|
|
|
|
|
|
Dzieje Mythai - Zmierzch Dynastii. Tom 1: Cienie pośród Wydm |
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 ... 20, 21, 22, 23 |
Autor Wiadomość |
|
|
|
|
RaileDowódca Oddziału
Płeć: Posty: 1606 Chowaniec0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Wtorek 16 Styczeń, 2007 22:06 |
|
|
Tak. To ich zapach... Chociaż słaby. Ale za to na pewno rozpoznaję energię tego maga, który znajdował się w naszej grupie
-To cudownie! - Fae uśmiechnęła się szeroko i dalej głaskała liska. Chwilę później z za zakrętu wyszli: mag, który najprawdopodobniej zwał się Tefini, elf, który chyba jej nie lubił, palladyn, którego bardzo polubiła Nijuri, i pan Darha, którego ona sama darzyła dużą sympatią:
-Jak dobrze was widzieć - powiedziała z wielkim uśmiechem
No, wreszcie cię znaleźliśmy.
Przytaknęła głową, nadal głaszcząc Silivizia. Przez chwilę wypatrywała dalej, w głąb korytarza. Brakowało przecież Nijuri, Majora i Tajemniczego z Maską, z którym przez chwilę rozmawiala na pustyni.
-Ciekawe gdzie reszta - powiedziała cicho do Silivizia, wyraźnie markotniejąc- Martwię się o Nijuri.
Hm... Widzę, że ktoś do was dołączył
-Był tu chyba przed nami - odpowiedziała patrząc na bezskrzydlatego smokowca - Strasznie jęczy, ale chyba nie jest ranny.
Wszystko w porządku? Żadnych poważniejszych ran?
-Nie proszę pana - znowu się uśmiechnęła - U nas wszystko dobrze, a teraz jest jeszcze lepiej, bo nas znaleźliście! A pan jak się czuje? ____________
Postacie:
#wciąż Holly
#Juno |
|
|
|
|
Wysłany: Wtorek 16 Styczeń, 2007 22:29 |
|
|
[Smokowiec juz raczej nie jeczy, ale spox ]
Van zaczal sie zastanawiac, kim sa tajemniczy nieznajomi, jeden najwidoczniej byl szefem bo zwracali sie do niego na Pan. Prawdopodobnie uczestniczyli w jakiejs wyprawie... "Dobrze byloby znalezc jakas druzyne, ktorej mozna by zaufac. I tak nie mam juz domu" pomyslal i postanowil sluchac dalej. Podszedl kawalek bo jednak nie slyszal zbyt wyraznie, w koncu glowa go bolala, krecilo mu sie w niej i czul jakby ktos w jego glowie walil w beben, poza tym fizycznie czul sie dobrze. ____________
Ostatnio zmieniony przez lizard dnia Wtorek 23 Styczeń, 2007 22:35, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Wysłany: Wtorek 16 Styczeń, 2007 23:01 |
|
|
"To cudownie!"
Lisek tylko dalej ochoczo poddawał się jej głaskaniu, wyciągając się lekko i kładąc uszy po sobie, aby nie przeszkadzały.
(...)
"Więc Gdzie teraz idziemy?"
"W tej chwili nigdzie." - odparł Chirikoi, wzruszając ramionami. "Powinniśmy się dokładnie zastanowić przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji."
(...)
"Ciekawe gdzie reszta. Martwię się o Nijuri."
"Na pewno nic im się nie stało..." - lisek starał się ją pocieszyć, delikatnie liżąc jej policzek. "Na pewno później wpadnę na ich ślad. Nic nie umknie memu nosowi." - dodał z nutką chełpliwości,ale bardzo delikatną.
(...)
Był tu chyba przed nami. Strasznie jęczy, ale chyba nie jest ranny.
"Taaa... Chyba rzeczywiście nic mu nie jest." - przytaknął Darha, patrząc jak wspomniany smokowiec się do nich zbliżył, słuchając.
"Nie proszę pana. U nas wszystko dobrze, a teraz jest jeszcze lepiej, bo nas znaleźliście! A pan jak się czuje?"
"Ze mną wszystko w porządku. Lekki jestem, więc się nawet nie poobijałem." - odparł z uśmiechem Chirikoi, po czym skupił się na nieznanym sobie smokowcu, podchodząc do niego.
"Witam. Jestem porucznik Darha ze Smoczego Legionu." - przedstawił się, uważnie lustrując smokowca wzrokiem. Ten musiałby patrzeć w dół, aby spojrzeć na niziutkiego Chirikoi, przedstawiciela rasy, o której nawet nie słyszał.
(Lizard - opis rasy Chirikoi jest w temacie ORG, a stronę wczesniej na dole jednego z moich postów znajduje się link do concept art'ów z wizerunkiem, m.in., Silvizia i właśnie Darhy) ____________ |
|
|
|
|
Wysłany: Środa 17 Styczeń, 2007 8:18 |
|
|
-"Smoczego Legionu"...? cos mi to mowi-powiedzial Van powoli wyciagajac reke, i jeszcze wolniej dochodzacy do siebie, czekajac az mu sie wszystko w glowie pouklada.
-Lizard- przedstawil sie- wie Pan moze gdzie sie znajdujemy? ____________
Ostatnio zmieniony przez lizard dnia Środa 24 Styczeń, 2007 19:50, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
Wysłany: Środa 17 Styczeń, 2007 9:47 |
|
|
Mentorio kilka razy zwinął i rozwinął skrzydła aby sprawdzić czy są sprane i przyglądał się całej sytuacji i rozpoczął myśleć skąd tu się wzięło to wszystko. ____________
|
|
|
|
Maciek1Dowódca Oddziału
Płeć: Posty: 1794 Chowaniec35 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Środa 17 Styczeń, 2007 13:26 |
|
|
To cudownie!
"Tak wspaniałe.." - wyszeptał z sarkazmem na ustach Driegon.
Ciekawe gdzie reszta. Martwię się o Nijuri.
"Ja też i to jak bardzo" - znów powiedział po cichu.
Driegon oparł się o ścianę i czekał jak rozwinie się sytuacja. Nie miał zamiaru się wtrącać, lecz chciał jak najszybciej wydostać się stąd na powierzchnię, zresztą jak cała drużyna, no chyba, że ktoś uwielbia przesiadywać w śmierdzących lochach . |
|
|
|
|
Wysłany: Środa 17 Styczeń, 2007 21:10 |
|
|
-"Smoczego egionu"...? cos mi to mowi. Powiedział smokowiec.
-Lizard- smokowiec przedstawil sie- wie Pan moze gdzie sie znajdujemy?
Tefini z zaciekawieniem wpatrywał się w odnalezionego smokowca i myślał do czego to wszystko służy, albo do czego służyło. Przykucnął szukając dość miękkiego miejsca do tego żeby usiąść. |
|
|
|
RaileDowódca Oddziału
Płeć: Posty: 1606 Chowaniec0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Piątek 19 Styczeń, 2007 16:48 |
|
|
"Na pewno nic im się nie stało..."
-Jesteś pewien? - spytała patrząc na liska - Naprawdę się boję, że coś im jest.
"Na pewno później wpadnę na ich ślad. Nic nie umknie memu nosowi."
-Nic nie umknie - zgodziła się, przytakując. Chwilę potem, zrezygnowana usiadła pod jedną ze ścian. Nie przestając głaskać Silivizio patrzyła na towarzyszy...widziała, jak wszyscy patrzą na bezskrzydlatego smokowca...ale...ten elf, brat majora, chyba Driegon...tak...zastanawiało go jego zachowanie i ciche komentarze. Chciała mu się bliżej przyjrzeć, ale dosżła do wniosku, że zdenerwowałoby go to...Chyba nie lubił ludzi.
Zamknęła oczy. Zmęczenie dawało o sobie znać. ____________
Postacie:
#wciąż Holly
#Juno |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 19 Styczeń, 2007 18:03 |
|
|
"Jesteś pewien? Naprawdę się boję, że coś im jest."
Lisek spojrzał w bok, drugi bok, po czym w końcu przyznał, wzdychając lekko:
"No, przynajmniej mam nadzieję, że nic im nie jest... Umieją chyba o siebie zadbać."
"Nic nie umknie"
"No a jak!" - lisek dumnie wypiął pierś.
Potem, poddając się z ochotą głaskaniu Fae, odpowiedział na jej niewypowiedzianą myśl:
"... Czuję w nim sprzeczne uczucia... Tak... On czuje mocną antypatię w stosunku do ludzi... Nie wiem jednak z jakiego powodu..."
(...)
Chirikoi, dzięki swoim pokaźnym i wrażliwym uszom, usłyszał uwagi Driegon'a, lecz nie czuł się na siłach dyskutować z nim po tym - już i tak miał dość na głowie, musząc myśleć o całym oddziale, wydostaniu się stąd i odszukaniu Majora, pani porucznik i Razros'a, oraz o tym co to do cholery było za miejsce.
(Lizard - pamiętaj, że napisałem, że Van nie wiedział, że taka rasa jak Chirikoi istnieje, więc powinien być choć trochę zdziwiony.)
"Smoczego egionu"
"Tak." - odpowiedział Darha.
"Lizard"
"... Acha..." - odpowiedział Chirikoi, uważnie przyglądając się smokowcowi. Z całą pewnością to imię było zmyślone... Ale nie będzie go zmuszał do wyjawienia prawdziwego. Nie było takiej potrzeby.
"Wie Pan moze gdzie sie znajdujemy?"
"Wewnątrz jakichś ruin. Pełno takich na pustyni." - Darha wzruszył ramionami, po czym spojrzał na resztę.
"Dobrze. Odpocznijcie chwilę, a potem idziemy dalej. Musimy znaleźć wyjście z tych ruin." - zakomunikował, samemu siadając po turecku pod ścianą i zamykając oczy. Położył uszy po sobie i spróbował spokojnie przemyśleć dalsze kroki... ____________ |
|
|
|
Maciek1Dowódca Oddziału
Płeć: Posty: 1794 Chowaniec35 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Piątek 19 Styczeń, 2007 19:14 |
|
|
Driegon również poddał się swojej "medytacji". Usilnie próbował znaleźć jakiegoś "połączenia z przyrodą" w tym opuszczonym miejscu. |
|
|
|
RaileDowódca Oddziału
Płeć: Posty: 1606 Chowaniec0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Piątek 19 Styczeń, 2007 19:35 |
|
|
"No, przynajmniej mam nadzieję, że nic im nie jest... Umieją chyba o siebie zadbać."
"No a jak!"
Uśmiechnęła się. Silivizio zawsze poprawiał jej humor.
(...)
"... Czuję w nim sprzeczne uczucia... Tak... On czuje mocną antypatię w stosunku do ludzi... Nie wiem jednak z jakiego powodu..."
-Ludzie...-otworzyła oczy i spojrzała na liska z uwagą-Ludzie są takimi istotami, które ranią. Ranią i siebie nawzajem i innych. Nikt nie wie dlaczego...po prostu ranią. I dlatego jesteśmy nie lubianą rasą. Zbyt dużo w nas gniewu, złości i nienawiści.
(...)
"Dobrze. Odpocznijcie chwilę, a potem idziemy dalej. Musimy znaleźć wyjście z tych ruin."
-To dobrze. Te ruiny przyprawiają mnie o dreszcze. Jest w nich coś dziwnego. ____________
Postacie:
#wciąż Holly
#Juno |
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 19 Styczeń, 2007 21:43 |
|
|
"Wewnątrz jakichś ruin. Pełno takich na pustyni."
"No co Ty nie powiesz" pomyślał Van uśmiechając się pod nosem. Ciekawy był gdzie zmierzała ta cała wyprawa, ale nie śmiał spytać.
-Rozumiem, że z drugiej strony tunelu wyjścia też nie znajdę...?- spytał jeszcze dla formalności, aby się upewnić. ____________
Ostatnio zmieniony przez lizard dnia Wtorek 23 Styczeń, 2007 22:21, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Wysłany: Wtorek 23 Styczeń, 2007 18:03 |
|
|
(Ehh... Naprawdę, wasze postacie nie musza mówić tylko do npc'ów. Trochę interakcji nie zaszkodzi.)
DRIEGON:
Driegon nie czuł tu nic naturalnego... To miejsce było wręcz zaprzeczeniem natury.
FAE:
"Ludzie... Ludzie są takimi istotami, które ranią. Ranią i siebie nawzajem i innych. Nikt nie wie dlaczego...po prostu ranią. I dlatego jesteśmy nie lubianą rasą. Zbyt dużo w nas gniewu, złości i nienawiści."
Lisek wysłuchał jej z uwagą i pokręcił lekko głową, w końcu 'mówiąc':
"... To nie całkiem zależy od rasy..." - wskazał prawym uchem na Driegon'a. "On, będący elfem, kryje w sobie ogromne ilości gniewu i agresji... Każdy ma swoją własną wolę i od niego zależy, jaką istota się stanie."
(...)
VAN:
"Rozumiem, że z drugiej strony tunelu wyjścia też nie znajdę...?"
"Raczej nie, chyba, że zdołasz usunąć cały ten piasek i skały." - Darha wzruszył ramionami.
(...)
WSZYSCY:
W końcu Darha wstał i otrzepał się z piasku pokrywającego podłogę, wytrząsając trochę z furta na ogonie. Potem popatrzył po pozostałych i odezwał się:
"Dobrze. Zaraz ruszamy. Przygotować się." ____________ |
|
|
|
|
Wysłany: Środa 24 Styczeń, 2007 20:02 |
|
|
Gdy Van zobaczył, że cała wyprawa zaczyna się zbierać nie wiedział co robić. Chciał pomóc, ale wiedział, że do wyprawy nie należy i rozkazy go nie dotyczą. Chwycił kapitana za ramię i spytał "Mogę iść z wami? Przynajmniej do czasu aż się stąd nie wydostaniemy..." po czym zaczął nerwowo szukać poparcia w oczach kogoś z drużyny Smoczego Legionu.
"A nazywam się Van der Krihmz"- dodał ciszej w nadziei, że Chirikoi nie weźmie go za zdrajcę i bandytę. ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Środa 24 Styczeń, 2007 21:26 |
|
|
Tefini nadal oglądał z zaciekawieniem Vana... Widział jego smutny wyraz twarzy i oczy które prosiły o pomoc... Podniósł głowe i zaczął się przygotowywac do wyprawy, w między czasie powiedział do grupy.
-To co robimy z naszym nowym kolegą, dodał z uśmiechem na twarzy Uważam, że musimy go zabrać. |
|
|
|
Maciek1Dowódca Oddziału
Płeć: Posty: 1794 Chowaniec35 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Czwartek 25 Styczeń, 2007 15:51 |
|
|
Driegon'owi było wszystko jedno... Z jaszczurem czy bez jaszczura, co to za różnica - pomyślał. |
|
|
|
RaileDowódca Oddziału
Płeć: Posty: 1606 Chowaniec0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Czwartek 25 Styczeń, 2007 19:26 |
|
|
"... To nie całkiem zależy od rasy..." - wskazał prawym uchem na Driegon'a. "On, będący elfem, kryje w sobie ogromne ilości gniewu i agresji... Każdy ma swoją własną wolę i od niego zależy, jaką istota się stanie."
-Zapewne masz rację- powiedziała z lekkim uśmiechem i zamknęła oczy...była bardzo zmęczona. Jakby prze mgłe słyszała nawoływanie Pana Darhy i rozmowę pozostałych ze smokowcem. Z każdą chwilą czuła się coraz gorzej... ____________
Postacie:
#wciąż Holly
#Juno |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 25 Styczeń, 2007 21:07 |
|
|
"Zapewne masz rację"
"Wiem." - lisek odpowiedział zarozumiale, dumnie unosząc głowę i zamykając oczy. Potem przyjrzał się jej uważnie, zauważając, że była jakaś nieswoja.
"... Wszystko w porządku...?"
===
"Mogę iść z wami? Przynajmniej do czasu aż się stąd nie wydostaniemy..."
"... Hm..." - Darha popatrzył na niego uważnie, w dalszym ciągu nie całkiem mu ufając.
"A nazywam się Van der Krihmz"
Wyraz twarzy Chirikoi nie zmienił się i Van nie mógł zgadnąć, czy Darha wiedział o nim coś więcej niż to, co właśnie sam wyjawił - czyli imię.
"To co robimy z naszym nowym kolegą... Uważam, że musimy go zabrać."
"... A jakie jest zdanie innych?" - Chirikoi popatrzył po pozostałych, czekając na ich odpowiedzi. ____________ |
|
|
|
|
|
Forum Mythai
-> Sala Pamięci |
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) |
Strona 4 z 23 |
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9 ... 20, 21, 22, 23 |
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|