|
|
|
|
|
|
Legenda Czarnej Róży |
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13 |
Autor Wiadomość |
|
Wysłany: Niedziela 26 Luty, 2006 0:13 |
|
|
-Właściwie to jest możliwe, ale czy sam golem ulegnie pod ciężarem podłogi??Napewno działo zostanie zniszczone ale golema będzie trzeba dobić, mimo to spróbujmy.I mag połączył swe umysły z innymi.Energia popłynęła w podłoge i zaczęła naciskać na krawędzie posadzki z głośnymi chrupnięciami.Golem zorientował się o co chodzi i zaczal się wycofywać, ale nie zdążył... |
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 26 Luty, 2006 14:32 |
|
|
"... Twój poprzednik..." - Mądrość powiedział po chwili zwłoki, nie zdradzając na razie więcej. Poprzednik Asthaorda? Ale w czym? Kto to mógł być?
Wyglądało na to, że golem zaraz spadnie... Ale nagle, z ogłuszającym rykiem 4 kolumny ognia i energii wystrzeliły z jego pancerza, 2 ze stóp i 2 z pleców. Podtrzymały one golema, utrzymując go w powietrzu, gdy nagle w jego pierś uderzył promień energii, taki sam, jak golem sam używał, odpychając go trochę do tyłu.
W korytarzu za nimi stał ów tajemniczy wojownik, ubrany w bardziej pełną wersję zbroi, którą nosił mag, którego pokonali. Rura przytwierdzona do jego prawego przedramienia, dymiła trochę po strzale. Nie widać było jego twarzy, którą zasłaniał dziwny hełm.
"Atakujcie jeden punkt!" - zawołał, a jego głos był bardzo podobny do głosu Asthaorda, po czym sam wybrał ten punkt, wystrzeliwując ciągły promień energii prost w środek piersi golema, zakłócając jego równowagę.
(Okay. Tego nowego wojownika opiszę później ja) |
|
|
|
|
Wysłany: Wtorek 28 Luty, 2006 15:17 |
|
|
Nic nie wyszło z ataku na golema.Lecz tajemnicza postać wydawała się wiedzieć co robi ponieważ golem po jej ataku lekko się wzdrygnął a kolumny energii lakko zatańczyły.Ja równierz wypuściłem słup ognia który udeżył z wielką siłą w golema,zaczął się przesuwać lekko do tyłu,ale to była tylko kwestia czasu i golem znowu stał nie wzruszony,ale było widać że jest już lekko wyczerpany.
-Trzeba udeżyć go całymi naszymi siłami,i sciągnąć do dziury w podłodze.(Ryknął mag) |
|
|
|
|
Wysłany: Wtorek 28 Luty, 2006 15:24 |
|
|
Niestety, opadniecie części sił golema było tylko złudzeniem, mającym na celu odwrócenie uwagi wojowników od słów nowego sprzymierzeńca. Teraz golem zaatakował znów pełną mocą, a kolumny energii nie osłabły. Wyglądało na to, że ma on stały i niezmniejszający się zasób energii.
"W jeden punkt! Nie wyczerpiemy go, ale koncentracja ataków na jednym punkcie powinna pozwolic nam przebić jego pancerz!" - nieznajomy zakrzyknął, załamany tym, czym sądził, że było niedomyślnością innych. Nie pomyślał, że nie mieli powodów, aby mu wierzyć. Znów wystrzelił promień energii w ten sam punkt i podtrzymał go, czekając na ataki reszty.
Ostatnio zmieniony przez Raziel-chan dnia Czwartek 02 Marzec, 2006 12:09, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Wysłany: Wtorek 28 Luty, 2006 17:16 |
|
|
Mag trafił w środek zbroi golema razem z nieznajomym podtrzymywali słupy energii na zbroi przeciwnika.Teraz czekali tylko na Asthaorda. |
|
|
|
|
Wysłany: Sobota 04 Marzec, 2006 18:40 |
|
|
Asthaord również zionął swą zabójczą energią, trafiając idealnie w ten sam punkt, w który trafiły ataki towarzyszy. ____________ Why So Serious?!
www.mythai.info |
|
|
|
|
Wysłany: Sobota 04 Marzec, 2006 20:02 |
|
|
Gdy te 3 rodzaje energii zmieszały sie w punkcie trafienia, pancerz w tamtym miejscu rozgrzał się do czerwoności, po czym nagle puścił. Zmieszane promienie energii, tworząc potężny, pojedynczy promień, wpadły do środka golema i wyleciały wybijajac dziurę w pancerzu na plecach. Golem zachwiał się, a światło w jego wizjerze przygasło, tak jak kolumny energii, które go utrzymywały, po czym nagle runał w dół przy akompaniamencie błyskawic energii wylatujących z dziury w jego piersi. Upadł na podłogę pietra nizszego, przebił się przez nią i jeszcze nastepną, po czym w końcu legł 3 poziomy niżej. Dał się słyszeć narastający świst energii i z dołu doleciało coraz jaśniejsze, niebieskie światło.
"Szybko, albo zostaniemy odcięci!" - zakrzyknał nieznajomy i wyrwał do przodu. 2 małe płomienie energii wykwitły z dysz na plecnej części jego zbroi gdy przeskakiwał otwór w podłodze. Wylądował po drugiej z zadziwiajacą przy jego uzbrojeniu lekkością i otoczył się sferą świetlistej, jasnoniebieskiej energii. Asthaord i Teffini nie czekali, aby sprawdzić, co się stanie - demon jednym susem pokonał wyrwę, a za nim podążył Tefini na zakleciu lewitacji, podtrzymujący Annahira. Gdy wylądowali obok tajemniczego wojownika, otoczył on ich taką samą osłoną, jak siebie.
Zaraz z wyrwy wykwitła potężna eksplozja niebieskiej energii, dosłownie anihilując kawał wieży. Zaraz sie rozwiała, a nieregularnie poszarpane krawędzie nowej przestrzeni stgły powoli. Nieznajomy rozwiał osłone, którą stworzył, po czym popatrzył na nowych towarzyszy. Powolnym ruchem położył lewą rękę na zbroi przwego przedramienia i otworzył dziwna skrytkę. W środku znadował się zestaw kwadratowych guzików z literami alfabetu i różnymi znakami, a na wewnetrznej stronie klapki był obraz, tylr, że przedstawiajacy nieznajome ciagi liczb i jakieś wykresy. I był ruchomy, oraz sam się świecił. Nieznajomy nacisnął jeden z rzędu czerwonych przycisków wzdłuż prawej krawędzi skrytki i z jego hełmu dało się posłyszeć regularne klikanie, gdy zaczał on się składać. Po dokładnie jednej sekundzie zredukowany był on do metalowej opaski za głową i pary metalowych nauszników, z rodzajem pretu wystającym z prawego. Reszta hełmu tak jakby rozpadła sie na metalowe pasy i zniknęła w opasce.
Ale najbardziej zaskakujaca rzeczą była twarz nieznajomego... Był on dziwnie znajomy... Wyglądał prawie identycznie jak Asthaord! Z wyjątkiem oczu, które miały pionowe źrenice i różne kolory - lewe było niebieskie, a prawe krwisto-czerwone.
"Jak to miło spotkać wreszcie swojego nastepcę..." - nieznajomy usmiechnął się, widząc szok na twarzach drużyny. Patrzył na Asthaorda. |
|
|
|
|
Wysłany: Sobota 04 Marzec, 2006 21:40 |
|
|
Asthaord nieświadomie zmienił się z powrotem w postać wampirzą. Podszedł do obcego.
- Następcę? W czym? Kim ty jesteś, ty, który zwiesz się mym poprzednikiem? ____________ Why So Serious?!
www.mythai.info |
|
|
|
|
Wysłany: Sobota 04 Marzec, 2006 22:33 |
|
|
"... Następcę w służbie Karmazynowego Króla... Byłeś jego zabawką, tak jak ja, i tak jak ja wyrwałeś sie na wolność..." - Nieznajomy powiedział, uśmiechając się lekko.
"Ja byłem pierwszy... Przy tobie był juz ostrożniejszy i nie powiedział ci wszystkiego... Tego, że wybrał nas ze względu na wygląd - przypominaliśmy mu jego przyjaciela z jego starego swiata..." - kontynuował.
"... I nie powiedział ci, czemu nie możemy go zabić, nie ginąc samemu..." - dodał, uśmiechając sie smutno. Widoczne przy tym się stało, że też był wampirem, tak jak Asthaord. |
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 05 Marzec, 2006 19:28 |
|
|
- To znaczy, że mam zginąć, by on mógł również umrzeć? ____________ Why So Serious?!
www.mythai.info |
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 05 Marzec, 2006 22:25 |
|
|
"Nie, to znaczy, że jeśli go zabijemy, też zginiemy." - nieznajomy sprostował, po czym westchnał lekko i nachylił się w stronę Asthaorda.
"Słuchaj, co wiesz o naturze mrocznego daru? Pewnie niewiele, więc ci to szybko wyjaśnię: wampirem można zostać tylko po śmierci, więc Wampiry tworzą nowe wampiry poprzez wypijanie tyle krwii ofiary, że ta umiera. Ciało zostaje wtedy ożywione i jest podtrzymywane przy życiu przez wampiryczną moc. Zdawać by sie mogło, że moc ta zostaje w nas. Nieprawda." - kontynuował.
"Cała moc ożywiająca wszystkie wampiry pochodzi od pierwszego z nich. NIe wiem, dlaczego tak jest, ale tak to działa. I tu tkwi problem - pierwszym wampirem jest nie kto inny jak Raynor Devante, inaczej zwany Karmazynowym Królem. Więc gdy go 'zdejmiemy', my tez zejdziemy. Z tego świata. I to już na stałe." - zakończył, prostując się.
"Na szczęście nieoceniony Shar'lor - Raynor nie docenił swej kreacji - znalazł na to sposób. Wiesz, ja przyjaźniłem się z Shar'lorem, towarzyszyłem mu najdłużej ze wszystkich, bo od jego narodzin. Ja go wychowałem i ja wprowadziłem go w świat. I mój wpływ spowodował, że odwrócił się on od Raynora, co przypłacił życiem. Wtedy mnie juz przy nim nie było - musiałem załatwić parę własnych spraw..." - nie zagłębił sie w szczegóły i kontynuował: "Ale juz wcześniej był blisko rozwiązania tego problemu. Powiedział, że, jeśli cos mu się stanie zanim zdoła mi przekazać wyniki swych badań, zostawi je w skarbnicy swego życia. Podejrzewam, że miał na myśli pamiętnik, który za moją namową zaczął prowadzić. Gdy tylko dowiedziałem sie o powrocie Mrocznego Herolda, co znaczyło też, że ujawniła się Czarna Róża, udało mi się zlokalizować tę ksiegę. Jednak, gdy przybyłem w miejsce jej przechowania, zastałem tylko slady walki i wielki krater. Wnioskuję z tego, że ktoś juz ją zdobył. Czy mam racje zakładając, że jesteście to wy?" - popatrzył na nich, a oni z lekkim wachaniem przytaknęli. "A więc dobrze. Czy znaleźliście w niej sposób na pokonanie Karmazynowego Króla?" |
|
|
|
|
Wysłany: Poniedziałek 06 Marzec, 2006 16:18 |
|
|
Shar'lor zostawił w swoim pamiętniku swój hologram,na który nagrał jak zniszczyć Raynora i kawałek z jego życia.Karmazynowego Króla można zniszczyć jedynie przy pomocy zaklęcia strefy haosu...Lecz nie będzie to łatwe najpierw trzeba go troche wyczerpać.I tu będzie największy problem,bo ma na straży jeszcze bleysa. |
|
|
|
|
Wysłany: Poniedziałek 06 Marzec, 2006 17:04 |
|
|
"Bleysa jakos pokonamy, ale z Raynorem będzie trudniej. Znacznie trudniej. Bedziemy musieli dać z siebie wszystko." - skomentował nieznajomy, po czym spojrzał po swych nowych towarzyszach.
"Ach, gdziesz sa me maniery. Imię me brzmi Arramis." |
|
|
|
|
Wysłany: Poniedziałek 06 Marzec, 2006 19:14 |
|
|
- Wlaśnie nie wiem, gdzie te twoje maniery - wyszczerzyl zęby Asthaord. Myśl o śmierci nie przerazala go; wiedzial, że kiedy uwolni się z ciala, będzie mógl - jeśli tylko sobie tego zażyczy - calą wieczność siedzieć w Ogrodzie Krysztalowych Łez i sluchać cudownej pieśni Czarnej Róży... no, ale zanim to nastąpi, czeka ich jeszcze jeden trudny bój.
- Wchodzimy? - zapytal, wskazując na portal którego strzegl golem. ____________ Why So Serious?!
www.mythai.info |
|
|
|
|
Wysłany: Poniedziałek 06 Marzec, 2006 19:39 |
|
|
Arramis spojrzał na Asthaorda przeciągle. Umiał on rozpoznawać ogólne wewnetrzne myśli innych po wyrazie twarzy i oczu i wiedział, co mniej więcej pomyślał Asthaord. Oczywiście bardzo ogólnie.
"Ale ja nie chcę ginąć... I nie zawacham się tego dowieśc gdy nadejdzie czas." - powiedział, po czym wszedł w portal i zniknął jako ciąg cząsteczek, które uformowały go z powrotem przed portalem w szczytowej części wieży na kadłubie statku na księzycu. |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 10 Marzec, 2006 19:22 |
|
|
Później każdy przeszedł przez portal i zmaterializował się na kadłubie statku,którego końca nie było widać.Był on tak mocno rozbudowany że nie szło dostrzec co czai się za wieżyczką lub innym pomieszczeniem.Zaczęliśmy schodzić za Arramisem po schodkach w dół wieży z cichym łoskotem,doszliśmy do drzwi.. |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 10 Marzec, 2006 20:35 |
|
|
... Które rozwarły się pod dotykiem Arramisa z cichym piskiem. Łagodny kobiecy głos zabrzmiał w korytarzu:
"Dostęp przyznany. Użytkownik - Arramis Savage."
Arramis wkroczył raźnie w nowy korytarz, a reszta podążyła za nim.
"Długoś kadłuba tego statku wynosi prawie równo 5000 kilometrów, a szerokość w najszerszymmiejscu znajdującym się 1000 km od końca - 250 km. Mostek kapitański, gdzie, jak sądzę, znajdziemy Raynora, znajduje się w centrum kadłuba bliskonajszerszego punktu." - powiedział, skręcając w korytarz oznaczony tabliczką 'punkt teleportacyjny'. |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 10 Marzec, 2006 23:01 |
|
|
Asthaord ponownie przybrał postać demona. Czuł się bardzo niepewnie na tym statku, który uwłaczał prawom fizyki... a dodatkowo jego niesamowity instynkt samozachowawczy i intuicja krzyczały nieustannie: niebezpieczeństwo! niebezpieczeństwo! NIEBEZPIECZEŃSTWO! ____________ Why So Serious?!
www.mythai.info |
|
|
|
|
Wysłany: Sobota 11 Marzec, 2006 0:44 |
|
|
"... Czyli jest on mniej więcej 1 i 3/5 raza dłuższy niż wynosi średnica księżyca. Nie widać go z planety tylko dlatego, że upadł pod kątem i wbity jest przodem w powierzchnie satelity, wznosząc się mniej więcej pod kątem 60 stopni do jego powierzchni." - Arramis kontynuował, stając przed następnymi drzwiami. Przyłożył oko do dziwnego okularu po ich prawej stronie, potem przykładając rękę do dziwnej płytki poniżej. Przy obu obiektach zaświeciło się zielone światełko i drzwi rozsunęły się z lekkim sykiem i dziwnie równo.
Wkroczyli do nowego pomieszczenia, wzdłóż którego ścian znajdowały się portale wpisane w metalowe koła unoszące się w powietrzu. Całośc robiła niesamowite wrażenie - każdy mag wiedział, że ustawienie choćby jednego stałego portalu nie było łatwym zadaniem, a ustawienie tylu na raz i tak, aby działały przez miliardy lat? Praktycznie niemożliwe.
Ale poziomem dziwności pasowało to do reszty statku. Dziwne materiały, gładkie w dotyku, metal o jakości, o której kowale na Ziemi nia mają nawet co mażyć, Przedmioty, w których nie wyczuwa się magii ale działają dłużej i dokładniej niż wiele magicznych artefaktów, dziwne światła o nietypowej, zimnej barwie... A przede wszystkim skala tego wszystkiego.
Jedno było pewne - z jakiejkolwiek cywilizacji pochodził ten wytwór techniki, była ona nieporównywalnie bardziej rozwinięta od ich cywilizacji... Dobrze, że nikt taki ich nie zaatakował...
Arramis powiódł spojrzeniam dokoła. Metalowe obręcze portali oznaczone były kodem kolorystycznym: Było 6 zielonych, rozmieszczonych po środkach ścian i na środku, a reszta była lub czerwona, lub niebieska, lub fioletowa. Był tez jeden czarny pomiedzy dwoma środkowymi zielonymi.
"Niebieskie prowadzą do pomieszczeń mieszkalnych i publicznych, fioletowe do naukowych, fabryk i maszynowni, a czerwone do sektorów,bojowych..." - Arramis mówił do siebie, przypominając sobie układ statku. "... A zielone do punktów kontrolnych... A czarne do głownych centrów teleportacji..." - powiedział, po czym raźno wkroczył w czarny portal, rozpadając się na cząsteczki i bedąc składanym w innym pomieszczeniu. Od razu poczuli, że to było inne - stali sie nieważcy, a pomieszczenie miało układ trójwymiarowy, zapełniony portalami w odcieniach zieleni, bieli, żółci i różu. Tym razem były one w większości podpisane ciągami alfanumerycznymi. Było tez dalsze sześć czarnych portali. |
|
|
|
|
Wysłany: Sobota 11 Marzec, 2006 10:55 |
|
|
- Dokąd teraz? - zapytał Asthaord - tyle tu tych przejść... które prowadzi do Raynora?
Z zaciekawieniem oglądał statek, ale ciągle przygotowywał się psychicznie do nadchodzącej walki. ____________ Why So Serious?!
www.mythai.info |
|
|
|
|
|
Forum Mythai
-> Sala Pamięci |
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) |
Strona 12 z 13 |
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13 |
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|