|
|
|
|
|
|
Konwój [Neuroshima] |
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14 |
Autor Wiadomość |
|
Wysłany: Piątek 20 Sierpień, 2010 14:19 |
|
|
Ulokowana pomiędzy skałami osada znajduje się około 60 mil na północny wschód od Vegas. W podobnej odległości w linii prostej, na północny wschód od osady znaleźć można spory kompleks zrujnowanych hangarów i resztki pasów startowych. W sumie nikt tam nie był, gdyż nie do końca wiadomo jaką drogę wybrać, aby nie znaleźć się w strefie o zbyt wysokim promieniowaniu. Kiedyś Rada obserwowała tamto miejsce, jednak później sprzęt do obserwacji uległ zniszczeniu, a zakup nowego stanowił zbyt duży wydatek. Póki co Moloch najwyraźniej nie był zainteresowany tamtym miejscem, można więc było spać spokojnie.
Mapa Osady
Osada składa się z placu, na którym jest studnia oraz zatrzymują się handlarze, blaszanego baraku będącego siedzibą Rady oraz składowiskiem przedmiotów stanowiących dobro wspólne mieszkańców (na północy), namiotu pełniącego rolę szpitala (na zachodzie) i chaotycznie porozmieszczanych lepianek zamieszkanych przez osadników.
Bezpośrednio do osady nie prowadzi żadna asfaltowa droga, jednak jest to prawie standardem w obecnych czasach. Najbliższe ‘stare drogi’ to: oddalona o 6 km na wschód, prowadząca do Las Vegas i oddalona o 7km na zachód, prowadząca nie do końca wiadomo gdzie.
Po zdarzeniach z udziałem Molocha, klimat w tym miejscu wyostrzył się, czego efektem jest prawie całkowite osuszenie terenu z wód powierzchniowych. Innymi słowy pustynia stała się jeszcze bardziej pustynna.
=====
Ponad dwa tygodnie temu pojawiły się Pierwsze przypadki. Z początku nie wydawało się to niczym nadzwyczajnym. Ot, kilka zachorowań. To przecież normalne, że ludzie czasem chorują i umierają.
Niestety chorych było coraz więcej, a różne objawy nie wskazywały na to, aby osadę nękał jeden problem. Nie pomogło zarządzenie kwarantanny dla osób chorych, ani próby leczenia ich.
Obecnie większość mieszkańców przebywa w swoich ‘domach’, a ich stan się pogarsza. W szpitalu polowym przebywają osoby, którym nie wróży się wyzdrowienia. W zasadzie nikt zdrowy (a tych zostało już naprawdę niewielu) nie chce tam nawet zaglądać.
Radzie starszych nie udało się znaleźć rozwiązania problemu przy pomocy dostępnych środków. Waszą osadę nęka tajemnicza choroba uparcie pomniejszająca populację.
Mimo wszelkich wysiłków nie udało się znaleźć jej źródła, chociaż podejrzenie w pierwszej chwili padło na wodę i do teraz wydaje się być to jedna z bardziej sensownych teorii. Równie sensownymi wydają się być podejrzenia wobec niejakiego Molocha, który może coś na was testować. Ktoś jeszcze mówił o klątwie, ale wszyscy wiedzą, że to tylko bajki…
Aby dopełnić obrazu tragedii, można dodać, iż kupcy znający bezpieczne drogi między napromieniowanymi obszarami, przestali was odwiedzać. Czyżby jakaś zmowa? A może po prostu gangersi stanowią dla nich zbyt wielkie zagrożenie?
Tak czy inaczej Rada, w momencie gdy jej członkowie również zaczęli chorować postanowiła podjąć pewne kroki w celu niedopuszczenia do całkowitej eksterminacji osady i zdecydowała o wysłaniu grupy niezarażonych do najbliższego miasta, w celu pozyskania środków oczyszczających wodę i leków.
Oczywiście nikt nie chciał ryzykować tak dalekiej wyprawy, więc wyboru delegacji dokonano drogą losowania spośród tych jeszcze nie przejawiających żadnych objawów choroby.
====
Stoicie na głównym placu osady, słońce jak zwykle daje się wszystkim we znaki, jednak udało się wam do tego jakoś przywyknąć. W końcu mieszkacie tu nie od wczoraj.
Jesteście przerażeni tym, do czego was wybrano. Nie jest tajemnicą, iż podróżowanie nie jest obecnie bezpieczne. Ponadto od sukcesu wyprawy zależy życie osadników.
Na szczęście nie musicie pokonać drogi pieszo. Rada użyczyła wam samochód terenowy, oraz dwie furgonetki. Te ostatnie wypełnione są tym, za co możecie na drodze handlu wymiennego otrzymać leki.
Nikt was nie żegna, nikt nie patrzy nawet przez okna. Macie wrażenie, że nikt też nie wierzy w to, że wrócicie, a już na pewno nie w to, że zdążycie zanim będzie za późno. Poza tym, kto normalny wracałby do osady mając dwie furgonetki wypchane towarem na wymianę? ____________
|
|
|
|
LaridaeDowódca Oddziału Skrzydło Burzy
|
Wysłany: Piątek 20 Sierpień, 2010 20:11 |
|
|
Młoda dziewczyna w mundurze amerykańskim powlokła wzrokiem po twarzach towarzyszy niedoli. Miała dosyć niewyraźną minę.
-No to wpadliśmy jak śliwki w kompot. -stwierdziła bezbarwnym głosem -Sharon jestem.
[do odważnych świat należy, zaczęłam
http://img.interia.pl/facet/nimg/Army_sluzy_kilkadziesiat_1498490.jpg
tylko bez tego karabinu wielkiego^^] ____________ Wyobraźnia bez wiedzy może stworzyć rzeczy piękne
Wiedza bez wyobraźni najwyżej doskonałe.
Konwój- Sharon
Wyspa- Ajra
Królik- Niamh
Cienie pod suchym słońcem- Kriia
Ostatnio zmieniony przez Laridae dnia Piątek 20 Sierpień, 2010 20:30, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 20 Sierpień, 2010 20:27 |
|
|
No to mnie wkopali-rzekł dwudziestokilkoletni facet w brązowym płaszczu.
-Zostawili mnie... zwyczajnie zostawili. Jeśli jeszcze kiedyś dorwę tych handlarzy, każę im zeżreć wszystkie swoje towary... Ale nic to. Może napatoczą się po drodze-odwraca się do reszty- Możecie mówić mi Drake. |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 20 Sierpień, 2010 20:37 |
|
|
Zeke zapalił papierosa. Rozejrzał się po "ekipie" razem z którą został wylosowany do ocalenia tej zapyziałej wiochy którą to najchętniej zostawiłby daleko za sobą. I zostawi. Głupcy postanowili wysłać go z takim towarem, to chyba nie śnią że wroci. Zwłaszcza że tutaj nic go nie trzyma...
Zeke zaciągnął się po raz kolejny papierosem.
- Świetnie wiedzieć paniusiu. - wypalił w stronę Sharon Zeke waląc jej dymem po twarzy. Nienawidził wojskowych. I mimo iż dziewczyna na wojskowego nie wyglądała to paradowała w znienawidzonym przez niego amerykańskim mundurze. - Ja nazywam się Zeke. I żałuje już teraz że trafiłem na taką ekipę.
Zeke uśmiechnął się paskudnie. Uśmiechem wyćwiczonym, który nikomu nie kojarzył się dobrze...
[sorki ale moja postać w przeciwieństwie do mnie nie będzie za uprzyjma ] ____________ Wyspa i Królik - MG
Ofiara - Keith
Konwój - Zeke
Seasons change, tastes change... but people? People never change, and you delude yourself believing otherwise... |
|
|
|
LaridaeDowódca Oddziału Skrzydło Burzy
|
Wysłany: Piątek 20 Sierpień, 2010 20:50 |
|
|
Sharon zakrztusiła się dymem. Spojrzała na faceta osłupiała. Potem ni z gruszki ni z pietruszki zamachnęła się prawą pięścią uzbrojoną w kastet
-A ja żałuję, że nie mogę użyć czegoś cięższego na takiego dupka. ____________ Wyobraźnia bez wiedzy może stworzyć rzeczy piękne
Wiedza bez wyobraźni najwyżej doskonałe.
Konwój- Sharon
Wyspa- Ajra
Królik- Niamh
Cienie pod suchym słońcem- Kriia |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 20 Sierpień, 2010 20:55 |
|
|
-Nie ma się co kłócić-mówię-osada wymrze zanim znajdziemy jakiekolwiek leki. Po prostu weźmiemy ten towar, podzielimy się nim i zapomnimy, że kiedykolwiek się spotkaliśmy. |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 20 Sierpień, 2010 21:03 |
|
|
Zeke spojrzał na zamach kobiety. Ręka z kastetem wyglądała groźnie, ale zbyt wiele w życiu przeżył bo to mogło go zaskoczyć. Odsunął się od rozentuzjazmowanej przeciwniczki i wycedził do Drake'a
- Akurat pozwolę Ci baraszkować w tym towarze i go rozdzielac. Myślenie zostaw może jednak komuś kto ma głowę do tego. I jedźmy ztąd na razie. Zanim to chorubsko i mnie ku*wa dopadnie.
[chyba oczywiście że Sharon mnie trafiła, wtedy zrobię ocvzywiście co innego ] ____________ Wyspa i Królik - MG
Ofiara - Keith
Konwój - Zeke
Seasons change, tastes change... but people? People never change, and you delude yourself believing otherwise... |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 20 Sierpień, 2010 21:11 |
|
|
-Nie tym tonem, kolego- po wypowiedzeniu tych słów odwracam się i podążam w stronę jednej z furgonetek.
-Nie ty będziesz decydował o towarze. Twój też nie jest. |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 20 Sierpień, 2010 21:26 |
|
|
[Zacznijmy od zasad pisania. Wypowiedzi pogrubione, myśli pochyłe a reszta normalnie.]
Gdy tak stoicie marnując czas, podbiega do was dwoje ludzi. Czarnoskóry, potężnie zbudowany, łysy mężczyzna ubrany w porwany pomarańczowy t-shirt z jakimś infantylnym nadrukiem, jeansy i torbę przerzuconą przez ramię. Towarzyszy mu szczupła, niebieskooka, blond niewiasta o nieprzeciętnej urodzie przyodziana w jasne, luźne, znoszone płócienne spodnie i ciemną koszulkę. Swój podróżny dobytek nosi w sporym plecaku. Na pierwszy rzut oka, żadne z nich nie posiada broni, jednak wiecie, że jest to obecnie równoznaczne z samobójstwem, a oni na idiotów nie wyglądają.
Abdul jestem. Powiedział mężczyzna.
Po chwili dodał:
Jak zapewne wiecie, jestem tu lekarzem. W ostatniej chwili kazali mi do was dołączyć. Rada boi się, że wybierzecie nie te leki, które są nam potrzebne.
Dziewczyna jest znana wszystkim mieszkańcom osady. Jest córką przewodniczącego Rady.
Jestem Jackie. Ojciec kazał mi do was dołączyć i w razie potrzeby pomóc. Widocznie uznał, że jako jego córka wiem więcej niż reszta i tu się chyba pomylił. No cóż. Chyba jesteśmy na siebie skazani.
Powiedziała, po czym wsiadła do jeepa, jako pasażer obok kierowcy.
Abdul Zasiadł za kierownicą jednej z ciężarówek i włączył silnik.
Wasi nowi współtowarzysze wydają się być dość radośni. To trochę dziwne. A może po prostu cieszą się, że wyrwą się z tej nory. Chociaż na chwilę. ____________
|
|
|
|
LaridaeDowódca Oddziału Skrzydło Burzy
|
Wysłany: Piątek 20 Sierpień, 2010 21:38 |
|
|
Sharon w ostatniej chwili cofnęła rękę. Zastygła w bezruchu. Rozmyśliła się. To chyba jednak była przesadna reakcja. Opuściła rękę. Ale niech tylko jeszcze raz spróbuje...
-Jak ja nie cierpię takich dupków!-warknęła więc jedynie i całą uwagę skupiła na nowo przybyłych. Odprowadziła ich wzrokiem do jeepa.
Przynajmniej oni wyglądają przyzwoicie pomyślała z ulgą i pobiegła za Drake'm ____________ Wyobraźnia bez wiedzy może stworzyć rzeczy piękne
Wiedza bez wyobraźni najwyżej doskonałe.
Konwój- Sharon
Wyspa- Ajra
Królik- Niamh
Cienie pod suchym słońcem- Kriia |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 20 Sierpień, 2010 21:42 |
|
|
Widać nici z zatrzymania towaru i wozów. Trzy samochody! Nic, wygląda na to, że będę musiał im pomóc. Może oddadzą nam to, co zostanie z towaru po kupnie laków.
Ja prowadzę drugą furgonetkę-mówię, po czym wsiadam do niej. |
|
|
|
LaridaeDowódca Oddziału Skrzydło Burzy
|
Wysłany: Piątek 20 Sierpień, 2010 21:45 |
|
|
Sharon przytaknęła skinieniem głowy. Potem jednak otrzeźwiała, przypomniawszy sobie, co facet powiedział na placu.
Tylko nie próbuj żadnych numerów. Będę miała na ciebie oko.-powiedziała ostrzegawczo. ____________ Wyobraźnia bez wiedzy może stworzyć rzeczy piękne
Wiedza bez wyobraźni najwyżej doskonałe.
Konwój- Sharon
Wyspa- Ajra
Królik- Niamh
Cienie pod suchym słońcem- Kriia |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 20 Sierpień, 2010 21:48 |
|
|
- Nie przypominam sobie żebyśmy byli kolegami, Drake. - rzucił Zeke za ochodzącym i pstryknął niedopałek w jego stronę. Następnie podszedł w stronę jeepa i usiadl na miejscu kierowcy, obok pięknej dziewczyny.
Zanim włączył wóz wyciągnął sobie jeszcze jedego papierosa i wystawiając blondynie paczkę, uśmiechając się najładniej jak potrafił zapytał się
- Może piękna zechcesz papierosa? ____________ Wyspa i Królik - MG
Ofiara - Keith
Konwój - Zeke
Seasons change, tastes change... but people? People never change, and you delude yourself believing otherwise... |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 20 Sierpień, 2010 21:57 |
|
|
Drake- zasiadasz za kierownicą starej, przerdzewiałej fioletowej furgonetki. Zauważasz krótkofalówkę przymocowaną tam, gdzie niegdyś było radio. Widocznie Rada zadbała w miarę możliwości o komunikację.
Sharon- Gdzie się dokładnie ulokowałaś?
Zeke (krótkofalówka, tak jak w wozie Drake'a):
Dziękuję. Odparła dziewczyna, poprawiając ułożenie bluzki.
Używki zwykłam przyjmować nieco bardziej bezpośrednią drogą niż inhalacja. ____________
|
|
|
|
LaridaeDowódca Oddziału Skrzydło Burzy
|
Wysłany: Piątek 20 Sierpień, 2010 21:59 |
|
|
Z przodu, przy kierowcy. (oczywiście w furgonetce Drake'a) ____________ Wyobraźnia bez wiedzy może stworzyć rzeczy piękne
Wiedza bez wyobraźni najwyżej doskonałe.
Konwój- Sharon
Wyspa- Ajra
Królik- Niamh
Cienie pod suchym słońcem- Kriia |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 20 Sierpień, 2010 22:02 |
|
|
Zeke się uśmiechnął.
- Przyznam że mnie zaintrygowałaś. Opowiedz mi coś więcej o tym co tak bezpośrednio lubisz przyjmować - nadal uśmiechający się Zeke zapalił papierosa, następnie to samo zrobił z silnikiem jeepa. Chwycił krótkofalówkę i wycedził do niej
- No to powie mi kto prowadzi albo gdzie jedziemy, czy mogę sobie ot tak jechać wp*zdu? ____________ Wyspa i Królik - MG
Ofiara - Keith
Konwój - Zeke
Seasons change, tastes change... but people? People never change, and you delude yourself believing otherwise... |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 20 Sierpień, 2010 22:03 |
|
|
Wychylam się przez okno- Abdul, poprowadzisz nas?-po czym zwracam się do Sharon-Zapnij pasy |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 20 Sierpień, 2010 22:10 |
|
|
Jeep: Zeke i Jackie
Biała furgonetka: Abdul
Fioletowa furgonetka: Drake i Sharon
Zeke:
Uśmiechnięta Jackie podniosła rękaw powyżej łokcia i wiedziałeś już co miała na myśli.
W sumie najlepszym wyjściem jest podróż do Vegas. Rada zaopatrzyła nas w paliwo, które ma wystarczyć na drogę tam, oraz powrotną, jednak na dobrą sprawę mamy wolną rękę co do decyzji skąd pozyskamy leki.
Drake:
Abdul również wychylił się przez okno.
Obawiam się, że nie. Rada twierdzi, że to wasze zadanie. Ja i Jackie mamy tylko wam asystować. Ot, stare dziwaki. ____________
|
|
|
|
LaridaeDowódca Oddziału Skrzydło Burzy
|
Wysłany: Piątek 20 Sierpień, 2010 22:13 |
|
|
Taaa... już- - Sharon przytaknęła. Ale jakoś nie uważała, żeby pasy mogły ja uchronić przed rozpędzoną kulą dajmy na to kaliber 50. A broń miotająca takie kule była lubiana przez osoby których raczej nie chciałaby spotkać, ale które prawdopodobnie przyjdzie jej na swojej drodze zobaczyć. Z resztą -tu uśmiechnęła się zawadiacko- taka broń spoczywała sobie również w jej kieszeni. ____________ Wyobraźnia bez wiedzy może stworzyć rzeczy piękne
Wiedza bez wyobraźni najwyżej doskonałe.
Konwój- Sharon
Wyspa- Ajra
Królik- Niamh
Cienie pod suchym słońcem- Kriia |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 20 Sierpień, 2010 22:27 |
|
|
Zeke uruchomił maszynę i ruszył kierując się na Vegas.
- To prowadzę te karawnę. Tylko nie zgubcie się gdzieś na tych piaskach pustyni! - krzyknął przez okno do furgonetek.
Po głowie już mu chodził plan, czy wyrolować wszystkich, czy załatwić te leki i zniknąc...
- Mówisz że dobre walnięcie w żyłe nie jest złe pięknooka, co? - powiedział kontynuując rozmowę. - Co tam mi dobrego polecisz? Ja tam zazwyczaj tylko jaram co popadnię, ale jak użyjesz odpowiedniego środka perswazji to może mnie skusisz no troszkę - uśmiechnął się. ____________ Wyspa i Królik - MG
Ofiara - Keith
Konwój - Zeke
Seasons change, tastes change... but people? People never change, and you delude yourself believing otherwise... |
|
|
|
|
|
Forum Mythai
-> Sala Pamięci |
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) |
Strona 1 z 14 |
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14 |
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|