Rejestracja
Rejestracja
FAQ
FAQ
Szukaj
Szukaj
Kup efekty
Efekty
My wszyscy
My wszyscy
Grupy
Grupy
Profil
Profil
Poczta
Poczta
Zaloguj
Zaloguj
Legenda Czarnej Róży
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13  
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Mythai -> Sala Pamięci
 (« Zobacz poprzedni tematZobacz następny temat »)

Autor
Wiadomość
Asthaord
Wojownik


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 648
Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Poniedziałek 06 Luty, 2006 14:43 Odpowiedz z cytatem

SESJA FORUMOWA
-wydzielone z tematu Gospoda "Złoty Kufel" - 7 luty 2006-
-temat organizacyjny (należy przeczytać przed dodaniem postu w tym wątku): "ORG:: Legenda Czarnej Róży"-
-Pomocny materiał: Mapa-

____________

Why So Serious?!

www.mythai.info


Ostatnio zmieniony przez Asthaord dnia Wtorek 07 Luty, 2006 1:19, w całości zmieniany 1 raz

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Asthaord
Wojownik


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 648
Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Poniedziałek 06 Luty, 2006 15:34 Odpowiedz z cytatem

[Bycie graczem jest najprzyjemniejsze... może Whitefire? On się tu nie udziela, bylby dobrym MG...]

Droga do zamku

Kiedy tak szli w stronę Torvanu, czlowiek w czerni popatrzyl na smokowca i zapytal:

- Bleysie, pozwól że cię o coś zapytam. Jeśli uznasz te pytania za zbyt osobiste lub w jakikolwiek sposób obrażą cię one, przepraszam... po pierwsze: wyczuwam w tobie jakąś dziwną aurę. Mówileś, że nie jesteś magiem, lecz wyraźnie czuję że masz talent magiczny. Nie do rzucania czarów, lecz jakiś inny... możesz mi wyjaśnić na czym on polega? Po drugie: czy kiedykolwiek slyszaleś o kwiecie zwanym Czarną Różą?

Asthaord ostatnie dwa slowa niemal powiedzial dużymi literami, tak je akcentując, że od rau bylo wiadomo, że chodzi o konkretny kwiat, a nie o jakiś gatunek. Tak... ta Czarna Róża musiala być wyjątkowa.


(*)[ooc: trzeba by opracować geografię krainy w której jesteśmy, bo nawet nie wiem co to za miasto   Razz  ...
[ooc: zrobione - Whitefire]

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Poniedziałek 06 Luty, 2006 16:55 Odpowiedz z cytatem

(Njo... Trzeba by jakos to umiejscowić... Ktoś wie, które miasta są stolicami jakich p[aństw w Mythai? WhiteFire?)

Droga do Zamku

Bleys spojrzał na wampira. Tak jak sie spodziewał, jego rozmówca był wyczulony na sprawy magii. Nic dziwnego, skoro opanował takie czary...

"Hm... Urodziłem sssię z pewnym darem... Zwanym 'Oczami Boga'. Jesli pragnę, widzę rzeczy i istoty takimi, jakie sssa naprawdę... Oraz widzę magię, w sssposssób o wiele bardziej dosssłowny i dossskonalszy niż jakikolwiek mag bez takiego daru. Widzę jej oddzielne sssploty, widzę, jak magiczna energia jest ujarzmiana i wiązana do wykonania konkretnych celów..." - zawiesił głos, postępując kilka kroków w milczeniu podczas gdy zbierał myśli.

"Prawdopodobnie ten sssam zessstaw cech wywołał u mnie inną dziwną mutację... Ja sssam nie mogę wogóle używać magii, ale ona tez na mnie wogóle bezpośrednio nie działa. Oczywiście pośrednie efekty magii, jak wywołany przez nią pożar lub wiatr, mogą mnie sssięgnąć, ale bezpośrednio - nie mają żadnego, nawet najmniejszego efektu." - rozwinął temat, ostrożnie omijając kupkę 'nawozu' pozostawiona przez jakiegos konia. Wdepnięcie w cos takiego nie byłoby przyjemne dla kogoś, kto nie nosi butów...

"Czarna Róża... Obiły mi sssię te sssłowa kiedyś o uszy... Ale nic więcej nie wiem." - zakończył.

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Asthaord
Wojownik


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 648
Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Poniedziałek 06 Luty, 2006 17:55 Odpowiedz z cytatem

Wampir gwizdnął.

- Jesteś zatem całkowicie niewrażliwy na magię! To rzadki dar u nie-maga. Często zdarzają się częściowe odporności na jeden lub dwa elementy, ale pełna niewrażliwość na magię to niemal niespotykane zjawisko. Ja sam choćby jestem jako wampir niewrażliwy na ogień, nie mogę się udusić, nie działają na mnie bardzo wysokie lub niskie dźwięki ani nie można mnie w żaden sposób otruć... z racji wysokich umiejętności magicznych mogę rozpoznawać iluzje i nie można mnie zahipnotyzować ani zdominować magicznie... ale już na przykład niska temperatura jest dla mnie zabójcza. Mam też kilka innych wrażliwosci, ale wolę o nich nie mówić głośno - rozejrzał się podejrzliwie - o Czarnej Róży opowiem ci kiedy indziej, bo to ciekawy temat i mam podejrzenia, że wiąże się z historią Shar'lora... ale oto już zamek!

Istotnie, stali przed wielkimi wrotami zamku królewskiego. Strażnicy najwyraźniej wiedzieli o przybyciu smokowca, bo nie zatrzymali ani Bleysa, ani towarzyszącego mu Asthaorda.

- Wchodzimy? - zapytał wampir z lekkim uśmiechem.
____________

Why So Serious?!

www.mythai.info

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Poniedziałek 06 Luty, 2006 18:36 Odpowiedz z cytatem

Droga do Zamku/Dziedziniec Zamkowy

"Mhm..." - Bleys zgodził się z opinią wampira. Jak długo żył, nie spotkał się z drugą osobą posiadającą takie cechy jak on.

"Wchodzimy?"

Smokowiec spojrzał na zamek górujący nieco nad resztą Torvanu. Wyraźnie widział splątane nici zaklęć ochronnych oplatające budynek gęstą siecią. Tak... Na zamku na pewno był potężny czarodziej... Bleys nawet wiedział gdzie on jest - wystarczyło wysledzić, gdzie łącza się nici większości zaklęć.

"Tak." - powiedział, spokojnie przechodząc między strażnikami i wkraczając na dziedziniec zamku. Strażnicy, z wierzchu spokojni, nie mogli powstrzymać lekkiego drżenia gdy liczący prawie 8 stóp wzrostu smokowiec przeszedł pomiedzy nimi.
Na dziedzińcu czekał mały komitet powitalny, składający się z doradcy króla do spraw wewnętrznych, majordomusa i kilku strażników.

"Witamy w zamku władcy Torvanu, czcigodny Bleysie z Bzeyr." - powiedział doradca, kłaniając się lekko. Bleys odpowiedział tym samym ruchem, połączonym z lekkim obniżeniem ogona, w etykiecie smokowców oznaczającym okazanie szacunku.

"Ja też ciebie witam, Conradzie de Menardo. Wielkim zaszczytem będzie dla mnie objecie urzędu w tak wssspaniałym zamku i u boku tak zaszczytnych osssób." - powiedział, po czym wyprostował się na swoje prawie pełne 8 stóp wzrostu.

"Ceremonia odbedzie się wieczorem, za 3 godziny. Czy pragniesz, panie, zobaczyc swe komnaty?" - zapytał majordomus, lekko się kłaniając.

"Z przyjemnością." - odparł Bleys. Doradca spojrzał na zegarek (równiez 'cebulkę', ale nie tak misternej roboty jak zegarek Bleysa), po czym ukłonił sie przepraszająco.

"Racz mi wybaczyć, ale mam wazne spotkanie. Mam nadzieję, że nie poczujesz sie obrazony, jesli cię opuszczę?"

"Ależ nie, ssskądże. Zaszczytem dla mnie było sssame ssspotkanie ciebie."

"A więc żegnam. Spotkamy się na ceremonii." - powiedział doradca, po czym zniknął w krużgankach biegnących wokół dziedzińca, zabierając ze soba straże. Majordomus spojrzał uważnie na Asthaorda, po czym zwrółcił sie do Bleysa.

"Czy pan ten jest twym przyjacielem?"

"Tak. I życzeniem mym jessst, aby mi towarzyszył." - powiedział smokowiec, tym samym zapewniając wampirowi całkowicie legalny wstęp na zamek. A przynajmniej tam, gdzie mógł przebywać sam Bleys.

"Racz podążyć za mną, panie." - powiedział majordomus, odwracając sie i idąc w strone głonego wejscia do głównego budynku w zamku. Bleys podążył za nim.

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Asthaord
Wojownik


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 648
Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Poniedziałek 06 Luty, 2006 18:47 Odpowiedz z cytatem

Wampir podczas rozmowy stal nieco za smokowcem, milcząc i mając zarzucony na glowę kaptur. Kiedy ruszyli za przewodnikiem, szepnąl do Bleysa:

- Imponująca budowla... czy mamy szansę spotkać się z królem?
____________

Why So Serious?!

www.mythai.info

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Poniedziałek 06 Luty, 2006 20:08 Odpowiedz z cytatem

"Możliwe, ale jeśli już, to podczasss oficjalnej ceremonii..." - odpowiedział Bleys, podążając przez rozświetlony przez liczne pochodnie korytarz za majordomusem. Minęli kilka par drzwi, aż w końcu zbliżyli się do pary ze srebrnymi ornamentami. Majordomus włożył mały, srebrny klucz w dziurke od klucza i zaczął powoli obracać, jakby była ważna szybkośc tego ruchu.

(Hm... Może byc...)

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Asthaord
Wojownik


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 648
Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Poniedziałek 06 Luty, 2006 20:32 Odpowiedz z cytatem

Wampir patrzyl, jak majordomus wyjmuje klucz z dziurki. Rozlegl się jakby szczęk mechanizmu i drzwi się otworzyly. Asthaordowi przyszlo na myśl, że gdyby ktoś usilowal się wlamać, zapewne porazilby go prąd, spopielil oogień lub wpadlby w jakąś inną wymyślną pulapkę chroniącą tę komnatę. Zwrócil się do majordomusa:

- A ja gdzie się zatrzymam?

- Szlachetny panie, w komnacie obok - odparl sluga - obie te sale są polączone, przejście znajduje się za kredensami z zastawą- majordomus otworzyl drzwi obok i wręczyl klucz Asthaordowi.
____________

Why So Serious?!

www.mythai.info

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Poniedziałek 06 Luty, 2006 20:57 Odpowiedz z cytatem

Zaiste, rację miał Asthaord. Bleys widział, jak końce splecionych nici zaklęcie są przyciagane przez klucz i otwieraja drogę do komnaty. Odebrał klucz od Majordomusa i wszedł do swojej komnaty.
Była ona okazała - karczma, w której niedawno siedział, zmieściła by się w niej kilkukrotnie, a i jeszcze by zostało miejsce. Zobaczył świeżo wykonane łoże z baldachimem - w końcu zwykłe łoża nie musza być dostosowane do kogos o prawie 8 stopach wzrostu. To miało równo 10 stóp długości i 8 szerokości i stanowczo wystarczało na jego potrzeby. Miał nawet gdzie rozłożyć skrzydła - chociaz nie całe. Baldachim był wykonany z najlepszego jedwabiu, tak jak samo łóżko było wykonane z najprzedniejszego drzewa sandałowego z materacem wypełnionym piórami najrzadszych, egzotycznych ptaków.
Bleys rozejrzał sie po reszcie komnaty. Gdyby kiedykolwiek naszła go ochota do urzadzenia w niej przyjecia dla co najmniej 30 osób, mebli starczyło by z naddatkiem... Z lubością przeciagnął ręką bo wykwintnym, dębowym sekretarzyku i biurku z tego samego materiału. Później skierował się do prywatnej łazienki. Ona równiez rozmiarami bardziej przypominała publiczną łaźnię... Smokowiec usmiechnął sie lekko, po czym zamknął drzwi do swego pokoju, zdejumjąc cały swój ubiór (zbroję, diadem i sakiewki). Później przeszedł do łazienki i wkroczył do dużego basenu napełnionego gorącą wodą (wyraźnie majordomus odrobił lekcje, jako, że woda miała temperaturę równo 54,9 stopnia Celcjusza - 0,1 stopnia poniżej krytycznego progu, powyżej którego smokowcy robia się ospali). Zaraz do łazienki zajrzały posługaczki, onieśmielone prawdopodobnie po raz pierwszy widzianym smokowcem, ale i tak pamiętające o swoje pracy. Odprawił je jednak, mówiąc, by tylko wsypały wonne olejki i sole do wody i zostawiły mu kosz leczniczego piasku. Gdy wyszły, spokojnie wytarł każdy, nawet najmniejszy skrawek swojego ciała piaskiem, później używając specjalnej, szorstkiej gabki aby zmyc go i wyszorować sie do czysta. Jego łuski zalśniły od światła świec, rzucając przepiękne refleksy na ściany łaźni. Z westchnieniem ulgi smokowiec zanurzył się tak, że tylko sama góra jego głowy razem z nozdrzami umieszczonymi na czubku jego smoczego pyska znajdowały się nad wodą i rozkoszował sie kapielą, przymykając oczy, ale pamietając też, żeby przypadkiem nie zasnąć.

Komnata Asthaorda, jako, że był niespodziewanym gościem, była mniej okazale urządzona, ale równie wielka. Na niego też, gdyby chciał, czekała gotowa kąpiel.

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Asthaord
Wojownik


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 648
Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Poniedziałek 06 Luty, 2006 21:32 Odpowiedz z cytatem

Komnata, którą otrzymal wampir, nie byla ogromna, jednak byla co najmniej dwukrotnie większa niż karczma "Zloty Kufel". Na podlodze z hebanu wylożone byly kosztowne dywany z drogich materialów, pod ścianami staly hebanowe meble - szafy z drogimi, jedwabnymi i aksamitowymi szatami, kredensy z porcelanową zastawą, oraz wielkie podwójne loże z baldachimem, i - jakżeby inaczej, dębowe biurko z malą odrębną biblioteczką niezbędną uczonemu. W kątach staly wazy z egzotycznymi roślinami. Z tej izby wiodly okute metalem dębowe drzwi do laźni wykladanej marmurowymi plytami; niemal cale pomieszczenie zajmowala wielka krysztalowa wanna wpuszczona w posadzkę. Na brzegach wanny staly flakony z olejkami i solami do kąpieli. Asthaord z zadowoleniem wszystko to obejrzal, po czym zapieczętowal magicznym zaklęciem drzwi do komnaty. Wróciwszy do laźni, wyjąl zza pasa różdżkę i machnąl nią, napelniając krysztalową wannę gorącą wodą. Zdjąwszy z siebie wszystko, z zadowolonym pomrukiem zanurzyl się w wodzie. Wsypawszy do wody sole i wlawszy olejek różany, zasnąl. Po pólgodzinie obudzil się i wyszedl, wycierając się welnianym ręcznikiem. Już ubrany przeszedl do glównej sali swoich apartamentów i odpieczętowal drzwi. Kiedy już mial siąść przy biurku i zacząć przeglądać książki, kiedy wpadl na pewien pomysl. Stanąl pośrodku sali, wyjąl różdżkę i zacząl nią kreślić w powietrzu zawile symbole, jednocześnie szepcząc slowa inkantacji. Gdy skończyl, z różdżki posypaly się różnokolorowe iskry i spadly na dywan, tworząc skomplikowany migoczący wzrór. Oznaczywszy w ten sposób cel ewentualnej teleportacji, z zadowoleniem siadl i wyjąl pierwszą książkę z biblioteki. Kiedy spojrzal na okladkę, z jego ust wyrwal się okrzyk zdumienia. Wcisnąwszy książkę do swej przepastnej kieszeni, podbiegl do kredensu i machnąl różdżką, myślać: musi się o tym dowiedzieć! Skąd oni to wzięli? Bleys musi to zobaczyć!...
____________

Why So Serious?!

www.mythai.info

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Poniedziałek 06 Luty, 2006 21:57 Odpowiedz z cytatem

Bleys nagle otworzył oczy, wzdragając się lekko. Od razu odwrócił głowę w stronę magicznego znaku stworzonego przez wampira. Przez 2 ściany dzielące go od komnaty Asthaorda zobaczył ostatnie układające się linie zaklęcia, tworzące dobrze mu znany znak. Widac jego nowy przyjaciel wolał nie kusic losu i zawsze miec drogę ucieczki... Gdyby sie skoncentrował, mógłby zobaczyć, co teraz robi wampir, ale szanował jego prywatność. I, w związku z tym, nie był swiadom wzburzenia towarzysza. Z cichym pomrukiem zamknął oczy, tym razek zdecydowany zdrzemnąć się chwilkę. Jako perfekcyjnie wycwiczony żołnierz, nakazał swemu ciału obudzic się za godzinę. Oczywiście, w wypadku najmniejszego znaku, że cos jest nie tak, obudziłby sie wcześniej...
Szybko odpłynął w objęcia morfeusza.

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Asthaord
Wojownik


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 648
Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Poniedziałek 06 Luty, 2006 22:01 Odpowiedz z cytatem

Asthaord przeszedl przejściem w ścianie do komnaty Bleysa i aż mu dech zaparlo z wrażenia. Jednak nie spostrzegl nigdzie smokowca, zatem wywnioskowal, że bierze kąpiel. Nie chcąc wchodzić do lazienki, wyslal do przyjaciela telepatyczną myśl: Bleys! Gdziekolwiek jesteś, szybko przyjdź do twojej sypialni! Mam ważną wiadomość o Shar'lorze!
____________

Why So Serious?!

www.mythai.info

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Poniedziałek 06 Luty, 2006 22:44 Odpowiedz z cytatem

Przez sen Bleys ledwo usłyszał wiadomość rozlegającą się w głębinach jego umysłu. Powoli, bezgłośnie wracał do świadomości... Zbyt powoli i ospale.
Powoli otworzył oczy i przez chwile nie mógł skojarzyć, co tez przed soba widzi. Ostry, srebrny czubek... Czego...? Jego umysł pracował z trudem. Coś było nie tak... I czemu tu jest tak goraco...?
Nagle, jego ciało zareagowało same. Jego ręka szybkim ruchem schwyciła ten dziwny, metalowy przedmiot przed nim i pociagneła go w górę, gdy smokowiec usiadł. Usłyszał zdumione stękniecie i zobaczył postawnego człowieka, którego prawie podniósł razem z długa i ostrą włócznią, którą złapał za ostrze. Bleys patrzył na niego tępo, wstając. Co tu się działo...? Wyszedł z wanny, stając na zimnym marmurze podłogi, i od razu odzyskał swoja dawna szybkość, jako że wyszedł ze zbyt goracej wody, którą ktoś musiał podgrzać, gdy spał. Pociagnął włoćznię do siebie, naraz wymierzając silny dla człowieka, a dla niego jakby od niechcenia, cios w szczekę człowieka, ogłuszając go. Zwalił się on na podłogę z głośnym brzękiem kolczugi, którą najwyraźniej miał ukrytą pod ubraniem.
Umysł Bleysa, uwolniony spod otępiającego wpływu goraca, pracował na najwyzszych obrotach. Ktoś próbował go zabić! Tylko łutem szcześcia Asthaord próbował się z nim wtedy porozumieć i obudził go. Gdyby nie to... Wolał nie myśleć, co by się stało.
Szybkim ruchem zebrał swój strój i broń i założył je w biegu, wypadając z łazienki. Od razu spostrzegł wampira.

"Asssthaord! Coś tu jessst nie tak! Właśnie ktoś próbował mnie zabić!" - powiedział szybko, dopinając klamerki zasobników do broni wokól swoich przedramion. Odruchowo aktywował pełną wersje swego specjalnego spojrzenia i widok prawie go przeraził. Na korytarzu przed ich komnatami stał pokaźny oddział w pełni uzbrojonych strażników. A wśród nich czarodziej, którego potęga prawdopodobnie przewyższała magiczne zdolności wampira.

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Annahir
Wędrowiec


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 39
Postać   Chowaniec

15 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Poniedziałek 06 Luty, 2006 22:52 Odpowiedz z cytatem

Karczma "Zloty Kufel"

Ainedhu czując, że jego głowa coraz bardziej mu ciąży postanowił poszukać sobie miejsca do spania..
- Poźniej popytam dziadków o Shar'lora- pomyślał i krzyknął na karczmarza- Ej miły panie! Masz tu jakieś spanie? Pokój się znaczy, bom zmęczony.. Tefini- zwrócił się do maga- jak by co to masz tu taki kamyczek. Sam jestem troche magiczny, a na te kryształy jestem wyczulony. Podobno sam Shar'lor mnie małego pobłogosławił jakimś zaklęciem dzięki czemu moge proste czary robić.. Ale wracając do kamyka- żeby mnie wezwać musisz go rozgrzać. Ja ide spać. Jak będą wieści od Blyesa, albo Asthaord'a to mnie budź!!
____________

Wiem czego nie wiem, więc wiem już bardzo dużo!

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość   Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Asthaord
Wojownik


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 648
Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Poniedziałek 06 Luty, 2006 23:20 Odpowiedz z cytatem

Zamek w Bantorze

Wampir blyskawicznie machnąl różdżką, wytwarzając wokól siebie i Bleysa magiczną ochronną kopulę. W ostatnim momencie - od oslony odbilo się kilkanaście strzal. Wampir szepnąl do Bleysa:

- Na mój znak zajmij się zbrojnymi, a ja wezmę na siebie maga.

Nie czekając na odpowiedź krzyknąl:

- Czego od nas chcecie?

Mag stojący wśród oddzialu odparl:

- Jesteście niepożądanymi gośćmi w tym zamku. Wciskacie się w sprawy, które powinny zostać nieodkryte!

- Mówisz o Shar'lorze? - zapytal wampir, jednocześnie zaciskając palce na różdżce.

- To, jak zginąl i dlaczego, to nie jest wasz interes! - odkrzyknąl czarownik - oddaj księgę, a przeżyjecie!

-Nigdy! Odkryjemy prawdę! Bleys, teraz! - ryknąl wampir. Oslona znikla i smokowiec rzucil się naprzód, a Asthaord wycelowal różdżką w maga. Z końca różdżki wystrzelil karmazynowy promień, który trafil w jednego ze zbrojnych. Nieszczęśnik niemal eksplodowal, rozerwany na kawalki zaklęciem. Jego tarcza upadla do stóp wampira, który zerknwszy na nią wyslal do Bleysa myśl: To nie są ludzie króla! To nie on chce nas zabić!
____________

Why So Serious?!

www.mythai.info

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Wtorek 07 Luty, 2006 0:02 Odpowiedz z cytatem

"Na mój znak zajmij się zbrojnymi, a ja wezmę na siebie maga."

Bleys przytaknął, zwalniając blokady na łańcuchach, które znikały w zasobnikach, a do ich drugich końców przymocowane były jego ostrza. Sprężył się w sobie. Było cos przerażającego w tym, jak w jednej chwili przemienił się z spokojnego i przyjaznego stworzenia w góre mięśni, ścięgien i pazurów gotowa rozszarpac każdego, kto miałby pecha stanąć mu na drodze.

"Bleys, teraz!"

Bleys rzucił się na przód, przebiegając między dwoma zbrojnymi z rękami skierowanymi ku bokom. Sekundę później zbrojni przewrócili się, kazdy z nich przeciety na pół równo w pasie, razem z pełnymi płytówkami, które mieli na sobie. Smokowiec zastopował przed pięcioma więcej zbrojnymi, którzy z wyciagnietymi mieczami i uniesionymi tarcxami parli w jego stronę. Bleys usmiechnął się lekko, nagle puszczając ostrza i wykonując pojedyńczy obrót o 360 stopni. Podczas tego ruchu ostrza, pod działaniem siły odśrodkowej, wyciagneły więcej łańcuchów z zasobników, do momentu kiedy smokowiec nacisnął blokady na dłoniach. Idealnie odmierzył odległość, gdyz ostrza równiótko scięły 3 z 5 zbrojnych. Gdy zakończył obrót, przekręcił blokady palcami wskazującymi, co spowodowało skrócenie łańcuchów, po czym złapał ponownie ostrza, blokując ciosy dwóch ocalałych zbrojnych i 3 nowych. Usłyszał słowa wampira, ale teraz nie miały one znaczenia.
Podczas tego spojrzał przelotnie na maga i zaraz powrócił do niego oczami, gdy jego serce zamarło. Widział maga, jakim był naprawdę. Gnijace ciało, ożywiane mrokiem. I owinięte nieprawdopodobnie złożoną pajeczyną magii. Okrzyk sam wydarł się z piersi smokowca:

"Asssthaord! To jessst Licz!!!"

Nie mógł pomóc wampirowi, gdyz teraz musiał bronic sie przed atakami piatki zbrojnych. Teraz juz czwórki, gdyz nagłym wyrzutem prawej nogi i jej palca po wewnetrznej, zakończonego dużym, zagietym szponem, rozorał tamtemu ściegno lewego kolana poprzez szczeline w zbroji. Nieszczęśnik opadł na kolana i zaraz stracił głowę. Dopiero teraz Bleys uswiadomił sobie, jakimi zobaczył tych wojowników po aktywowaniu pełnej mocy swojego wzroku. Były to zywe trupy, ożywione magia licza.

Podczas, gdy Smokowiec walczył ze zbrojnymi/trupami, mag/licz złożył ręce w gestach mocy i posłał prosto w Asthaorda najpotężniejszą błyskawicę czarnej energii jaka ten najpewniej widział w życiu. Po drodze nadtopiła ona ściany korytarza.

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Asthaord
Wojownik


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 648
Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Wtorek 07 Luty, 2006 0:23 Odpowiedz z cytatem

Asthaord nie do końca rozumial, co się dzialo. Dopiero po chwili do niego dotarlo, że slyszy myśli Bleysa. Wiedzial co to oznacza: odtąd byli ka-tet, istotami połączonymi przez los nierozerwalną więzią mocniejszą niż jakakolwiek inna. Ocalilo mu to życie, bowiem natychmiat zrozumial wiele spraw...
Machnął różdżką, z której wystrzelila druga błyskawica, biala, i poleciala w stronę czarnej blyskawicy licza. Zderzyly się w oślepiającym wybuchu, który spopielil w jednej chwili dywan leżący na podlodze. Zanim licz zdolal rzucić jakiekolwiek następne zaklęcie, z różdżki Asthaorda wytrysnąl strumień bialego światła, który ugodzil licza. Ten wytworzyl szybko magiczną tarczę, która odbila święty pocisk w ścianę. Asthaord odrzucil różdżkę i wycelowal dlonią w stwora mroku. W pięści wampira zmaterializowalo się coś świecącego bialym światlem, lecz nikt nie mógl dostrzec, czym dokladnie jest ten przedmiot. Wampir z uśmiechem kroczyl ku liczowi, który odrzucil kaptur, ukazując nagą czaszkę ze świecącymi czerwono oczodolami.

- Mnie chcesz się przeciwstawić? - upiorny glos nieumarlego rozbrzmial na korytarzu - chcesz postawić swoją moc przeciw mojej?
- Tak, Vanrocu - odrzekl wampir, wciąż idąc. Licz zasyczal uslyszawszy swe imię.
- Więc jednak mnie rozpoznaleś? - cofnąl się o krok.
- Tak... i teraz wszystko rozumiem. Lepiej wynoś się stąd, zanim zdecyduję się ciebie zniszczyć.
Licz roześmial się ohydnie.
- Mnie zniszczyć? Nie masz takiej mocy, Walterze! - jednak mimo swych slów licz cofnąl się znowu.
- Zaraz się przekonasz... atharissima, konothobaroca, lavardonnuma kiltoriname, Innaricana poevanbarda! - krzyknąl wampir. Przedmiot w jego ręku rozblysnąl, zalewając jaskrawym światlem caly korytarz. Rozlegl się jęk licza, który cofnąl się i chwycil za twarz jakby ktoś chlustnąl w niego wrzątkiem. Światlo skoncentrowalo się w jednolity promień skierowany w nieumarlego, który krzyknąl po raz ostatni niesamowitym glosem i zniknąl w rozblysku światla. Jednocześnie wszyscy żolnierza rozsypali się w proch. Przedmiot w dloni Asthaorda zniknąl, a on sam chwial się przez chwilę na nogach, po czym padl na ziemię jak nieżywy.
____________

Why So Serious?!

www.mythai.info

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Wtorek 07 Luty, 2006 1:10 Odpowiedz z cytatem

Bleys patrzył z podziwem, jak potężne sploty magii wypływają z ręki Asthaorda i, splatając sie przed liczem, przepływaja koło niego i tworzą wyrwę w czasoprzestrzeni, z której wypływaja nici mocy wymirau umarłych, żądne należnego im acz zabranego ducha. Widział, jak zaklęcie splata się z tymi mocami i wspólnie wciagaja licza tam, gdzie jego miejsce - do krainy umarłych. Lecz cóż to? Tuż przed dotarciem do hadesu, wielka, mroczna dłoń - sploty mocy o tak niebywałej sile, że inkarnuja kształt żywy - siega przez sciany tunelu dusz i łapie dusze licza, zabierając ja w nieznane miejsce. Taka moc! Przy niej wszystko, co kiedykolwiek widział, to sztuczki magika i gusła dla ciemnoty!
Smokowiec usłyszał ostatni przebłysk mysli Asthaorda, zanim ten zemdlał (albo przynajmniej na to to wyglądało...). Szybko schwycił swojego przyjaciela zanim ten upadł na podłogę. Tymczasem przybiegła służba, patrząc w szoku na pozostałości po 'zbrojnych'. Bleys czym prędzej powstał, trzymając wampira na swych mocarnych rekach, i przemówił:

"Złe moce pragnęły naszej smierci i próbowały nas dopaść pod possstacią tych oto ożywionych trupów przebranych za zbrojnych jego królewssskiej mości. Dowodził nimi potężny, nieumarły mag, którego ja i mój przyjaciel pokonaliśmy. Sssprzątnijcie to - nie bójcie się, oni nic wam juz nie zrobią. Ja tymczasssem zajmę sssię mym przyjacielem, który nadwyrężył ssswe sssiły w naszej i waszej obronie. Ty, majordomusssie, zawiadomisz króla!" - powiedział stanowczym głosem. Podziałało - służba natychmiast ruszyła sprzatać, podczas gdy majordomus pobiegł zawiadomic władcę. Bleys zaniósł wampira do swojego pokoju i ułożył go w swym łóżku, patrząc na niego swym 'Wzrokiem Boga', aby ocenić jego stan.

(Hm... Osobny temat? Dobra. Tylko jedno - zostaw mi rozwinięcie tematu tej wielkiej ręki, co uratowała licza, i co sie za tym kryje - mam całkiem fajny pomysł. A reszta - szczegóły - tak jak wczesniej, dobra?)

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Asthaord
Wojownik


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 648
Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Wtorek 07 Luty, 2006 1:12 Odpowiedz z cytatem

[OOC: jasne Smile]

Stan Asthaorda był ciężki. Fizycznie nic mu nie było, ale nadwyrężył swe moce magiczne i zapadł w głębokie omdlenie. Dzięki swej zdolności Bleys ocenił, że jednak po jakiejś godzinie wampir powinien się ocknąć.
____________

Why So Serious?!

www.mythai.info

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Wtorek 07 Luty, 2006 1:43 Odpowiedz z cytatem

Smokowiec odetchnął z ulgą widząc, że jego przyjaciel nie jest trwale ranny. Usiadł w fotelu obok łóżka (w myslach błogosławiąc majordomusa, że pomyślał o jego ogonie i fotel miał oparcia z otworem na jego przełożenie), po czym się zamyslił, zmianiając swój wzrok z powrotem na normalny.
O co w tym wszystkim chodziło? Najwyraxniej, Asthaord znał tego licza... Jak go nazwał? Chyba Vanrogiem... Nie, Vanrociem. A ten nazwał go Walterem... No cóż, jak ten się ocknie, to go o to spyta.
Bardziej martwiła go ta ręka mocy... by stworzyć cos takiego, trzeba by kunsztu i talentu, nie wspominając o rezerwach magicznych, kilkukrotnie wiekszego, niż dotąd okazany przez Asthaorda... Albo przez kogokolwiek, kogo znał Bleys... Jedynym czarodziejem o mocy wystarczającej do zrobienia czegos takiego, albo i nawet więcej, był Mundrevak... Ale on zniknął dawno temu i nikt nie wiedział, co się z nim stało...
Smokowiec zamknął oczy, pozostając w pełnej czujności, i zapadł w płytką drzemkę, taką, z której mozna obudzić się wpychając klingę miecza w jakiegokolwiek zamachowca...
Zarazł przyszedł dziwny sen. Bardzo realistyczny sen...
Bleys zobaczył wnętrze mrocznej katedry, opuszczonej od wieków, jesli nie mileniów... Na ołtarz padało upiorne, czerwone światło, a w niego wbity był miecz. Miecz o dziwnej, na wpół osłoniętej rekojeści i z różnymi inskrypcjami oraz metalową czaszką z krzyształowymi oczami pomiędzy rękojeścią i ostrzem. Oczy te jarzyły się złowieszczo. Miecz był przykuty do ołtarza i podłogi łańcuchami z dziwnego, błyszczacego metalu.
Naraz smokowiec usłyszał szepty. Tysiące, miliony szeptów, jak prosto z otchłani Hadesu. Niektóre błagały o coś, inne tylko szeptały:

"Weź nas... Weź nas... Weź nas..."

Nagle, tło się zmieniło, chociaz miecz pozostał. Teraz dzierżyła go reka o srebrnych łuskach, pokryta posoką. W tle szalał pożar i Bleys słyszał jęki konających i mordowanych, jęki ginacego narodu. juz chciał krzyknąć, aby przestały, żeby dały mu spokój. Alke wtedy wszystko sie zmieniło. Nie było juz miecza, ale za to była ogromna, czarna sala tronowa, z tronem z kosci wszystkich ras wystepujących na świecie. Na tronie tym siedział człowiek... Albo raczej wampir, aczkolwiek całkiem inny niż Asthaord. Miał długie, srebrne włosy, spływajace kaskadą cienkich warkoczyków na jego plecy i ramiona, sięgając łydek. Na sobie miał strój bedący mroczną i pokręconą wersją stroju królewskiego, cały z czarnej skóry i ze srebrnym emblematem przedstawiajacym smocza głowę jako pojedyńczy, prawy naramiennik, z którego spływał na i ukrywał jego prawe ramię karminowy, krótki płaszcz. Siedział ten wampir z jedna nogą założona na drugą, spoglądając z mieszanka pogardy i sadystycznej uciechy na płaszczącego sie przed nim osobnika, którym był licz, którego pokonał Asthaord.

"No i znów mnie zawiodłeś, Vanrocu..." - powiedział wampir, a jego głos był na raz zimny jak lód i pełen ognia szaleństwa.

"Panie, wybacz mi!"

"Nakazałem ci zabicie jednego, irytujacego gada, a ty nawet tego nie potrafisz zrobic dobrze..."

"Panie! Ale z nim był inny wampir! To on mnie pokonał!"

"Hm... Jak mu było na imię...?"

"...W... Walter.... A... Asthaord!"

Wampir odrzucił głowę do tyłu w spaźmie upiornego smiechu, po czym znów popatrzył na licza, biorąc łyk z kielicha pełnego ciepłej krwii, który trzymał w reku.

"Asthaord... Jest silny, ale nawet nie wie na co się porywa... Przygotowywałem to od niezliczonych lat, wieków, er... A on ma czelność mi przeszkadzać! Zmiażdżę go i tego nadetego gada jednym pstryknieciem palcy!" - rozbił kielich o posadzkę, zbryzgując ja nową warstwą krwii.

"Vanroc, psie! Otrzymasz jeszcze jedną szansę! Masz..." - nagle wampir spojrzał prosto na Bleysa, krzywiąc się. Smokowiec poczuł, jakby cos go odepchnęło, po czym znów był przytomny w swoim pokoju. Spojrzał na Asthaorda, który nadal spał, po czym na zegarek. Wampir będzie nieprzytomny jeszcze przez jakies pół godziny...
Z cichym westchnieniem wyciagnął swój notatnik, otworzyl go i zaczął notować. Dziwne ma te sny ostatnio...

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Wyświetl posty z ostatnich:   

To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Mythai -> Sala Pamięci Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 13 Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13  

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 
  
Strona glówna | Mapa serwisu | O stronie | Podziekowania | Kontakt
Sponsoruj mythai.info | Informacje o prawach autorskich


© 2004 -2016 Mariusz Moryl
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group - modified by Mythai Team

Ten serwis wykorzystuje pliki cookie w celu ulatwienia identyfikacji uzytkownika.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawien Twojej przegladarki oznacza, ze beda one umieszczane w Twoim urzadzeniu koncowym. Pamietaj, ze zawsze mozesz zmienic te ustawienia.