Wiecie jak czuje się facet, którego zostawiła kobieta, którą kochał całym sercem?
Zakładam, że większość facetów wie, co czułem: pustkę, ból, samotność, desperację…
Wiecie jak to jest dusić w sobie te uczucia przez kilka lat? Pozwalać żeby przybierały na sile, towarzyszyły wam w każdej chwili życia, rosły w waszej głowie i rozsadzały ja powoli od środka?
Myślę, że połowa spośród was wie, o czym mówię.
Wiecie jak to jest, kiedy pustka, ból, samotność i desperacja- te cztery małe czarne chmurki w waszej głowie łączą się w jedną wielką chmurę? Ogromny, gwałtowny front burzowy naładowany najczarniejszą negatywną energią?
Sądzę, że kilku spośród was, facetów rozumie, o co mi chodzi.
A czy ktokolwiek z was wie jak to jest, kiedy ta ogromna chmura złej energii w waszej głowie doprowadza was do szaleństwa i sprawia, że dokonujecie czynów tak strasznych i tak paskudnych, że boicie się nawet o nich myśleć?
Myślę, że nikt z was nie wie jak to jest spojrzeć znowu w oczy kobiety, którą się kiedyś kochało i ujrzeć w nich ten bezgraniczny, paniczny strach, którego nie da się w żaden sposób opisać słowami…
Ja wiem jak to jest. Byłem tam. Byłem w jej głowie, czułem to, co się tam działo. Czułem jak z każdym moim słowem pękały mury obronne w jej głowie. Słyszałem swój głos i widziałem jej rosnącą panikę. Słyszałem trzask, z jakim walił się w gruzy jej piękny, poukładany, szczęśliwy świat:
„Miło (TRZASK) znowu (TRZASK) cię (TRZASK) zobaczyć (TRZASK) kochanie (TRZASK)”
Jestem pewny, że wielu z was czuje odrazę na myśl o tym, co mogłem jej zrobić. Myślicie, że łatwo jest zdrowemu, dorosłemu facetowi skrzywdzić kobietę? Że nie potrafi się obronić? Mylicie się. To wcale nie było łatwe. Zaciskanie palców na jej delikatnej szyi sprawiało mi wiele satysfakcji, a jednocześnie było koszmarnym wysiłkiem. Nie zrozumcie mnie źle, nie chodzi mi oczywiście o wysiłek fizyczny, jestem silnym facetem. Mam na myśli pokonanie tych kilku blokad ukrytych gdzieś głęboko na dnie mojej głowy. Na kilka sekund przed jej śmiercią pojawia się paniczny lęk, zapala się czerwona lampka informująca „KRZYWDZISZ JĄ! PRZESTAŃ! ZABIJESZ JĄ! TO TWOJA KOCHANA DZIEWCZYNKA! PUSĆ JĄ! NIE RÓB TEGO!”
I właśnie w tym momencie na chwilę zwalniam uścisk, widzę jak jej twarz powoli zaczyna odzyskiwać swój naturalny kolor. Jej dłonie znowu zaczynają mnie odpychać. W tej ślicznej główce pojawia się myśl, że to może jednak nie koniec, że jej były facet jeszcze do końca nie oszalał.
I wtedy znowu zaczynam czuć pustkę, ból, samotność, desperację…
Przypominam sobie dzień, w którym mnie zostawiła. Tak po prostu odeszła ode mnie, uciekła, bez żadnego wyjaśnienia, bez dania mi drugiej szansy, bez cholernego „przepraszam” Dzień, w którym zostawiła mnie sam na sam z moimi myślami… dzień, w którym zasłużyła na taki koniec…
Czerwona lampka w mojej głowie gaśnie, znikają wszystkie blokady, mijam punkt bez odwrotu i wiem, że to już koniec. Nie ma przebaczenia, nie ma litości, każdy dostaje to, na co zasłużył, nie dostaniesz drugiej szansy moja kochana tak jak ja. Nie oczekuj czegoś, czego sama nie chciałaś dać.
Ucisk na jej gardle wzmacnia się, te śliczne niebieskie oczka powoli zachodzą mgła, widzę jak małe naczynka krwionośne pękają i jej oczy stają się czerwone, nie słyszę już oddechu tylko cichy szept. Jej ostatnie słowa ulatują z ust na skrzydłach opuszczającej ją duszy. Są zbyt ciche, nie rozumiem ich, ale to już bez znaczenia. Żadne słowa nie rozluźniłyby mojego uścisku. Jej ręce do tej pory wczepione w moją koszulę osuwają się powoli i końcu opadają bezwładnie na podłogę z głuchym stuknięciem.
Moja kochana dziewczynka przestaje się szamotać. Jest już taka spokojna i cicha, zupełnie jak wtedy, kiedy jeszcze kilka lat temu spała przy moim boku. Teraz będzie już na zawsze spała samotnie. Moja kochana dziewczynka, mój skarb, mój kwiatuszek, moja mała przytulanka. Obejmuję ja po raz ostatni, długo i czule. Całuję po raz ostatni jej stygnące usta i odchodzę. Zostawiam ją samą w domu jej rodziców. Teraz to ja odchodzę. To ja mam ostatnie słowo: „Miło było znowu cię zobaczyć kochanie…”
Zastanawiacie się pewnie jak taki człowiek jak ja może teraz żyć?
Odpowiadam: Normalnie. Pośród was. Może nawet kiedyś mnie spotkacie, może wpadniemy na siebie w autobusie, albo w barze, może to właśnie mi jesteście winni pieniądze, może jestem waszym sąsiadem, może waszym znajomym, a może nawet jestem chłopakiem waszej siostry… Nie wiecie tego na pewno, ale radzę wam tak na wszelki wypadek powiedzcie swojej siostrze, jeśli oczywiście ją macie, powiedzcie jej żeby nigdy mnie nie zostawiała… |