Rozdział 1 - Wizja świata
- Na wschód od nich leży Sythion.
 (Kliknij na mapę lub tutaj, żeby powiększyć)
- Jest mniejszy od Mythai - powiedziała Ivoy po przyjrzeniu się mapom.
- Na pewno - zgodził się Garp i poprawił szaty. - Ale niech cię pozory nie zmylą. Odległości na mapie są zwodnicze. To ogromny ląd, daleko większy od całej Krainy. Nikt tam nawet się nie domyśla, że po tej stronie Archipelagów są jakieś ziemie. Ale mimo to, historia Sythionu sięga równie daleko wstecz, jak nasza. Spójrz - niespodziewanie Mistrz pochylił się i położył dłoń na morzach Vërin Hea i Altra-Atve. Ściszył głos. - Niegdyś, Ivoy, przed eonami, Sythion i Genea były jednym lądem. Miało to miejsce jeszcze w czasach, gdy wiele pomniejszych Potęg stąpało po Mythai, a Iyfowie i inni nieśmiertelni niemal im dorównywali. Trudno powiedzieć, jak doszło do uwolnienia mocy tak wielkich, że rozerwały niemal pół świata. Skąpe wzmianki w kilku pieśniach z tamtych stron sugerują, że był to raczej z wolna narastający konflikt, który dotyczył śmiertelnych istot takich jak ludzie.
- To niewiarygodne, że Magowie zdołali zawładnąć tak wielką magią - Ivoy nie kryła zdumienia.
- A jednak. Być może w obronie przed złymi Potęgami, być może przy ich pomocy, tego nie wiadomo. W każdym razie to był czas krwi i popiołów, który zakończył się tak gwałtowną katastrofą, że życie na obu nowych lądach niemal wymarło. Nie pierwszy raz i nie ostatni.
- Potęgi, te uśpione i uwięzione, mają to do siebie, że czasem powracają - zauważyła Ivoy ponuro. - Nie rozumiem, dlaczego tak się dzieje.
- Nikt nie rozumie - Garp westchnął cicho. - Tak samo jak nie wiemy, dlaczego się ze sobą zmagały i dlaczego wiele z nich śpi niemal od zarania dziejów. Dla nas, niewiele znaczących istnień, przypomina to życie na drzemiącym wulkanie. Niestety większość zapomniała o istnieniu tego wulkanu pod stopami.
- Wasze bractwo pamięta - zauważyła Ivoy.
- Tak - Mistrz skinął poważnie głową. - Strzeżemy niektórych pieczęci. Tych, które znaleźliśmy. Nie ma ich wiele. - Ponownie spojrzał na mapę. - Być może wtedy nie miał kto ich strzec. Nie wiem. Tak czy inaczej, rozdarcie Sythionu i Genei nie do końca zakończyło wojnę. Na Genei niemal nikt nie przeżył, ale w głębi gór Sythionu ostały się niedobitki dziwnych, starych ras. Życie przetrwało, ale niepodobne do żadnego, które znamy. Zło zwyciężyło niemal całkowicie.
...Ale czymże są zwycięzcy, skoro nie ma przegranych? Kim są władcy, jeśli nie mają czym władać? Czym jest Zło bez Dobra? To, co przetrwało kataklizm, było niczym pasożyt: wobec braku przeciwnika, obróciło się samo przeciw sobie, przeżarło się od środka, skarlało, niemal przepadło.
...Kiedy ponownie pojawili się tam ludzie, nie od razu dowiedzieli się, że nie są sami. Wznosili miasta, budowali domy, zakładali rodziny. Do czasu... Na szczęście, kiedy stary konflikt rozgorzał na nowo, stało się to już bez udziału dawnych Mocy. Z tego, co wiem, zmagania nie skończyły się do dziś, chociaż obecnie na Sythionie panuje względny spokój. Na przeszłości tego miejsca leży jednak cień, który w dalszym ciągu może powrócić.
- Brrr - stwierdziła Ivoy, przełykając ślinę i odsuwając się. - Aż się cała zjeżyłam. Powiedz lepiej coś o Genei.

Nasi użytkownicy napisali 77181 wiadomości na forum oraz dodali 442 publikacji. Zapisało się nas już 2010 Ostatnio do paczki dołączył Madraz0  Po stronie kręci się 2 osób: 0 zarejestrowany, 0 ukrytych, 2 gości. |
|
|