|
|
|
|
|
|
"Historia pewnej drużyny" |
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15 |
Autor Wiadomość |
|
Wysłany: Czwartek 25 Styczeń, 2007 23:47 |
|
|
Ok. Jedziemy z tym koksem
Wszyscy
Trzy spore jak na ten region wilki wyskozyły na drużynę z pobliskich zarośli. Bestie miały skołtunioną sierść i wyglądały na wygłodzone. Nie stwierdziliście jednak, by któreś ze zwierząt było wściekłe. Do walki rzucili się Ugurth, który zamachnął się na wilka toporem w pierwszej chwili nie trafił. Za to kudłata bestia schwyciła trzonek jego topora i starała sie wyrwać półorkowi jego broń. Ale z półorczym barbarzyńcą nie takie numery! Ugurth wyrwał topór zwierzęciu spomiedzy kłów i uderzył ponownie. Wilk zaskowyczał i odskoczył z głębokim cięciem wzdłuż boku. Był to jego ostatni błąd w życiu. Wpakował się wprost pod ostrze miecza rozeźlonej Silmathiel, która przed chwilą pożarła się ze szlachcicem. Drugi wilk w tym samym momencie dostawał baty od Lizarda. Jaszczur dysponował grubą łuską chroniącą go przed kłami i pazurami. Syknął przeciągle wysuwając język i uderzył ostrymi jak brzytwy pazurami i i biczowatym ogonem. Wilk uskoczył przed pazurami, ale ogon oślepił zwierzaka co doprowadziło do tego, że oszalałe ze strachu zwierzę na oślep rzuciło się do ataku wpadając wprost pod dwa precyzyjne cięcia mieczy drowa. Na polu walki został jeden wilk. Warczał, rzucał się i prychał. Ugurth z szerokim uśmiechem dopadł zwierzaka i w tym samym czasie Mentorio uderzył ognistą kulą. Z wilka został posiekany kawał spalonego mięsa i półork skończył z osmalonymi brwiami, ale obyło się bez obrażeń. Bliższe oględziny pola walki wykazały później, że z wilkami działo się coś nie tak. Wszystkie wyglądały na poważnie chore a jednak były zdolnme do tego, by walczyć... Choć z całą pewnością daleko im było do zdrowych krewniaków. Sheili aż serce się krajało na widok wycieńczonych, zwierzecych ciał... Tu działo się coś bardzo niedobrego...
Czekam na jakieś wnioski, do których mogłaby dotrzeć drużyna. Decyzje lub postanowienia... Potem idziemy dalej ____________
Strefa gier
DeviantArt
TRPG
"Eala Earendel engla beorhtast
Ofer middangeard monnun sended." |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 26 Styczeń, 2007 8:18 |
|
|
Sheila:
Odgłosy walki ucichły. Elfka spojrzała na poke walki. Gdy spojrzała na to,co zostało z wilków,żołądek pojechał jej do gardła. Czym prędzej się odwróciła,byle tylko nie patrzeć na biedne zwierzaki. Podeszła do Ugurtha.
-Masz osmalone brwi-burknęła
Wytarła mu brwi i usiadła na ziemi. ____________ Wiatr nie raz sypał mi piaskiem w oczy, ale teraz mam to już za sobą
Przyjaciele, jesteśmy mistrzami
Będziemy walczyć aż do końca |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 26 Styczeń, 2007 11:06 |
|
|
-Dobrze, że Ty jesteś drowem, a nie zwykłym elfem bo jak miałbyś tak mięknąć na widok kaszanki -patrząc na resztki wilków- jak ona- skinął głową w kierunku Sheili- to... Nie było by Cię tu...
Lizard pomyślał, że podje sobie troszkę mięsa skoro jest okazja, ale przypomniał sobie, że te wilki wyglądały na chore... Podszedł do nich i zaczął je "wąchać" wyciągając język. "Może jakby troszkę podsmażyć to dałoby się zjeść..."- mruknął pod nosem. I kontynuował oględziny. ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 26 Styczeń, 2007 11:14 |
|
|
- No nie wiem czy nadawałyby się do jedzenia. Co prawda są smażone ale przed śmiercią nie wyglądały na zdrowe. Nie wiem jak wy ale ja nie mam zamiaru się zatruć. - powiedział Mag.
Po chwili dodał do Orka:
- Wybacz Ugurth za te brwi ale trochę mnie poniosło. ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 26 Styczeń, 2007 17:26 |
|
|
Sheila:
Elfa usłyszała słowa Lizarda. Posłała mu mordercze spojrzenie.
-Paskudna jaszczurka!-syknęła
Spojrzała na ciała zwierząt.
-Poza tym,zgadzam się z Mentoriem. Nie chcę się otruć. Jak chcesz,to żryj,ile chcesz! ____________ Wiatr nie raz sypał mi piaskiem w oczy, ale teraz mam to już za sobą
Przyjaciele, jesteśmy mistrzami
Będziemy walczyć aż do końca |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 26 Styczeń, 2007 22:28 |
|
|
Zanzafaar:
Szlachcic spojrzał na resztę. Skrzywił się, dy mówili o jedzeniu wilków. -juz prędzej bym spróbowal próchna z tamteg odrzewa- stwierdził, wskazujac nadgnity pień, leżący między drzewami. -Jest ktos w stanie stwierdzić, co im było nim je ubiliscie?- zapytał i przyklękł przy ciałach. Jego wiadomości, nikłe swoja drogą, jednak na nic się nie zdały. Machnął ręką i odszedł od ciał. -Shelia.. nie przejmuj sietym tak... możliwe, że w okolicy jst jakaś epidemia... Eliminacja słabych osobników i tak dalej...- westchnął, patrząc na elfkę. ____________ Death, Decay, Destruction, Defecation
|
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 26 Styczeń, 2007 23:22 |
|
|
Sheila:
Zamyśliła się na chwilę po słowach Zanzafaara.
-Bardzo możliwe-powiedziała powoli
Na chwilę umilkła.
-Dobrze przyjrzałeś się wilkom? Wydawało się że są...-urwała na chwilę,szukajac odpowiedniego słowa-trochę...Hmm. Nie wygladały na całkiem zdrowe.-dokończyła
Spojrzała w stronę,gdzie leżały ciała. Jej wzrok padł na smokowca.
"Cholerny Lizard!"-pomyślała ze złością.
Słowa smokowca trochę ją uraziły. Zgrzytnęła zębami,gdy ponownie na niego spojrzała . Odwróciła się do Lizarda plecami.
-A ty?-zwróciła się do półorka-Co o tym myślisz? ____________ Wiatr nie raz sypał mi piaskiem w oczy, ale teraz mam to już za sobą
Przyjaciele, jesteśmy mistrzami
Będziemy walczyć aż do końca |
|
|
|
|
Wysłany: Sobota 27 Styczeń, 2007 2:20 |
|
|
Silmathiel trąciła butem leżący na ziemi zewłok wilka. Skrzywiła się i odsunęła, bo wyraźnie ją odrzuciło to co zobaczyła.
- Uuuee - skomentowała krótko nagle pobladła na twarzy półdemonica. - Wyglądają jakby... Jakby gniły już od jakiegoś czasu... - dodała zniesmaczona. I rzeczywiście. Ciała znieruchomiałych w śmiertelnych pozach wilków wyglądały jak nadgryzione zębem czasu i przeżarte przez robale. Poza tym z każdą chwila wyraźniejszy stawał się zapach padliny. Silmathiel odsuneła się od zwierząt na odległość, którą uznała za stosowną... Prawie 30 metrów... I splunęła soczyście na drogę.
- Mentorio, proszę cię, spal te ścierwa do reszty - powiedziała krzywiąc się.
- Założę się, że w okolicy trafimy na więcej takich... Takich przypadków... Powinniśmy być ostrożni... - dodała po dłuższej chwili. ____________
Strefa gier
DeviantArt
TRPG
"Eala Earendel engla beorhtast
Ofer middangeard monnun sended." |
|
|
|
|
Wysłany: Sobota 27 Styczeń, 2007 12:13 |
|
|
Zanzafaar:
Mężczyzna skrzywił się, gdy poczół woń rozkłądu. Wstał spokojnie i się rozejrzał po okolicy. Spojrzał na Silmathiel. -Aż się nie mogę doczekać...- stwierdizł. -Sarkazm!- zaznaczył.
Spoglądnął na Ugurtha, Lizarda i znów na Silmathiel. -Ruszajmy wreszcie. Te ścierwa za wiele już nam nie powiedzą...- skinął głową na martwe wilki. -...a czas leci!- ponaglił. -Ponad to atmosfera się psuje...- dodał obracając sie w stronę, w którą maszerowali. ____________ Death, Decay, Destruction, Defecation
|
|
|
|
|
Wysłany: Sobota 27 Styczeń, 2007 23:10 |
|
|
ugurth
Ugurth podszedł do jednego ze ścierw na ziemi trącił je patykiem w miejscu cięcia - one gniją od co najmniej tygodnia ale leżą tu niecałe 5 minut nie wiem jak wam ale mi to śmierdzi (zamilkł uśmiechną się i kontynuował dalej) a więc wygląda mi to na magię i to bardzo śmi.... hm... złą magię- uśmiechną się znowu ale smród zaczął mu doskwierać. - co do brwi niema sprawy byłeś szybszy- podszedł do Sheili podniósł ją i poniósł na odległość z której nie śmierdziało - w tych ciałach były larwy much które wyglądały na tygodniowe co najmniej a te larwy w żywym mięsie nie mieszkają z tego co wiem - postawił ją - miałem jeszcze niedawno ochotę zjeść coś ale mi przeszło a tobie - uśmiechną się do Sheili ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Środa 31 Styczeń, 2007 2:07 |
|
|
Wszyscy
Jednogłośnie oddaliliście się z pechowej polany. Odpoczynek, który miał być miłą odmianą po długim i męczącym marszu okazał się być niczym innym jak tylko niesmaczną przygodą... Taką w każdym razie mieliście nadzieję...
Po kilku dniach marszu waszym oczom ukazały się w oddali mury miejskie. Uszczęśliwieni, że w końcu zjecie coś innego niż suche zapasy na drogę przyspieszyliście kroku. W bramie przywitał was strażnik o zmęczonych oczach, który obrzucił was sennym spojrzeniem.
- Skąd przybywacie podróżni? - spytał tłumiąc ziewnięcie. Wyraźnie w mieście straż miała ostatnimi czasy dużo do roboty skoro ten wartownik przysypiał stojąc na warcie. Simathiel stała gdzieś z tyłu i mrugała zdezorientowana oczami.
- Dziwne... Nie zdarzało się jeszcze, by Lady Alustriel wystawiała na straż takich śpichów... - mruknęła w przestrzeń. Zaspany strażnik nie słyszał jej uszczypliwej uwagi. Zresztą wyglądał na takiego co nie zwróciłby na to najmniejszej uwagi... ____________
Strefa gier
DeviantArt
TRPG
"Eala Earendel engla beorhtast
Ofer middangeard monnun sended." |
|
|
|
|
Wysłany: Środa 31 Styczeń, 2007 15:40 |
|
|
Zanzafaar:
Szlachic spojrzał na strażnika i uniósł brew. -Mzesz mi powiedzieć, dobry człowieku, co się tu dzieje? Nie wygladasz na specjalnie wypoczętego...- stwierdził meżczyzna, nie zawierajac w głosie ironii. Nie podobało mu się to. Ciekawił się, czy czegos się dowie od tego przemęczonego człowieka, czy odpowie on standardowym "nie waszmości sprawa". ____________ Death, Decay, Destruction, Defecation
|
|
|
|
|
Wysłany: Środa 31 Styczeń, 2007 21:40 |
|
|
Sheila:
-Co to za lady Alustriel?-spytała szeptem elfka
"Kto wystawia takich strażników?!"pomyślała z oburzeniem,patrząc na wyraźnie niewyspanego strażnika. ____________ Wiatr nie raz sypał mi piaskiem w oczy, ale teraz mam to już za sobą
Przyjaciele, jesteśmy mistrzami
Będziemy walczyć aż do końca |
|
|
|
|
Wysłany: Środa 31 Styczeń, 2007 22:46 |
|
|
Silmathiel
Fay'ri spojrzała na Sheilę.
- Lady Alustriel, jedna z Siedmiu Sióstr. Wybrańczyni bogini Mystry od wielu lat sprawująca sprawiedliwe rządy nad Srebrnymi Marchiami. Zjednoczyła wiele miast północy w Sojuszu Lordów chroniąc traktatami militarnymi i handlowymi swoich poddanych. Od wielu lat prowadzi wojnę z chordami orków z okolicznych lasów. Ona włada w Silverymoon. Od bardzo wielu lat. Powiadają, że jest córką samej Mystry i że żyje już ponad 600 lat, ale ile w tym prawdy nikt nie wie. Wiadomo, że jej życie liczy się już w stuleciach, choć nadal wygląda niczym 30-sto letnia dostojna dama. Jeśłi Lady Alustriel zdecydowała się wystawić sennych strażników przed bramami miasta to znaczy, że ci wypoczęci mają gdzieś ważniejsze zadanie gdzieś w innym miejscu... To po prostu do niej niepodobne... - końcówkę wymamrotała dziewczyna pod nosem.
Wszyscy
Strażnikowi nie udało sie już dłużej tłumić ziewnięcia. Ziewnął szeroko. Nie zasłonił ust dłonią, gdyż podpirał się na trzymanej oburącz halabardzie.
- Ups... Przepraszam - wymamrotał nie widząc już sensu w ukrywaniu swego niedospania. - Wybaczcie. Jestem po całonocnym dużurze... Mamy problem z orkami zalewającymi nasze ziemie. Ostatnio spalili parę okolicznych wsi... Nie wiemy co się dzieje. Poza tym zwierzęta chorują... Jakaś zaraza przywlekła się z gór... - ziewnął ledwo kończąc zdanie.
- Jeśli chcecie wiedzieć więcej to musicie się pytać kogoś wyżej... - znów ziewnął.
- Ja tu muszę jeszcze postać ze dwie godziny i poczekać na zmiennika - powiedział szczerze przepuszczając was przez bramę. ____________
Strefa gier
DeviantArt
TRPG
"Eala Earendel engla beorhtast
Ofer middangeard monnun sended." |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 01 Luty, 2007 13:26 |
|
|
-Wiesz...mógłbym cię zastąpić bo w tym stanie to nie ustoisz 2 godzin i ktoś mógłby się wślizgnąć do zamku kiedy będziesz drzemał. - powiedział mag patrząc na strażnika który wyglądał jakby miał zaraz zasnąć na stojąco z otwartymi oczami. ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 01 Luty, 2007 17:38 |
|
|
-Moze wszyscy zostaniemy oprócz Sill... Sill zna teren wiec niech idzie sie co nieco dowiedziec- tu na twarzy smokowca uwidocznił sie ironiczny uśmiech- ewentualnie z Zanzafaarem bo zauważyłem, że się lubicie.
<sorki zabledy ale prawa reka niedysponowana... gips> ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 01 Luty, 2007 21:38 |
|
|
Ugurth
- tak się składa że też znam to miasto, zawitałem tu kilka razy z karawaną i również znam orki i mam na nie stary sposób mojego pra pra dziadka również Ugurtha którego imię teraz posiadam- uśmiechnął się na myśl opowieści które mu się przypomniały jak to jego pra pra dziad upił oliwą cały obóz orków a potem jedną celną strzałą z łuku wujka Altara podpalili wszystkie- tak więc ja i Sheila musimy się oddalić na pewien czas w celu zakupów - uśmiechnął się do elfki ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 02 Luty, 2007 0:28 |
|
|
Wszyscy
Strażnik uśmiechnął się do Mentoria
- Nie obawiaj się, że ktoś niepowołany wśliźnie się do miasta. Samo miasto umie o siebie bardzo dobrze zadbać. Ja tu w sumie jestem tylko dla formalności - mrugnął sennie jednym okiem i znów ziewnął.
- No dobra, właźcie, właźcie... - powiedział poganiając was byście ruszyli przez bramę i nie tarasowali przejścia.
Silamthiel słyszała uwagę Lizarda
- Zaczynam się zastanawiać jak smakują jaszczurki - powiedziała uszczypliwym tonem tak, żeby smokowiec ją usłyszał.
Gdy wkroczyliście do miasta waszym oczom ukazał się widok niezwykły. Miasto było obrazem panującej wszędzie harmonii i spokoju. Budynki w centralnej części miasta zbudowano z białego, gładkiego kamienia, który sprawiał wrażenie jakby nigdy się nie brudził.
Mentorio wyczuł unoszące się w powietrzu nici magii ze splatajacych się ze sobą wszędzie pojedynczych zaklęć tworzących niesamowita aurę tego miejsca.
Dalej od centrum miasta domy budowane były pod korzeniami olbrzymich starych drzew (mieszkały tam krasnoludy i gnomy, czasem niziołki), w magicznie przystosowanym do zamieszkania pniu mieszkali ludzie (mieszkania były ciepłe i przytulne), a na gałęziach drzew, wysoko w koronach mieszkały elfy. Nawet gdzieś mignął wam przedstawiciel bardzo rzadko wystepującej rasy Avarieli - skrzydlatych elfów.
Nie było w tym miejscu charakterystycznego zapachu wielkich miast. Tu pachniało starym przyjemnym lasem, w którym miło byłoby wypocząć.
Silmathiel odetchnęła pełną piersią i zawirowała ze śmiechem dokoła własnej osi. Znalazła się w domu...
Lizard, powracaj nam do zdrowia, co byś mógł ładne, długie posty pisać ____________
Strefa gier
DeviantArt
TRPG
"Eala Earendel engla beorhtast
Ofer middangeard monnun sended." |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 02 Luty, 2007 9:34 |
|
|
Ugurth
Ugurth uśmiechną się słysząc arcy ciekawą wymianę uwag między Lizardem a Silmathiel lecz po chwili w zrucił uwagę na miasto - ilekroć tu przybywam zawsze napawa mnie zachwytem, i to nie z powodu wyglądu miasta lecz w ilu miejscach na świecie słyszeliście o tylu rasach które żyją ze sobą w zgodzie i w porządku - zamilkł na chwilę obserwując jak dzieci wszelakich ras bawią się razem na ulicy. Nagle zwrócił się do Silmathiel - co mamy w planach do roboty przydał by się jakiś miedziak do zarobienia czyż nie - ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 02 Luty, 2007 11:09 |
|
|
"Półdemony nie mają poczucia humoru"- pomyślał jaszczur. Nie podobało mu się w mieście. Nie lubił tłoku ani przesadnego spokoju i ładu. Poza tym za dużo różnych zapachów wyczuwał w powietrzu- za dużo innych stworzeń było w okolicy, nie lubił tłoku. Przybliżył się do liego. Miał nadzieję że jeśli pójdą do jakiejś karczmy i choć tam będzie się coś ciekawego działo.
-To teraz do kogo- spytał Sill. ____________
|
|
|
|
|
|
Forum Mythai
-> Sala Pamięci |
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) |
Strona 14 z 15 |
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15 |
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|