|
|
|
|
|
|
Dzieje Mythai: Zmierzch Dynastii RPG |
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15 |
Autor Wiadomość |
|
Wysłany: Środa 13 Grudzień, 2006 19:07 |
|
|
DRIEGON:
"Uważaj bo spadniesz i zrobisz sobie krzywdę!"
"Och, coś my dziś tacy nerwowi...?" - spytała półelfka z lekką nutką ironii, przechylając się trochę do przodu. Nie spadała tylko dzięki temu, że obejmowała swoimi nogami gałąź, na której siedziała.
"Nie powinieneś się chyba przejmować obecnością, ani tym bardziej słowami czegoś takiego, jak ja, nieprawdaż, panie zbyt dumny dla osób półkrwi elfie...?" - dodała, uśmiechając niebezpiecznie słodko.
===
BALTHAZAR:
[Rzucaj test prawdopodobieństwa na k100. Jeśli wypadnie poniżej 51 - Lijay ześle twojej postaci ukojenie - ty opisujesz. Jeśli poniżej 11 - ja opiszę. Jesli 1 - też ja. Jeśli powyżej 50 - modlitwa nic nie dała.] ____________ |
|
|
|
Maciek1Dowódca Oddziału
Płeć: Posty: 1794 Chowaniec35 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Środa 13 Grudzień, 2006 19:34 |
|
|
"Nie powinieneś się chyba przejmować obecnością, ani tym bardziej słowami czegoś takiego, jak ja, nieprawdaż, panie zbyt dumny dla osób półkrwi elfie...?" - dodała, uśmiechając niebezpiecznie słodko.
Driegon odwrócił się do niej plecami.
"Czyżbyś chciała wyprowadzić mnie z równowagi?" - zapytał zaciskając dłonie w pięść.
"Przez całe ćwiczenia próbowałaś udowodnić, że jesteś lepsza ode mnie.Po co ci to?" - odwrócił się do niej pytająco.
"Czyżbyś nie dopuszczała do siebie myśli, że elf czystej, nie skalanej krwi może być w czymś lepszy od ciebie? |
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Środa 13 Grudzień, 2006 20:00 |
|
|
DRIEGON:
"Czyżbyś chciała wyprowadzić mnie z równowagi?"
"Może..." - półelfka wzruszyła ramionami, dalej trzymając się gałęzi samymi nogami.
"Przez całe ćwiczenia próbowałaś udowodnić, że jesteś lepsza ode mnie.Po co ci to?"
"Chciałam ci po prostu dać co nieco do myślenia. I widzę, że nie podziałało."
"Czyżbyś nie dopuszczała do siebie myśli, że elf czystej, nie skalanej krwi może być w czymś lepszy od ciebie?"
"Nieskalanej..." - Nijuri parsknęła, z lekkością zeskakując na ziemie i opierając się ręką o pień drzewa. "Myśl dopuszczam, co więcej wiem, że jest wiele elfów lepszych ode mnie. Ale..." - puściła pień drzewa i postąpiła kilka kroków w stronę Driegona, uśmiechając się niebezpiecznie. "Widzisz, nie interesują mnie ksenofobiczne racje za czystością rasy, ale nie jestem też ich fanatyczną przeciwniczką. Nie ja wybierałam swoich rodziców i nie mam zamiaru z powodu rasy pozwalać się traktować jak błoto." - zatrzymała się tuż przed Driegonem, celując mu palcem w rękawiczce w jego pierś.
"Widzisz, nie obchodzi mnie twój stosunek do mnie. Możesz nawet nazywać mnie w myślach s*ką i zdz*rą - mam to gdzieś. Sprawdzałam tylko na ile moja pierwsza ocena twojego charakteru była zgodna z prawdą. Niestety, była prawie identyczna." - uśmiechnęła się ponuro, po czym jej oczy zwęziły się i nachyliła się do przodu, patrząc elfowi w oczy.
"Ale jeśli twoja ksenofobia i wywołana nią niechęć do mnie w jakikolwiek sposób wpłynie na twoją służbę, a w szczególności jeśli zagrozi zdrowiu i życiu jakiegokolwiek członka naszego oddziału, możesz być pewien, że spotkają cię wielkie nieprzyjemności." - przerwała na chwilę, a jej twarz rozluźniła się. Odchyliła się do tyłu i dodała:
"To wszystko co miałam ci do powiedzenia. Jak chcesz, postaram się nie razić twych nieskalanych oczu swoim widokiem, na ile to tylko będzie możliwe, panie. Możesz dalej mnie uważać za obrazę swojej rasy i uważać za gorszą od tego, co przykleja ci się do butów. A teraz żegnam - mam kilka spraw do załatwienia." - powiedziała głosem ociekającym ironią, odwracając się i znikając między drzewami.
===
BALTHAZAR:
(Umm... Z tego co pamiętam, stary był Korendil - trener. Porden - ork zbrojmistrz - był średniego wieku.)
"Hmm... Zostaw tutaj swój miecz." - powiedział Porden, patrząc na Balthazara znad pudła, które przeglądał. "Kuźnia jest dwie uliczki na północ, ale teraz nikogo tam nie ma. ja oddam twój miecz do naostrzenia. Powinien czekać na odbiór w kuxni jutro wieczorem." ____________ |
|
|
|
Maciek1Dowódca Oddziału
Płeć: Posty: 1794 Chowaniec35 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Środa 13 Grudzień, 2006 20:40 |
|
|
Słowa Półelfki nie zrobiły na Driegon'ie najmniejszego wrażenia.
Zupełnie jak człowiek - wyszeptał w myślach.
"Żegnajcie" - powiedział do zwierząt w pobliżu, po czym skierował swe kroki ku bramie.
Śledziła mnie tylko po to aby mi to powiedzieć?
Zupełnie jak człowiek - powtórzył elf.
Gdyby doszedł do koszar, poszedłby do swego pokoju i delikatnie uchyliłby drzwi. |
|
|
|
|
Wysłany: Środa 13 Grudzień, 2006 21:02 |
|
|
DRIEGON:
W pokoju twoim i Forinna dalej nikogo nie było. Po drodze nikt go nie zaczepiał, a Nijuri chyba rzeczywiście postanowiła dotrzymać słowa. ____________
Ostatnio zmieniony przez Raziel-chan dnia Czwartek 14 Grudzień, 2006 18:22, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 14 Grudzień, 2006 18:20 |
|
|
WSZYSCY:
(Jeśli jakoś szczególnie niczego specjalnego nie pragniecie dla waszych postaci, możecie opisać koniec tego dnia i następny jak chcecie, oczywiście w granicach rozsądku (żadnych 'cudownych powerup'ów' ani nic w tym stylu ), oraz pobudkę waszych postaci trzeciego dnia rano na dźwięk trąbki koszarowej.
Pasuje wam? W ten sposób przejdziemy już do właściwej akcji bez niepotrzebnych dłużyzn.)
===
DARKHEART:
Porden wziął oręż i pożegnał ciebie skinieniem głowy. Po drodze do twojego pokoju nikt cię nie zatrzymywał, a po drodze spotkałeś Nijuri, która skinęła ci głową z lekkim rumieńcem i poszła dalej. ____________ |
|
|
|
Maciek1Dowódca Oddziału
Płeć: Posty: 1794 Chowaniec35 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Czwartek 14 Grudzień, 2006 18:29 |
|
|
Driegon położył się spać, nie mówił nic bratu o spotkaniu z półelfką.Następnego dnia znów -tuż po śniadaniu- wyruszył na spotkanie z przyrodą...Wszedł do lasu przywitał się ze zwierzętami i położył się na plecach obserwując przesuwające się i szeleszczące drzewa...Po pewnym czasie przypomniał sobie, że za niedługo wybiera się na pustynie!Trzeba by było więc zaopatrzyć się w nieco roślin leczniczych.Wstał, otrzepał się z mchu i delikatnym krokiem zaczął krążyć po lesie szukając roślin.Zupełnie zapomniał o Nijuri i o koszarach.Było mu tak dobrze, że najchętniej w ogóle by się stąd nie ruszał i pozostawiłby to całe szkolenie i misje w spokoju... |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 14 Grudzień, 2006 20:09 |
|
|
First Day
Darkheart wstał o porze juczni, słońca nie było jeszcze widać na horyzoncie. Poszedł do studni wykopanej na środku koszar (troche mojej twórczej inwencji) i zanurzył głowę w wiadrze z zimną wodą aby się orzeźwić, po swoim jakże nowoczesnym porannym prysznicu poszedł do starej kaplicy aby się pomodlić, w czasie modlitwy słońce zdąrzyło ukazać swój majestat i żołnierze poza wartownikami zaczeli się budzić.
Paladyn wracając z kaplicy poszedł na śniiadanie , po posiłku poszedł do kowala z myślą że jego ostrzer jest już gotowe.... {Tu czekam na odpowiedz raziela co zrobi kowal itd} gdy wrócił od kowala postanowił troche potrenować gdy zapadła noc poszedł do kaplicy po czym udał się na spoczynek
Second Day
Paladyn tak jak wcześniejszego dnia wstał wtedy gdy jeszcze słońca nie było na niebie, poszedł do kaplicy pomodlił się spojrzał jeszcze raz na posąg swego boga i stojący tuż obok niego posąg jego brata poczół napływ złości i mocnym kopniakiem przewrócił posąg który rozbiłsie na kilka części, przed wyjsciem z kaplicy skłonił jeszcze czoło przzed swym bogiem i udał sięna śniadanie , po śniadaniu rzuszył w strone sali treningowej aby podszlifować swoją formę, w czasie wolnym pomiędzy kolacją a trenigiem postanowił wypolerować swój ekwipunek.. Gdy skończył właśnie usłyszał dzwonek obwieszczający pore posiłku. po kolacji udał się do kaplicy gdzie był już jeden posąg... odmówił modlitwę po czym udał się na spoczynek, przez całe dwa dni nie rozmawiał z nikim żadko widywał swego współlokatora nie liczyc czasu gdy widział go śpiącego , gdy wrócił pokój był pusty zasnoł... Nie bał się nadchodzącego dnia wiedział że Lajy ma go w swej opiece..... ____________
(Obrazek to link)
Ostatnio zmieniony przez Balthazar dnia Piątek 15 Grudzień, 2006 16:57, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 14 Grudzień, 2006 21:30 |
|
|
[jeśli innym to pasuje ja zgadzam się na pobudkę trąbką =)] |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 15 Grudzień, 2006 14:13 |
|
|
[mnie pasuje]
Dzień drugi
Mentorio cały dzień spędził na spaniu, jedzeniu i ćwiczeniu przed manewrami.
Dzień trzeci
Mentorio wstał na dźwięk trąbki. Przeciągnął się i rozłożył swoje wielkie skrzydła i zwinął je z powrotem. Ziewnął i nadal czuł się śpiący. Postanowił wypróbować sprawdzony sposób. podszedł do jakiegoś filaru w ścianie i szybkim i dość słabym ruchem uderzył głową. Zrobił to delikatnie aby nie narobić sobie guza.
- Od razu lepiej. - rzekł smokowiec ubierając się. ____________
Ostatnio zmieniony przez Iron Lycan dnia Piątek 15 Grudzień, 2006 14:48, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 15 Grudzień, 2006 14:41 |
|
|
DRIEGON:
Po chwili poszukiwań znalazłeś dość roślin, aby przetwarzanie ich na lekarstwa zajęłoby ci cały dzień. Było tam praktycznie wszystko, czego mogłeś sobie zażyczyć i jeszcze kilka innych rzeczy.
[Rzucasz k100, a ja na podstawie wyniku opisze, jak ci poszło wytwarzanie lekarstw]
===
DARKHEART:
Kowal wykonał doskonałą robotę, a miecz był prawie tak dobry jak wtedy, gdy paladyn ledwo co go otrzymał. Mimo, że Darkheart chciał zapłacić, kowal - postawny mężczyzna z łysa głową i okazałą brodą - nie zgodził się, tłumacząc, że dostateczną zapłatą jest samo przebywanie paladyna Lijaya w obozie.
Drugi dzień:
Gdy paladyn wychodził z kaplicy, z drzwi na zaplecze obserwowała go para lekko czerwonych oczu. Jednak Darkheart niczego nie zauważył.
Gdy Paladyn wrócił do kaplicy, posąg Mernasa znów był w całości, jakby nic się nie stało. Oba posągi - Lijaya i mernasa - zostały świeżo wypolerowane.
Tym razem też paladyn nie był w kaplicy sam - w drzwiach na zaplecze stała kobieta o bladej cerze i kontrastujących z nią, czarnych włosach, ubrana w biało-niebieskie szaty siostry zakonu Lijaya. Patrzyła ona na Darkheart'a swoimi lekko czerwonawymi oczyma.
"Powstrzymaj swój gniew, czcigodny paladynie... Czyż godzi się dokonywać aktów zniszczenia na poświęconej ziemi...?" - powiedziała, a jej cichy, lecz dobrze słyszalny głos wyraźnie brzmiał na tle całkowitej ciszy panującej w kapliczce.
===
MENTORIO:
(Tak dla przyzwoitości ^__^ daj jeszcze jakiś opis, co robiłeś przez drugi wolny dzień)
===
RAZROS:
(Też opisz, co robiłeś przez ten cały wolny dzień)
===
WSZYSCY:
(Gdy już wszyscy dotrą do pobudki kończę ten rozdział, który naraz jest wstępem i zakładam nowy temat z właściwym pierwszym rozdziałem Rpg'a - manewrami na pustyni) ____________
Ostatnio zmieniony przez Raziel-chan dnia Piątek 15 Grudzień, 2006 19:27, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
Maciek1Dowódca Oddziału
Płeć: Posty: 1794 Chowaniec35 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Piątek 15 Grudzień, 2006 15:10 |
|
|
k100 = 74 |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 15 Grudzień, 2006 15:28 |
|
|
Razros przez dwa wolne dni nie robił nic szczególnego. Oprócz tego, że jedną z nocy spędził poza koszarami...
Nie polował jednak więcej. Znowu miał wyrzusty sumienia i cierpiał, zmęczony tym na co został skazany.
Dźwięk trąbki wcale go nie obudził. Nie spał od jakiegoś czasu. Kiwnął głową na powitanie swego współlokatora i założył maskę. Był gotowy... |
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 15 Grudzień, 2006 19:32 |
|
|
BALTHAZAR:
(Wyrzuć za modlitwy)
===
DRIEGON:
Driegon pracował zawzięcie, ale najwyraźniej robił to ostatnio zbyt rzadko - zmarnował sporo roślin i w końcu otrzymał tylko cztery pakiety ziół leczących, przyśpieszających gojenie ran i pomagających an przeziębienia. Zapakował je w torebki splecione z liści, które, ku jego uldze, wyszły mu całkiem dobrze.
(Dopisz sobie 4x zioła lecznicze (+k4 hp)) ____________ |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 15 Grudzień, 2006 20:35 |
|
|
Tefini przez dwa dni wolne nie robił nic poza siedzeniem wśród ciszy przyrody, szukał tam skupienia i koncentracji przed manewrami. Powtarzał w myślach nauki Artis'a, praktykował na różnych rzeczach. Myślał o tym wszsytkim co się wydarzyło przez cały ten okres, przypominał sobie opowieści z młodych lat. Marzył, że i on kiedyś stanie się taki jak inni magowie z opowiadań... |
|
|
|
Maciek1Dowódca Oddziału
Płeć: Posty: 1794 Chowaniec35 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Piątek 15 Grudzień, 2006 21:54 |
|
|
Faktycznie, chyba robiłem to ostatnio zbyt rzadko - pomyślał Driegon kładąc się spać.Następnego ranka również wybrał się do lasu a w koszarach nie było go cały dzień.Wrócił dopiero wieczorem.Tym razem nie próbował zbierać roślin - miał już dosyć frustracji po wczorajszym dniu.Trzeciego dnia z samego rana obudziła go ostro grająca trąbka.Elf wstał przetarł oczy, i spojrzał za okno, aby określić porę dnia.
Dopiero później przypomniał sobie, że dziś kończą się ich wolne dni a znów zaczyna się ciężka mozolna praca.Driegon zeskoczył z hamaka by zobaczyć czy jego brat jeszcze śpi. |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 15 Grudzień, 2006 23:26 |
|
|
[sorry, że tak wtrącam, ale Tameciejsco rób spacje po kropkach. ten błąd strasznie mnie nerwuje.
taką mam manię na tym punkcie "] |
|
|
|
|
|
Forum Mythai
-> Sala Pamięci |
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) |
Strona 13 z 15 |
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15 |
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|