Użytkownik: Hasło: Rejestracja
 Uzdrowiciel dusz

Był chłodny, zimowy wieczór. Siedziałem rozłożony w fotelu z piwkiem i chipsami, skacząc po kanałach. W pewnym momencie usłyszałem cichy pisk sąsiadki. Jestem raczej egoistą, więc nie obchodziło mnie co tam się dzieje, jednak kiedy usłyszałem syreny policyjne skojarzyłem fakty. Coś się obok stało. Wychodząc strąciłem wazon, rozbijając go. Ciężkie buty brzmiały na klatce schodowej. Funkcjonariusze podeszli do mnie  z pytaniami „ Co? Gdzie? Jak? Kiedy?”. Normalna procedura w takich przypadkach. Po wejściu do środka poczułem lekki smród. To rozkładające się ciało zdechłego psa. Na ścianie widniał napis  „ Zginiesz wkrótce”. Biedna kobieta leżała na ziemi zapłakana wokół tłum mundurowych i innych pachołków. Pierwsze podejrzenia padły na byłego męża Haliny. Był on chorym psychicznie człowiekiem, choć wyraz „potwór” bardziej pasuje. Wiele lat temu został zamknięty za zgwałcenie, a następnie zamordowanie swej pięcioletniej córki. Grupa wsparcia Pojechała do podejrzanego, a mnie wcisnęli do suki i pojechałem na przesłuchanie. Rozmowa z policjantami była nieprzyjemna, krzyczeli, poniżali ale ja nic sobie z tego nie robiłem. Brakowało tylko zabawy w „dobry zły glina”.

- Jeśli nie zaczniesz gadać to dopiero zobaczysz co to znaczy prawdziwa psiarnia- zagroził starszy aspirant.

- Ja jak wcześniej oznajmiłem nic ale to nic nie wiem, siedziałem cały czas w domu i oglądałem mecz jak przystało na mężczyznę- broniłem się przed paką.

Po dłuższej chwili dostałem w twarz z zimnego wiadra wody i odstawili mnie do domu.

- Jutro wrócimy- rzucił policjant po czym odjechał.

Całą noc myślałem o wydarzeniach tego dnia. Doszedłem do wniosku, że może moja psychika zaczyna płatać mi figle. Uspokojony po czterech tabletkach, położyłem się spać.

 

***

Wylatując  z domu na skrzydłach czarnych jak kruk zmierzałem do kolejnych ofiar. Pierwszą z nich była młoda kobieta o urodzie zabójczej jak piorun. Drugim nędznikiem był zwykły sprzedawca butów. Ostatnią z mych ofiar był młody handlarz środkami odurzającymi. Czemu akurat tak. Nie interesowało mnie to.

 

***

 

Budząc się spocony następnego ranka rzucił mi się w oczy nóż który był poplamiony czerwoną cieczą. Krew? Biegnąc w stronę kuchni spostrzegłem ogromna dziurę w ścianie. Co to do cholery ma znaczyć. Czym prędzej ubrałem się i zacząłem sprzątać. Policja pukała do drzwi po paru chwilach. Chociaż chwila to pojęcie względne. Skacząc przez ogromny otwór nie liczyłem na cud. Mieszkam w końcu na ósmym piętrze. Opadając dość lekko na ziemię zorientowałem się, że jest coś nie tak. Słysząc już szczekanie psów uciekałem tak szybko jak to było możliwe. Coraz bardziej uświadamiałem sobie , że ten chory świat zaczyna świrować. Ukryłem się w ciemnych podziemiach starego młyna. Dobra kryjówka dla kogoś takiego jak ja. Z dnia na dzień moja choroba rozwijała się. Tak tylko ja uważałem. Żyłem w nędzy przez jakieś trzy tygodnie, w końcu  postanowiłem wyjść na światło dzienne. Moje kolejne zabójstwa ukrywały poprzednie, które ciągły za sobą poważne konsekwencje. Przeobraziłem się w chorego potwora takiego jak ojciec tej małej dziewczynki. Szukałem niewinnych ludzi żeby zadać im ból. Policja z całego kraju ostrzegała o grasującym odmieńcu. Zaczęli mnie nazywać  odmieńcem. Nie spodobało mi się takie miano. Wymyśliłem coś swojego. Te dwa słowa zmieniły wszystko. „Uzdrowiciel dusz” to chcieli usłyszeć wszyscy. Moim kolejnym atakiem lub celem była komenda policji. Bez żadnego planu ruszyłem z jednym nożem. Niby nic, a cieszy.  Wpadając do środka rzuciłem się na pierwszą lepszą osobę i dokonałem zbrodni. Czterech innych obezwładniło mnie i zaczęło lać po głowie gumowymi pałkami.

 

***

 

Dwa skrzydlate anioły niosły mnie do swego władcy. Stanąwszy oko w oko ze stwórcą zacząłem z niego kpić. Okazał się zwykłym czarnuchem. A może dla mnie przybrał taką postać. Głosił te swoje śmieszne kazania. Nudziło mnie to więc mu wygarnąłem. Opowiedział mi czemu tu przybyłem i co zrobią ze mną jeśli się nie uspokoję.

 

***

 

Ocknąłem się w celi białej jak śnieg. Dwóch funkcjonariuszy zadawało sobie pytania. Kiedy spostrzegli, że ja uzdrowiciel dusz już „nie śpię”   podeszli do mnie.

- Czemu to robiłeś?- zapytał jeden z nich.

- Co Cię to obchodzi. Książkę piszesz?- rzuciłem bez namysły.

Wyszedł bez słowa. Wtedy przygotowywałem plan ucieczki. Kiedy weszli byłem gotowy. Czym prędzej skoczyłem do wyjść.

- O tak udało się- krzyczałem uciekając.

Pościg trwałby gdyby nie moja wspaniała znajomość planu miasta. Wchodząc do pewnego wieżowca zdjąłem bluzkę. Zauważyłem, że na mych plecach znajdują się dwie ogromne blizny. Co to do cholery jest? Kto śmiał mi to zrobić. Rozwścieczony zabijałem każdego który stanął mi na drodze. Dochodząc na krawędź świata usłyszałem głos młodego chłopca.

- I po co Ci to było? No powiedz?- krzyczał zapłakany chłopiec.

Bez słowa ze łzami w oczach rzuciłem się w przepaść. Ludzie będący na dole czekali, aż moje ciało, ciało nędznego mordercy spadnie i ześle na nich wieczny spokój. Tak jednak się nie stało. Na czarną ulicę spadła blaszka z wygrawerowanym napisem „Uzdrowiciel dusz”. Już więcej nie nawiedzałem miast, moje wizje lub inaczej wydarzenia miejące miejsce w przeszłości były prawdziwe. Okazało się, że byłem upadłym aniołem. Zmieniło to wszystko. Za karę spędzę całą resztę życia jeśli można to nazwać w ogóle życiem, w piekle. Taki był mój los.

 

 

 

 

KONIEC

 Autor: Samcrown
 Data publikacji: 2011-05-10
 Ocena użytkowników:

 Zobacz inne utwory autora »
 Skomentuj »


« Powrót



Nasi użytkownicy napisali 77204 wiadomości na forum oraz dodali 443 publikacji.
Zapisało się nas już 2008

Ostatnio do paczki dołączył IdioticFishe

 
Po stronie kręci się 403 osób: 0 zarejestrowany, 0 ukrytych, 403 gości.
 


       Dział Literatury:

   •   Recenzje Fantastyki
   •   Autorzy Fantastyki
   •   Artykuły
   •   Poczytaj fantasy
   •   Poczytaj SF
   •   Poczytaj różne
   •   Cała proza
   •   Poezja
   •   Fan fiction
   •   Publikuj własne dzieło »

Myśl

Żadna inna książka nie była chętniej czytana i żadna nie wyrządziła więcej zła. (o Biblii)

  - Fryderyk Nietzsche
  
Strona główna | Mapa serwisu | Wersja tekstowa | O stronie | Podziękowania
Sponsoruj mythai.info | Informacje o prawach autorskich | Kontakt

© 2004 - 2016 Mariusz Moryl

Ten serwis wykorzystuje pliki cookie w celu ułatwienia identyfikacji użytkownika.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.
 
zamknij
Masz nowych listów.