Listopad dobiegał końca, pozostawiając po sobie liczne depresje i porozrzucane liście. Faworyzowany przez media mroźny grudzień szykował się do sypnięcia śniegiem. Dynie pogniły, znicze się wypaliły, cmentarze wymarły i to nie tylko pod ziemią. Zbliżały się najweselsze ze świąt i przydałoby się podeprzeć czymś wyleniałą plastikową choinkę.
- Dobranoc moje małe kochanie… – szepnął, przykrywając córeczkę obleganą przez pluszaki kołdrą. – No to co? Opowiedzieć ci jakąś bajkę?
- Może Filemona…? – zaproponowała półgębkiem, przytłumiona kolorową poduszką.
Tym razem przygotował dla niej coś swojego.
- Przytul Tedzioszka i posłuchaj:
Ballada o księżnej Moni
Zamknęli księżną w wieży, wysokiej i bez okien.
Pozbyli się rycerzy! Zgadali się ze smokiem!
Karmili nawet czasem. Poznała nowe smaki…
Marchewkę z ananasem, na deser dwa pędraki.
Polewkę z kocich uszek, z dodatkiem kostki masła.
A gdy zabolał brzuszek, przyjeżdżał medyk z Jasła!
Kupili jej konsolę, dostała dwa gejm pady!
Pluskały się w rosole, z dodatkiem marmolady…
Nie chciała już ajpodka, tłuc online w Alladyna.
Kochała przecież Todka, nie Ezia Asasyna!
Pięćdziesiąt cali w kącie ma kształt telewizora.
I wieża po remoncie, i na blu Rayu Dora.
Najtrudniej bez konika, bez żółtej hulajnogi!
Na ścianie głośno tyka zegarek (bardzo drogi)…
Kopała wcześniej piłkę i piasek w piaskownicy!
Siedzenie na fejsbuku dziś dla niej się nie liczy…
Nie chce już wciskać „lajka” i udostępniać focie.
Nie znosi, kiedy w bajkach mysz wciąż się mści na kocie!
Wyrwanie się z pułapki, to bardzo prosta sprawa!
Uwzględnij prośbę matki, a czeka nas zabawa!
- Tato? – przedarło się poza granicę jawy ze snem. – Kompa chcę… Proszę…
- Oczywiście! Kochanie… Oczywiście…
Doczłapał się do półprzymkniętych drzwi.
- Niech ci się przyśnią aniołki… – dodał dla formalności, kierując się w stronę schodów.
- I co? – spytała zniecierpliwiona matka. – Zgodziła się na te tanie klocki?
- Nie... Ciągle laptop, WiFi, albo… komputer. – zameldował o literackiej i budżetowej porażce. – Ale jutro spróbuję z balladą o internetowym trollu.
Otrzymał krótkie spojrzenie w sam środek przekrwionych oczu, tym kobiecym wzrokiem, zarezerwowanym tylko dla mężów nieudaczników.
- A jak się nie uda, to dobrze wiesz, co dostaniesz na gwiazdkę, a czego nie dostaniesz! – Odeszła na parę kroków, by po chwili powrócić i to dwa razy szybciej. - O nie kochanie! Nie wywiniesz się od bransoletek Kruka!
- A czy słyszałaś o tej aferze ze złotem? – spróbował, idąc za przyjętym ciosem. – Uniezależnijmy się od parytetu…
Zwyczajne: „Koochaanieee!” uciszyło męża.
***
Drogi (wyraźnie podkreślone) Mikołaju,
Powiem krótko: WiFi, whiskey i złoto. Dużo złota!
Albo choinka wyląduje w Twojej (krótkie słowo, zamazane po namyśle ołówkiem)
Krzyś(ztof, dopisane po chwili). Klonowa 7, Żarcyce Duże, Polska
A na kopercie:
Sz. P. Mikołaj Święty,
Finlandia,
Chyba…
Przewrócił się, wstając z krzesła…
***
- Ładować skrzynie ze złotem! Ruchy elfy, ruchy! Wracamy do interesu!
- Czy coś się stało? Misiu? – wtrąciła się Mikołajowa.
Pokazał jej list, napinając sflaczałe mięśnie.
- Od dorosłego…?! – zapytała, zacierając ręce, by po chwili poprzecierać nimi oczy. – To przyniosę whiskey!
- Jak znajdziesz… - pomyślał, z uśmiechem wspominając ostatnie parę wieczorów z elfkami.
|