W ciemności,
Pośród mrocznych sosen, buków, świerków,
Widać światełko.
Szary cień przemyka między drzewami
Zatrzymuje się
Zachłannie patrzy w okno.
Zachwycony blaskiem, podkrada się bliżej.
Wesoła jodełka
Wydarta z ziemi
Skrzy się od barw, obok ciepłego kominka.
Cień drży z zimna
Jednak trwa w bezruchu.
Nie mogą go zobaczyć.
On, samotny wilk, patrzy na świat nieufnie
Mimo tylu lat doświadczeń.
Już wiele zim żył w lesie.
Już wiele zim siedział wpatrzony w okno
Z choinką i świeczkami.
Zawsze nieruchomy.
Zawsze niezgłębiony.
Zawsze sam.
Teraz jednak coś się zmienia...
Za dużo samotności, braku ciepła.
Po lesie poniosło się głuche wycie
Pełne cierpienia
Rozpaczy
Bólu.
Wesoły śmiech w chacie zamiera
lecz po chwili znów wybucha.
„To tylko wilk” .
Cień kładzie się na śniegu
Spokojnie układa do wiecznego snu
Myśli tylko o cieple
O blasku
O śmiechu dzieci.
„O, wilk zdechł. Będzie skóra przed kominek”
Mruczy kilkuletni chłopczyk wychodząc rano z chatki
I śmieje się dźwięcznie.
|