Użytkownik: Hasło: Rejestracja
 Opowieści z zachodnich rubieży cz1

W mieście Crimson zapadł zmierzch. Mieszkańcy pozapalali światła w swoich domach. Ulice były ponure, opustoszałe i wyludnione. Mieszkańcy tego miasta bali się wychodzić z domów po ciemku, gdyż w Crimson aż się roiło odrozmaitych przestępców. Ulicą Główną (była to najważniejsza ulica w całym Crimson) zmierzała samotna postać. Mężczyzna miał około 185 cetymetrów wzrostu i był szczupły, a wręcz wychudły. Na sobie miał skórzaną zbroję wzmocnioną mithrilem który błyszczał niczym diamenty. Miał długi, czarny płaszcz, z kapturem U jego pasa zawieszony był długi na ponad 120 centymetrów miecz w ozdobnej pochwie. Wojownik ten miał czarne, niczym smoła, włosy i również czarne, jak węgiel, błyszczące oczy (skryte one były pod kapturem). Imię jego brzmiało Astravius, a nazywano go Poteżnym, gdyż w swoim kraju ( zwącym się Rillem i leżącym na dalekiej pułnocy) zdobył sławę niepokonanego wojownika. Wyruszył więc w dalekie podroze w poszukiwaniu niebezpieczeństw aby dalej móc rozwijać swoje umiejętności.

Astravius wszedł do karczmy. Miejscowi zwali ją „Karczmą pod Opitym Trollem”. W środku pełno było ludzi, grała wesoła muzyka i wszyscy pili piwo, albo wino. Przybysz ściągnoł kaptur i usiadł bez najmniejszego słowa. Wyglądał na jakieś 28 lat, ale przez posępny wyraz twarzy i głębokie, niczym dwie studnie, pozbawione radości oczy wyglądał znacznie starzej. To wszystkie walki które stoczył pzremieniły jego twarz.

Astravius czekał bardzo długo, nic nie mówiąc. Wtem drzwi się otworzyły i do karczmy weszło 5 strażników. Ich dowódca powiedział do przybysza:

  • W imię króla jesteś aresztowany!!!

  • Nie możesz mnie aresztować nic nie zrobiłem – kpiąco odrzekł mężczyzna.

  • W naszym mieście nie lubimy takich, jak ty!

  • Nic mnie to nie obchodzi!

  • Poddaj się, albo zginiesz! – zastraszył go dowódca.

  • Astravius Potężny nigdy sie nie poddaje!!!

  • W takim razie giń!!!! – zawołał dowódca i szyderczo rzucił się do ataku. Jednak nie trafił mieczem Astraviusa bo go już tam nie było. Wojownik wyskoczył za plecy dowódcy i wyciągnął swój miecz, i przebił go nim.

  • T-t-t-t-t-o n-n-n-n-n-n-n-iemożliwe… ale jak… - wyharczał umierający mężczyzna.

  • Niedoceniłeś mojej siły!!

Pozostali strażnicy ruszyli do ataku. Walka zaczęła się na dobre. Wszyscy ludzie odsunęli się pod ściany.

  • Moja karczma!!! – zawołał karczmarz.

Wkrótce zaczęła sie rzeź. Stoły i krzesła latały po całej sali. Astravius odciął głowę jednemu strażnikowi i wskoczył na stół. Poślizgnął się na rozlanym piwie i prawie upadł!! Jeden strażnik zamachnął się na niego mieczem, ale wojwonik podparł się ręką i odbił ostrze poczym wstał na równe nogi.

  • Musisz wymyślić coś lepszego żeby mnie pokonać! – zawołał i kopnął go w twarz. Strażnik się wywalił. Ludzie wrzeszczeli z przerażenia. Wojownik w sekunde doskoczył do strażnika i szybko go zabił poczym ruszył na dwóch pozostałych. Ominął krzesło którym jeden, w niego rzucił i rzucił się w wir walki jak śmiercionośny wicher.

  • To niemożliwe! – zawołał strażnik a sekundę później Astravius go zabił. Ostatni próbował uciec, ale w ciężkiej zbroi nie mógł biegać równie szybko jak zwinny, i lekko opancerzony, wojownik. Ten wykończył go poczym wytarł zakrwawiony miecz w jego płaszcz i zasiadł za stołem.

  • Poproszę piwo – zimno i beznamiętnie powiedział do wystraszonego karczmarza.

Gdy Astravius czekał na piwo, podeszła do niego młoda kobieta miała ona około 20 lat. Jej włosy były jasno żółte a oczy błękitne. Na sobie miała czerwoną, do samej ziemi suknie a w pasie miała zawiązany ciemno zielony pasek.

  • Po co przybyłeś do naszego miasta Asraviusie!! – zapytała z zaciekawieniem.

  • Usłyszałem że pojawił się w tym mieście zły wampir Nekros i przybyłem go zgładzić! – przechwala się wojownik.

  • Nie dasdz ray tego zrobić! On jest zbyt potężny! 0 ze strachem wykrzykneła kobieta.

  • A co Ty możesz o tym wiedzieć! – wojownik naciągnoł swój kaptur i szybkim krokiem wyszedł z karczmy. Wiedział już z ze tej nocy zmierzy się z Nekrosem ścigał go od 3 lat i wreszcie go dopadł.

Astravius szedł ulicom, szukał domu gdzie ukrył się Nekros. W pewnej chwili zauważył dóch strażników.

- Nie mogą mnie zauważyć! – wykrzyknął i zwinnie wskoczył na dach pobliskiego domu. Przeskakiwał jak kot między dachami. Strażnicy zaczęli go gonić. Jeden próbował skakać po dachach jak Astravius ale, gdy nadepnął na róg dachu swoim ciężkim butem ten się złamał i, z wielkim hukiem runął na ziemię i złamał sobie kark. Drugi strażnik wystraszył się i uciekł. Astravius tymczasem był już daleko. Zeskoczył na ulice czuł że dom Nekrosa jest już blisko. Jego miecz zrobiłsię ciepły był to miecz mogący wykrywać wampiry i zwany był Zabójcą Nieumarłych.

Wojownik przyczaił się w ciasnej uliczce i obserwował ciemny dom w którym ukrył się Nekros. Głównych drzwi strzegło 27 większych zombiech i 3 kośćce (kośćce są to stworzenia zrobione wyłącznie z kości). Nie było czasu na walkę, wojownik musiał się spieszyć. Więc przekradł się do tyłu i wszedł drzwiami kuchennymi, nikt go nie zauważył. Szedł ciemnym korytarzem trzymając w ręce wyciągnięty miecz. Był on rozgrzany i pulsował energią która przechodiła na rękę Astraviusa. W ten sposób wojownik wykrywał nieumarłych. Nagle wyskoczyły na niego 2 kobiety. Były to zwykłe kobiety z Cromson które Nekros uwiódł i zamienił w wampiry.

  • Nie możesz tu wejść! – zawołała jedna. Miała długie, poplątane czarne włosy i długie kły. Była prawie taka wysoka jak Astravius, miała bowiem około 180 centymetrów wzrostu.

  • Przyszedłem zabić waszego pana!! – zaśmiał się Astravius. Wampirzyce rzuciły się z upiornym krzykiem do ataku. Jedna tnie sztyletem w szyję wojownika. Astravius robi unik, upada na ziemię i zasłania się Zabójcą Nieumarłych.

  • Nigdy nie zabijesz Nekrosa! – zawołała kobieta.

  • Mylisz się – Astravius zaatakował z półobrotu i obciął jej głowe. Szybko pokonuje drugą wampirzycę i pobiegł szukać schodów na górę. Po drodze przebiegał przez hall gdzie zaatakowało go z zasadzki 15 szkieletowych łuczników. Połowa otoczyła Astraviusa wymachując sztyletami a reszta stanęła z tyłu i napięła łuki. Ale nie byli w stanie pokonać wojownika, który szybko się przez nich przebił i pobiegł na górę. Dom ten miał dobudowaną małą wieżyczkę tam właśnie czekał na naszego bohatera Nerkos. Wampir miał na sobie czarna szatę haftowaną złotem, a jego czerwone oczy świeciły się w ciemności. W prawej ręce trzymał jednoręczny miecz o czarnej jak noc klindze. Był to przeklęty miecz zwany Mroczną Śmiercią, każdy nim zabity zamieniał się w zombie i odtąd służył wampirowu.

  • A więc przyszedłeś mnie zabić, Astraviusie!! – odezwał się Nekros. – Spodziewałem się tego!

  • Mogłeś powiedzieć coś lepszego, bo były to Twoje ostatnie słowa ! – zakrzyknął Astravius. Odrzucił swój płaszcz i stał w lsiniącej zbroi. Jego miecz zaczoł się świecić na biało.

  • To ty zginiesz! – Nekros skoczył w kierunku wojownika przeskakując nad klapą w podłodze wieży.

  • Nie pozwolę Ci zniszczyć świata!! – dumny wojownik sparował jego atak. – Teraz walcz!!

Zaczął się pojedynek. Obaj przeciwnicy byli silni, raz jeden miał przewage a raz drugi. Kiedy Mrocza Śmierć i Zabójca Nieumarłych zderzały się ze sobą z okropnym hukiem, z miecza Astraviusa dobywały się iskry. Iskry te oślepiały Nekrosa, który zaczął cofać się do tyłu aż stanął pod ścianą. Wyczerpany Astravius ciężko dyszał.

  • Jesteś za łaby, żeby mnie zabić! – z tym okrzykiem Nekros zamienił się w swoją postać gazową i prubował wylecieć oknem (wieża miała dwa okna z każdej strony). Jednakże wojownik wyciągnął poświęcony amulet i zamachnął się nim na wampira. Nekros musiał się z powrotem zmaterializować. I znów zaczęli walczyć na miecze. W pewnej chwili Nekros powalił Astraviusa na ziemię. Już chciał go zabić, gdy wojownik kopnął go w nogi i odturlał się na bok, a wampir runął jak długi.

  • To twój koniec! – zawołał Astravius i szybko, zanim jego demoniczny przeciwnik zdążył się podnieść, przebił mu serce Zabójcom Nieumarłych. Pojawił się tajemniczy czarny dym a ciało Nekrosa w ułamku sekundy postarało się o około 200 lat i rozpadło się w pył.

  • Więc wygrałem! – wyszeptał Astravius, zmęczony, posiniaczony i osłabły. Nie mógł uwierzyć że naprawdę tego dokonał. Pokonał złego wampira, stoczył bardzo trudną walke i zdobył wiele nowych przydatnych umiejętności. Teraz mógł wracać do Rillem miał na razie dość przygód. mieszkańcy Crison urządzili święto na jego cześć a dom gdzie żył Nekros spalono. Wszyscy nieumali w Crimson zginęli w chwili, gdy Astravius zabił ich mistrza.

Crimson jest teraz bezpieczne dzięki Astraviusowi Potężnemu, bohaterowi z Rillem.

 Autor: astravius
 Data publikacji: 2013-07-15
 Ocena użytkowników:

 Zobacz inne utwory autora »
 Skomentuj »


 KOMENTARZE
Ułóż od najnowszych ↑

 sorry..
Już w pierwszym akapicie są błędy interpunkcyjne, ortograficzny i stylistyczne. No proszę Cię...
Autor: Whitefire Data: 23:40 6.02.14


« Powrót



Nasi użytkownicy napisali 77204 wiadomości na forum oraz dodali 443 publikacji.
Zapisało się nas już 2008

Ostatnio do paczki dołączył IdioticFishe

 
Po stronie kręci się 411 osób: 0 zarejestrowany, 0 ukrytych, 411 gości.
 


       Dział Literatury:

   •   Recenzje Fantastyki
   •   Autorzy Fantastyki
   •   Artykuły
   •   Poczytaj fantasy
   •   Poczytaj SF
   •   Poczytaj różne
   •   Cała proza
   •   Poezja
   •   Fan fiction
   •   Publikuj własne dzieło »

Myśl

Nie ma obłudniejszej formy literackiej nad aforyzm.

  - Stefan Napierski
  
Strona główna | Mapa serwisu | Wersja tekstowa | O stronie | Podziękowania
Sponsoruj mythai.info | Informacje o prawach autorskich | Kontakt

© 2004 - 2016 Mariusz Moryl

Ten serwis wykorzystuje pliki cookie w celu ułatwienia identyfikacji użytkownika.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.
 
zamknij
Masz nowych listów.