|
|
|
|
|
|
Autor Wiadomość |
|
Wysłany: Piątek 20 Październik, 2006 21:05 |
|
|
Przygoda oparta na serialu telewizyjnym o tym samym tytule.
Temat organizacyjny sesji znajdziecie:
tutaj.
Tam proszę zadawać ewentualne pytania, np. odnośnie tego, jak grać.
Przyda się też:
strona z kostkami.
Do gry dopuszczone są wyłącznie zaakceptowane przeze mnie postacie. Są to, jak dotąd:
____________
Ostatnio zmieniony przez Whitefire dnia Niedziela 22 Październik, 2006 20:09, w całości zmieniany 5 razy |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 20 Październik, 2006 21:35 |
|
|
...the final boarding call for passengers on flight 831C to Auckland. Please proceed to gate 3 immediately with your boarding pass and identification ready. Thank you... To jest końcowe wezwanie dla pasażerów lotu 831C do Auckland. Prosimy o niezwłoczne podejście do bramki numer 3 z ważnym biletem i paszportem. Dziękujemy... Das ist ein wohnender Endaufruf nach Passagieren auf dem Flug 831C...
◊
... - Życzy pani sobie coś do picia? Mamy...
- Kochanie, nie denerwuj się, nigdy nie było porwania na lini Los Angeles - Nowa Zelandia, naprawdę niepotrzebnie się...
- Ścisz wreszcie ten łomot, Steve! Po to masz słuchawki, żeby mi nie przeszkadzać...
- Nie zabrałem krawata...
- Mówiłem ci już, jaki numer wykręcili mi ostatnio z bagażem? Ląduję, a tu...
- Nathan! Alice! Utrapienie z wami...!
- ...tysiące? Akcje North Oil Co lecą na łeb...
- bolała głowa od zmiany...
◊
- Niebo czyste, ocean jak malowany, patrz, kochanie! Nieczęsto mamy taką okazję.
- Źle się czuję, Frank. Nie mam ochoty wyglądać... ojej...!
Gwałtowne turbulencje wstrząsnęły samolotem, wywołując kilka krótkich okrzyków. Nagle, słońce jakby mocniej wybłysło; potężna siła wyrwała niemal pasażerów z foteli. Wszystko zadygotało.
- Trafił nas piorun!
Spóźniona pokładowa syrena włączyła się ostrym dźwiękiem. Ktoś z wrzaskiem przeleciał nad fotelami i wzdłuż przejścia, po czym grzmotnął we framugę drzwi; piszcząca stewardessa razem z wózkiem przemknęła chwilę później. Cała kabina niewielkiego liniowca zawirowała.
- Ratuuunkuuuuu!
- Spadamyy!!!
Spod sufitu posypały się maski.
- Aaaaii...!!!
- Heather, Heather, gdzie jesteś?!
- Maaark! Nieee!
Pełen przerażenia wrzask i szlochy zagłuszyło buczenie powietrza i odgłos dartego poszycia. Za oknem mignął biały strzęp mgły. Błysnęło błękitne morze; znikło; błysnęło bliżej...
◊
Potężny wstrząs i huk rozrzuciły wszystkich, którzy nie zdołali się zapiąć; większość zginęła na miejscu, zmiażdżona siłą uderzenia. Potężne bryzgi wody chlusnęły pod niebo. Samolot, utraciwszy skrzydła, przekoziołkował jeszcze i potężnie w coś grzmotnął. Potem...
- Toniemy! - jęknął ktoś, odpinając się i zsuwając sie na okrągły iluminator, który teraz znalazł się na dole. Wrak znieruchomiał. Przynajmniej na chwilę. Przez sześć z ośmiu dolnych okienek woda wdzierała się do wnętrza zimnymi, spienionymi kaskadami. U góry, błękit nieba rozmazał się i na chwilę lekko przygasł, kiedy pierwsze fale oblały pleksiglasowe szyby.
◊
JESTEŚCIE WŚRÓD TYCH, CO PRZEŻYLI...
[ooc: Każdy odnosi k10 obrażeń. Proszę postować wyłącznie po przeczytaniu PW ode mnie. W pierwszym poście nie bawcie sie w opisywanie siebie - przechodzimy do akcji!!! Możecie trochę dodać od siebie, ale proszę nie zajść za daleko beze mnie.] ____________
Ostatnio zmieniony przez Whitefire dnia Piątek 20 Październik, 2006 23:55, w całości zmieniany 4 razy |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 20 Październik, 2006 21:51 |
|
|
Marcus lekko oszołomiony otworzył oczy, czuł straszliwy ból głowy, nagle spostrzegł że dwie rzeczy :
1: Samolot jest zanurzony w wodzie trzeba coś zrobić !
2: W jego ramieniu tkwił mały kawałek metalu ..
Jednym szybkim szarpnięciem wyciągnoł go po czym poczuł dotkliwy ból, rana nie była głęboka więc nie groziła wykrwawieniem, lecz przezorny zawsze ubezpieczony, zdjoł swoją huste i mocno obwiązał nią rane...
Następnie wstał, zauważył że na półce nad jego siedzeniem jest kamizelka (ta taka żeby nie tonąć zapomnialem jak się nazywa) założył ją , pociągnoł za sznurek a ta nagle sama się nadmuchała
-Dobra czas poszukać wyjścia - Po,yślał
zauważył drzwi przez które wszedł do samolotu podszedł do nich letko pchnoł, lecz nie chcoiały się otworzyć.
Zaczoł szukać jakiegoś innego punktu ucieczki... |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 20 Październik, 2006 21:53 |
|
|
k10 = 6
Woda! Zimno! Tonę! Obudz się! Amy!
Marshall szarpnął się gwałtownie odpinając pasy i zszarpując maskę tlenową. Przez króciutką chwilę w jego głowie zamajaczyła głupia myśl: "Jestem w piekle!" Trwało to jednak ledwie ułamek sekundy.
Marshall z trudem wydostał się z fotela przygniecionego czyimś bagażem. Woda wokół niego czerwieniła się od krwi, słychać było ludzkie wrzaski pełne strachu i bólu.
- Cholera! - zaklął Marshall, wydostając się z wraku samolotu. Duża fala na chwilę przysłoniła mu widok, lecz zaraz zobaczył ląd. Mężczyzna zaczął płynąć co szło mu o tyle nieporadnie, że przemoczone buty oraz odzież ciążyły na nim jakby były z ołowiu. W końcu jednak dopłynął do lądu i zmęczony upadł na piasek. Po kilku sekundach podniósł się, próbując ocenić sytuację... |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 20 Październik, 2006 22:06 |
|
|
(k10 = 3)
Auu... - świadomośc nadpłynęła jako zimna fala przepełniona bólem, który wypełnił jego umysł. Czy ja... nie żyję...? Nie... Za bardzo... boli...
Jake zaryzykował i otworzył oczy.
Spojrzał prosto w wytrzeszczone oczy człowieka zgniecionego między fotelami znajdującymi się przez nim.
"Uaaaagh!" - wrzasnął, w panice odpinając pasy i odsuwając się do tyłu. Przez to zsunął się do wody, lądując z głośnym pluskiem w głębokiej do połowy łydek, szybko podnoszącej się wodzie.
"Co do...?!" - rozejrzał się wokół, a wydarzenia ostatnich chwil gwałtownie zakończonego lotu napłynęły gwałtowną falą do jego umysłu. "Cholera!"
Rozejrzał się wokół, szukając jakichkolwiek ocalałych. Gdzies w oddali zobaczył białego mężczyznę uciekającego z samolotu i zapamiętał jedno z możliwych wyjść na zewnątrz.
Oprócz tego widział same trupy, chociaż...
Jednym skokiem dopadł przypiętej w fotelu czerwonowłosej, młodej kobiety, która chyba jeszcze żyła.
"Wszystko w porządku?! Proszę wstać! Teraz!" - krzyknał, potrząsając ją.
(Mam nadzieję, Ave, że nie obrazisz się za ten post? Pomyślałem, że juz teraz fajne będą jakieś interakcje między bohaterami) ____________ |
|
|
|
|
Wysłany: Piątek 20 Październik, 2006 22:09 |
|
|
k10=5
-Ooooo!
Matthew powoli otrząsnął się z zamroczenia, spowodowanego uderzeniem głową o ścianę. Pomasował się w głowę, równocześnie rozglądając się po samolocie. Woda już prawie sięgała kolan i cały czas się wlewała. W panice próbował się wyszarpnąć, dopiero po chwili pomyslał, by odpiąć pasy. Wstał szybko i zaraz prawie przewrócił się, potykając się o trupa. Na chwilę spanikował. Przestał słyszeć cokolwiek.
O nie! O nie! Co się stało?! Woda! Potopimy się! Trzeba się stąd uwolnić! O nie! Którędy?!
Na szczęście po chwili się w miarę opanował. Teraz miał już trudności z poruszaniem się. Wielu pasażerów uciekało z samolotu by wpław dopłynąć do lądu. Inni panikowali próbując stać na fotelach, by się nie utopić. Matthew zaczął się przedzierać do wyjścia. Teraz miał miał już poważne trudności z poruszaniem się, woda sięgała mu do pasa. Zupełnie zapomniał o swoim bagażu. W końcu dotarł do drzwi. Teraz pomyślał przez chwilę o swojej walizce, ale nie czekał dłużej... ____________ Życie to ciągle umieranie - Karion
A jazda samochodem to ciągłe wysiadanie - Domius
Ostatnio zmieniony przez Domius dnia Sobota 21 Październik, 2006 18:48, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
RaileDowódca Oddziału
Płeć: Posty: 1606 Chowaniec0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Sobota 21 Październik, 2006 17:54 |
|
|
k10= 6
Woda. Brak powietrza. I ta myśl "Co ja tutaj robie??!!
Próbowałą wypłynąć, ale coś trzymało ją za nogę. Czuła, że zaraz zasłabnie. Na całe szczęście udało się jej uwolnić nogę. Wypłynęła na powierzchnię. To co zobaczyła naprawdę ją przeraziło. Ciała ludzi unosiły się nad wodą, tylko kilka osób płynęło w jakąś stronę, próbując przeżyć. Obracała się wokół, żeby zobaczyć czy nikt nie woła pomocy. A potem zaczęła płynąć przed siebie, próbując nie myśleć o martwych. ____________
Postacie:
#wciąż Holly
#Juno |
|
|
|
AvEDowódca Oddziału
|
Wysłany: Sobota 21 Październik, 2006 18:07 |
|
|
(właściwie to właśnie miałam taką nadzieję :p)
k10= 4
Averin usłyszała czyjś krzyk. Nie była w pełni świadoma tego co sie dzieje. Czuła jak cos ściska jej gardło i panicznie próbowała złapać oddech. Jej ręce tak sie trzęsły, że kiedy otworzyła oczy nie mogła zdjąc maski tlenowej...
Zobaczyła przed sobą jakiegos mężczyznę i złapała go za ramię
-Danu... *szepnęła i nagle dotarło do niej co sie stało. Samolot spadł do wody. Rozejrzała się szybko i drżącymi rękoma próbowała odpiąć pas* |
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Sobota 21 Październik, 2006 18:46 |
|
|
Zack odetchnał z ulgą, gdy kobieta otworzyła oczy i szybko pomógł jej odpiąć pas, czując jak woda sięga mu już do kolan. Przytrzymał ją i pomógł zejść na znajdującą się pod nogami ścianę, po czym szybko wyciągnął z pod jej fotela i fotela obok dwie kamizelki ratunkowe, dając jej jedną, a samemu wkładając drugą.
"Szybko, załóż to!"
Robił wszystko co mógł, aby opanować strach, ale i tak ręce mu się lekko trzęsły, więc gdy w końcu zapiął swoją kamizelkę, woda sięgała mu już do połowy ud.
"Musimy sie stąd wydostać!" - powiedział z naciskiem, przygryzając potem wargi, aby opanować strach i zaczynając iśc w stronę drzwi, przez które wcześniej wyszedł jakiś mężczyzna. Po drodze rzucał spojrzenia na przypiętych do foteli ludzi, lecz nie znalazł nikogo więcej, kto by przeżył.
Wreszcie, dotarł do wyrwanego włazu samolotu i, gdy już miał wyskoczyć na zewnątrz, zobaczył, że dalej w samolocie pływają bagaże.
Musiało rozerwać podłogę! - pomyślał, po czym nagle zauważył swój jaskrawoczerwony plecak, który przed odlotem oddał do luku bagażowego.
Mężczyzna rzucił się przez sięgającą mu już do pasa wodę i złapał plecak za rączkę na górze, modląc się w duchu, że może jednak pamiętał zapakować swój sprzęt elektroniczny w wodoszczelny futerał.
Ale nie czas było na sprawdzanie. Jeśli uratowana kobieta dalej była przy nim, przepuścił by ją we włazie, po czym sam wyskoczyłby na zewnątrz, zaraz w wodzie pociągając za sznurek wystający ze swojej kamizelki ratunkowej i napełniając ją w ten sposób powietrzem.
"Ch-Cholera...!" - zaklął, rozglądając się wokół. Wtedy to zauważył majaczącą w oddali plażę, co raz to pojawiającą się i ginącą za falami.
Pociągnął nieznaną dziewczynę za ramię i wskazał na plażę, po czym zaczął płynąć w tamtą stronę.
Nie był świetym pływakiem, ale kamizelka ratunkowa naprawdę w tym pomagała. Nawet mimo tego, że cholował za sobą plecak, a ubrnie niemiłosiernie ciążyło, przesiąknięte wodą.
W końcu dotarł na plażę i wydostał się na brzeg, wciągając za sobą plecak i sprawdzając, czy uratowana kobieta dotarła tu z nim. Potem legł na plecach i zaczął głęboko i miarowo oddychać, wentylując wyczerpany dopłynięciem tu organizm i naraz próbując się uspokoić. ____________ |
|
|
|
|
Wysłany: Sobota 21 Październik, 2006 18:59 |
|
|
Matthew już miał się wydostać, gdy pomyślał, że dobrze byłoby wziąć kamizelkę ratunkową. W pośpiechu znalazł ją i założył. Wspiął się do włazu, podciągnął z trudem i wyskoczył. W wodzie napompował kamizelkę i już zaczynał płynąć, gdy okazało się, że w panice nie zapiął kamizelki. Teraz miał duży kłopot.
Cholera! Cholera!
Gdy nie udawało mu się jej zapiąć, wyszarpnął się i bez kamizelki zaczął płynąć. Nie był zbyt dobrym pływakiem, a duże fale dodatkowo utrudniały mu dotarcie do celu. Widział bowiem tropikalną wyspę i starał się tam dostać, tak jak paru innych szczęśliwców. Długi czas męczył się w wodzie, aż w końcu prawie mdlejąc dotarł do brzegu. Był zamroczony ze zmęczenia, rzucił się na piach i obmywany przez wodę leżał tam dłuższy czas. ____________ Życie to ciągle umieranie - Karion
A jazda samochodem to ciągłe wysiadanie - Domius |
|
|
|
|
Wysłany: Sobota 21 Październik, 2006 19:01 |
|
|
Nagle Marshall zerwał się na równe nogi przypominając sobie o swoim bagażu.
- O k.... - zaklął i zaczął szybko zrzucać z siebie ubranie i buty. Gdy był już w samych spodniach, beza namysłu wskoczył do wody i zaczął płynąć w stronę wraku samolotu.
====
Wysoki, młody mężczyzna, ubrany w elegancki garnitur stał w ciemnym zaułku ulicy i krzywił się strasznie. Na prawej dłoni miał srebrny, chociaż brudny od ludzkiej krwi kastet imitujący trupie czaszki. U jego nóg leżał straszliwie pobity człowiek. Jego twarz była cała we krwi.
- Dlaczego to robisz? - jęknął pobity mężczyzna.
- Muszę... Jestem złym człowiekiem... - odrzekł Marshall.
====
Marshall dopłynął do wraku i zaczął się rozglądać za swoimi rzeczami. Od razu zauważył sporą, czarną torbę podróżną - jego bagaż. Złapał ją, ale to nie jej szukał... Szukał małej czarnej walizki szczelnie zamkniętej na zamek.
- Gdzie ona jest, cholera? - warknął i wszedł z powrotem do wraku samolotu... |
|
|
|
AvEDowódca Oddziału
|
Wysłany: Sobota 21 Październik, 2006 19:02 |
|
|
Szybko, załóż to
Averin przytaknęła i szybko zaczęła zakładać kamizelkę. Wida, morze, nie było jej to obce, a jednak czuła jakby ktos przygniótł jej płuca. Zdołała zapiąc kamizelkę i zamknęła na chwilę oczy zatrzymując oddech i uspakajając się na tyle, na ile mogła...
Musimy sie stąd wydostać!"
Dziewczyna otworzyła oczy i zaczęła iść za mężczyzną. Rozglądała się po twarzach ludzi, którzy siedzieli na swoich miejscach... Siedzieli - roześmiała się nerwowo w myślach
Zobaczyła, że chłopak sięga po jakis bagaż, zaczęła sie więc rozglądać za swoimi rzeczami. Zobaczyła gdzies niedaleko swoją granatową torbę
Ale wstążka nadal jest.. Danu...
-Moja torba! - powiedziała, ale zdała sobie sprawę z teg, że nie ma najmniejszej ochoty cofać się choćby o krok po nią...
Jeśli chłopak wziął jej torbę, chwyciła ja kurczowo i wyszła, gdy przepuścił ją. Kiedy wskazał jej plażę nie oglądała się nawet, lecz zaczęła płynąć.
Dotarła na plaże i upadła na kolana. Podniosła głowę i rozejrzała się. Na piaku leżały juz jakieś osoby, jakis mężczyzna wołał imie kobiety, zapewne żony. Averin zaczesała włosy i uklękła nie czując jak po jej policzkach spływaja łzy... |
|
|
|
|
|
|
|
RaileDowódca Oddziału
Płeć: Posty: 1606 Chowaniec0 Miedziaków
0 Denarów
0 Dukatów
|
Wysłany: Sobota 21 Październik, 2006 19:25 |
|
|
Piasek. Nareszcie suchy ląd.
Usiadła z dala od szumu. Próbowałą się wyciszyć.
Po kilku minutach otworzyła oczy i popatrzyła na ludzi. Żal jej było ludzi którzy kogoś stracili, ale nie podchodziła do nikogo. Wstała tylko na chwilę, gdy dostrzegła swoje walizki na brzego. Potem, razem z walizkami, wróciła na miejsce. ____________
Postacie:
#wciąż Holly
#Juno |
|
|
|
|
Wysłany: Sobota 21 Październik, 2006 19:29 |
|
|
Zack spojrzał na dziewczynę, po czym na wskazaną torbę i wychylił się po nią, podając ją czerwonowłosej kobiecie.
(...)
Teraz dalej leżał i oddychał głęboko, powoli uspokajając się w stopniu możliwym w zaistniałej sytuacji. Starał się też zachować pusty umysł - czuł, że jeśliby zaczął rozmyślać nad ich aktualnym położeniem, zwariowałby.
Słyszał rozlegające się wokół odgłosy i okrzyki, ale wiedział, że zaraz po takim wysiłku i tak nie na wiele by się zdał.
W końcu jednak zdecydował, że dość odpoczął i usiadł, patrząsając głową i strzepując piasek i wodę ze swych blond włosów. Zauważył przy tym siedzącą obok rudą kobietę, której pomógł w samolocie. Z oczu ciekły jej łzy, ledwie rozróżnialne od morskiej wody.
"Wszystko będzie dobrze..." - powiedział, nie czując jednak takiej pewności.
Nagle przypomniał sobie o sprzęcie w plecaku i szybko po niego sięgnął, otwierając główną kieszeń i wyciągając plastikowe z wierzchu pudełko o przekątnej mniej więcej 16 cali i grubości 3. Wydawało się nienaruszone, a po otworzeniu okazało się, że znajdujący się w środku laptop, wraz z apasową baterią, był nienaruszony (przynajmniej z wyglądu).
Zack zamknął pudełko, nie znajdując w nim drugiej poszukiewanej przez siebie rzeczy. Znalazł ją w kieszeni plecaka, ale gdy ją wyciągnął, jęknął załamująco.
Był to nowiutki, wodoodporny telefon komórkowy i satelitarny w jednym, jednak nie był przewidziany na przetrzymanie katastrofy lotniczej - ekran i klawiatura były zmiażdżone, a przez pęknięcia woda dostała się do środka, dopełniając obrazu totalnego zniszczenia.
"... Cholera..." - blondyn westchnął, chowając telefon do plecaka - nigdy nie wiadomo, czy do czegoś się nie przyda - i sprawdzając resztę swoich rzeczy. ____________ |
|
|
|
AvEDowódca Oddziału
|
Wysłany: Sobota 21 Październik, 2006 19:37 |
|
|
Wszystko będzie dobrze..."
Dziewczyna drgnęła na jego słowa. Skrzywiła się trochę nie wiedząc czy ma się śmiać czy płakać... Płakać... - zaczęła wycierać twarz i westchnęła opierając sie na torbie. Nie miała siły patrzeć, czy wszystko w niej jest.
Po chwili próbowała wstać, ale nogi nadal jej się trzęsły. Odwróciła się i spojrzała w stronę wraku. Podnosząc się powoli zaczęła coś szeptać pod nosem patrząc cały czas na resztki samolotu |
|
|
|
|
Wysłany: Sobota 21 Październik, 2006 19:44 |
|
|
(k10=3)
Po długiej szarpaninie Maxwell uwolnił się z pasów. Wstał, woda sięgała mu do pasa. Jak to rodowity brytyjczyk zachwał spokuj i udał się do wyjścia. Nagle prze jego głowę przepłynęła myśl - Prototyp! . Szybko rozejrzał się i zauważył właz do luku bagażowego. Otworzył go ale okazało się że był niemal pełen wody, mimo to zamiast ciemności było tam widno. To była zapewne dziura w samolocie. Wpłynął i zabrał się za szukanie swojej skrzyni. Od razu rzuciała mu się w oczy. Długa, błękitno-żółta z plastiku dryfowała tuż pod powierchnią wody. Chwycił ją zaczął płynąć z nią poza samolot. Gdy wydostał się widząc wyspę zaczął płynąć w jej kierunku.
(niemogłem się doczekać i walnąłem posta) ____________
|
|
|
|
|
Wysłany: Sobota 21 Październik, 2006 19:45 |
|
|
Marshall wpełzł do zalanego wodą wraku, z którego przed chwilą uciekł blondyn o bardzo kobiecym wyglądzie oraz ruda dziewczyna, i zaczął z desperacją szukać swej walizki.
- Gdzie ona jest? Gdzie ona jest do cholery? - powtarzał w myślach i obawiając się, że woda niedługo może mu uniemożliwić poszukiwania. We wraku wszędzie było pełno trupów.
W końcu Marshall znalazł to czego szukał i wydostał się z wraku. Wyczerpany zaczął płynąć w kierunku plaży, targając ze sobą dużą, sportową torbę oraz niewielką walizkę. Po dłuższej chwili dotarł do miejsca gdzie zostawił swoje ubranie i buty i półprzytomny z wysiłku padł na piasek.
Wszędzie słychać było ludzkie krzyki i jęki rannych, plaża zmieniła się w istne piekło... |
|
|
|
|
Wysłany: Sobota 21 Październik, 2006 19:56 |
|
|
Matthew powoli wstał z ziemi. Rozejrzał się. Zobaczył tropikalną wyspę, ludzi siedzących, bądź leżących na plaży i ... człowiek wracający z walizkami ze samolotu! Szybko spojrzał w głębię lasu.
Muszę mieć moją torbę!
Nie zważając na ból głowy wskoczył do wody. Pod prąd było błynąć jeszcze trudniej. Wyczerpany nie mógł sobie poradzić. Ostatkiem sił wrócił na plażę.
-Ty idioto!
Teraz tu zginę! Nie wrócę już do samolotu!
Uderzył pięścią w ziemię. ____________ Życie to ciągle umieranie - Karion
A jazda samochodem to ciągłe wysiadanie - Domius |
|
|
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|