|
|
|
|
|
|
Kamień Mocy |
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18 |
Autor Wiadomość |
|
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 22 Czerwiec, 2006 19:38 |
|
|
"Pod Cynowym Kuflem" od lat stanowiło centrum życia Iktor Elam, niewielkiego miasteczka na pograniczu Wielkich Lasów Nothvalien. To tu spotykali się bywalcy: drwale, bartnicy, rolnicy i myśliwi, a także poszukiwacze szmaragdów, które ponoć skrywały leśne ostępy. Przynosili plotki i sączyli piwo, zaczepiali dziewki i słuchali grajków. Czasem "Pod Cynowy Kufel" trafiał sam Irog Czerwony; zawsze jednak czynił to pod przebraniem i mało kto potrafił go wówczas rozpoznać. Szeptano, że Irogowi znane były sztuki tajemne, magiczne - potrafił dzięki nim przybierać zupełnie inny wygląd i czynić rzeczy dla innych niemożliwe. Jeżeli to prawda, z pewnością pomagało mu to utrzymać się na Czerwonym Tronie. Nikt w okolicy nie kwestionował jego władzy i nie zadawał sobie trudu, by go od niej odsunąć, choć wielu było takich, którzy narzekali na jego rządy.
W to jesienne popołudnie nie było inaczej. Grefen Yffari, krępy, niemłody strażnik grodu, wkroczył śmiało do głównej izby "Kufelka" (jak popularnie zwano karczmę) i krótkim gestem pozdrowił Kapciucha (jak popularnie zwano karczmarza). Potem poprawił pas i rozejrzał się bystro.
Przybyszy było sporo. Dwóch czy trzech w strojach myśliwskich nie rozpoznał, chociaż znał z imienia większość miejscowych włóczykijów. Nowi byli także tędzy zabijacy pod oknem - najwyraźniej najemnicy. Sądząc po spojrzeniach, jakimi obrzucali siedzącego w kącie tłuściocha w bogatych szatach, byli już wynajęci. Grefen pokręcił głową; nie takich szukał. Przez chwilę przyglądał się młodej pannie, która towarzyszyła kupcowi. Śliczne stworzonko. Córka? Żona? Znowu pokręcił głową.
Dalej, w głębi sali, spostrzegł dziwnie odzianego wojownika. Typ wiecznie czujny, pomyślał. Nie rozstaje się ze zbroją nawet w kąpieli. Ale może tego właśnie szukamy.
Teraz poszukał wzrokiem innych uzbrojonych. Zadziwiające, że nie było ich wcale tak wielu. Przy szynkwasie stał młody, jednooki zbój w pelerynie. Zdrowym okiem przyglądał się wszystkim co najmniej tak przenikliwie, jak Grefen. No, tego to do straży bym nie zaprosił, pomyślał wartownik z lekkim dreszczem.
Nagle zobaczył Erthanga, znajomego najemnika, który dość melancholijnie zdmuchiwał piwną pianę w sporym kuflu.
- A oto jest ten, którego szukam! - zawołał Grefen, przyciagając uwagę najbliżej siedzących. Machnął ręką w stronę Erthanga i ruszył w jego stronę. - Jakże tam, przemyślałeś już ofertę? Lepiej płatnej roboty nie znajdziesz! - ostatnie zdanie wymsknęło mu się odrobinę głośniej, niż zamierzał; na słowo "płatnej" wszystkie oczy powędrowały na chwilę w jego stronę, a gwar w izbie przycichł.
- A jakże! - odparł Erthang, uśmiechając się jowialnie. - Przysiądź się, pogadajmy. ____________
Ostatnio zmieniony przez Whitefire dnia Piątek 23 Czerwiec, 2006 22:06, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 22 Czerwiec, 2006 19:58 |
|
|
Erthang był wysokim męczyzną o pięknej budowie ciała - mięśnie nie były potężne jak u niektórych kowali, ale wyraznie rysowały się pod ubraniem i świadczyły o nieprzeciętnej sile najemnika. Jego twarz była delikatnie pociągła. Miał duże, jasne oczy i kontrastujący z nimi niewielki nos. Głowę okalała jasna, wiecznie rozczochrana czupryna.
Erthang był wesoły, nie stronił od towarzystwa i umiał się dobrze zabawić. Wszelako czasami zapadał w dziwną zadumę. Był wtedy małomówny, a nawet opryskliwy. Dlatego też nie wszyscy go lubili.
Erthang wymienił mocny uścisk ręki z Greffenem.
- Kapciuch! - zawołał w stronę karczmarza. - Piwo dla kolegi!
- To co z tą robótką? - zwrócił się do Greffena. - Wiesz, że nie odmawiam, gdy można zarobić trochę grosza... szczególnie jeśli oferta przychodzi z samej góry... - dodał ściszonym głosem uśmiechając się znacząco. |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 22 Czerwiec, 2006 20:05 |
|
|
Grefen mrugnął do niego.
- Nie taka to znowu tajemnica. Burtis, ten stary trep - tylko nie powtarzaj mu tego, jeszcze gotów mnie wywalić na bruk! - wysłał mnie tu, żebym z tobą pogadał, a przy okazji może znalazł jeszcze kogoś do tej roboty... Kapciuch, hej, tylko to słabe, na służbie jestem! - Grefen spojrzał znów na Erthanga. - O tym też nie wspominaj - mruknął. - Nie wiem dobrze, o co chodzi, ale robota jest chyba niebezpieczna, bo inaczej nas by posłali. Wiesz, jak jest. ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 22 Czerwiec, 2006 20:07 |
|
|
Adamant siedział w kącie głównej izby KarczmyPod Cynowym Kuflem, jak zawsze lekko i pogodnie uśmiechnięty, chociaż jego duże i zimne, skośne na zewnętrznych końcach oczy o doskonale czarnych źrenicach uważnie śledziły wszystko, co się wokół niego działo. Figurę miał harmonijną i piękną, pod niektórymi względami prawie kobiecą, szczególnie twarz.
Obok niego stał kufel piwa korzennego, kupiony po to aby się nie wyróżniać, jako, że podczas pierwszych odwiedzin w jakimkolwiek miejscu mężczyzna wolał być w pełni przytomny. On sam opierał sie wygodnie o ścianę, cały czas w pozycji pozwalającej na natychmiastowe powstanie. Wielki miecz z dziwnym ostrzem wygiętym do tyłu leżał oparty o ławę, na której siedział Adamant. Jego rękojeśc znajdowała się tuż przy jego dłoni.
Adamant upił łyk z kufla, unosząc go lewą ręką, po czym odruchowo potarł metalowy trójkąt znajdujący się na środku własnego czoła kciukiem drugiej dłoni, jak cała prawa ręka metalicznie szarej i o kształcie dziwnego rękawa zbroi, chociaż była na to za mała w stawie łokciowym. Podczas tej czynności pocierana powierzchnia wydała krótki pisk więc zaraz jej poprzestał, z powrotem kładąc dłoń na ławie tuż koło rękojeści swego miecza.
"A oto jest ten, którego szukam!" - rozległo się wołanie, pochodzące od starszego mężczyzny w stroju strażnika miejskiego, który szedł prosto do mężczyzny o jasnych włosach. Nagły głos sprawił że Adamant odruchowo sięgnął do rękojeści miecza, powstrzymując się w porę i cofając metaliczną rękę.
"Jakże tam, przemyślałeś już ofertę? Lepiej płatnej roboty nie znajdziesz!"
Ciekawe... - pomyślał, lekko odwracając głowę tak, aby lepiej słyszeć, o co chodzi. Dalej sprawiał wrażenie zainteresowanego ogólnie wszystkim i niczym. Przydałoby się trochę grosza zarobić... I polerowanko zamówić. - nie wiadomo było, czy myślał o swym mieczu, czy o ręce.
"A jakże!"
... - Adamant po prostu chłonął rozmowę, odruchowo oddzielając jej dźwięki od innych aby lepiej się skupić.
Kapciuch! Piwo dla kolegi!
... Akurat z tego się nie cieszę... - pomyślał markotnie, dając ręką znak karczmarzowi, że on diękuje, ale nie chce piwa. Dalej przysłuchiwał się tym dwóm, czekając na więcej informacji.
"To co z tą robótką? Wiesz, że nie odmawiam, gdy można zarobić trochę grosza... szczególnie jeśli oferta przychodzi z samej góry..."
Ocho... Szykuje się coś dobrego... Może jednak będzie mnie stać na pożądne polerowanko... - uśmiechnąl się w duchu.
"Nie taka to znowu tajemnica. Burtis, ten stary trep - tylko nie powtarzaj mu tego, jeszcze gotów mnie wywalić na bruk! - wysłał mnie tu, żebym z tobą pogadał, a przy okazji może znalazł jeszcze kogoś do tej roboty... Kapciuch, hej, tylko to słabe, na służbie jestem!
O tym też nie wspominaj.
Nie wiem dobrze, o co chodzi, ale robota jest chyba niebezpieczna, bo inaczej nas by posłali. Wiesz, jak jest."
No nie, to w sam raz dla mnie. Trzeba działać. - Adamant pomyślał i powstał, lewą ręką łapiąc kufel, a prawą miecz i zaczał iśc w kierunku rozmawiających dwóch, jakimś cudem nie potrącając nikogo swym wielgachnym orężem. |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 22 Czerwiec, 2006 20:10 |
|
|
Erthang pociągnął długi łyk piwa. Zamknął na chwilę oczy, a gdy je otworzył - przez krótką chwilę widać w nich było awanturniczy, zawadiacki błysk. Jednak sekundę pózniej jego spojrzenie znów stało się zimne i jakby znudzone.
- Ja tam nie jestem wybredny z robotą - wiesz o tym - mruknął. - Tak, byle zapłata była dobra, mogę iść do samych piekieł... byle nie przez las - bo mógłbym się zgubić... Sam wiesz jak u mnie z orientacją... |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 22 Czerwiec, 2006 20:13 |
|
|
Grefen wzruszył raminami.
- Znajdź sobie towarzyszy. O ile piszesz się na tę całą przygodę. Ja już za stary jestem na takie nadstawianie karku... O, masz ci, idzie tu jeden taki - dodał po chwili. To ten co się kąpie w zbroi, pomyślał z rozbawieniem. To ja się chyba dyskretnie odsunę... ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 22 Czerwiec, 2006 20:17 |
|
|
To o mnie... - pomyślał Adamant, docierając do stołu, przy którym siedzieli Erthang i Grefen. Ukłonił się lekko i usmiechnął miło, ale jego oczy całkowicie nie zmieniły wyrazu.
"Witam panów... Można się dosiąśc...?" - spytał, , patrząc to na Grefena, to na Erthanga. Mieczy trzymał tk, że tylko opierał się o podłogę, nie wbijając się w nią. |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 22 Czerwiec, 2006 20:20 |
|
|
Cholera... A to co za czubek zakuty w blachę? - pomyślał Erthang.
Spojrzał znudzonym wzrokiem na człowieka, wskazał puste krzesło i rzekł wstrzymując ziwnięcie:
- Siadaj pan... |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 22 Czerwiec, 2006 20:26 |
|
|
"Dziękuję szanownemu panu." - odpowiedział pogodnie Adamant, jakby nie zważając na zachowanie Erthanga i usiadł przy stole, opierając swój miecz bokiem o stół. Pociągnął łyk z kufla i uśmiechnąl się do ich obu, po czym rzekł:
"Dobiegło moich uszu, iż pośredniczy pan w jakimś niebezpiecznym zleceniu. Jako, że ze mnie prosty człek i nie lubię długich wstępów, spytam bez ogródek - czy jest w nim miejsce dla jeszcze jednego najemnego żołnierza?"
Napierśnik jego można było nazwać blachą... Lecz zroja prawej ręki była... Inna. Jakby metaliczna i żywa naraz. Było to dośc niezwykłe. |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 22 Czerwiec, 2006 20:34 |
|
|
Erthang zmierzył nieznajomego wzrokiem od stóp do głów zatrzymując się dłużej na jego ręce po czym powrócił do swojego piwa. Nie odzywał się przez dłuższą chwilę rozmyślając o dziwnych kolejach losu, który go spotykał.
Wreszcie podniósł wzrok znad kufla i rzekł jakby od niechcenia:
- Jeśli pan chcesz, to nie ma sprawy. Dla mnie to i lepiej, bo nie muszę się trudzić i nikogo szukać... Ale jeśli się pan przy tej robótce pozabijasz - to pana sprawa...
Erthang zamilkł na krótką chwilę powracając do piwa. Dopiero po opróżnieniu kufla znów się odezwał:
- Aha... Jeśli nadal pan chcesz uczestniczyć w tej...hm...misji, to lepiej przejdzmy na 'ty'. Nazywam się Erthang Eltharion - wyciągnął rękę. |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 22 Czerwiec, 2006 20:54 |
|
|
Adamant wciąż uśmiechał się pogodnie i też pociągnął łyk, ale ze swojego kufla. Jednak jego oczy dalej uważnie śledziły wszystko do okoła, a szczególnie swych rozmówców. Nie ma co - to mu chyba po prostu weszło w krew.
"Jeśli pan chcesz, to nie ma sprawy. Dla mnie to i lepiej, bo nie muszę się trudzić i nikogo szukać... Ale jeśli się pan przy tej robótce pozabijasz - to pana sprawa..."
"Nie zginę." - stwierdził z całkowitą, nie wymuszoną i nieświadomą szczerością i pewnością. Hm...
"Aha... Jeśli nadal pan chcesz uczestniczyć w tej...hm...misji, to lepiej przejdzmy na 'ty'. Nazywam się Erthang Eltharion."
"Adamant Blade." - odpowiedział i uścisnął dłoń swojego rozmówcy. Jeśli Erthang wyciągnąłby prawą dłoń, Adamant uścisnął by mu ją swoją prawą. Byłaby ona normalnie ciepła w dotyku i dziwnie naraz twarda jak stal i elastyczna jak ciało.
Jeśeli Erthang użyłby lewej dłoni, Adamant tez użyłby swojej lewej, ubranej w czarną, skórzaną rękawiczkę bezpalcówkę i osłonę przedramienia z metalu, podobną kształtem do tej cześci prawej ręki. |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 22 Czerwiec, 2006 20:59 |
|
|
Erthang użył swojej prawej ręki.
- No to jest nas dwóch. Potrzebny jescze ktoś czy to wystarczy? - Erthang zwrócił się do Greffena. Jego mina wyraznie świadczyła o tym, że nie ma najmniejszej ochoty uganiać się za chętnymi do niebezpiecznej pracy. |
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 22 Czerwiec, 2006 21:24 |
|
|
Grefen zatarł ręce i puścił oko do niezbyt ładnej, ale młodej posługaczki. Przyniosła akurat jego kufel piwa i z głośnym stuknięciem postawiła je przed nim na ławie.
- Eeee... co? A, zlecenie. No, jak tam uważacie. Burtis mówił coś o trzech, czterech awan... najemnikach. Więc może znajdźcie sobie jeszcze kogoś. Nie znam szczegółów. - Strażnik zawahał się, ale spojrzał na Erthanga i pochylił się konspiracyjnie. - Nie znam szczegółów - powtórzył - ale sprawa może dotyczyć tych drwali, którzy giną ostatnimi czasy. Słyszeliście o tym, jak mniemam? Już od miesiąca drwalom towarzyszą drużyny straży. Wiem, bo sam włóczyłem się z nimi po lasach. Ale mimo tego wciąż ginie to ten, to ów. Cholernie dziwna sprawa, mówię ja wam - odchylił się i łyknął spory chałst piwa. - Z drugiej strony, coś w sam raz dla was... ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Czwartek 22 Czerwiec, 2006 21:59 |
|
|
Jakimś cudem metalowa ręka uścisnęła rękę Erthanga z niespotykaną delikatnością, przeczącą jej wyglądowi.
"Hm..." - Adamant znowu pociągnął z kufla, przetwarzając otrzymane informacje i dalej uważnie się przypatrując swym rozmówcom.
... To mogłoby być wiele stworzeń... Ale, skoro zwykła straż okazała się nieskuteczna i wynajmują do tego najemnych żołnierzy, musi w tym byc coś więcej... - pomyślał, zatrzymując swą metaliczną rękę centymetry przed swym znamieniem i szybko ją opuszczając. Musi się pozbyć tego nawyku...
"Jakiej możemy się spodziewac zapłaty?" - zapytał wprost. Ważnych kwestii nie należało zostawiac na koniec. Chociaż wezmę to zadanie chyba i przy kiepskiej płacy... Chociażby po to, aby rozruszać ręce...
Spojrzał na swą metaliczną, prawą rękę i z westchnieniem pociągnął łyk z kufla. No, przynajmniej jedną rękę. - pomyślał z uśmiechem. |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 23 Czerwiec, 2006 10:39 |
|
|
Erthang spojrzał leniwie na posługiwaczkę, a potem na Greffena i uśmiechnął się pół drwiąco, pół litościwie.
Czy mu nigdy nie odechce się oglądać za każdą napotkaną dziewką... nawet taką jak ta? - pomyślał i westchnął.
"Jakiej możemy się spodziewac zapłaty?"
- Najpierw trzeba by pomyśleć o innych chętnych... - westchnął Erthang. - Chociaż może znając cenę łatwiej się ich znajdzie... |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 23 Czerwiec, 2006 12:19 |
|
|
- Złoto, złoto - wymamrotał Grefen, spozierając nieco podejrzliwie na piwo w brzozowym kufelku. Było mocniejsze, niż chciał dostać, ale bądź co bądź, nie był to powód do narzekań. - W tej właśnie sprawie przychodzę. Oficjalna stawka jest dosyć wysoka - Żeby tylko cholerny Irog dbał o nas tak, jak o swoje ciemne sprawki. Więcej dla was, mniej dla nas., przemknęło mu przez głowę - Mówi się o pięćdziesięciu sztukach złota. Do podziału, oczywiście, ale wciąż można za to kupić dobrego konia i jeszcze sporo zostanie. Ech, co ja bym z taką górą skarbów zrobił... - rozmarzył się na chwilę. Jego wzrok znów powędrował do posługujących w karczmie kobiet. Tej, która przyniosła mu piwo, nigdzie nie zauważył, ale za to dostrzegł Nevę, która zawsze się do niego uśmiechała. Otrząsnął się. - Ale nie dla starego takie trofea. Poza tym, jak wspomniałem, będzie was pewnie ze czterech.
Drzwi karczmy otworzyły się i do wnętrza wkroczył wąsaty mężczyzna w myśliwskim stroju, z drzewcem łuku i kilkoma piórami strzał wystającymi nad ramieniem. Netrath rozpoznał go z widzenia, choć nie pamiętał imienia. Myśliwy usiadł pod oknem, przy grubym kupcu w ozdobnym kaftanie. Natychmiast podeszli do niego dwaj sękaci najemnicy, ale na skinienie uperścienionej dłoni pracodawcy cofnęli się na swoje miejsca.
Tymczasem Grefen popatrzył bystro na Erthanga i Adamanta, po czym zniżył głos do szeptu.
- Wszystko to, jak wspomniałem, to tylko oficjalne wieści. Ale mam dla was jeszcze jedną, dodatkową informację. Obiło mi się to przypadkiem o uszy, chociaż chyba nie powinienem był tego usłyszeć - popatrzył im w oczy, żeby upewnić się, że go uważnie słuchają. - Władca przygotował dla jednego z was specjalną gratkę. Stary, piękny sztylet z jego osobistej kolekcji. Wysadzany kosztownymi szafirami i z całą pewnością drogocenny. W całej sprawie jest jednak coś dziwnego, bo z tego, co mi wiadomo, sztylet jest tylko jeden, a na dodatek... - Grefen wyglądał teraz na podenerwowanego. - To właśnie przyszedłem ci powiedzieć, Erthangu. Znamy się nie od dziś, więc jestem ci winien tę drobną informację, a twój nowy towarzysz też może na niej skorzystać...
Strażnik pociągnął solidny łyk piwa i pochylił się konspiracyjnie. ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 23 Czerwiec, 2006 12:52 |
|
|
Mówi się o pięćdziesięciu sztukach złota.
- No, ja piszę się na to na pewno.
Stary, piękny sztylet z jego osobistej kolekcji. Wysadzany kosztownymi szafirami i z całą pewnością drogocenny.
- Oj, przydałoby się takie cacko...
Znamy się nie od dziś, więc jestem ci winien tę drobną informację, a twój nowy towarzysz też może na niej skorzystać...
- Nie będziemy robić przed Adamantem tajemnic - mruknął Erthang i nachylił się do Greffena. |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 23 Czerwiec, 2006 13:35 |
|
|
Grefen otworzył usta, żeby wyjawić swój sekret, ale zakrztusił się. Kaszlnął raz, drugi; piana z piwa polała mu się na brodę i niżej. Nagle poczerwieniał, pokazując gwałtownie na gardło i kułakiem prawej dłoni bijąc się w kolczugę na piersi, i poderwał się na równe nogi. Ciężka ława zazgrzytała, przesunięta gwałtownym ruchem.
Otaczający goście obserwowali go z rozbawieniem, ale kiedy stawał się coraz bardziej czerwony i zatoczył się, wybałuszając oczy - zamilkli, a niektórzy powstali również. Erthang klepnął strażnika w plecy; raz, drugi. Grefenowi to nie pomogło: runął na kolana, a potem na twarz, kopiąc gwałtownie nogami.
Twarz mu spuchła, a oczy poczerwieniały, kiedy próbując wciąż złapać oddech, pryskał z ust pianą i śliną. Wszyscy w karczmie podnieśli się z miejsc; któraś służąca spróbowała pomóc cierpiącemu, lecz bezskutecznie. ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 23 Czerwiec, 2006 14:10 |
|
|
Damizjusz wysoki młodziak o kruczoczarnych włosach podłurznom twarzą,opaską na jednym oku , kilkoma bliznami na twarzy i delikatnymi wąsikami przysłuchiwał się cały czas rozmowie jednak gdy Grefen się zaksztusił i zaczerwienił wstał wzioł swój topur i podszedł do centrum zamiesznia a gdzy ten człowiek padł na twarz podszedł do niego i przyłorzył mu palce do tentnicy( zapomiełem jak to się nazywa to przy szyi) aby sprawdzić czy żyje
Ostatnio zmieniony przez Damek dnia Poniedziałek 26 Czerwiec, 2006 12:46, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
|
Forum Mythai
-> Sala Pamięci |
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) |
Strona 1 z 18 |
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18 |
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|