Użytkownik: Hasło: Rejestracja
 Prenumerata

Prenumerata

 

Jestem ostatnim prenumeratorem „Świata niezwykłości” szmatławej gazeciny, która stała się moim przekleństwem.

O ile mnie pamięć nie myli ze „Światem niezwykłości” zetknąłem się po raz pierwszy na trzecim roku studiów.  Opisywane w tym kiepsko wydanym miesięczniku, wydarzenia
i zjawiska doprowadzały mnie na początku do histerycznego śmiechu i utwierdzały
w głupocie zarówno wydawców jak i kupujących. Jednak po pewnym czasie stwierdziłem, że przytaczane przeze mnie urywki artykułów z „Świata niezwykłości” stały się niebywałą atrakcja alkoholowych libacji i podnosiły ogólny poziom zabawy. To chyba wtedy postanowiłem prenumerować tą gazetę, cena była przystępna, a mój prestiż jako osoby potrafiącej rozruszać najbardziej sztywne towarzystwo znacznie wzrósł.

Tak minęły mi studia, potem aplikacja i tam gdzie ja, tam „Świat niezwykłości”. Na trzydzieste urodziny znajomi zrobili mi niebywały prezent, w białej kopercie dostałem umowę o dożywotnej prenumeracie „Świata niezwykłości”, prezent nie był zbyt kosztowny, ale za to mnie rozśmieszył do łez. Kolejne lata to pasmo moich sukcesów zarówno zawodowych jak i rodzinnych. Dostałem  pracę w prokuraturze w Warszawie, poznałem Annę, uroczą  bizneswoman, która po niespełna dwóch latach naszej burzliwej znajomości została moją żoną.

Ta bajka skończyła się w grudniu 2012 roku.

Kiedy w zimny i szary styczniowy poranek otwierałem szarą kopertę nie wiedziałem, że tak naprawdę otwieram „puszkę Pandory„ mego życia.

Na białej kartce formatu A4 napisane było

„Szanowny Panie Redakcja „Świata niezwykłości” informuje Pana, iż musimy zerwać
z Panem współpracę z powodu braku środków finansowych, a co za tym idzie braku możliwości dalszego wydawania miesięcznika „Świat niezwykłości”. Jest Pan jedynym prenumeratorem, i jedynym czytelnikiem kupującym nasze czasopismo. Nadwyżkę wpłaty wynikającą z pańskiej prenumeraty odeślemy w terminie 30 dni.”

Nie przejąłem się zbytnio tą wiadomością, ale kiedy wieczorem wypiwszy z Anną lampkę dobrego gruzińskiego wina postanowiłem odpisać na powyższy list. W mojej odpowiedzi przytoczyłem jeden z punktów Umowy o prenumeratę, który brzmiał dosłownie:

„ Redakcja „Świata niezwykłości” zobowiązuje się do regularnego wydawania miesięcznika, bez względu na ilość zamówień”

Pod tym przytoczyłem jeszcze parę artykułów i sankcji, które grożą za nie dotrzymywanie umowy i marząc tylko o wygodnym łóżku położyłem zaklejoną kopertę do  poczty na jutro.

O całej tej sprawie szybko zapomniałem, aż tu w styczniu dostałem noworoczne wydanie „Świata niezwykłości”. Trochę mnie to zaskoczyło, ale też poczułem się dumny, że jednak jestem ktoś i mnie się boją.  Szybko przeleciałem artykuł o kobiecie raku, potem pisali
o duchu Stalina, który pojawia się w Częstochowie i już miałem odłożyć gazetę kiedy moja uwagę przykuła kolumna pod tytułem „Poznaj jutro”.
W kolumnie tej opisywali przygodę faceta, który zainwestował sporą gotówkę w olbrzymią plantację herbaty w Indiach, którą zaleje błotna lawina w dokładnie 25 lutego 2013 roku. Wtedy wydawało mi się to wielka niedorzecznością i nawet współczułem temu komuś. Gazetę wyrzuciłem do kosza i rozpocząłem kolejny dzień mojej kariery.

1 Marca dowiedziałem się ze szlag trafił całe moje oszczędności, które ulokowałem w akcje firmy „Te-We” głównego udziałowca w imporcie herbaty z Indii.

W wydaniu lutowym „Świata niezwykłości” przeczytałem o zalaniu metra warszawskiego
w marcu, z powodu którego obiecującemu młodemu prokuratorowi ucieknie szansa na karierę życiową. I tak jak opisywali w marcu nie dostałem się na ważne spotkanie w ministerstwie
z powodu zalanego metra i co za tym idzie olbrzymich korków na drogach. Szansa na objęcie niezłej posadki w ministerstwie przypadła Jankowi, przyjacielowi ze studiów.

W marcu pisali o pewnym jegomościu który wpadnie w poślizg z powodu kwietniowej nawałnicy śnieżnej i cudem  ujdzie z tego z życiem. Tak się właśnie składało że pod koniec kwietnia odbierałem mojego nowiusiego Mercedesa, pędzać 130 km dopadła mnie buza śnieżna, na letnich oponach nie miałem szans. Ocknąłem się w szpitalu, na stoliku obok kartek z życzeniami powrotu do zdrowia leżało nowe wydanie „Świata niezwykłości”. Drżącą ręką otwarłem gazetę na stronie z kolumną „Poznaj jutro”, a tam pisało o mężu, który dostał zawału gdy niespodziewanie przyłapał żonę w łóżku z swoim najlepszym przyjacielem. Szybko chcąc uprzedzić fakty zwlokłem się z szpitalnego łóżka, ścigany przez zaalarmowany personel medyczny i na wpół ubrany wskoczyłem do taksówki. Po drodze kupiłem kwiaty, piękne czerwone róże bez przybrania, takie jakie lubi Anna. Przez całą drogę myślałem
o żonie, byłem święcie przekonany, że nasza miłość jest wieczna, że ona mnie nigdy nie zdradzi. Kiedy wszedłem do domu w naszej sypialni spotkałem Jana, moja żona potrafiła tylko wybełkotać „przecież miałeś być w szpitalu, po jaką cholerę wychodziłeś wcześniej”. Zawał wyłączył mnie na chwile z obiegu.

W kolejnych odcinkach "Świata niezwykłości” czytałem jak to pewien prokurator spaprał sprawę zabójstwa znanego generała policji. Osobiście ja nie prowadziłem tej sprawy, ale błędy które pozwoliły na uniewinnienie dwóch oczywistych sprawców wynikły z mojej strony.

W lipcowym wydaniu przeczytałem jak to o mało nie zginął człowiek z pragnienia w pociągu PKP, i oczywiście to byłem ja kiedy z sierpniowych powodów upałów zatrzymał się pociąg
w szczerym polu, a ja zatrzaśnięty w ubikacji przy zabitych oknach nie otrzymałem ani kropli wody.

I tak toczyło się moje życie, pełne nieprawdopodobnych nieszczęść opisywanych w tym „Świecie niezwykłości” zawsze miesiąc przed finałem. Co ja nie próbowałem robić by zakończyć ten tragiczny ciąg zdarzeń. Na nic się zdały rezygnacje z prenumeraty, powiadomienia organów ścigania, wynajmowanie prywatnych detektywów, czy zmiana miejsca zamieszkania. Kolejny odcinek z szatańską regularnością trafiał nie wiadomo jak
i skąd w moje ręce, a ja kierowany jakaś siłą otwierałem go na rubryce „Poznaj jutro”.

Kiedy ta cholerna gazeta odnalazła mnie nawet w Korei Północnej, poddałem się i wróciłem do kraju.

Teraz siedzę w tym opuszczonym domu, z dala od cywilizacji, bez prądu i telefonu. Ja sam
i najnowsze wydanie „Świata niezwykłości”. W rubryce „Poznaj jutro” piszą o starym włóczędze, przez którego zginie połowa populacji ludzkiej na ziemi. Wszystko ma się rozpocząć za niecałe cztery godziny, ale ja to przerwę , zakończę szalony ciąg wydarzeń.
W oddalonej o 50 km aptece zakupiłem środki nasenne taka dawka zabije nawet konia. Nie będzie jedynego prenumeratora to i nic się nie stanie.

Gdzieś tysiące kilometrów u góry kosmonauta rosyjski Andronow nadawał do swojej bazy

- muszę lądować, uszkodzony moduł sterujący, obca ingerencja – Andronow czuł się na prawdę źle, atak nieznośnego bólu głowy powalił go na kolana, ostatkiem sił skierował się do mikrofonu.

- wybrałem najbardziej odludny zakątek planety, który jest w zasięgu lądownika.

Po tych słowach stracił świadomość i nie mógł usłyszeć rozkazu z bazy który brzmiał jednoznacznie.

„Andronow zakazujemy ci lądowania na Ziemi, w twoim otoczeniu wykryto nieznanego niebezpiecznego wirusa. Andronow nic ci nie pomoże lądowanie i tak umrzesz słyszysz Andronow!! jeśli wylądujesz istnieje poważne niebezpieczeństwo epidemii, nie wiemy co to jest Andronowwwwww.

Pani Jadwiga zamykała jedyną w wiosce  aptekę o miłej nazwie „Apteka Kasztanowa”. Jadwiga była zadowolona z całego dnia swojej mozolnej pracy. Przystanęła przez chwilę przy odrapanych zielonych drzwiach apteki i przed oczami stanął jej poranny klient.

Brudny obdarty włóczęga, podający receptę na silny środek nasenny. W oczach tego kogoś Pani Jadwiga zauważyła iskierki, takie same jakie miał jej syn Tomek, jeszcze jak tak dużo nie pił. Pani Jadwiga  wyszła na chwilę na zaplecze i wysypała z buteleczki tabletki nasenne zastępując je zwykłymi tabletkami ziołowymi.

Pomoże ci to kochasiu, odpoczniesz uspokoisz się przestaniesz myśleć o głupstwach. Pomyślała Pani Jadwiga zamieniając  specyfiki.

 

 Autor: Taxus
 Data publikacji: 2013-08-19
 Ocena użytkowników:

 Zobacz inne utwory autora »
 Skomentuj »


 KOMENTARZE
Ułóż od najnowszych ↑

 Znakomite
Świetne naprawdę świetne jak ja lubię takie opowiadania.
Autor: kero Data: 12:08 11.10.13
 Super!
Takie teksty lubię najbardziej - prosty język, konkretne wydarzenia i wiadomo o co chodzi, bez udziwnień.
Autor: ewa Data: 15:27 6.10.15


« Powrót



Nasi użytkownicy napisali 77204 wiadomości na forum oraz dodali 443 publikacji.
Zapisało się nas już 2008

Ostatnio do paczki dołączył IdioticFishe

 
Po stronie kręci się 415 osób: 0 zarejestrowany, 0 ukrytych, 415 gości.
 


       Dział Literatury:

   •   Recenzje Fantastyki
   •   Autorzy Fantastyki
   •   Artykuły
   •   Poczytaj fantasy
   •   Poczytaj SF
   •   Poczytaj różne
   •   Cała proza
   •   Poezja
   •   Fan fiction
   •   Publikuj własne dzieło »

Myśl

Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, jego poezja to kobieta.

  - Napoleon Bonaparte
  
Strona główna | Mapa serwisu | Wersja tekstowa | O stronie | Podziękowania
Sponsoruj mythai.info | Informacje o prawach autorskich | Kontakt

© 2004 - 2016 Mariusz Moryl

Ten serwis wykorzystuje pliki cookie w celu ułatwienia identyfikacji użytkownika.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.
 
zamknij
Masz nowych listów.