Użytkownik: Hasło: Rejestracja
 Władca Pierścienic: Drużyna Pierścienic

Mrok spowijał setki korytarzy, które wiły się kilometrami. Wokół unosił się zapach wilgotnej ziemi, znak nieomylny, że oto wielkimi krokami zbliżała się jesień. Nikt nie przepadał za tą porą, gdyż był to czas intensywnych poszukiwań dwojakiego rodzaju: po pierwsze - za jakimś szybkim, tanim i w miarę zdrowym pożywieniem, po drugie – za bezpiecznym schronieniem na czas zimowych, mroźnych i długich nocy. Sandalf podążał korytarzem przyodziany w swój nowy, markowy płaszcz z kapturem pełen nadzieji, że spotka go ktoś, kto doceni jego ekstrawagancki i super modny, nowy nabytek. Wtem niebo otworzyło się nad nim, ziemia zadrżała i nastała oślepiająca jasność. Jakaś nieznana siła wyższego rzędu porwała go w górę.

Wielki, ostry niczym brzytwa pazur dotknął delikatnie szarej ściany. Jego właściciel, kimkolwiek był, wiedział, że ofiary przed nim nie uciekną. Delikatnie, niemalże czule przeciągnął po lekko chropawej ścianie rysując powierzchnię. Z delikatnym piskiem pazur przejechał po powierzchni, by po chwili zniknąć z pola widzenia.

W mroku dało się wyczuć ruch. Nie pamiętał, skąd i gdzie, ale wyczuł, że nie jest tu sam i to zdany na łaskę obcego, który dzielił z nim mrok.
- _...__...__,,,…..__,,_ - zapytał przerażony.
- __,,,.,.__,.., - odpowiedział jakby znajomo mrok.
I wtedy stało się…

... że co? Trzeba dubbing? Ależ panowie, to jest film niskobudżetowy, nie stać nas było na tłumaczenie z dżdżowinicowego na ludzki! No dobra – chwila!
Czy jest tłumacz na sali?
Tak?
Super! Możesz dziecko tłumaczyć temu nieukowi, co to nic nie rozumie? Tak? Limuzyna i prywatna garderoba z pokojówką? Dobra, damy ci później lizaka.
Uwaga, cofam taśmę!

<< REWIND
(bzzzzzzzzzz)
# STOP
> PLAY

…dało się wyczuć ruch. Nie pamiętał, skąd i gdzie, ale wyczuł, że nie jest tu sam i to zdany na łaskę obcego, który dzielił z nim mrok.
- Ktoś żeś ty, mów w imię Czarnoziemu! - zapytał przerażony.
- Srodo, rosówka… tu żem ci ja… - odpowiedział jakby znajomo mrok.
I wtedy stało się coś, czego nie spodziewał się żaden z rozmówców: wokół zaczęły się odzywać same dobrze znajome głosy. Było ich dużo, mnóstwo, coraz więcej. W końcu przeszły w jedno wielkie crescendo, a kiedy pisk osiągnął apogeum, odrobinę spanikowany Sandalf pacnął swoim potężnym ogonem (czyli całym ciałem) o podłoże.
- Cisza! – wrzasnął. A ponieważ był ze wszystkich najstarszy i wiedział o życiu już prawie wszystko, cieszył się nadzwyczajnym wśród pobratymców posłuchem.
- Kto tu jest jeszcze, odzywać mi się po kolei! – rozkazał władczym tonem.
- Simli syn Slojna! – zameldował jakiś gruby, niski głos tuż poniżej.
- Slovelas! Tu żem ci ja! – dodał zniewieściały głosik trochę na prawo. - Obok mnie jest Sarvena i Saragorn, a poniżej chrapie Sim Sombadil, więc w tej opowieści też go chyba pominiemy!
- Rzekłeś! – zgodził się ochoczo Sandalf. – Ile nas tu może być?
Zaległa cisza przerywana pojedynczymi szeptami. Po chwili odezwał się ktoś z prawej.
- Panie, jest nas około trzystu pięćdziesięciu na sztuki i jakieś cztery metry na długości!
- Dzięki ci, mości… za te długości. – odparł uprzejmie mędrzec. – Hej tam, na prawo! Obadać mi tam, czy jest wyjście z tej niekomfortowej sytuacji?
Dało się słyszeć szuranie, po chwili cienki głosik oznajmił z dala.
- Ściana panie!
- A na lewo?
- To samo – dodał inny głos z oddali.
- Przód i tył? – dopytywał się starzec.
- Także ściana!
- No to mamy przesrane! – zawyrokował mędrzec. Po chwili począł stękać i zipać.
- Co czynisz panie? – zapytał Srodo.
- W połach płaszcza mam mój magiczny kostur, pozwoli on nam rozświetlić mrok…. Mam! – oznajmił triumfalnie Sandalf. – Ma ktoś draskę?
- Spróbuj o podłogę – poradził Simli syn Slojna. Tak też się stało. Po chwili magiczny pastorał Sandalfa jarzył się jasnym płomieniem.
- Jaki ładny płaszcz! – zauważył Simli. – Nie za duży aby?
- Niestety, produkują tylko rozmiar europejski…- staruszka rozsadzała duma, bo jego nowy nabytek został zauważony. – Ma co prawda kapturek, ale liczy się marka!
- „Durex” – odczytał metkę pełen podziwu stojący najbliżej Srodo.
- Eeeee tam! Chińska podróba!
- Ktoś ty?! – krzyknął przerażony starzec widząc przed sobą czarnego osobnika zupełnie innej rasy.
- Wij Włóczykij. – odparł obcy.
- Jesteś obcym? – bardziej stwierdził, niż zapytał mędrzec.
- Zaiste jesteś mędrcem! – skwitował kwaśno Wij. – To chyba jasne jak twój pastorał: przecież moje imię zaczyna się na W, a nie na S tak, jak wasze!
- To co tu robisz?
- A bo ja wiem? – obcy przysiadł na odwłoku. – Siedziałem sobie spokojnie pod jabłkiem, nagle ŁUP-DUP, no i znalazłem się tutaj.
- Sandalf?
- Co?
- Czy ty w zeszłym tygodniu nie byłeś Saladrielą?
- Kobieta zmienną jest! – skwitował filozoficznie staruszek. – Pamiętaj Srodo, że jesteśmy obojnakami, a żeby życie miało smaczek…
- Aha… - uciął szybko speszony Srodo, który nie był aż tak głęboko doświadczony. Dopiero teraz wszyscy rozejrzeli się dookoła. Równe, szare ściany jednolicie wchłaniały padające na nie światło magicznej laski.
- A niech to krocionogi kopną! – wrzasnął Slovelas. – Miał być WŁADCA, a to jakiś zasmolony CUBE! Ja nie chcę do sześcianu!!! Buuuu!!!!!
- Przestań się mazać, mazgaju. Przywołuję cię do porządku! – przywołał do porządku mazgaja mędrzec.
- Dobra, już dobra! – odparł mazgaj przywołany do porządku.
- No tak, teraz w porządku! – mruknął zadowolony starzec. – Co to ja tu ten-tego? Aha, trza nam znaleźć wyjście z tej niekomfortowej sytuacji. Któż mógł nas uwięzić?
- Stare Kargule! Buuuu! – rozryczał się znowu Slovelas. – Zabrali nas na ryby! Buuuu!
- Raczej nie! – Sandalf pokręcił głową (?) w niemym przeczeniu.
- Stawiam na mordercze krety z Morderu! – prychnął Simli syn Slojna. – Polują na nas od dłuższego czasu!
- Ktokolwiek to był, miał chyba w tym jakiś plan…. – zadumał się mędrzec. I miał rację. W tym oto momencie stały się dwie rzeczy: magiczny kostur się dopalił i nastała nagle chwila ciemności. Wnet ponownie światło zalało spowite mrokiem więzienie tak wielu towarzyszy i na nieboskłonie pojawił się wielki palec sprawcy tego całego zamieszania. Palec uzbrojony w morderczy, ostry pazur.

Po chwili towarzysze spostrzegli, że znajdują się już wewnątrz przejrzystego walca z dziwną rzeźba ustawioną centralnie. Cisza trwała do momentu, aż dziwna, stalowa rzeźba poruszyła się i poczęła powoli wirować. Szybciej, szybciej… coraz szybciej….

* * * * *

Stojący obok kuchennego blatu ciemnozielony smok w okrągłych okularach oblizał wargi na widok pracującego miksera. Po chwili drugi, trochę większy smok, przyodziany w biały fartuch, wlał zawartość pojemnika do gigantycznych rozmiarów szklanicy.
- Do dna, profesorze Moria! – zadudnił basem smok w laboratoryjnym fartuchu.
Zielony smok w okularach popatrzył chwilę na kolor, zbadał węchem bukiet, mruknął coś, co brzmiało jak „na głowie” i wychylił zawartość potężnego naczynia. Po chwili oblizał wargi raz jeszcze, po czym solidnie mu się odbiło.
- Na zdrowie, profesorze Moria! – odparł uprzejmie smok w bieli.
- Wie pan co, docencie Wawelski? – rzucił okularnik po chwili namysłu. – Może i pański wynalazek zrewolucjonizuje nasze zasady żywienia, ale jedno muszę przyznać: porządnej, chrupkiej dziewicy nie zastąpi nic!
- Ba! – mruknął filozoficznie docent Wawelski, sięgnął ręką do kartonowego pudła i nałożył drugą porcję dżdżownic do miksera.

Tak oto drużyna pierścienic wylądowała w trzewiach Morii. Gdzie była po paru godzinach – tego już nie opisze żadna część trylogii.
 Autor: nyhariel
 Data publikacji: 2007-05-29
 Ocena redakcji:   
 Ocena użytkowników:

 Zobacz inne utwory autora »
 Skomentuj »


 KOMENTARZE
Ułóż od najnowszych ↑

 oryginalne
podziwiam za pomysłowość i poczucie humoru. Masz naprawdę świetną wyobraźnię:)
Autor: Uśmiechnięta
 Zapałka
Nie znam się na przełykach smoków, ale co się stało z zapałką? ;> Może mikser sobie z nią poradził, a może smok nawet nie zauważył jej obecności w soku. Wszak mogłoby być jednak ciekawie, gdyby padł o zadławienia... :)
Autor: ~P. Data: 13:20 8.03.09
 Dobre
Ale się uśmiałam, faktycznie dobre !
Autor: kero Data: 23:46 11.04.13


« Powrót



Nasi użytkownicy napisali 77204 wiadomości na forum oraz dodali 443 publikacji.
Zapisało się nas już 2008

Ostatnio do paczki dołączył IdioticFishe

 
Po stronie kręci się 87 osób: 0 zarejestrowany, 0 ukrytych, 87 gości.
 


       Dział Literatury:

   •   Recenzje Fantastyki
   •   Autorzy Fantastyki
   •   Artykuły
   •   Poczytaj fantasy
   •   Poczytaj SF
   •   Poczytaj różne
   •   Cała proza
   •   Poezja
   •   Fan fiction
   •   Publikuj własne dzieło »

Myśl

Historia dowodzi, że im mniej się czyta, tym więcej kupuje się książek.

  - Albert Camus
  
Strona główna | Mapa serwisu | Wersja tekstowa | O stronie | Podziękowania
Sponsoruj mythai.info | Informacje o prawach autorskich | Kontakt

© 2004 - 2016 Mariusz Moryl

Ten serwis wykorzystuje pliki cookie w celu ułatwienia identyfikacji użytkownika.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.
 
zamknij
Masz nowych listów.