|
Wysłany: Sobota 09 Kwiecień, 2011 1:45 |
|
|
1.
Stare słowa, które już wyszły z użycia. Ale można je spotkać w literaturze, w dwu przypadkach. W przypadku archaizacji tj. stylizowania na dawniejszą epokę, i w przypadku parodii i komedii, gdzie stare słowa, które kiedyś brzmiałyby podniośle i elegancko mogą się stać w danej sytuacji zabawne, komiczne, prześmiewcze. Sapkowski afair tego komediowego użycia starych słów miał sporo.
Archaizmy jak najbardziej, są imo przydatne i bardzo je lubię, bo w końcu często w fantasy konieczna jest stylizacja na dawną epokę. A do tego służą archaizmy. Bierze się słowo aktualnie używane, jakiego chcemy użyć, a potem cofamy się z nim o 200 lat lub wiecej. I okazuje się, że zamiast kobiety mamy białogłowę, lub niewiastę. A zamiast hełmu mamy szłom, zamiast sieci mamy więcieże, a zamiast burmistrza mamy burgmejstera - to zasugeruje, że trafiliśmy do czasów zanim polski obdarzył nas tłumaczeniem tego słowa. Albo jak u Sapkowskiego zamiast burmistrza mamy grododzierżcę. Choć z kolei nie wiem czy grododzierżca to prawdziwy archaizm czy własnie fajny neologizm Sapka? Sapkowski bardzo archaizuje, ale łączy to z współczesnymi słowami takimi jak genetyka, amfibia, feromony itp. Których oczywiscie nie mogli znać ludzie z przed wieków, ale z kolei u Sapka jest to na pewnym poziomie zrozumiałe, gdy się pomyśli, że są to naukowe zwroty jakie mogli znać magowie i uczeni, a raczej mogli znać jakieś własne odpowiedniki naszych, użytych przez Sapkowskiego. Sienkiewicz archaizował. Nie wiedząc jak naprawdę mówiono np. w XV wieku, do podkreślenia dawności języka w Krzyzakach użył najstarszej odmiany języka polskiego, jaka znana mu była w jego czasach, mianowicie gwary podhalańskiej i chyba jeszcze jakiejs innej (chyba wielkopolskiej). W kązdym razie brzmiało to staroświecko (bo gwary to najstarsze składniki języka, także jeśli chodzi o słownictwo, o leksykę) i o to chodziło, ale musiało być zrozumiałe - więc wydaje mi się, że to nie mogła być odległośc powiedzmy aż taka jak w angielskim jest miedzy tym:
Eala earendel engla beorhtast ofer middangeard monnum sended.
a tym:
Hail Earendel, brightest of angels, over Middle-earth to men sent.
2.
To imo zależy chyba od świata. W światach takich jak Sapkowski zwykłe przeklenstwa czasem pasują, natomiast w światach,że tak powiem post-tolkienowskich to lepiej jest zrobić własne bluzgi zależnie od używającej ich rasy, klasy.
3.
Neologizmy są ważne. Wiele wielkich dzieł bez nich się nie obejdzie. Stanowią dużą część oryginalności gatunku. Wymyślanie nowych słów jest fajne ale trudne. Np. mitotwór Holdstocka, albo te przedziwne wygibasy jakie natworzył Dukaj w swych ksiązkach dziejących sie w kosmosie. Oczywiscie imo trzeba odróżniać wymyślenie zwykłej nazwy jak Gałęźnik od nowego słowa, jak krasnolud. Krasnolud to nowe słowo wymyśliła je M. Skibniewska. Wcześniej w polskim mieliśmy tylko krasnoludka.
poz
tal ____________ pracka:
http://silesian.academia.edu/MagdalenaKroczak
fanfiki:
http://www.fanfiction.net/u/242280/Tallis_Keeton |
|