|
|
|
|
|
|
Kontynuacja wydarzeń ze "Złotego Kufla" |
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15 |
Autor Wiadomość |
BioNotoryczny Myśliciel
Płeć: Posty: 982 Chowaniec59 Miedziaków
4 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Czwartek 29 Lipiec, 2010 17:43 |
|
|
Spoko |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 30 Lipiec, 2010 20:56 |
|
|
Zaczynało świtać. Robert po raz kolejny opuścil śpiącą w cieniu Mitris i druida Bio. Wampir udał się w kierunku położonej niedaleko pustej jaskinii. Znalazł ją wieczorem, kiedy szukał tropów sprawców napadu na krąg druidów. Jaskinia była niewielka, jednak na tyle przestronna, że Robert mógł śmiało przeczekać w niej dzień. Tym razem jednak nie dane mu było spokojnie odpocząć. Przed wejściem do jaskinii znalazł bowiem zaadresowaną do siebie wiadomość.
Wszedł do zimnej, ciemnej pieczary, rozwinął zwój i widząc staranne pismo rozpoznał je od razu. List napisała Edytria. Robert przez kilka minut wpatrywał się w staranne pismo nie będąc w stanie zrozumieć jego treści. Widział litery, słowa, zdania, jednak nie potrafił zrozumieć ich znaczenia. Odłożył zwój na pobliski kamień, pogrzebał przez chwilę w kieszeniach swojej szaty i po chwili wyłowił sfatygowaną, poobdzieraną fajkę. Jedyną pamiątkę jaką zostawił sobie z czasów kiedy jeszcze jego serce biło częściej niż raz dziennie.
Wampir skrzesał niewielki płomyk i podpalił resztki suszonych liści pozostałych w fajce. Gryzący dym wypełnił jaskinię.
Wampir ponownie podniósł list i zaczął czytać:
"Mój kochany wampirku.
Bardzo się za Tobą stęskniłam. Minęło duzo czasu odkąd się widzieliśmy chociaż Ty pewnie tego nie zauważyłeś, w końcu jesteś wieczny.
Chciałam napisać, że bardzo Cię kocham i czekam na Twój powrót, jednak to nieprawda. Wiem, że już do mnie nie wrócisz i dlatego postanowiłam związać się z kimś, kto zapewnił mi przyszłość i godne życie. Z kimś, kto będzie przy mnie już na wieki.
Podczas naszej ostatniej rozłąki, kiedy Ty uganiałeś się za dzikimi wampirami udałam się do siedziby Twojego klanu i poprosiłam Brega (pamiętasz Brega prawda? Nigdy go nie lubiłeś) aby mnie przemienił. Wiedziałam oczywiście, że to niedozwolone, że trzeba mieć zgodę księcia i tak dalej. Dość się nasłuchałam o regułach panujących w waszym klanie. Na szczęście Breg okazał się otwarty na propozycje i w przeciwieństwie do Ciebie Ty parszywy draniu zgodził się przyjąć mnie jako swoje dziecko.
A więc teraz też jestem wampirem. Jestem najpotężniejszym wampirem w gangu Brega. Razem chodzimy na polowania i jest wspaniale.
Breg powiedział mi że to Ciebie wysłano, abyś posprzatał jatkę w kręgu druidów. Nie jesteś i nigdy nie byłeś zbyt bystry więc podpowiem Ci kto przyozdobił trawę ich krwią.
To byłam ja mój niedoszły kochanku. To ja, razem z Bregiem i jego kolegą rozszarpywałam gardła tych parszywych druidów. To ja kąpałam się w ich krwi Ty durniu.
Ps. Nawet nie próbuj niczego głupiego. Jesteś już sam na tym świecie. Nie dasz rady naszej trójce. Poza tym pomaga nam ktoś z zewnątrz. To nie są wampiry. To ktoś o wiele gorszy.
Tak więc oszczędź sobie trudu i od razu wyjdź na słońce. Ta krótka chwila bólu oszczędzi Ci niespodzianek jakie dla Ciebie przygotowałam
Z wyrazami najszczerszej nienawiści, nigdy nie Twoja
Edytria"
Robert skończył czytać, potem zaczął jeszcze raz. Fajka dawno zgasła. Kilka chwil później słońce wzeszło nad lasem. Wampir zapadł w martwy letarg. Wiatr zawył w jaskinii, strzępy podarego listu gnane podmuchem poszybowały w kierunku wschodzącego słońca. ____________ Zapraszam do odwiedzania mojego bloga:
http://lacroix1112.bloog.pl/
Bezwstydnie wpisujcie się do księgi gości i komentujcie.
|
|
|
|
MitrisDowódca Oddziału Zmierzch Świata
Płeć: Posty: 4887 Chowaniec6306 Miedziaków
17 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Sobota 31 Lipiec, 2010 8:38 |
|
|
Noc. Mitris momentalnie wstała, gdy ostatnie promienie słońca zgasły. Wyjęła mały pakunek z torby podróżnej i ruszyła w gęstwinę. Po nie długim czasie wróciła. Ubrana była w czarną suknie bez rękawów sięgającą połowy łydek. Tradycyjny strój zawsze był długi, aż do kostek. Jednak mroczna elfka nie była samobójcą. Wolała mieć swobodę ruchów w razie niebezpieczeństwa. Mitris swoje długie, śnieżnobiałe włosy spięła w gruby warkocz. Choć sukienka miała prosty krój to leżała na idealnie na elfce, która teraz powoli sunęła boso po kręgu. Niczym bukiet kwiatów trzymała maleńki nóż z pięknie zdobioną rękojeścią. Gdy dotarła do ołtarza usiadła na nim bezceremonialnie. Machała sobie nogami w powietrzu i nuciła jakąś piosenkę.
- Gdzie ta przeklęta północ?! - co jakiś czas warczała sama do siebie. ____________ Serkret z Przeszłości--> Asteria
Ofiara --> Morgan Smith
Bóg Imperator --> Katia Furia Wiatru |
|
|
|
BioNotoryczny Myśliciel
Płeć: Posty: 982 Chowaniec59 Miedziaków
4 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Sobota 31 Lipiec, 2010 14:29 |
|
|
[Także noc] Druid nie spał spokojnie. Ciągle widział przed sobą twarze... twarze zamordowanych. "Dlaczego?" - zadawał sobie co chwilę to pytanie. Wampiry? Drowy? Argh! To wszystko nie ma sensu! Przekręcił się z boku na bok. Obok niego leżała półkula z kryształowego szkła. Nie było widać w niej żadnych świateł ani błysków. Bio podparł się rękoma i usiadł. Podniósł dłoń i dotknął twarzy. Twarzy? Jeżeli można to tak nazwać. Kiedyś jego łagodne rysy były teraz stopione, na miejscu w którym kiedyś był nos, była tylko zaczerwieniona plama. Wypalone brwi nadawały mu strasznego wyrazu twarzy. Cała była pokryta bliznami. Jego ręce, także z pomarszczoną i stopioną skórą nadal drżały pamiętając to parzące uczucie... Otrząsnął się ze wspomnień. Postanowił wyjść się przewietrzyć. Wysunął łysą głowę z namiotu aby upewnić się że elfki nie ma w pobliżu. Kiedy zobaczył ją siedzącą na ołtarzu i odwróconą do niego plecami z wahaniem wyszedł. Chwiejnym krokiem podszedł do drzewa. Oparł się o nie i przybierając "ulubioną" postawę Roberta - czyli wsuwając ręce do kieszeni zaczął rozmyślać. Jedynym celem dla którego jeszcze żył była zemsta.
[Swoją drogą przepraszam że nie pisałem byłem długo poza domem ] |
|
|
|
|
Wysłany: Sobota 31 Lipiec, 2010 20:41 |
|
|
Kiedy tylko słońce skryło się za horyzontem Robert odetchnął jak to miał w zwyczaju. Poleżał jeszcze chwilę czekając na uderzenie serca. W obecnym towarzystwie nie musiał ukrywać swojej wampirzej natury, dzięki czemu nie marnował krwi na podgrzewanie ciała. Jedno uderzenie serca dziennie w zupełności mu wystarczało.
Dzisiaj jednak czekała go walka. Wiedział, że będzie zmuszony wymusić jeszcze co najmniej dwa uderzenia. Potrzebował więcej krwi. Kiedy tylko po ciele rozeszło się boskie ciepło wypełniającej je krwi wampir podniósł się. W głowie kołatały mu się słowa wycztane wczoraj w liście od Edytrii. Robert postanowił zostawić sobie złość na później.
Wyruszył na polowanie. Tym razem potrzebował więcej krwi, ludzkiej krwi.
Na skraju lasu natknął się na dom drwala. Zbliżając się, do zaryglowanych drzwi słyszał spokojny, senny rytm bicia serca dwóch istot. Jeden słaby i nieregularny, drugi mocny i dźwięczny.
Córka starego drwala miała obudzić się nastepnego dnia nie pamiętając niczego. Robert nie miał w zwyczaju wysysac całej krwi. Znał umiar, w końcu był cywilizowanym wampirem.
Syty i pełen energii powrócił do kręgu druidów na spotkanie z przeznaczeniem. ____________ Zapraszam do odwiedzania mojego bloga:
http://lacroix1112.bloog.pl/
Bezwstydnie wpisujcie się do księgi gości i komentujcie.
|
|
|
|
BioNotoryczny Myśliciel
Płeć: Posty: 982 Chowaniec59 Miedziaków
4 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Sobota 31 Lipiec, 2010 20:46 |
|
|
[Coś nam się czas poplątał ]
Druid cały czas stał i wpatrywał się w zamglony las. Nie spał. Nie chciał spać, nie mógł. W końcu jednak coś zmusiło go do poruszenia się. Odwrócił się i powędrował do namiotu. Wtedy ujrzał jeszcze raz drowkę która...
[Załóżmy że już północ] |
|
|
|
MitrisDowódca Oddziału Zmierzch Świata
Płeć: Posty: 4887 Chowaniec6306 Miedziaków
17 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Sobota 31 Lipiec, 2010 22:35 |
|
|
...która teraz stała na ołtarzu. Włosy elfki przybrały srebrzysty blask dzięki promieniom księżyca. Najpierw Mroczna elfka tylko mamrotała jakąś litanię. Te monotonne dźwięki nadawały pewien rytm, w którym ciało drowki zaczęło się poruszać. Był to pełen magnetyzmu taniec. Emanowała z niego czysta magia. Coraz szybciej i głośniej. Nagle jednak Mitris przebiła na wylot swoją lewą dłoń rytualnym nożem. Nie krzyknęła. Nawet nie zacisnęła mocniej warg. Nic. Była w transie. Ciemna krew trysnęła. Srebrzysta poświata otuliła postać mrocznej elfki, która nagle otworzyła szerzej oczy. Jej białka znikły. Calutka gałka oczna była czarna. Niebezpiecznie czarna. I wszystko znikło. Nóż rytualny, rana po nim, srebrzysta poświata, rytm, napięcie... Wszystko. Tak jakby nic się nie stało. Tylko te oczy pozostały i blizna na lewej dłoni w kształcie wiru.
- Są 3 wampiry i już 6 drowów. Będą za 3 minuty. Biegną. Otoczyli nas. - zimnym i niskim głosem przemówiła Mitris zeskakując miękko na trawę, która zeschła od dotyku jej stóp. Wyciągnęła rękę i natychmiast przyciągnęła siłą woli swój rapier. Zdawała sobie sprawę, że 4 drowy może zabić bez wysiłku samą swoją właśnie uzyskaną mocą. Jednak piąty byłby dla niej śmiertelny.
[wydawało mi się, że czas jest ok, ale już po północy jest 2 minuty, macie więc 1 min do ataku] ____________ Serkret z Przeszłości--> Asteria
Ofiara --> Morgan Smith
Bóg Imperator --> Katia Furia Wiatru |
|
|
|
BioNotoryczny Myśliciel
Płeć: Posty: 982 Chowaniec59 Miedziaków
4 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Niedziela 01 Sierpień, 2010 9:59 |
|
|
Druid szybko wszedł do namiotu. Po chwili szybko wyszedł z berłem i już szklaną kulą na głowie. Miał nadzieję że towarzysze nie widzieli go w takim stanie. Wymamrotał kilka słów i wypuścił z laski do góry pocisk który na odpowiedniej wysokości rozbłysnął światłem jaśniejszym od światła słońca oślepiając wampiry i drowy, jednak nie ukazując ich kryjówek. Nagle jakaś strzała przeszyła jego bark, na szczęście uderzyła wysoko, wysoko nad sercem. Jeden z nich musiał rozpoznać zaklęcie i ukryć się w porę. Druid chciał wypowiedzieć kolejne zaklęcie ale na jego plecach znalazł się wampir który szybko otrząsnął się po oślepieniu. Rozdrapując plecy i szaty druida zmusił go do upadku. Bio wyjął zza pasa różdżkę i przez jakiś czas siłując się uderzył błyskawicą. Niestety cel był za blisko. Zarówno wampir jak i druid sturlali się z pagórka. Zniknęli za ciemną granicą lasu. |
|
|
|
MitrisDowódca Oddziału Zmierzch Świata
Płeć: Posty: 4887 Chowaniec6306 Miedziaków
17 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Niedziela 01 Sierpień, 2010 15:09 |
|
|
Na szczęście zdążyła się uchronić przed zaklęciem druida. Warknęła tylko w jego stronę za bezmyślność. Swoimi wyostrzonymi zmysłami zlokalizowała czwórkę drowów. Sami mężczyźni. W Mitris krew zaczęła wrzeć.
- Mężczyźni!? - potoczył się jej głos pełen furii po lesie.
Uniosła lewą dłoń w stronę swoich ofiar i wymówiła jedno słowo. Znamię się poruszyło. Z wiru wystrzeliły ciemne macki. Cztery drowy od razu padły z przerażającym krzykiem. Mrocznej elfki wcale to nie ruszyło. Poczuła tylko osłabienie. Musiała zregenerować zapasy mocy. Musiała po prostu kogoś zabić i poczuć czyjąś krew.
Mitris zniknęła. Widziała walkę druida i wampira. Zmierzając do swoich celów po prostu śmignęła obok Roberta, by tylko mu w ucho wyszeptać:
- Przeżyj i oddaj mi naszyjnik.
Nie mógł jej nikt zobaczyć. Co najwyżej wyczuć. Nie były to wcale czary. Tylko zimna furia dodawała sił zdolnością jej rasy. Jeden drow strzelał z łuku gdzieś, a drugi stał przed nią uśmiechnięty. To był Gref.
- Witaj moja mała - powiedział rozbawiony.
- Zabiję Cię - tylko tyle odpowiedziała. Nie miała sił na Pajęczy Pocałunek. Nie wobec niego. Zabije go.
Rozpoczął się taniec śmierci... ____________ Serkret z Przeszłości--> Asteria
Ofiara --> Morgan Smith
Bóg Imperator --> Katia Furia Wiatru |
|
|
|
BioNotoryczny Myśliciel
Płeć: Posty: 982 Chowaniec59 Miedziaków
4 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Niedziela 01 Sierpień, 2010 15:17 |
|
|
[Poczekajmy na Roberta :p] |
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 01 Sierpień, 2010 22:21 |
|
|
Wampir już wiedział, że odrobinę spóźnił się na walkę. Odgłosy walki usłyszał kiedy tylko wyszedł nasycony z domku drwala. Puścił się sprintem najszybciej jak tylko mógł przez gęsty las. Najpierw oślepiło go jaskrawe światło rozbłysłe nagle nad kręgiem. Robert zwolnił. Światło paliło go w oczy. Chwilę później usłyszał wściekły głos Mitris:
"Mężczyźni!?" a za moment do jego uszu dobiegły krzyki umierających drowów.
Sekundę później wampir wpadł na polanę. Obok niego jak strzała przemknęła Mitris. Gdyby nie drugie uderzenie serca wymuszone podczas biegu, pewnie wogóle by jej nie zauważył. Poczuł jej gorący oddech koło ucha i usłyszał szept:
"Przeżyj i oddaj mi naszyjnik."
Uśmiechnął się tylko i jednym ruchem zdarł z siebie swoją "nową" szatę.
Pośród oślepiającego magicznego światła zalśniła misternie zdobiona srebrna kolczuga idealnie opinająca ciało wampira. Robert dostał ją od księcia swego klanu po udanym wykonaniu ostatniego zadania. Na pytanie o zły wpływ srebra na wampiry książę ze śmiechem odpowiedział:
"Pamiętaj, mogą wsadzic sobie gdzieś to całe srebro, kołki i krzyże. Jesteś wampirem, a nas nie tak łatwo zabić po raz drugi"
Robert przeciągnął się lekko, poprawił rapier i nie widząc druida ani elfki mruknął pod nosem:
-Breg...
Cios nadszedł niespodziewanie, z tyłu. Robert spodziewał się go, uchylił się i błyskawicznie chwycił napastnika za gardło.
- Edytria
- Witaj kochanie- piękna jasnowłosa wampirzyca uśmiechnęla się uwodzicielsko ukazując białe kły- śliczna kolczuga, nie za ciasna? Nic się nie zmieniłeś. Wciąż ten sam ponury wyraz twarzy sprzątacza. No smiało! Nic mi nie zrobisz. Jesteś tylko sprzątaczem, nie możesz mnie tknąć, bo Książę urwie Ci łeb!
Robert zawachał się, puścił Edytrię. Wampirzyca cofnęła się o krok rozmasowując szyję.
- Głupcze Ty mnie nadal kochasz prawda?
- Znalazłem Twój list- Robert sięgnął do cholewy buta.
- I przyniosłeś go tutaj żeby pochwalić się tej elfiej dziw...[wybacz Mitris, tak mi tutaj idealnie pasowało ]
Robert rozprostował zwój i podał go Edytrii. Wampirzyca wzięła go ze zdziwioną miną i zaczęła czytać. Robert patrzył na nią cierpliwie. Mniej więcej w połowie czytania oczy Edytrii rozszerzyły się, a na twarzy pojawil się wyraz bezgranicznego zdumienia.
-Twój list nie był jedynym, który wczoraj dostałem kochana.
Rapier świsnął w powietrzu i głowa Edytrii upadła w trawę zraszając ją tylko odrobiną krwi. Na nieruchomej twarzy wciąż malowało sie nieopisane zaskoczenie.
-Ty draniu! Co zrobileś!- Robert usłyszał za plecami znajomy głos.
Wampir odwrócił się.
-Breg...
Zdekapitowane ciało wampirzycy przewróciło sie. List powoli opadł na trawę. W blasku magicznego światła każdy mógłby odczytać jego treść:
"Z rozkazu jaśnie panującego księcia wszystkich zjednoczonych klanów Sebastiana LeRoix wampir Robert dotychczas zajmujący stanowisko sprzatacza z uwagi na swoje nieocenione zasługi i w odpowiedzi na coraz częstsze zdrady i sprzymierzanie sił z mrocznymi elfami członków naszego klanu zostaje natychmiastowo i nieodwołalnie obdarzony tytułem eliminatora, a co za tym idzie uzyskuje wszelkie związane z tytułem przywileje łącznie z prawem do natychmiastowego i niekwestionowanego niszczenia członków klanu uznanych przez niego winnymi zdrady przeciwko jaśnie panującemu Księciu.
Dokument ten pełni jedynie funkcje informacyjną i nie jest wymagany do wykonania wyroku na zdrajcy. Decyzja Księcia jest ostateczna i nie ulegnie zmianie bez względu na okoliczności"
Poniżej znajdowała sie już tylko pieczęć Księcia Sebastiana LeRoix. ____________ Zapraszam do odwiedzania mojego bloga:
http://lacroix1112.bloog.pl/
Bezwstydnie wpisujcie się do księgi gości i komentujcie.
|
|
|
|
BioNotoryczny Myśliciel
Płeć: Posty: 982 Chowaniec59 Miedziaków
4 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Poniedziałek 02 Sierpień, 2010 8:57 |
|
|
Druid wyszedł zza gęstego muru konarów i gałęzi drzew. Kilka metrów obok siebie zauważył drowa który strzela z łuku. Był wycieńczony. Uniósł tylko rękę. Wargi mu drżały, próbował zmusić je do posłuszeństwa. Wtedy przypomniał sobie widok rozszarpanych i posiekanych ciał druidów. Zapłonęła w nim wściekłość. Mimo że drow go zauważył i zdążył wypuścić strzałę oberwał błyskawicą. Rozbłysnęło kolejne światło rozwalając nieszczęśnika w kawałki. Druid chciał dokuśtykać do Roberta, albo do Mitris, wszystko jedno. Wtedy z lasu wyskoczył jeszcze raz ten wampir. Nie będzie tak łatwo pokonać tą bestie. |
|
|
|
MitrisDowódca Oddziału Zmierzch Świata
Płeć: Posty: 4887 Chowaniec6306 Miedziaków
17 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Poniedziałek 02 Sierpień, 2010 9:03 |
|
|
Mitris krwawiła. Największe rozcięcie miała wysoko na udzie, trochę mniejsze trzy na prawym ramieniu. Jedno nawet miała na policzku. Były to płytkie rany, ale było ich wiele.
O sukience nie było co mówić. Była w opłakanym stanie.
Mroczna elfka już była trochę zmęczona. Przez całą walkę grała fair. Jednak musiała złamać reguły tego śmiertelnego tańca. Greg był najlepszy wśród drowów w sztuce walki. Greg niestety był mężczyzną. Oznaczało to, że nie posługiwał się magią i był służalczy wobec płci pięknej. Jego jedyne słabości. Choć ilość mocy Mitris była teraz na prawdę niewielka, to wystarczyła na proste zaklęcie iluzji. Jej twarz zmieniła się. Miała pulchniejsze policzki i większe wargi. Oczy nabrały czerwonego odcienia. Krągłości figury uwydatniły się, a na palcu pojawił się pierścień.
- Pani - wydusił zaskoczony zmianą Greg. Jedna chwila wahania. Mitris tylko na to czekała. Wykorzystała ten moment i wbiła w serce rapier, aż po rękojeść. Drow upadł bez jęku. Umarł.
Mroczna elfka wyjęła swoją broń. Jej serce zaczęło się uspokajać. Nagle jednak poczuła ból w tali z prawej strony. Iluzja od razu znikła. Mitris przeklęła siarczyście widząc głęboką ranę. Nie zauważyła, by Greg zdążył to zrobić. Mroczna elfka upadła. Za dużo krwi traciła, a już nie miała mocy, by się wyleczyć. Zaczęło widzieć ciemne plamki przed oczami. Ostatnie co zobaczyła to ciemność... i straciła przytomność. ____________ Serkret z Przeszłości--> Asteria
Ofiara --> Morgan Smith
Bóg Imperator --> Katia Furia Wiatru |
|
|
|
BioNotoryczny Myśliciel
Płeć: Posty: 982 Chowaniec59 Miedziaków
4 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Poniedziałek 02 Sierpień, 2010 9:12 |
|
|
Druid zobaczył upadek elfki. "Argh! Czemu wszyscy mamy tak mało czasu?" - pomyślał. Teraz wszystko zależy od roberta. Czy druid może coś zdziałać? Wtedy przypomniało mu się proste zaklęcie. Nie wiedział tylko czy zdoła je wypowiedzieć. Czy starczy mu energii? Bio podbiegł zmniejszając odległość dzielącą ją od elfki i odepchnął magicznie drowa celującego z łuku.
- Zdziałasz więcej niż ja - wyszeptał. Wtedy uniósł różdżkę, wymamrotał jakieś zaklęcie i uleczył drowkę na tyle ile mógł. Zostało mu jeszcze trochę siły aby rozproszyć truciznę którą była nasączona strzała. Wtedy poczuł się niedobrze. Dopiero teraz zwrócił uwagę na dwie strzały które utkwiły w jego ciele.
- Nie dobrze - wymamrotał, po czym upadł na ziemię. |
|
|
|
MitrisDowódca Oddziału Zmierzch Świata
Płeć: Posty: 4887 Chowaniec6306 Miedziaków
17 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Poniedziałek 02 Sierpień, 2010 9:32 |
|
|
Mitris się obudziła. Była przygotowana na wszystko, ale nie na fakt, że "spała" z dwie chwile. Szybki ruchem skoczyła na nogi. Nie było nawet czasu na obserwacje. Bez broni rzuciła się na drowa. Było to bardzo głupie. Jednak udało jej się go zaskoczyć. Dzięki temu nie odparował ciosu w szczękę. Mitris usłyszała tylko trzask łamanej kości. Wykorzystała swój pęd i kopnęła drowa w plecy, który po prostu upadł ciężko na wykrzywioną bólem twarz. Siadła na nim i złapał za głowę. Napięła mięśnie i ukręciła przeciwnikowi kark. Koniec. Mroczna elfka rozejrzała się w okół. Spostrzegła leżącego druida. Szybko podbiegła do niego. Bez zastanowienia wyciągnęła strzały z ciała Bio. Powąchała groty i skrzywiła się.
- Trucizna idioto - warknęła niby do poszkodowanego.
Mitris nie miała mocy. Jednak bardzo dobrze znała się na truciznach. Uwielbiała truć. Dlatego też wiedziała jakie antidotum zastosować. Gwizdnęła głośno i już jej wierzchowiec się pojawił. Jednak Verna nie była już koniem. Było to stworzenie poruszające się na dwóch łapach i przypominające z wyglądu jaszczurkę.
Mroczna elfka zdjęła maleńką torbę podróżną, w której znajdowały się przeróżne flakoniki. Zaczęła precyzyjnie wybierać substancje i je mieszać w drewnianym kubeczku. Była trochę zdenerwowana, ale doświadczenie mówiło jej o ostrożności. Przecież nie chciała przyspieszyć śmierci druida. Na koniec dodała trzy krople swojej własnej krwi. Nie wiele osób wiedziało, że krew mrocznych elfów jest trucizną. Jednak odpowiednio podana lub zmieszana miała właściwości lecznicze. Taką miksturę nałożyła na otwarte rany druida. Teraz to musiała się tylko modlić.
- Matko Noc i niech Ciemność ma nas w opiece - wymruczała klęcząc przy ciele Bio. ____________ Serkret z Przeszłości--> Asteria
Ofiara --> Morgan Smith
Bóg Imperator --> Katia Furia Wiatru |
|
|
|
BioNotoryczny Myśliciel
Płeć: Posty: 982 Chowaniec59 Miedziaków
4 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Poniedziałek 02 Sierpień, 2010 9:56 |
|
|
[Statystyki: Zostało: 1 wampir, Breg, 4 drowy. jeszcze dużo do zdziałania]
P.S. Wygramy czy nie? |
|
|
|
MitrisDowódca Oddziału Zmierzch Świata
Płeć: Posty: 4887 Chowaniec6306 Miedziaków
17 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Poniedziałek 02 Sierpień, 2010 10:25 |
|
|
[nie Bio. 4 drowy załatwiłam na początku... został tylko wampir dla Roberta] ____________ Serkret z Przeszłości--> Asteria
Ofiara --> Morgan Smith
Bóg Imperator --> Katia Furia Wiatru |
|
|
|
BioNotoryczny Myśliciel
Płeć: Posty: 982 Chowaniec59 Miedziaków
4 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Poniedziałek 02 Sierpień, 2010 10:37 |
|
|
[A no tak! Ale ten breg i mój nie dokończony jeszcze jest.] |
|
|
|
|
Wysłany: Poniedziałek 02 Sierpień, 2010 14:13 |
|
|
- Jesteś sprzątaczem! Nie wolno Ci podnosić ręki na członków klanu!- wrzasnął Breg szczerząc kły.
- Nazywam się Robert- wampir wypiął dumnie pierś- jestem eliminatorem w służbie Księcia Sebastiana LeRoix. Na mocy powierzonej mi władzy skazuję Cię na ostateczną śmierć.
Breg uśmiechnął się złowieszczo.
- Ja też jestem eliminatorem głupcze. Jestem nim od kilkudziesięciu lat. Naprawdę myślisz, że dam Ci się pokonać? Rozejżyj się. Na placu boju zostałeś sam. Tamta elfka broczy krwią jak zarzynane ciele, kuloglowy druid walczy z trucizną, a Ty masz do pokonania jeszcze moje drugie dziecko.
Obok Brega pojawił się znikąd chudy jak patyk, wysoki wampir sycząc groźnie w kierunku Roberta. W jego poczerwieniałych oczach widać było szał. Rozczochrany łeb drgał mu lekko co chwila, z kącika ust kapała ślina, długie szpony zaciskał konwulsyjnie na wypłowiałych spodniach drąc je w strzępy.
Robert nie zdążył odpowiedzieć. Breg klepnął młodego wampira w plecy, a ten rozmazał się w powietrzu i w ułamku sekundy siedział okrakiem na powalonym Robercie i drapiąc na oślep próbował ze wściekłym sykiem rozorać mu gardło. ____________ Zapraszam do odwiedzania mojego bloga:
http://lacroix1112.bloog.pl/
Bezwstydnie wpisujcie się do księgi gości i komentujcie.
|
|
|
|
BioNotoryczny Myśliciel
Płeć: Posty: 982 Chowaniec59 Miedziaków
4 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Poniedziałek 02 Sierpień, 2010 16:34 |
|
|
Druid zdołał wymamrotać do Mitris aby mu podała miksturę z jego torby. Kiedy już ją dostał wypił i odzyskał energię. Mimo że drowka nie skończyła robić antidotum Bio zaczął wypowiadać zaklęcie. Wtedy pojawił się za Bregiem.
- Uderz mnie jeśli potrafisz - zaszydził szeptem który dziwnie odbijał się echem.
[ Robert - odpowiadasz za Brega... co robi? ] |
|
|
|
|
|
Forum Mythai
-> Wędrówki po Mythai |
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) |
Strona 7 z 15 |
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15 |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|