Użytkownik: Hasło: Rejestracja
 Wolfkiller


Rozdział 1

„- Promienie słońca we włosach… - wyszeptał -

… i błękitne niebo zatrzymane na zawsze w twoich oczach…”

 

Nigdy nie podejrzewałem, że kropla spływająca po szybie kryje w sobie tyle piękna… cudownego piękna. Westchnąłem. Głęboko, tak, że poczułem ukłucie w klatce piersiowej. Ale czy było to ukłucie doznanego piękna czy bólu… tego nie wiem. Zresztą - nieważne. Ważne jest to, że kropla zakończyła swoją wędrówkę i osiadła na framudze okna.

Chciałem wstać, ale znowu poczułem ostry ból w piersiach. Rozkaszlałem się. Tym razem myślałem, że wypluję z siebie płuca.

Zza siebie usłyszałem cichy jęk.

- Zamknij się!

Cisza. No, przynajmniej ona jest posłuszna. Ciężko wstałem. Słońce już chyliło się ku zachodowi, a  burza powoli przechodziła. Nadchodził czas spokoju i ciszy… Ten błogosławiony okres.

 Znowu zaczęła jęczeć.

- Czy nie możesz się zamknąć? - Obróciłem się w jej kierunku.

Klęczała tam, z rękami przywiązanymi do nogi łóżka. Jej usta przewiązane były starą szmatą splamioną benzyną. Oczy… hmmm… oczy. Takie, jakie lubił. Oczy wyglądały jak dwa denka od słoika, rozszerzone tak doskonale widocznym strachem.

 Strach… był tam. Widział go. A on patrzył na niego jakby mówiąc: „Patrz! Jestem tutaj! Jestem ofiarą twojej ofiary, by mordercą był ten, który  jest ofiarą samego siebie…”

 

 - ZAMKNIJ SIĘ!!!

Skuliła się.

- ZAMKNIJ SIĘ!!! Zamknij się, zamknij  się, zamknij się…! Po prostu nic nie mów, nie oddychaj, bym nie czuł twego dziewiczego ciepła, bym nie doznał już nigdy więcej cierpienia, bo to boli, widok twój, już na wieki będzie w mym umyśle, ale ty tego NIE WIESZ! Nie podejrzewasz, na jakie mnie upokorzenie wystawiasz, kiedy…

Ocknąłem się. Widziałem, jak cała się trzęsie. Wiedziałem, że nie byłaby w stanie teraz wymienić swojego nazwiska.

- Przepraszam, zapomniałem się… zdarza mi się to czasem. Jeszcze… ale to… to nic. Przyzwyczaisz się. Jak one…

Zamknąłem oczy. Tak, doskonale je widziałem. Były tam. Ułożone w idealny rząd. Jedna na drugiej, jak jakieś pieprzone sarkofagi. Wszystkie schludne, uporządkowane, idealne…piękne. Aż do bólu. Już nie mógł się doczekać, kiedy dołączą do nich następne…o ta na przykład.

Podszedł do niej. Widział jak wzdrygnęła się pod dotykiem jego czułych dłoni. Miała takie piękne, lśniące włosy… takie delikatne w dotyku. Idealne.

Ujął w dłonie mały kosmyk i przysunął do swych warg. Wydała zduszony okrzyk.

- TY DZIWKO!!! Chwycił ją mocno za włosy i szarpnął, tak żeby poczuła, jak to jest kiedy traktuje się ją inaczej.

- Czujesz to? Czujesz? Płacz! Krzycz! Gorsz się! Pieprzona dziewico! Czujesz to?!!? Czujesz mnie?!? Czujesz to, co czuję ja, kiedy na ciebie patrzę?

Rzucił nią o ścianę. Odbiła się od niej jak szmaciana lalka.

- Widzisz…widzisz, kim jesteś…?

Posmutniał. Zrobiło mu się jej żal. Ona nie wiedziała… była taka młoda i niedoświadczona.

- Uch, przepraszam. Zapomniałem, że jesteś jeszcze …mała. Mała, grzeczna dziewczynka, co? A teraz usiądziesz grzecznie i poczekasz na mnie. Postaram się, abyśmy miło spędzili dzisiejszy wieczór. Będzie on…WYJĄTKOWY. Jak ty ...i ja. Jak my oboje. To, do zobaczenia.

I wyszedł.

    

* * *

 

Nieeeeeeeeeeee….., nie to... to niemożliwe. Tak się dzieje tylko na filmach. Tylko na tych amerykańskich, tanich projektach, na które chodziła z przyjaciółmi do kina. Tylko tam, i to było takie… takie obojętne i neutralne… O Boże!  Ratuj mnie, Panienko najsłodsza przytul mnie do swego łona…! Bym była bezpieczna. Jak tu zimno… i śmierdzi. I ON. On jest tu. I to On jest zimny i to On śmierdzi. Przychodzi jak szum wśród drzew i swoim bytem nie daje o sobie zapomnieć ani przez sekundę. Wżera się w świadomość jak …jak głupi kornik i drąży, drąży….aż do skutku. Boże, ja chyba szaleję! Mnie tu nie ma! Nie mogę tu być. Teraz mam być u Johnna….na noc. Miało być tak pięknie i wspaniale…pamiętam, jak dwa dni temu pieścił moją szyję i wyszeptał w moje włosy jak bardzo mnie kocha. I jak bardzo chce być ze mną…  WIĘC CZEMU GO TU NIE MA !?!

- Johnny…! Hey! Jesteś tu…?

Ale odpowiedziały jej zimne ściany.

- Nie, Caroline. Jesteś tu sama. SAMA. Rozumiesz…? Całkowicie sama. Chociaż nie…jest jeszcze On. Twój wybawiciel - śmiech. - Który tu przyjdzie, byś mogła z nim spędzić niezwykły wieczór. Wiesz o co mu chodzi….?

[…]  „< Ale pamiętaj córeczko, jak będzie wracała z tej imprezy, to idź z wszystkimi i Broń Boże nie oddalaj się gdzieś sama, i wróć przed północą, masz tu klucze, i jakby cię ktoś zaczepiał, to uciekaj i nie rozmawiaj, nie przyjmuj nic od nikogo nieznajomego, a w ogóle, to musisz wychodzić, boję się o ciebie, i masz…>”  […]

 

Myślała, że nie jest już w stanie płakać.

 

 

 
Rozdział 2

czyli jak to jest, kiedy życie zrobiło cię w chuja

 

Spróbowała ułożyć się w wygodniejszej pozycji, kiedy sznur wokół jej nadgarstków lekko się rozluźnił.

Chwila wstrzymania oddechu, który poprzedził szybsze bicie serca, i podniecenie, trwała tylko przez chwilę.

Rany, mogę się wydostać. Wydostanę się! Udało się!

Zaczęła wykonywać ruchy dłońmi, za każdym razem czując, że zatacza coraz większe koła. Po chwili sznur leżał obok niej, a ona już stała przy oknie, i szarpała za zamek. Był staroświecki, nie miała pojęcia jak go otworzyć. Ale desperacja zrobiła swoje…chwyciła za wystający bolec i z całej siły pociągnęła do siebie. Po chwili zamek zaczął trzeszczeć i puszczać.

Tak! Udało się! To się nazywa szczęście! Rozwarła szeroko okno i popatrzyła w dół. Jakieś siedem, może osiem metrów…może z boku będzie jakaś drabina, czy co…?

- Kotku, już idę do ciebie! Urządzimy sobie małą kolację!

Zimny dreszcz przeszedł przez jej całe ciało.  Żołądek ścisnął się, i gdyby nie to, że nie jadła nic od dwóch dni, to puściłaby największego w jej życiu pawia.

- O nie….nie, nie , nie teraz, kiedy jestem tak blisko!- wyszeptała półprzytomna ze strachu.

Ale drzwi już się otworzyły i z trzaskiem uderzyły o ścianę.

 

 - Co byś…..CO ?!? Widzę, że ptaszyna chce uciekać…! I co teraz zrobisz? Skoczysz? Już nie jedna tego próbowała. Proszę bardzo -skocz. Ale przy mnie chociaż trochę pożyjesz.

Ruszył ku niej zdecydowanym krokiem.

- Wolę umrzeć, niż być z tobą chociaż sekundę dłużej! - krzyknęła i...

 

 ...Po prostu obróciłam się i skoczyłam. Jeszcze zdążyłam zauważyć jego twarz wykrzywioną grymasem wściekłości i rozczarowania. Dobrze skurwysynowi. Tak, to była moja ostatnia  myśl, a potem….

 

 Głuchy dźwięk.  Tak, to bardzo specyficzny odgłos - ciało uderzające o ziemię. Bardzo specyficzny i...

 

 

- …i bardzo niemiły, co? Też uważam, że to wcale nie musiało być miłe. Ale cóż…jak to się mówi: kto sam kopie dołki, ten sam ma potem przesrane, prawda? Ha, ha…!

Czarne plamki tańczyły mi przed oczami. A potem ustąpiły jaskrawej czerwieni, by przerodzić się w oślepiającą jasność.  Poczułam ból w moim jeszcze wątłym, dojrzewającym ciele. Ból, rozsadzający mnie od środka. Pożerający mnie całą. Rozrywa mnie całą! Czuję jak moje komórki rozdzielają się, jedna po drugiej, i ulatują… gdzieś.

-  No cóż. Takie….życie! Ha, ha ….!A to dobre…takie ŻYCIE!...Ha, ha!

Co to było? Jakieś odgłosy obudziły mnie jak wiadro zimnej wody.

- Co się dzieje…? - oblizałam suche wargi. - Gdzie jestem…?

Otworzyłam oczy. Z ciemności wynurzyły się zarysy jakiegoś pomieszczenia. Surowe ściany, zarysy jakiegoś posłania, ….i KTOŚ. Skupiłam się….kto to jest? I po chwili przypomniałam sobie ostatnie pięć minut… Jego, krzyk, skok, spotkanie  z twardą ziemią…

- Czy ja nie żyję…?

- Ha! Chciałabyś…!

O nie….

- Jesteś chyba najgłupsza z nich wszystkich!

…O  nie…

- Jeszcze nie wiesz? Ty nic nie wiesz…

…O nie…

- Głupia, mała dziewczynka!

…O NIE!!!!!!!!!........

Zerwałam się z ziemi, ale natychmiast upadłam.  Moje dłonie przywiązane były do nogi łóżka.

- Jak to jest możliwe??? Co się stało?? Przecież ja nie żyję, nie mogę tu być, ja  NIE ŻYJĘ!!!!

- Och, głupiutka, mała dziewczynka.  To żadna nowość. Nie żyjesz od dawna…Począwszy od twojego bliskiego spotkania z samochodem na przejściu dla pieszych, gdy szłaś na imprezę, a kończąc …tutaj.

- Jak to tutaj…? To gdzie ja jestem…? Ale przecież uciekłam stąd!

- Możesz uciekać  tyle razy ile ci się podoba, to i tak nic nie da…jesteś tu zamknięta, już na wieczność całą. Bez wyjścia. Bez ratunku. Byłaś tu już od dawna. Ale świadomość zawsze przychodzi później. To tak podnieca…

- Gdzie ja jestem….?!?

Podszedł do niej . Uśmiechnął się, i pogładził jej blade policzki….zacisnął usta i z całej siły uderzył ją w  twarz.

- Niekończące się męki…

Chwycił za jej podbródek i pocałował ją tymi obrzydliwymi, popękanymi ustami. Bardzo brutalnie i szyderczo.

- Droga bez odwrotu….

Szarpnął za włosy i uderzył jej głową  o ramy łóżka. Krzyknęła z bólu i przerażenia.

- Niektórzy mówią o tym miejscu jako o kotle z gorącą smołą, a mnie dorysowują ogon i rogi…

Jej oczy rozszerzyły się. Ale nie ze strachu. Ze zrozumienia.

- Tak, moja droga. To jest…piekło! Spędzimy ze sobą bardzo dużo czasu, a wiedz, że próba bezsensownej ucieczki tylko pogorszyła twoją i tak beznadziejną sytuację.

Wstał. Kopnął ją w brzuch. I kiedy ona zwijała się z bólu, on odszedł.

 

 
Ale tylko na moment, by powrócić z długim kablem w dłoni.  Zanim poczuła jego ostrość na skórze swojej twarzy, zdążyła zauważyć na nim resztki starej, zaschniętej krwi.

 
 

Trzask.

- Czcij Ojca swego i matkę swoją!

Trzask.

- Nie cudzołóż!

Trzask.

- Nie kradnij!

Trzask.

-Nie pożądaj żony bliźniego swego!

Trzask.

- Nie zabijaj!

Trzask…….trzask……..trzask……trzask…..trzask….

 
 

Patrz na wschód słońca.  A wieczność to kupa czasu.  Morderca jest ofiarą samego siebie.

 

 

*ErEb*

 

 Autor: *ErEb*
 Data publikacji: 2005-10-08
 Ocena redakcji:   
 Ocena użytkowników:

 Zobacz inne utwory autora »
 Skomentuj »


 KOMENTARZE
Ułóż od najnowszych ↑

 .....
KAPITALNE opowiadanie, tylko trochę któtkie. Hmmm... bardzo krótkie. Koncept jest boski, a zakończenie aż ciarki przechodzą. Jednak niedosyt czuć, ojjjj czuć...
Autor: DanceMacabre
 Mhm...
Bardzo dobre opowiadanie - może nie genialne, ale bardzo dobre. Nie podobało mi się zaledwie kilka rzeczy: w finale wszystko jest ładnie podane, mimo wszystko wolałbym żeby czytelnik sam się domyślił natury miejsca i bohaterów. Może jestem tępy, ale nie potrafię się domyślić, dlaczego tytuł opowiadania to "Zabójca Wilka"... jednakże, ładne metafory i dobry dobór środków stylistycznych sprawiają, że Twoją pracę czyta się z przyjemnością. Jak dla mnie - 3 na 3 i z niecierpliwością czekam na więcej...
Autor: Asthaord
 Mhm...
Bardzo dobre opowiadanie - może nie genialne, ale bardzo dobre. Nie podobało mi się zaledwie kilka rzeczy: w finale wszystko jest ładnie podane, mimo wszystko wolałbym żeby czytelnik sam się domyślił natury miejsca i bohaterów. Może jestem tępy, ale nie potrafię się domyślić, dlaczego tytuł opowiadania to "Zabójca Wilka"... jednakże, ładne metafory i dobry dobór środków stylistycznych sprawiają, że Twoją pracę czyta się z przyjemnością. Jak dla mnie - 3 na 3 i z niecierpliwością czekam na więcej...
Autor: Asthaord
 Mój komentarz
Szkoda komentarza

Może tylko jeden -sam tytuł opowiadania je dyskwalifikuje, bo jak pomyślę, że Rej na darmo pisał 'Polacy nie gęsi, iż swój język mają' to mnie dreszcz przechodzi,a krew zalewa!!!!!
Autor: Aurangzeb
 Lepiej niż dobrze
Nie liczy się ilość, tylko jakość. Co z tego, że krótkie skoro podczas czytania dusza śpiewa, a serce fika koziołki. Osobiste wrażenia bardziej pozytywne niż niejednokrotnie po przeczytaniu jakiegoś molocha.

Brawo, brawo, brawo
Autor: Robert Gierasimiuk Data: 23:52 22.07.10


« Powrót



Nasi użytkownicy napisali 77204 wiadomości na forum oraz dodali 443 publikacji.
Zapisało się nas już 2008

Ostatnio do paczki dołączył IdioticFishe

 
Po stronie kręci się 173 osób: 0 zarejestrowany, 0 ukrytych, 173 gości.
 


       Dział Literatury:

   •   Recenzje Fantastyki
   •   Autorzy Fantastyki
   •   Artykuły
   •   Poczytaj fantasy
   •   Poczytaj SF
   •   Poczytaj różne
   •   Cała proza
   •   Poezja
   •   Fan fiction
   •   Publikuj własne dzieło »

Myśl

W literaturze jest dużo seksu i nie ma dzieci, w życiu na odwrót.

  - David Lodge
  
Strona główna | Mapa serwisu | Wersja tekstowa | O stronie | Podziękowania
Sponsoruj mythai.info | Informacje o prawach autorskich | Kontakt

© 2004 - 2016 Mariusz Moryl

Ten serwis wykorzystuje pliki cookie w celu ułatwienia identyfikacji użytkownika.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia.
 
zamknij
Masz nowych listów.