|
|
|
|
|
|
Autor Wiadomość |
|
Wysłany: Niedziela 02 Lipiec, 2006 13:55 |
|
|
- Jeżeli byłes w pobliżu Kamienia, to znaczy że jakaś inna, trzecia siła pomogła ci się tam dostać - stwierdziła Cerentiana, dołączając do ciebie. Biegniecie teraz w trójkę; Elfom przychodzi to z taką łatwością i gracją, że przez krótką chwilę masz ochotę się roześmiać z czystej radości. - Sam do niego z powrotem nie trafisz. Puszcza w tej okolicy nie jest zwyczajna. Zagina, zakrzywia leśne ścieżki, zakrywa je mgłą. Dostępu bronią nie tylko hakrany, które od pradawnych czasów służą tej mocy. Zielony Kamień chroni też magia.
- Co więcej - dodał Ereantiol - dostępu bronimy też my. ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 02 Lipiec, 2006 13:57 |
|
|
- Co więcej dostępu bronimy też my.
- Więc to wy porywacie drwali? - wypalił bez zastanowienia Erthang. |
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 02 Lipiec, 2006 14:13 |
|
|
- Drwali? - zdziwiła się matka. - Nic nie wiem o żadnych drwalach, chociaż podejrzewam, że gdyby jacyś tu zawędrowali, to spotkałby ich smutny los. Tak samo jak wszystkich innych.
Biegniecie teraz równym, spokojnym tempem.
- Miałem na myśli - uzupełnił Ereantiol - że bronimy go teraz, skoro już tu jesteśmy. Tak jak rzekłem przed chwilą, Elfowie tu nie mieszkają.
- To kawałek stąd - powiedziała matka, spoglądając na ciebie z pewną dumą - ale widzę, że dasz radę pobiec z nami.
- Nadal nie jestem pewien, Cerentiano, czy powinniśmy mu na to pozwolić - zastrzegł Elf. ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 02 Lipiec, 2006 14:18 |
|
|
Erthang nic nie odpowiedział. W duchu czuł szczęście, że odnalazł matkę, ale jednocześnie jego serce nawiedzał straszny niepokój. Jak mógł zostawić w takiej sytuacji towarzyszy? Damizjusz był przecież ciężko ranny. Adamant pozbył się już zbroi, przy następnej walce mógł stracić jeszcze więcej.
Usprawieldiwiał się tylko tym, że sam nie obył się bez szwanku i pomógł Damizjuszowi. Teraz też sprowadzał pomoc.
Gdzie oni są, do cholery? - myślał. |
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 02 Lipiec, 2006 14:31 |
|
|
Biegniecie długo. Czasem masz wrażenie, że kluczycie w kółko, leczy gdy spoglądasz na Elfy, potrząsają tylko głową. Niebo ponad baldachimem drzew powoli jaśnieje; wszędzie gromadzi się rosa. Wreszcie budzą się ptaki i pierwsze promienie, niczym strzały, przeszywają listowie. Czujesz się zagubiony - przynajmniej w tym sensie, że nie masz pojęcia, gdzie mogą być twoi towarzysze. ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 02 Lipiec, 2006 14:33 |
|
|
- Cholerny las! - mruknął Erthang. Był już zmęczony, bolała go noga. Koszula lepiła się do pleców, a z nosa co jakiś czas skapywała kropla potu.
Byle tylko żyli... - myślał i z determinacją biegł dalej. |
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 02 Lipiec, 2006 17:23 |
|
|
- Ponieważ i tak tylko biegniemy, bądź tak dobry i może jednak wyjaw nam swoje zamiary i cele - zażądał Ereantiol. - Pomóc towarzyszom to rzecz szlachetna, ale co poza tym was tutaj sprowadziło? ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 02 Lipiec, 2006 18:19 |
|
|
- Tylko biegniemy? Może dla ciebie, to jest tylko. - odpowiedział Erthang. - Ale dobrze. Przybyliśmy tutaj w celu zbadania sprawy zaginięć drwali. Od jakiegoś czasu bowiem drwale są porywani, a co dziwne nie ma żadnych śladów. |
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 02 Lipiec, 2006 18:27 |
|
|
- To akurat już chyba nie jest tajemnicą - twoja matka wygięła brew w łuk. - Giną, bo zbliżają się zanadto do Zielonego Kamienia. Niech tną gdzie indziej, wtedy będzie spokój. Chociaż tu, w Nothvalien, nikt nie lubi drwali. Jesteś pewien, że tylko o to chodzi? ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 02 Lipiec, 2006 18:30 |
|
|
- Dostaliśmy zadanie, by zbadać tę sprawę i jeśli się da zapobiec jej... A to, że zbliżają się do Zielonego Kamienia za dużo nie wyjaśnia. Pamiętaj, że zostałem tu wysłany przez ludzi, nie elfy. Moi pracodawcy nie mają żadnego pojęcia o jakimś kamieniu... |
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 02 Lipiec, 2006 18:47 |
|
|
Spojrzenie, którym odpowiedzieli ci Elfowie, było pozbawione wyrazu. Twoja matka westchnęła ciężko i przez chwilę biegliście w milczeniu, przeskakując nad mniejszymi przeszkodami i omijając te większe, bezszelestnie jak duchy.
Wreszcie Ereantiol rzekł, tak cicho, że musiałeś dobrze natężyć słuchu:
- Kiedy ostatnio Irog Czerwony próbował zbliżyć się do Kamienia, moce, które go strzegą, przebudziły się ze snu dłuższego nawet niż moje życie. O, nie, niech nie zmylą cię pozory... Twój pracodawca wie o Kamieniu, wie bardzo dobrze. Co gorsza, wie chyba, czym jest. ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 02 Lipiec, 2006 18:50 |
|
|
- Szkoda, że ja nie wiem... - mruknął trochę rozezlony Erthang. - Ale może jednak mi powiecie?
Wyczerpanie i obawa o towarzyszy sprawiały, że młodzieniec mówił szorstko i odrobinę niegrzecznie. |
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 02 Lipiec, 2006 19:01 |
|
|
- Nie zamartwiaj się, co ma być, to będzie - rzekł Ereantiol, wskazując brodą przed siebie. Słońce podeszło już wyżej, pocieplało; las tętnił normalnym, codziennym życiem. - Jesteśmy już blisko, a ja i twoja matka będziemy się niebawem musieli zatrzymać.
- Zielony Kamień, synu, to pozostałość po dawnej, pradawnej wojnie - odezwała się Cerentiana, sprawiając wrażenie zaniepokojonej, pomimo słów towarzysza. A może własnie z ich powodu. - Z czasów, kiedy wszystkie narody, wszyscy śmiertelnicy i wszystkie dobre Moce zjednoczyły się, aby pokonać wielkie, nieubłagane zło... Zło, które teraz śpi, uwięzione i przygniecione tysiącami zaklęć. Zło, które zostało pokonane, lecz nie zniszczone, bo nigdy zniszczone być nie może.
- Jest powiedziane, że kiedyś, w przyszłości, która, miejmy nadzieję, jest wciąż bardzo odległa, to Zło uwolni się znowu. I niestety, tym razem ludy i Potęgi Mythai będą zbyt słabe, by mu się przeciwstawić.
- Z myślą o tym dniu właśnie, starożytni Magowie stworzyli siedem Kamieni, siedem Pucharów Mocy, w których przez długie wieki została nagromadzona niezmierzona siła. Ta siła właśnie ma posłużyć jako ostatnia deska ratunku, w chwili, gdy taka potrzeba nastanie.
Opowieść podjął Ereantiol.
- Być może czas, kiedy Zielony Kamień będzie światu potrzebny, jest jeszcze odległy. Póki co jednak, jest to jedno z najpotężniejszych źródeł mocy i magii, jakie istnieją. Mocy, która nie jest ani dobra, ani zła... Mocy, która po prostu czeka, aż zjawi się Mag... który z niej skorzysta. ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 02 Lipiec, 2006 19:04 |
|
|
- A Irog sam chce został tym magiem - dokończył Erthang. - Ale w takim razie po co nas posyłał, by zbadać tą sprawę? |
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 02 Lipiec, 2006 19:08 |
|
|
- Tego właśnie pewni nie jesteśmy - odparła natychmiast twoja matka. - Wiemy tylko, że poprzednim razem mu się nie udało...
- To tam - przerwał jej Elf. - W tej kotlinie, wśród mgły.
Rzeczywiście, przed wami, wciąż jeszcze w pewnej odległości, teren obniża się i tworzy rozległe zagłębienie, którego wnętrze przesłaniają potężne pnie i szare zwoje mgły. Teraz dopiero czujesz siłę, która stamtąd emanuje.
- My dalej nie pójdziemy - odzywa się cicho twoja matka, choć widać, że bardzo by chciała. ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 02 Lipiec, 2006 19:12 |
|
|
Erthang zatrzymał się na sekundę. Czuł jak mroczna potęga mrozi jego serce i kruszy żelazną dotąd wolę. Po chwili jednak się przełamał. Pocałował matkę w rękę, skłonił się wujowi i ruszył w mgłę. |
|
|
|
|
Wysłany: Niedziela 02 Lipiec, 2006 19:18 |
|
|
[Proponuję ci teraz poczekać godzinkę lub dwie, Raziel i Damek muszą trochę nadgonić ] ____________
|
|
|
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|