Rejestracja
Rejestracja
FAQ
FAQ
Szukaj
Szukaj
Kup efekty
Efekty
My wszyscy
My wszyscy
Grupy
Grupy
Profil
Profil
Poczta
Poczta
Zaloguj
Zaloguj
Legenda Czarnej Róży
Idź do strony   1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Mythai -> Sala Pamięci
 (« Zobacz poprzedni tematZobacz następny temat »)

Autor
Wiadomość
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Sobota 11 Marzec, 2006 12:25 Odpowiedz z cytatem

"Tędy. Wpierw musimy dostać się do głównego punktu kontrolnego, gdzie znajduje sie portal prowadzacy na mostek." - Arramis powiedział, po czym wkroczył w jeden z czarnych portali.
Wylądowali w nastepnym identycznym pomieszczeniu, gdzie wojownik wybrał następny czarny portal. I tak dalej... I tak dalej...

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Asthaord
Wojownik


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 648
Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Sobota 11 Marzec, 2006 16:53 Odpowiedz z cytatem

- Czy ty się w tym nie pogubisz? - zapytał demon, któremu już porządnie kręciło się w głowie.
____________

Why So Serious?!

www.mythai.info

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Sobota 11 Marzec, 2006 17:55 Odpowiedz z cytatem

"Nie." - Arramis odpowiedział, wchodząc w następny identyczny portal. Pomieszczenie, w którym wylądowali, wyglądało tak samo, jak poprzednie, jeśli nie liczyć pojedynczego, srerbnego portalu dodanego na samy srodku.

"To jest portal prowadzący do centrum dowodzenia." - Arramis powiedział, po czym wkroczył w niego. Zaraz znaleźli się w półkolistym korytarzu, rzęsiście oświetlonym dziwnymi światłami zamontowanymi na ścianach i z działającą grawitacją. W wewnetrznej scianie znajdował się szereg drzwi, ale Arrami ominął je i ruszył dop tych znajdujących się na końcu korytarza. Były one takie, jak w śluzie, albo i nawet bardziej wytrzymałe.

Nagle, lekkie drżenie przeleciało przez statek.

"Próbują wystartować... Ale coś im nie idzie." - Arramis uśmiechnął się.

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Tefini
Wędrowiec


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 271
Postać   Chowaniec

4 Miedziaków
1 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Sobota 11 Marzec, 2006 19:45 Odpowiedz z cytatem

Hmm.Mag cały czas rozmyślał nad tym co mówił Arramis,nieufał mu do końca.Czy aby przypadkiem nieprowadzi nas w pułapke.Czy sam po stanięciu przed obliczem Raynora stanie u jego boku.Ale to niebył czas na takie rozmyślania.Na razie liczyły się fakty,że stoi po naszej stronie.
-Jak masz zamiar oprzeć się dwóm potęgom jakimi są Raynor i Bleys.Nie utrzymamy długo takiego naporu siły.A przecież jakoś musimy zmęczyć Raynora.Bleys jest napewno dobże chroniony magią Raynora i artefaktu który posiada,oczywiście wiesz że Bleys wszedł w posiadanie Pożeracza Dusz??

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Powrót do góry ⇑
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Sobota 11 Marzec, 2006 22:15 Odpowiedz z cytatem

"Wiem... I mam coś użytecznego..." - Arramis powiedział, sięgając ręką za plecy. Powietrze zafalowało, gdy został zdjęty kamuflarz z pochwy wiszącej mu na plecach. Powoli wyciągnął z niej długi miecz o lekko wygiętym ostrzu i srebrzysto-szarej rękojeści z wieloma dziwnymi elementami i symbolami. zwisało z niej kilka cienkich kabli i błyszczało kilka małych kryształów.

"To jest prototyp Pożeracza Dusz. Udało mi się go skraść tuż przed ucieczką od Raynora. Nie jest magiczny, więc Strefa Martwej Magii na niego nie działa." - powiedział, znów przykładając rękę do panelu przy drzwiach, a oczy do okularów. Potem jeszcze wstukał ciąg znaków na klawiaturze obok panelu i drzwi rozsunęły się z cichym sykiem, ukazując następny korytarz. Arramis wkroczył w niego, rozglądając sie na boki.

"Jesteśmy juz blisko... To ostatni korytarz przed mostkiem." - i mówił prawdę, jako, że przez prześwit na końcu korytarza widzieli kawałek powierzchni księżyca. Okno...? A może nie... Przecież chyba byli w samym środku statku...

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Tefini
Wędrowiec


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 271
Postać   Chowaniec

4 Miedziaków
1 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Czwartek 16 Marzec, 2006 9:20 Odpowiedz z cytatem

Szli ostrożnym krokiem do drzwi,Arramis wyciągnął ręke w strone drzwi ale niezdązył ich dotknąć bo same się otworzyły.Z drzwi wylało się mnustwo światła oślepiającego całą czwórkę.

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Powrót do góry ⇑
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Czwartek 16 Marzec, 2006 12:43 Odpowiedz z cytatem

Arramis syknął do reszty, nakazując im spokój, po czym wkroczył w światło.
Znaleźli się w czymś... Co nie mogło istnieć! Stali po środku czarnej pustki kosmosu, a jedynym obiektem ze statku były drzwi, przez które weszli, a które własnie się zamykały. Gdy patrzyli na dół, widzieli powierzchnię księzyca i kawałek ziemi.

"Spokojnie. To tylko iluzja." - Arramis powiedział, po czym postąpił krok naprzód.
Nagle, z prawej dobiegł krzyk Mądrości. Odwrócili się w tamtą stronę, ale nic nie zobaczyli,a następny krzyk dobiegł z góry. Gdy tam spojrzeli, zobaczyli Bleysa trzymającego Mądrość w obezwładniającym uchwycie i lecącego do góry, a potem do tyłu. Gdy podążyli za nim wzrokiem, zobaczyli tron złożony z kości wszelkich stworzeń i ras zamieszkujących ich planetę, unoszący się swobodnie w powietrzu ponad i za nimi. Siedział na nim KLarmazynowy Król, usmiechając się kpiąco. Gdy tylko Bleys do niego podleciał, zamknął on Mądrość w kuli energii, która zaczęła się unosić koło niego. Po czym obaj, Mistrz i Uczeń, zpojrzeli na drużynę.

"Och, jakże mam wam podziękować za dostarczenie mojej zguby... Tak się martwiłem, że nie dotrze na czas." - Raynor zaśmiał się, spoglądając na nich z kpiną. "Jesteście żałośni! Nie ma sensu, bym walczył z wami osobiście. Bleys! Zniszcz ich!" - powiedział, po czym zniknął razem z tronem i Mądrością w rozbłysku energii.

"Tak jest, Ojcze." - smokowiec powiedział, po czym zpojrzał na swych dawnych towarzyszy. Jego zbroja była teraz pełna, z dodanymi 2-ma dyszami silników pod skrzydłami i 2-ma rurami strzelającymi energię na każdą rękę. Jeszcze 4 podobne rury lewitowały ponad jego ramionami, a Pożeracz Dusz, którego trzymał w ręku, był otoczony wirującą energią.

"A to S****l!" - zaklął Arramis, po czym splunał na ziemię.

Nagle, Bleys wycelowa w nich swoje ręce i 4 potężne promienie energii wystrzeliły prosto na nich. Arramis zniwelował ten lecący na niego promieniem z własnej broni.

===

Karmazynowy Król na tronie i Mądrość pojawili się na zewnętrznej powierzchni statku. Tron powoli wylądował, a Raynor z niego zszedł.

"Do czego ci jestesmy potrzebni? Co chcesz zrobić?" - zażądał Mądrość, patrząc na wampira z wściekłością. Ten oddał spojrzenia, usmiechając się.

"To całkiem proste - Odbuduje mój świat... Kosztem waszego!" - zasmiał się, odchylając głowę do tyłu. Źrenice Mądrości rozszerzyły się z szoku.

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Asthaord
Wojownik


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 648
Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Sobota 18 Marzec, 2006 16:22 Odpowiedz z cytatem

Demon ryknął i skoczył na Bleysa, kopiąc go w brzuch. Smokowiec rąbnął o podłogę jak długi, ale zaraz wstał i zamierzył się na Asthaorda swoim mieczem, jednak demon odsunął się i cięcie przeszło przed jego piersią, nie czyniąc mu krzywdy.
____________

Why So Serious?!

www.mythai.info

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Tefini
Wędrowiec


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 271
Postać   Chowaniec

4 Miedziaków
1 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Sobota 18 Marzec, 2006 16:33 Odpowiedz z cytatem

-Ty niemożesz zniczyć naszego świata.Chyba że rozsadzisz go w drobny pył swoim statkiem,ale wtedy niebędziesz miał z tego korzyści.Niejesteś wstanie pokonać starożytnej magii,o której niemasz pojęcia.Nie przebijesz tych potężnych barier swoją nic nieznaczącą magią.Wielu szaleńców przed tobą tego próbowało,wszyscy zginęli(Mag zacmokał)
-Jesteś tak głupii,bo zniszczyłeś swój świat i teraz chcesz odtworzyć go na nowo,ale niemożesz odbudować wspomnien.Wszystko będzie tak jak dawniej,będą ci usługiwać nie z lojalności tylko ze strachu,i dlatego,że niektóre umysły omotasz.Tak naprawde jesteś,nic nieznaczącym pionkiem,który jest wielkim tchórzem wysługuje się innymi,w grze prawdziwych panów tego świata,może i jestem słabszy od ciebie,ale ja mam przyjaciół w przeciwieństwie do ciebie.Tefini opóścił głowe wiedząc że zaraz przyjdzie jego koniec,widział cień nadziei.Wiedział że jego przyjaciele poradzą sobie z Raynorem i Bleysem.Dlatego że przywróciłem im odwage i wiare.

(Jeżeli powiedziałem jakieś głupie zdania to mówcie bo zdarza mi sie to czasam i jakieś które wam niepasują)

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Powrót do góry ⇑
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Niedziela 19 Marzec, 2006 11:03 Odpowiedz z cytatem

(Wypowiedź całkiem fajna, w końcu nikt nie mówi, że postacie zawsze maja rację, ale jest jeden problem - Raynor powqiedział to do Mądrości gdy już zniknęli z zasięgu reszty i są na zewnątrrz statku. Wy wszyscy jesteście cały czas wewnątrz i mag nie mógł słyszeć Raynora.)

"Całkiem nieźle..." - Bleys powiedział, chowając miecz do pochwy. przyjął niedbałą gardę, a dysze silników na jego plechach zwężyły się. "Ale nie dość dobrze!" - nagle dysze buchneły energią, nadając mu niesamowity pęd. Zanim Asthaord się obejrzał dostał cios z prawego łokcia prosto w brzuch, który został jeszcze poprawiony lewym hakiem w szczękę i w końcu wstępujacym kopniakiem, który trafił go znów w szczękę i wyrzucił do tyłu i do góry. Każde z tych uderzeń było niewiarygodnie silne, a sam smokowiec poruszał się z przerażającą szybkością. Gdy demon, ciągle w szoku po ataku, opadał do ziemi, Bleys wycelował w niego swa rozwartą dłoń i wypowiedział:
"Krastos ar Vulkande!" - i srebrno-czarna energia zebrała sie wokół jego ręki,  wystrzeliwując do przodu jak ogromny szpic, gotowy, by przebić Asthaorda. Ale nie sięgnęła celu, gdyż Annahir wykonał niesamowity jak dla krasnoluda skok i zablokował ja magicznym ostrzem swego topora. W tym samym momencie Bleys został odrzucony do tyłu potężną kulą energii rzucona przez Tefiniego, lecz zanim jeszcze upadł na ziemię, obrócił się w powietrzu, odbił nogami od ziemi, po czym w powietrzu poruszył rękami w serii wyjątkowo skomplikowanych znaków, zakończonych wyrzutem obu rak do przodu i krzykiem:

"Dan Vesta!"  - nagle, pomiedzy członkami drużyny (Asthapord juz wylądował na ziemi po ciosie) pojawiła sie mała, srebrnoszara kula, która wybuchła z niewiarygodną siłą. Ale i Asthaord, i Tefini byli na to rpzygotowani, tworząc magiczne osłony wokół siebie i Annahira. Ledwo, ale wytrzymały one atak, ale nie wytrzymały szarży samego smokowca, pod którego pazurami rozprysły się w odłamki energii.

Arramis, który sam ssłonił się swoja tarcza energii, teraz przypuścił atak promieniem energii, ale ten nie trafił, gdy Bleys wyskoczył do góry, po czym wystrzelił w stronę wojownika i odrzucił go kopniakiem z półobrotu (bez skojarzeń, panowie, naprawde bez skojarzeń...).

(A czemu nikt nie zareagował na atak Bleysa? Arramis, jak napisałem, zniwelował tylko ten z promieni, który leciał na niego...)

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Tefini
Wędrowiec


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 271
Postać   Chowaniec

4 Miedziaków
1 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Poniedziałek 20 Marzec, 2006 15:28 Odpowiedz z cytatem

Tefini,Podbiegł do Bleysa i zaczął zmagać się z nim mieczami.Ale po krótkim fechtunku,smokowiec udeżył pięścia wspomaganą przez rękojeść w podbródek maga.Tefini stoczył się pod stopy Arramisa,ale niespotrzegł że sprzymieżency ustawili się po obu stronach Bleysa i teraz zarówno Asthaord i Arramis mruczeli pod nosem inktancje,a wokół ich rąk zaczęła sie zbierać poświata ogromnej energii.Bleys,który zmagał się z Annahirem niezauważył co się święci, niezdążył uskoczyć i dwa ogromne słupy energii udeżyły w jego ciało pozbawiając tchu.Na pare sekund zawisł kilka cali nad ziemią przygnieciony słupami energi.Ale opadł tak szybko jak energia się rozstąpiła.Upadł na kolana ciężko oddychając.

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Powrót do góry ⇑
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Poniedziałek 20 Marzec, 2006 16:59 Odpowiedz z cytatem

Bleys spojrzał na swych przeciwników pałającymi oczyma, po czym nagle uśmiechnął się paskudnie. Wsyzscy nagle poczuli potężną kumulację energii, a przestrzeń wokół smokowca zakrzywiła się. Nagle, wystrzelił on do przody, wgniatając podłogę potężnym odepchnięciem swych nóg i wpadł między bohaterów. Ci próbowali zasłonić się swym orężem, ale potężnym, szerokim zamachem miecza roztrącił ich, aż wpadli na przeciwległe, niewidzialne ściany pomieszczenia. Kiedy zbierali się na nogi, oszołomieni, on wzniósł ręce ponad głowę, uruchamiając wszystkie rury energii na ras. Wystrzeliły one potężne promienie w górę. Skręciły one sie wokół siebie nawzajem, po czym utworzyły potężną kulę energii, aż kipiącą mocą.
Smokowiec spojrzał na nich z szerokim uśmiechem, po czym nagle skierował obie swe ręce na boki, a sfera energii roztrzaskała się na 8 mniejszych kul. Bleys następnie zaczął wykonywać prawie, że tzneczne kroki, a kule energii pomknęły na jego przeciwników, po 2 na każdego. Arramis zniszczył jedna celnie wymierzonym promieniem energii, ale druga uderzyła go w pierś, odrucając na ścianę, po której zsunał się powoli, brocząc ją krwią. Annahit otrzymał podoby cios, ale zdołał obrócić się w powietrzu i wylądowac na ziemi, choć zaraz opadł na kolana, kaszląc krwią. Asthaord zdołał zniszczyć obie kule, ale Tefini zniszczył tylko jedną, a druga rzuciła go prosto na Asthaorda i obaj upadli na podłogę. Bleys zaśmiał sie chrapliwie, który to smiech zaraz przeszedł w okrzyk bólu i zdziwienia, gdy promień energii wystrzelony przez Arramisa uderzył go w plecy, rzucając na ziemię. Bleys szybko odepchnał się nogami i przekoziołkował w powietrzu, lądując w kucnięciu na ziemi kilka metrów dalej i otarł krew z kącika ust, spoglądając z wściekłością na wojownika, który wykonał ten sam gest, po czym wyciągnął prototyp Pożeracza Dusz z pochwy. Bleys odpowiedział wyciągając Pożeracza Dusz.
Obaj wojownicy przez sekundę mierzyli sie wzrokiem, po czym skoczyli na siebie i skrzyżowali miecze. Energia przy tym wyzwolona była niewiarygodna, w końcu spotkały się w walce dwa najpotęzniejsze artefakty na świecie, oba dzierżone przez osoby dobrze wyszkolone do władania nimi. Obaj wojownicy zaczęli sie okrążać, wymieniając ciosy zbyt szybkie dla oczu patrzących, którzy widzieli je tylko jako stalowo-szare smugi. Nagle, ich miecze skrzyzowały się znowu, ale pod innym kątem. Teraz wojownicy siłowali się, każdy napierał na drugiego za pośrednictwem swej klingi. Statek zatrząsł się, gdy wokół nich pojawiła się sfera niewiarygodnie potężnej energii, odcinając ich od reszty. MOc zebrana w punkcie zetki\nięcia sie oręży ciągle rosła.

"Idźcie! Powstrzymajcie Raynora!" - mentalny krzyk Arramisa rozbrzmiał w ich głowach. On i Bleys patrzyli na siebie z wściekłością. Żaden z nich nie ustępował.

"Portale! W tej kolejności! Czarny A8! Zielony D12! Fioletowy Z99! I biały S112! Idźcie... JUŻ!!!"

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Asthaord
Wojownik


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 648
Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Wtorek 21 Marzec, 2006 19:54 Odpowiedz z cytatem

Asthaord chwycił towarzyszy jakby byli szmacianymi lalkami, rozpostarł skrzydła i ryknął. Wzbił się w powietrze i wleciał w portal, zostawiając walczących.
____________

Why So Serious?!

www.mythai.info

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Środa 22 Marzec, 2006 11:29 Odpowiedz z cytatem

Znaleźli się w następnym głównym punkcie teleportacyjnym, znów bez grawitacji. Asthaord skierował się, dalej ciągnąc ze sobą towarzyszy, do wspomnianego portalu, po czym do następnego i tak dalej. Ostatni z nich zostawił ich w długim korytarzu. Kod kolotystyczny na ścianach wskaywał, że prowadzi on do następnej śluzy powietrznej.

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Asthaord
Wojownik


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 648
Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Czwartek 23 Marzec, 2006 20:36 Odpowiedz z cytatem

Asthaord podbiegł do śluzy i kopnął ją z całej siły. Otworzył paszczę i zionął błyskawicą, usiłując stopić metal.
____________

Why So Serious?!

www.mythai.info

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Poniedziałek 27 Marzec, 2006 19:42 Odpowiedz z cytatem

Śluza miała się i tak otworzyć, więc Asthaord tylko niepotrzebnie zniszczył dobry sprzęt, roztapiając ją. Całe szczęście, że pole siłowe utrzymywało na zewnątrz taką sama atmosferę, jak wewnątrz, bo inaczej zewnętrzne drzwi by się nie otworzyły. Ale się otworzyły, jako, że system statku nie chciał następnych zniszczonych drzwi.

Na zewnątrz dosyć łatwo było znaleźć kierunek, w który powinni pójśc, jako, że powietrze aż drżało od mocy Karmazynowego Króla. Poza tym aura ciemności na lewo była tez jakąś wskazówką.

Nagle, cały statek zatrząsł się, rzucając bohaterów na ziemię. Statek zaczął się unosić! I to bynajmniej nie za sprawą swych silników... Raynor skoncentrował swą zdolnośc kontroli grawitacji do maksimum i unosił własnie cały statek z powierzchni księzyca, wyrywając go z krateru, w który wbity przeleżał miliardy lat.

Gdy siła, z jaką statek był unoszony, ustaliła sie i drżenia ustały, drużyna podniosła się na nogi i skierowała prędko w stronę mrocznej aury. Ale nic nie przygotowało ich na widok, który ujrzeli...

Raynor unosił się w powietrzu po środku kręgu utworzonego z krzyży, do których przybite za kończyny były aspekty. Ich eteryczna krew spływała po liniach mocy poprowadzonych w powietrzu prosto do gardła Raynora, który pił ja łapczywie. Gdy zdobył jej juz tak wiele, że więcej nie potrzebował, przerwał nici mocy, które momentalnie zasklepiły rany boskich tworów i uśpiły je. Raynor zaś, lądując lekko na ziemi, spojrzał przez ramię na drużynę, usmiechając się z pogardą. Krew, jaką była umazana jego blada skóra wokół ust nadała mu demoniczny wyraz.

"Jak miło, że wpadliście... Będziecie świadkami końca waszego swiata... Prawda, że miło?" - powiedział, ocierając grzbietem prawej dłoni krew z ust i odwracając sie całkiem w ich stronę. Jego aura nabrała teraz niepokojacych cech... Czuć było w niej energię Archetypów, zmieszaną i oddzieloną od cech, jakie uosabiali jej poprzedni właściciele... Pijąc krew istot boskich Raynor zmienił się... Wcześniej był istotą... Wyjątkowo potężną, możę nawet i najpotężniejszą, ale tylko istotą. Teraz przed bohaterami stała nowa gwiazda na firmamencie niebieskim, nowy półbóg, nowa istota, w połowie boska (albo demoniczna), a w połowie ludzka. I raczej nie wróżyło to nic dobrego.
Karmazynowy Król odwrócił się od nich i pstryknął palcami, wzbijając się w powietrze. Nie patrząc wstecz rzucił na odchodnym:

"Bleysie - zniszcz ich." - i wzbił się do samej granicy pola siłowego, koncentrując swoje nowe i stare moce. Widzieli już fragment globu Ziemskiego i najwyraźniej tam kierował się gigantyczny okręt kierowany mocą Raynora.

"Tak, ojcze." - dobiegł zza bohaterów głos Bleysa. Odwrócili sie oni w jego stronę i zobaczyli go z kilkoma lekkimi ranami, pokrytego nie zwoją krwią. A więc Arramis poległ... A Bleys dzierżył teraz oba miecze.

Ale co to?! Nagle prototyp Pożeracza Dusz wyrwał się z jego ręki i poleciał prosto do Asthaorda, który złapał go ze zdziwieniem. Gdy to zrobił, w jego umyśle ozwał sie głoś Arramisa.

"Nie lękaj się, przyjacielu... Dopilnowałem, by to to ostrze wciągnęło moją duszę... Zmodysikowałem je wcześniej i teraz będę mógł ci pomóc w walce z Mrocznym Heroldem.. Ale musicie się śpieszyć, albowiem Karmazynowy Król zaczął juz wypowadać pierwsze z najpotęzniejsych i ostatnich zaklęć, zaklęcie końca czasu. Gdy wypowie wszystkie  - końca czasu, życia, ciał, dusz, magii i nauki, będzie mógł wypowiedzieć zaklęcie zamiany wymiarów, po czym 7 zaklęć początku. Im więcej zaklęć wypowie, tym trudniejsze bedzie ich odwrócenie... Na każde zaklęcie oprócz początkowego, na które potrzebuje 20 minut, potrzebuje 10 minut."

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Środa 19 Kwiecień, 2006 13:36 Odpowiedz z cytatem

Geneza posągu smoczego wojownika (Ushtar Bleys) i niezapisana walka.

Opisany poniżej pamiętnik znalazłem w wielkiej bibliotece miasta Bzeyr, ukryty pod zapiskami z ostatniej fazy Wojny Mroku. Był on, o dziwo, w doskonałym stanie (poza kilkoma ostatnimi stronami), wykonany w nieznanej mi technologii o niewiarygodnym stopniu zaawansowania. Zaklęcie identyfikacji czasu wyjawiło, że leżał tak od co najmniej dwóch setek lat. Z drżącym sercem przewracałem jego stronnice po powrocie do mego zamku, powoli poznając mroczną historię Karmazynowego Króla i jego Mrocznego Herolda, a także pochodzenie posągu smoczego wojownika.
Mam nadzieję, że ciebie, czytelniku, też zainteresuje jedna z najmniej znanych historii tego świata, a też i mogąca zmienić wszystko.
Autorem pamiętnika jest wampir zwany Arramisem.


Vooze, Arcymag z Bzeyr

(...)

Koniec dni

Przytoczony tu fragment jest ostatnim, jaki zawarty jest w księdze. Nawet me zaklęcia nie zdołały przywrócić wszystkich wydarzeń w nim opisanych, ale z czystym sercem moge powiedzieć, że daje on dość dokładny wgląd w jeden z punktów zwrotnych w historii Mythai.

Bleys i Asthaord starli się, wymieniając straszliwe ciosy. Mimo, że wampir używał w walce całej swej mocy, jak i mocy mej duszy uwiężionej w mrocznym mieczu, prototypie Pożeracze Dusz, sytuacja wydawała się patowa, albo nawet z lekką przewagą smokowca. Asthaord był zmuszony cofać się i zaczynał odczuwać zmęczenie, podczas gdy Bleys wydawał się mieć niewyczerpane zasoby energii. Pewnie to byłby koniec walki, gdy zostaliśmy przyparci do muru, ale wtedy z odsieczą przyszli Annahir i Tefini, walczący swymi magicznymi broniami. Nasza połączona moc była potężniejsze od mocy Bleysa i smokowiec musiał się cofać... (...) Nagle, szeroki cios prototypu dopadł smokowca, rozcinając jego napierśnik. Karminowa krew polała się na poszycie statku, na którym walczyliśmy, a Bleys przechylił sie do tyłu. W tej pozycji dopadło go pchnięcie Tefiniego i cios topora Annhira. Pierwszy atack przebił jego lewe ramię, unieruchamiając je, podczas gdy drugi rozorał jego prawe udo. Za nim smokowiec zdażył dojść do siebie,  został odrzucony zaklęciem rzuczonym przez Asthaorda. Upadł na plecy z poślizgiem kilkanaście metrów dalej, zatrzymując się koło Raynora. Z wysiłkiem podniósł się na jedno kolano, patrząc na swego pana, który skończył rzucać kolejne zaklęcie.

"Ojcze, pomóż mi...!" - wystękał, a mały strumyczek krwi spłynał z jego ust.

Karmazynowy król zatrzymał się, patrząc przed siebie, po czym powoli odwrócił swoją głowę lekko w strone smokowca. Jego spojrzenie stwardniało, wypełniając się pogardą, po czym całkiem odwrócił się w strone swego Herolda, lądując koło niego. Przyglądaliśmy się temu z zapartym tchem.
Raynor patrzył przez chwilę na smokowca, po czym jego usta wykrzywił grymas pogardy.

"... Nikt nie płacze po słabeuszach i nie ma dla nich przebaczenia!" - powiedział, po czym machnał ręką. W Bleysa uderzyła poteżna fala czystej energii, poważnie go raniąc i w potokach krwii odrzucając do tyłu. Legł prawie na granicy pola siłowego, dalej trzymając Pożeracza Dusz w swej łuskowatej dłoni.

"A wami..." - powiedział Karmazynowy Król, odwracając się w naszą stronę. "Zajmę się sam!" - i rzucił sie w naszą stronę. Jego miażdżąca siła, czysta energia z niego emanująca, stworzyła wyrwę w poszyciu kadłuba, gdy tak leciał w naszą stronę...
(...)
Tefini uderzył o ziemię, wypluwając trochę krwi. Annahir i Asthaord tez leżeli, odrzuceni po którymś z serii ciosów Raynora. Nie miałem pojęcia, że był aż tak silny! A i tak używał tylko małej części swej mocy!
Z diabelskim uśmiechem podniósł wampira z ziemi za szyję, chcąc prawdopodobnie zabić go, ale wtedy... przez jego pierś przeszło ostrze Pożeracza Dusz, wychądząc pod sercem. Asthaord wypadł ze zdrętwiałych palców Karmazynowego Króla, a jego dusza zaczęła być powoli wysysana przez ostrze. Wyglądąło na to, że to juz koniec... Naiwni byliśmy!

"Przez... Takiego... Robaka jak... Ty...?! NIGDY!!!" - Raynor zakrzyknął nagle obracając się. Siła, z jaką to zrobił, wyrwała miecz z rany i wymusiła na Bleysie postąpienie kilku kroków w tył. Raynor zakończył swój ruch zamachem ręki, wyzwalając mroczną energię zaklęcia, która owiała Bleysa. Srebrny kolor na jego łuskach wyostrzył się... I teraz na jego miejscu stała jego figura ze srebra, dalej z Pożeraczem Dusz w ręku.
W tym czasie nasza drużyna podniosła się z ziemi, jako tako gotowa stawić czoła Raynorowi. Patrzyliśmy, jak potworna rana w jego ciele zasklepia się, ale teraz już nie był tak silny... Spojrzał on na nas z wściekłością, a my na niego, a szczególnie Asthaord, który uważał Bleysa za przyjaciela.
Spokojnym ruchem Raynor wyciągnął swój miecz z pochwy na plechach... Był to potęzny oręż, długości stu sześćdziesięciu centymetrów, a przy rękojeści o szerokości czterdiestu. Czterdzieści centymetrów do końca zwężał się w ostry czubek. Oręż był koloru srebrnego, z prostą rękojaścią, bez ozdób. Za to ostrze było pokryte tajemniczymi znakami, a w szczególności wypukłą ozdobą w kształcie powieki nasrodku, otoczonej tatuażami i dwustronnej... Nagle, ku naszej konsternacji, powieka rozwarła się, ukazują diamentowe oko z pionową źrenicą i w kolorze srebra i złota. Poruszyło się ono i spojrzało na nas, a sam Karmazynowy Król usmiechnął się paskudnie.

"... Teraz nastał wasz koniec..." - i rzucił się na nas!

(...)

(Dalszy ciąg niedługo, jak go wymyślę ^__^ Jak sie podoba?)

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Piątek 21 Kwiecień, 2006 12:43 Odpowiedz z cytatem

Walka była potworna... Raynora praktycznie nie dało się powstrzymać, jego Ostrze Dusz (rozpoznałem ten oręż. Był to pierwowzór Pożeracza Dusz, nieporównywalnie potężniejszy...) zataczało mordercze kręgi, odrzucając nas na wszystkie strony. Nasza magia co najwyżej lekko osmalała jego strój, podczas, gdy jego potężne ataki wbijały nas w ziemię... (...)
Ale ostatni cios Bleysa miał inne znaczenie... Uwolnił on Archetypy, które teraz zebrały się za nami, wypowiadając pradawne słowa nieznanego zaklęcia... Ale zaraz poczuliśmy moc spływającą na nas z przestrzeni. Aspekty napełniły nas nową energią, pragnąc pomóc nam w walce z Karmazynowym Królem.

"Zpowolnijcie go! Ja przygotuję zaklęcie Strefy Chaosu!" - Asthaord powiedział, i tak też zrobiliśąmy...

Interwencja Archetypów miała też inny wynik... Moja dusza powróciła do mego własnego ciała, które zostało uleczone i przeniesione na pole walki. Odebrałem Prototyp Pożeracza Dusz z rąk wampira Asthaorda i stanąłem wraz z Annahirem i Tefinim naprzeciw Raynora.

"Nadal nie mamy z nim szans... Ale ma pomysł. Istnieje pradawne zaklęcie, łączące moce śmiertelnych. Twoja forma wydaje się najodpowiedniejsza do walki..." - Tefini powiedział, zaczynając inkantację. Raynor spojrzał na nas z kpiną.

"A rzucajcie jakie chcecie zaklęcia... Mnie i tak nie powstrzymacie!"

Tymczasem Tefini wyrzekł ostatnie sylaby... Nagle, on i Annahir zaczęli się rozmywać, przekształcając się w czystą energię, po czym wniknęli w Arramisa, na którym zmaterializowała się nowa zbroja... Jego oczy miały kolor zmiksowanych kolorów oczu całej trójki.

"Interesujące... Ale i tak nic nie zmienia!" - zaśmiał się Karmazynowy Król, wyprowadzająć szerokie cięcie, które jednak zatrzymałem moim orężem. Jego źrenice rozszerzyły się nieznacznie z gniewu. I rozgorzała walka.
(...)
Po ostatnim ciosie Raynora zostałem odrzucony w tył i juz nie miałem siły do walki. Annahir i Tefini, równie wyczerpani jak ja, zmaterializowali sie koło mnie i całą trójką ledwo podnieśliśmy się na nogi.
Raynor też był zmęczony, ale dalej miał ogromne zasoby energii... Wzniósł swe ostrze i chciał nas zaatakować, co niechybnie skończyło by się naszą śmiercią... Ale nagle od strony Asthaorda i Archetypów dobiegła fala nieziemskiej energii. Odwróciliśmy się w tę stronę.
Asthaord był otoczony skomplikowaną siatką magicznej energii, tworzącej strukturę niebywale skomplikowanego zaklęcia. Było one stworzone z jego własnej mocy, jak i z mocy Aspektów.

"Raynorze Devante... Nadszedł twój koniec!" - wykrzyknął Asthaord, kierując swe ręce w stronę Karmazynowego Króla. Siatka energii wystrzeliła i owinęła się wokół wampirzego Króla, unieruchamiając go i tworząc mroczny portal tuż za nim. Próbował się wyrwać, ale na nic się to nie zdało - zużył zbyt wiele energii podczas walki. Sieć energii powoli wciągnęła go do środka, po czym wszystko utonęło w nieziemskim blasku...

c.d.n.

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Raziel-chan
Dowódca Oddziału


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 1947
Postać   Chowaniec

0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Sobota 22 Kwiecień, 2006 0:41 Odpowiedz z cytatem

Mój wzrok powrócił powoli... podniosłem sięz ziemi, gdzie rzucił mnie podmuch mocy zaklęcia... Rozejrzałem sie wokół, sprawdzając, co się stało z resztą dsużyny... Oni też zostali uderzeni przez falę mocy, a teraz podnosili się na nogi... Aspektów nigdzie nie było widać. Z lekkim wachaniem spojrzałem naprzód...
Karmazynowy Król zniknął... W miejscu, gdzie stał jeszcze przed chwilą, widać było niezmiernie skomplikowaną pieczęć mocy. Błyszczała ona w słońcu i już wiedziałem, że zwyciężyliśmy. Z westchnieniem ulgi usiadłem na powłoce kadłuba... Kadłuba!
W tym momencie statek, pozbawiony mocy Raynora, opadł na swe dawne miejsce, wbijając się ponownie w powierzchnię księżyca. Ledwie utrzymaliśmy się na nogach, a cała konstrukcja zajęczała z powodu gigantycznych przeciążeń. Na szczęście, pole siłowe wytrzymało i nie byliśmy wystawieni na pastwę kosmicznej pustki.

"To już koniec." - dotarł do mnie głos Asthaorda, który również opadł na ziemię.

"Tak." - przytaknął Tefini.

Pzyjrzałem się uważnie pieczęci... Tak jak myślałem - była nie całkiem zamknięta. Asthaord też to zauważył i spojrzał na mnie.

"Nie... Dopóki my żyjemy... Dopóki żyje jakikolwiek wampir, to nie koniec..."

Wiedziałem, że to prawda... Sam przekazałem jemu tę wiedzę, a teraz widziałem nicie mocy biegnące od naszych serc i z Ziemi do pieczęci.
My żyliśmy, a więc i król żył... A łączące nas więzi nie pozwalały pieczęci na całkowite zamknięcie.

"... Nie zamierzam pozbawić życia tysięcy niewinnych istot... I swojego też nie." - powiedziałem, wstająć. Asthaord też powstał, a Annahir i Tefini przyglądali się nam.

"... Ja poświęciłbym swoje, gdyby to miało sens... Ale masz rację... Nie możemy zabijać dla tego..." - odrzekł wampir, po czym spojrzał na figurę, jaką teraz był Bleys.

"Dopóki żyje Król, jego magia trwa... Nie zdziwiłbym się, gdy nawet po jego śmierci trwałaby ona nadal..." - wyrzekłem, choć wiedziałem, że on wie.

"... Bleysie... NIe uciekłeś przed swoim przeznaczeniem... Przyjacielu..." - usłyszałem szept Asthaorda, lecz nie widziałem jego twarzy.

"Musimyn teraz zapieczętować drogę wiodącą tutaj... Przy częściowo otwartej pieczęci na świecie znajdzie się wielu głupców myślących, że mogą kontrolować kogoś potężniejszego od nich samych." - powiedziałem.

"Najlepiej będzie jak nikt się nie dowie o tych wydarzeniach... Niech ta historia zniknie w mrokach dziejów." - usłyszałem Tefiniego, który tez powstał. Annahir również wstał, wkładając swój topór w uchwyt na plecach.

"I tyle, jeśli chodzi o sławę..." - zaśmiał się, po czym wyciągnął przed siebie rękę. Z wachaniem, każdy z nas położył swą rękę na jego.

"Ja zostanę w Ziemskiej bramie." - stwierdziłem, gdy skończyliśmy przyrzeczenie.

"... A ja postaram się, aby Bleys znalazł ukojenie... Na końcu pozostał lojalny dobru..." - stwierdził Asthaord. Wspólnie zabraliśmy figurę Bleysa i opuściliśmy statek. Ja pozostałem w Ziemskiej Wieży, na którą razem rzuciliśmy najpotężniejsze zaklęcie kamuflujące, a na sam portal pieczęć absolutną.

Gdy minęło wiele lat, opuściłem swoja samotnię, gdyż tajemnica była już bezpieczna, i udałem się w podróż...

W stolicy królestwa Arenii zastałem figurę Bleysa na uświęconym miejscu w Katedrze Avernus. Krążyła o niej legenda, że oddał życie w słusznej sprawie... I, że pewnego dnia powstanie. Nie musiałem zgadywać, kto stworzył tę legendę... Ani kto wymazał pamięć o jego czynach jako Mroczny Herold.

Tefini został Arcymagiem, głową Wieży Najwyższej Magii w Arenii. Stworzył jedną z najprężniejszych organizacji magicznych na świecie.

Annahir był nowym królem Arenii, jako, że poprzedni zginął z ręki Mrocznego Herolda, a Annahir był jego krewnym... Zyskał przydomek 'Madry'.

Asthaord, jak zawsze, pozostał wolnym duchem, podróżującym po cąłym świecie, od czasu do czasu wpadającym w odwiedziny.

Ministrem wojny i armii i naczelnym strategiem w Arenii był Bleys II, potomek Bleysa, który urodził się niedługo po wyjeździe Bleysa z jego rodzinnego kraju. Wydawał się on być równie udany jak jego ojciec. W stolicy mieszkała też jego matka, Morien, która była kapłanką w smoczej świątyni wybodowanej w Arenii z rozkazu Annahira Mądrego.

Odwiedziłem ich i spotkaliśmy się w pałacu na uczcie, gdzie zaproponowano mi pozycję doradcy Króla... Po całym zyciu wolnego ducha... Z powodu nieznanego impulsu... Przyjąłem stanowisko...

To dokument kończy się. Czy to prawda? Czy mit... Zdecydujcie sami...

Vooze, Arcymag z Arenii

Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość [ Ukryty ] Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Whitefire
Głos Potęg


Płeć: Płeć:Męska    Posty: 2980
Postać   Chowaniec

133331 Miedziaków
681 Denarów
0 Dukatów



PostWysłany: Wtorek 25 Kwiecień, 2006 18:17 Odpowiedz z cytatem

...
Niesamowita historia, prawda? Wielkie brawa!
cheers3  cheers3  cheers3
...
Niemniej, wszystko ma swój koniec. Dlatego niniejszym uznaję tę Przygodę za zamkniętą. Ewentualne dopisywanie postów w tym wątku proszę konsultować ze mną. Oczywiście nie znaczy to, że trzeba porzucać tych bohaterów czy rozpoczęte tu wątki... Wystarczy zorganizować następną przygodę i założyć nowy temat.
party8

____________


Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość   Odwiedź stronę autora Powrót do góry ⇑
Wyświetl posty z ostatnich:   

To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Mythai -> Sala Pamięci Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 13 z 13 Idź do strony   1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 
  
Strona glówna | Mapa serwisu | O stronie | Podziekowania | Kontakt
Sponsoruj mythai.info | Informacje o prawach autorskich


© 2004 -2016 Mariusz Moryl
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group - modified by Mythai Team

Ten serwis wykorzystuje pliki cookie w celu ulatwienia identyfikacji uzytkownika.
Korzystanie z witryny bez zmiany ustawien Twojej przegladarki oznacza, ze beda one umieszczane w Twoim urzadzeniu koncowym. Pamietaj, ze zawsze mozesz zmienic te ustawienia.