Autor Wiadomość |
|
Wysłany: Sobota 08 Lipiec, 2006 16:21 |
|
|
Entros - niewielka mieścina położona w zachodniej części Brunatnych Wzgórz. Otoczona jest ruinami, dawniej wielkiego muru obronnego. Teraz nikt już nie strzeże miasta, bo i nie ma przed czym. Entros jest zamieszkiwane głównie przez ludzi i krasnoludy, którzy razem poszukują cennych kruszców w jaskiniach Brunatnych Wzgórz. Mieścina, choć niewielka, jest dosyć bogata. Powodem jest jej położenie na jednym z głównych szlaków handlowych. Z Entros eksportuje się wiele kruszców takich jak srebro czy złoto oraz metal.
Jest pózna jesień. Szaleje burza. Straszny wicher grozi pozrywaniem dachów z budynków, a potężna ulewa zamienia uliczki w rwące potoki. Wszyscy mieszkańcy pochowali się w domowych zaciszach, gdzie raczą się ciepłą strawą i napitkiem. Ciemne ulice miasta zieją pustkami.
W samym cenrum Entros znajduje się karczma o urokliwej nazwie 'Trollowa rzyć'. Teraz jest pełna gości - głównie wędrownych handlarzy - oraz wesołych okrzyków. Karczmarz - wielki grubas potocznie nazywany Trollem lub po prostu Rzycią - z obleśnym uśmiechem od godziny wyciera tę samą szklanicę i patrzy jak jego pomocnicy obsługują całe roje klientów. Spod oka spogląda na siedzącego w mrocznym koncie oberży Morddimera Madderdina.
- Stary fanatyk - mruczy do siebie Troll.
Nagle drzwi baru otwierają się i do środka wchodzi mężczyzna podobny do Morddimera jak dwie krople wody. Przysiada się do niego i zaczyna po cichu z nim rozmawiać.
(PW do Balthazara)
Goście nie bardzo się tym interesują i nie zwracają na nich najmniejszej uwagi.
(chyba nie muszę mówić, że wszyscy jesteście w karczmie i macie opisać swój wygląd oraz to co robicie?
p.s.mam nadzieję, że się postaracie)
Ostatnio zmieniony przez Netrath dnia Niedziela 16 Lipiec, 2006 15:45, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
Wysłany: Sobota 08 Lipiec, 2006 16:32 |
|
|
W ciemnym rogu karczmy siedzi dośc nietypowo ubrana kobieta, z twarzą skrytą za maską (wygląd owej kobiety - jej twarz to ta niżej). Przed nią na stole stoi nie tknięte piwo, a obok niej o ścianę oparta jest nietypowa ni to włócznia, ni to Halabarda. Bardziej obeznani z egzotyczną bronią kojarzą, że nazwa jej to Naginata. Kobieta ma jeszcze jedną broń - przyczepiony do pasa u spodni dziwny sztylet z odstającym bolcem i długim ostrzem - Tanto-Jutte.
Nie można stwierdzić, jaką minę lub na kogo patrzy ta kobieta z powodu doskonale skrywającej oblicze maski. Ale nie wydaje się zbyt przyjazna.
Jej twarz przez chwile skierowana jest na dwóch rozmawiających mężczyzn, a potem znów przed siebie. W końcu, stwierdzając widocznie, że jest bezpieczna, lewą rękę kładzie na masce, zsuwając ją i ukazując swe prawdziwe, piękne oblicze, a następnie sięga po kufel i pociąga z niego kilka łyków piwa, swoimi bezosobowymi oczyma analizując obojętnie otoczenie. |
|
|
|
|
Wysłany: Sobota 08 Lipiec, 2006 19:03 |
|
|
Po całej Karczmie krąrzył bardzo umięśniony krasnolud jednej ręce trzymał szklanke z piwem jednak połowa już była wypita. Miał na sobie skórzaną dobrze dopasowaną kurtke taką aby idealnie eksponowała jego mięśnie. Jego nogi ukryte były w skórzanych spodniach troche luźnych , a na nogach miał skórzane buty.
Jego twarz zdobiła bujna broda na plecach miał Topór zdobiony rubinami i szafirami na ostrzu miał wyryte jakeś znaki w innym języku zapewne w języku starorzytnych krasnoludów to pamiątka rodzinna ten topór był w jego rodzinie od 5ciu pokoleń jednak jest to robota najlepszych krasnoludzkich rzemieślników i jego ostrze wygląda jakby nowe idealnie naostrzone jest zaczarowane tak aby nigdy się nie tępiło i z łatwością wszystko przecinało.Był to tagrze bardzo wysoki krasnolud pewnie dlatego że jego babka była człowikem miał około 160cm i około 150kg wagi ale to przez te mięśnie
Krasnolud aktułalnie rozmawiał z kelnerkom popijając jednocześnie piwko
spojrzał tylko na chwile na 'faceta' który przyszedł i wrócił do rozmowy z kelnerką. |
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 09 Lipiec, 2006 14:54 |
|
|
Nagle drzwi karczmy otworzyły się ponownie, a do środka weszło trzech wysokich mężczyzn. Wszyscy byli odziani w czarne stroje i czarne maski, zastępujący hełmy, które miały jedynie dwa małe otwory - okrągłe wizjery na oczy. Na prawych rękach mieli czerwone znaki przypominające krwawe słońca.
Każdy z nich na plecach miał długi miecz o złoto-czarnej rękojeści i bardzo krótkim jelcu.
Usiedli w najdalszym kącie karczmy i zamówili wino. Gdy karczmarz przyniósł im napitek, zdjęłli hełmy/maski. Wszyscy mieli czarne włosy i blade twarze. Jeden z nich wszakże wyróżniał się rozwichrzoną czupryną i bardzo pięknym, acz wyglądającym na złe obliczem (coś jak w moim avatarze).
W milczeniu popijali wino uważnie lustrując wszystkich w oberży. |
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 09 Lipiec, 2006 16:53 |
|
|
Wzrok kobiety spoczął na chwilę na nowo-przybyłych i zaraz przesunął się dalej, a ona dopiła swoje piwo, znów chowając twarz za niepokojącą maską, opierając się wygodniej o ścianę - metalowe kolce na jej plecach złożyły się, górne na ramiona, a dolne wzdłuż pleców - obojętnie patrząc na gości tawerny.
Przez chwilę patrzyła na śmiesznie wyglądającego krasnoludach, przypominając sobie powiedzenie o wielkiej klatce i małym ptaszku, a potem jej wzrok odpłynał na sufit, chociaż zza maski nie widać było, gdzie dokładnie patrzy.
"... Ehh..." - westchnęła, przyciągając do siebie swoją Naginatę i zaczynająć ją polerować wyciągniętą z zasobnika chustą.
(Hej, Netrath, kiedy wyślesz nam ostateczne karty postaci, ekwipunek i kasę?) |
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 09 Lipiec, 2006 17:52 |
|
|
Przy stole do którego sie przysiadł nowoprzybyły gośc siedział Morrddimer Madderdin Licencjopnowany inkwizytor, miał długie kruczoczarne włosy opadające na jego plecy, gładko ogolony o bronzowych oczach , Inkwizytor miał atrakcyjną budowe ciała był ubrany w koszule opadającą do pasa, i normalne spodnie u jego pasa wisiał długi moiecz choć wyglądał jak normalny wojownik z jego osoby emanowała dziwna aura..
po usiadnieciu przybysza zaczeli rozmawiac cichym głosem
Gdy jego towarzysz przestał mówić aby zaczerpnąć łyka chcrzczonego wina... On spojrzał surowo na przybyłch surowym wzrokiem... po czym poczoł znowu ro zmawiac z swym rozmuwca |
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 09 Lipiec, 2006 18:22 |
|
|
Tymczasem mężczyzni skończyli już pić wino i dalej bezceremonialnie przyglądali się każdemu w karczmie. W końcu ich wzrok padł na Morrddimera. Na ich twarzach pojawiły się złośliwe uśmiechy. Ten z rozwichrzoną czupryną jednak mruknął coś do kompanów i pochwili cała trójka wróciła do oglądania reszty gości.
Po dłuższej chwili skończyli swe obserwacje. Wstali od stolika i podeszli do Morrddimera. Po drodze zetknęłli się z 'rozbijającym się' krasnalem, który niechcąco zderzył się z jednym z nich. Mimo, że krasnolud był prawdziwym olbrzymem, wzrok nieznajomego sprawił, że odechciało mu się zaczepki. Burknął coś pod nosem i odszedł w drugi koniec karczmy.
Mężczyzni bez ceremonii przysiedli się do Morrddimera i jego towarzysza nie mówiąc ani słowa.
(PW do Balthazara) |
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 09 Lipiec, 2006 18:29 |
|
|
Damizjusz spojrzał tylko na przychodniów i zaczoł śpiewać ze swoim znajomym kupcem dawne pieśni o skarbcha w daleko położonych górach przyciągajądz tym uwage gości ____________ Mythai rulez |
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 09 Lipiec, 2006 19:03 |
|
|
Przybysz z rozwichrzoną czupryną, który wydawał się być dowódcą podniósł się i wolno podszedł do krasnoluda. Jego prawa ręka przez moment wykonała ruch jakby chciała dobyć miecza. A może to było tylko złudzenie?
Gdy mężczyzna podszedł do krasnoluda rzekł głosem przypominającym powiew mroznego wiatru:
- Chodz ze mną do stolika krasnoludzie. Będziesz mógł zarobić...
Jego stalowe oczy dosłownie przewiercały krasnoluda na wylot... |
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 09 Lipiec, 2006 19:09 |
|
|
Damizjusz zdziwiony poszedł za rozczochrańcem ____________ Mythai rulez |
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 09 Lipiec, 2006 19:22 |
|
|
Kobieta dalej polerowała swoją Naginatę, teraz jednak przyglądała się krasnoludowi i owym trzem mężczyznom z lekkim zaciekawieniem. Jednak zza maski nie było tego widać. |
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 09 Lipiec, 2006 19:57 |
|
|
Gdy mężczyzna wrócił już do stolika razem z krasnoludem i usiadł, powiedział:
- Jeśli chcecie, możecie zarobić... i to bardzo dużo... - jego głos był lodowaty. - Ale najpierw przedstawcie się krasnoludzie i wy Tereaiści...
- Nazywam się Ceatr, a to mój brat Morrddimer - odparł towarzysz Morrddimera. |
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 09 Lipiec, 2006 21:03 |
|
|
Kobieta, nie pokazując tego po sobie, przygląda się i przysłuchuje rozmowie. Nadal poleruje swoją broń powolnymi ruchami. |
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 09 Lipiec, 2006 21:51 |
|
|
Ja jestem Damizjusz syn słynego Damianzina zwanego stalową pięścią ____________ Mythai rulez |
|
|
|
AvEDowódca Oddziału
|
Wysłany: Poniedziałek 10 Lipiec, 2006 9:21 |
|
|
Przy ladzie siedziała młoda kobieta z czarnym jak heban warkoczem. Pijąc kolejny kufel ale uważnie przyglądała się mężczyzną ze znakami na rękach. |
|
|
|
|
Wysłany: Poniedziałek 10 Lipiec, 2006 9:55 |
|
|
Trzej mężczyzni przyglądali się im zimnym wzrokiem oceniając ich przydatność. Krasnolud był wielki i wyglądał jakby posiadał siłę byka. Inkwizytorzy zaś wyraznie 'pachnieli' magią. Poza tym słyszeli już o Ceatrze. U nich mówiono na niego Kameleon.
- Dobrze. Ja nazywam się Naharth de Kantr - odrzekł przywódca 'czarnych'. - Potrzebuję kilku towarzyszy do pewnej... hm... misji. Najlepiej różnych ras. Można będzie dużo zarobić. Bardzo dużo. Przyjdziemy tu za godzinę. Zbierzcie drużynę, która będzie w stanie dużo zryzykować, by wykonać misję. Na początek macie zaliczkę - rzucił na stół sakiewką z 30 srebrniakami. Jeśli jednak wydacie te pieniądze i nie zbierzecie drużyny - znajdziemy was. - dodał złowrogo po czym wszyscy mężczyzni wstali i wyszli z karczmy.
(no, teraz możecie się zebrać 'do kupy') |
|
|
|
|
Wysłany: Poniedziałek 10 Lipiec, 2006 10:06 |
|
|
Kobieta w masce spokojnie skończyła polerować swoją broń i schowała chustę z powrotem do zasobnika, wstając od stołu, przy którym siedziała. Kolce na jej plecach z powrotem przekręciły się do tyłu bez żadnego dźwięku. Wojowniczka złapała prawą ręką za drzewce Naginaty i szybkim ruchem włożyła ją między kolce na plecach, mocując w znajdującym się tam zaczepie tak, że broń prawie dotykała ostrzem podłogi, a koniec drzewca z krwistoczerwonym kucykiem z końskiego włosia znajdował się troszkę nad poziomem głowy.
Nieznajoma w masce spokojnie podeszła do stolika z 30ma srebrnikami, chyba oceniając wzrokiem siedzące przy nim osoby, chociaż zza maski nikt nie mógł być tego pewnym.
"Słyszałam, że poszukujecie najemników..." - powiedziała, stojąc bez ruchu koło stołu. Jej głos był dziwnie niepokojący, chociaż wcale nie nieprzyjemny. |
|
|
|
AvEDowódca Oddziału
|
Wysłany: Poniedziałek 10 Lipiec, 2006 10:36 |
|
|
Kobieta siedząca przy ladzie nachmurzyła się znacznie. Wyglądała jakby rozmyślała nad czymś bardzo ważnym. Dopijając swoje ale, wkońcu odwróciła sie na stołku i oparła się prawym ramieniem o blat lady tak, że szary płaszcz zawieszony na jej lewym ramieniu niemalże zakrył całą jej postac. Zwróciła swój wzrok na stolik, do którego podeszła właśnie kobieta z Naginatą.
"Może to dobra okazja do..." - powiedziała cicho do siebie. Wstała i zbliża się nieco do stolika. Jej wzrok spoczywał na każdej osobie przy stoliku po kolei. Gdy podeszła na tyle blisko, by dostrzec wszystkie szczegóły w ich postaciach, spojrzała na kobietę z Naginatą, po czym kiwnęła głową wskazując 30 srebrników - "Jakieś szczegóły?..." - powiedziała, a słowa zadźwięczały powoli, lecz nie spokojnie |
|
|
|
|
Wysłany: Poniedziałek 10 Lipiec, 2006 10:42 |
|
|
"O prosze jak kasa na stole to i chętnych nie brakuje" powiedział to z dowcipnym uśmieszkem"A wiedz mówcie w czym jesteście mocni" ____________ Mythai rulez |
|
|
|
|
Wysłany: Poniedziałek 10 Lipiec, 2006 11:18 |
|
|
Kobieta z Naginatą przyjrzała się nowo podeszłej. Maska dalej skrywaa jej twarz, więc nie można było odgadnąć, jak wypadły oględziny. Potem jednak znów zwróciła twarz w stronę siedzącego przy stole Wielkoklatusa-krasnoludusa, jak zaczęła nazywać go w myślach.
"O prosze jak kasa na stole to i chętnych nie brakuje"
"Na tym świecie za darmo nie uświadczy się nic, chyba, że śmierć."
"A wiedz mówcie w czym jesteście mocni"
"Jestem doskonale wyszkolona w walce Naginatą, Tanto-Jutte i ostrzami Feza." - powiedziała, najpierw wskazując na przyczepioną do pleców halabardę o dziwnym ostrzu, potem na długi sztylet z zagiętym bolcem, a na końcu na stalowe i diabelnie ostre pióra przyczepione do zewnętrznych krawędzi butów. "Jestem też niezastąpiona podczas wspinaczki i wypraw na wysokim terenie, a z moją szybkością i umiejętnościami walki mało kto może się równać." - dodała, kłaniając się lekko. |
|
|
|
|