co ma być, napewno sie jeszcze stanie"
Sass'un popatrzyła na Sylteę, a jej ramiona lekko zadrżały. Potem odchyliła głowę do tyłu i zaczęła się smiać, niezmiernie rozbawiona uwagądziewczyny, chociaż nie był to wcale szyderczy śmiech. To był raczej śmiech rozładowujący napięcie, pozwalający się go pozbyć z ciała.
Powoli uspokoiła się, ocierając kąciki oczu i patrząc na Sylteę.
"Wybacz... Ponownie..." ____________ |
|
|
|
AvEDowódca Oddziału
|
Wysłany: Sobota 04 Listopad, 2006 11:58 |
|
|
Syltea patrzyła chwilę na wojowniczkę póki nie zrozumiała natury jej śmiechu. Równiez się uśmiechnęła.
"Wybacz... Ponownie..."
-Nie ma co wybaczać. Śmiech to ponoć zdrowie. Choć lepiej do Nahartha. Trzeba mu powiedzieć.
~~ |
|
|
|
|